Jak ubierać dziecko zimą, by chronić je przed mrozem? Te błędy najczęściej popełniamy – ostrzega pediatra
Błędy rodziców w ubieraniu dzieci, gdy za oknem wietrznie i mroźno, są istotną przyczyną wzrostu liczby infekcji. Chociaż na rynku ubranek dziecięcych, nie brakuje kurtek, swetrów czy kocyków każdej grubości, wiele maluchów często marznie lub się przegrzewa. Jak nie pogubić się w tych wszystkich warstwach i zapewnić dziecku komfort w chłodne dni? Wątpliwe kwestie wyjaśnia lekarz Monika Działowska, autor bloga Pediatra na Zdrowie.
Jak ubierać dziecko zimą?
Dziecko najlepiej jest ubierać warstwowo, czyli na tzw. cebulę. Warstwy lepiej trzymają ciepło, a dodatkowo, łatwo możemy je zdejmować, gdy maluch się zgrzeje lub wejdziemy do ogrzewanego pomieszczenia.
Zasada warstwowego ubierania sprawdza się zarówno u dzieci, jak i dorosłych. Wszystkim małym i dużym zmarzluchom polecamy dobrej jakości podkoszulki, bluzki z długim rękawem czy golfy. W przypadku niemowlaków świetnie sprawdzą się body oraz śpioszki. Dopiero na taką bazę nakładamy warstwy wierzchnie, czyli np. sweter i kombinezon. Skąd wiedzieć, ile warstw będzie potrzebne konkretnego dnia?
Niemowlęta i małe dzieci ubieramy o jedną warstwę grubiej niż siebie. Małe dzieci z reguły mniej się ruszają, dlatego potrzebują więcej zabezpieczenia przed zimnem. Starsze dzieci możemy ubierać podobnie jak siebie.
Ubieranie dziecka zimą – jakie błędy najczęściej popełniamy?
Jedną z najważniejszych zasad jest rozbieranie dziecka po wejściu do ogrzewanego pomieszczenia. Inaczej maluch się zgrzeje i może łatwo zachorować.
Wielu rodziców zapomina, że ta reguła dotyczy również wożenia dziecka w samochodzie. Lekarz Monika Działowska podkreśla, że najpopularniejszym błędem, jaki obserwuje, jest wkładanie malucha do fotelika w kurtce lub kombinezonie. Ubrania te nie tylko sprawiają, że mały pasażer się przegrzewa, ale także stwarzają zagrożenie w sytuacji ostrego hamowania czy zderzenia:
Warstwy wierzchnie zawsze zdejmujemy. Robimy to nie przed samochodem, ale wewnątrz niego.
Kolejną kwestią, na którą zwraca uwagę lekarz, jest nakładanie zbyt ciepłej czapki:
Gdy wahamy się, czy założyć dziecku grubszą czy cieńszą czapę – wybierzmy tę drugą, ale zadbajmy, aby miało kaptur. Jeśli będzie mu za gorąco po prostu zdejmie kaptur, a zostawi czapkę.
Lekarz Monika Działowska na Instagramie:
RozwińJak wozić dziecko w wózku zimą, aby nie zmarzło?
Zimą noworodki nie powinny spać w wózku, bo mogą zmarznąć. Gdy zasną, trudniej jest zauważyć, że jest im zimno. Jeśli już zachodzi taka konieczność, trzeba zapewnić dziecku dodatkową warstwę ochrony przed zimnem. Na przykład kładziemy na spód jeszcze jeden koc. Nigdy jednak nie przykrywajmy wózka od góry, bo jeśli jego rama jest wysoka, wewnątrz będzie za gorąco.
Takie działanie sprawia, że pod “przykrywką” nie ma cyrkulacji powietrza, jest duszno i gorąco. Dziecko przegrzeje się, a gdy odsłonimy wózek – szybko wychłodzi.
W przypadku większych dzieci, należy szczególnie uważać na nogi i stopy, które łatwo marzną. Jak zabezpieczyć malucha przed taką sytuacją?
Jeśli przewozimy dziecko w wózku spacerowym, przykryjmy mu nogi dodatkowym kocem.
Jak chronić skórę dziecka przed mrozem?
Oprócz zabezpieczania dziecka za pomocą ubrań – ważne jest stosowanie ochronnych kremów z filtrem, które zabezpieczają skórę przez promieniowaniem słonecznym oraz zimnem. O czym powinniśmy pamiętać wybierając i stosując je zimą?
Zwracajmy uwagę, aby na pierwszym miejscu w składzie kremu nie znajdowała się woda, tylko coś tłustego. W czasie mrozu woda będzie zamarzać, co spowoduje uszkodzenia naskórka. Ponadto po powrocie do domu krem trzeba zmyć. Jego ciężka konsystencja może bowiem blokować pory.
Czy chore dziecko może wychodzić na dwór?
Lekarz Monika Działowska wymienia cztery najważniejsze sytuacje, w których chore dziecko nie może wychodzić na dwór:
- ma gorączkę,
- ma zatkany nos (bo będzie oddychać przez usta, powietrze nie zostanie ogrzane),
- płacze (analogicznie jak w poprzednim punkcie – bo nawdycha się zimnego powietrza),
- ma uporczywy kaszel.
Ponadto w zimne dni lepiej, żeby dzieci spacerowały, a nie biegały. Podczas biegania łatwo się spocą, a potem raptownie wychłodzą. To z kolei prosty przepis na katar.
Co ciekawe, gdy maluch ma już katar, wyjście na dwór jest całkiem dobrym pomysłem. Spacer może bowiem pomóc w udrożnieniu zatkanego nosa. Pamiętajmy jednak, że jeśli jego przyczynę stanowi choroba zakaźna, powinniśmy unikać miejsc takich jak plac zabaw, aby nie doszło do zarażenia innych dzieci.
Hartowanie dziecka – czy to ma sens?
W kontekście zdrowia dorosłych często mówi się o zimowym hartowaniu, czyli poddawaniu ciała działaniu niskich temperatur w celu wzmocnienia odporności. Do sposobów hartowania możemy zaliczyć na przykład długie spacery w mroźne dni i utrzymywanie w domu stosunkowo niskiej temperatury. Najodważniejsi morsują, czyli zażywają grupowych kąpieli w lodowatej wodzie jezior lub mórz.
Czy w przypadku dzieci możemy mówić o hartowaniu? Na czym miałoby ono polegać? Lekarz Monika Działowska tłumaczy:
Dziecko możemy hartować tylko, jeśli jesteśmy konsekwentni. To znaczy jeśli od początku przyzwyczajamy malucha do niskich temperatur. Werandujemy jako noworodka, śpimy w niskiej temperaturze, w ciągu dnia w naszym mieszkaniu też nie jest gorąco, regularnie spacerujemy w mroźne dni. Błędem jest natomiast pozwalanie dziecku na marznięcie na dworze, a w domu utrzymywanie wysokiej temperatury.
Lekarz Monika Działowska na Facebooku:
Rozwiń
Zobacz także
Polecamy
Lekarka Róża Hajkuś apeluje do rodziców: „Nauka do sprawdzianu nie jest warta zarywania nocy”
Serce nie lubi niskich temperatur. Kardiolog wyjaśnia, dlaczego tak się dzieje
Aronia, żurawina, czarny bez – odporność tkwi w naturze!
„Wzrost przestępczości i agresji to zaledwie początek listy społecznych konsekwencji zmian klimatycznych”. Jak wpływa na nas pogoda, mówi ekspert IMGW
się ten artykuł?