Przejdź do treści

Dr n. med. Robert Łyszcz: „Co mogę zaproponować pacjentce, skoro taka aborcja będzie nielegalna? W zasadzie nic. Będziemy się uśmiechać do siebie przez 6 kolejnych miesięcy”

Tekst o wpływie wyroku TK na aborcje embrio-patologiczne. Na zdjęciu: Kobieta w ciąży trzymająca swoje brzuch - HelloZdrowie
Ginekolog o aborcji z powodu przyczyn embrio-patologicznych / gettyimages
Podoba Ci
się ten artykuł?

„Dziś, kiedy wykonywałem USG w 12. tygodniu, myślałem tylko o tym, że za chwilę to będzie całkiem bez sensu. Zobaczę chory płód niezdolny do życia i co? Zaproszę z uśmiechem na kolejną wizytę? I tak przez kolejnych 6 miesięcy? Popatrzymy sobie razem, jak wygląda zdeformowany płód?” – mówi dr n. med. Robert Łyszcz, ginekolog z 15-letnim stażem. W rozmowie z Hello Zdrowie wyjaśnia, co zmieni wyrok Trybunału Konstytucyjnego w pracy ginekologów w całej Polsce. 

 

Magdalena Bury, HelloZdrowie: Czym jest aborcja z przyczyn embrio-patologicznych, o której wszyscy mówią od kilku dni?

Dr n. med. Robert Łyszcz, ginekolog i seksuolog: Przyczyną do takiej aborcji może być letalna wada płodu uniemożliwiająca pozamaciczne życie tego dziecka. Mowa tutaj o wszystkich wadach układu nerwowego, a także o złożonych wadach serca, chociaż (co warto tu dodać) część z nich się operuje. Takie płody są automatycznie skazane na śmierć po urodzeniu.

A co z zespołem Downa?

Do tej pory, w sytuacji, gdy podczas badań wykrywano u płodu zespół Downa, matka mogła decydować o tym, czy taką ciążę usunąć. Należy jednak pamiętać, że bardzo duża liczba dzieci z zespołem Downa ma dodatkowe anomalie.

To nie tylko trisomia, czyli te uśmiechnięte dzieci, które widzimy na zdjęciach. Zespół Downa w ponad 90 proc. przypadków wiąże się z bardzo ciężkimi wadami serca. Osoby z tym zespołem mają także bardzo krótką przeżywalność. Chociaż w tym momencie, jeżeli bierzemy pod uwagę osiągnięcia medycyny, czasami są nawet w stanie przeżyć swoich rodziców…

Stąd właśnie zawsze pada pytanie, czy rodzi się wśród osób, które potencjalnie będą opiekować się takim dzieckiem. Wiadomo przecież, że często jest to w bardzo ciężkim stopniu upośledzenie intelektualne.

Kobieta

„Za dużo widziałem nieszczęść” – pisze Pan Doktor w mediach społecznościowych…

Jako specjalista od ok. 15 lat, trudno mi policzyć, ile ich było. Natomiast byłem w tej szczęśliwej sytuacji, że mimo, że żyję na ścianie wschodniej, ogromną pomoc stanowił dla mnie zawsze profesor Dębski i klinika na Bielanach, którą prowadził razem ze swoją żoną. Nie ukrywam, że gdyby nie oni, sytuacja byłaby bardzo ciężka.

Tych przypadków było wiele, trudno mi nawet powiedzieć ile. Ale pamiętam pierwszy. Gdy zaczynałem jako młody doktor, pojawiła się 18-letnia dziewczyna z ogromnymi wadami płodu, którą musiałem odesłać do ośrodka. Wtedy miałem taki pomysł, żeby właśnie takie przypadki odsyłać do ośrodka referencyjnego III stopnia w moim województwie.

Na szczęście dla niej skończyło się to dobrze, jest moją stałą pacjentką, a obecnie ma trójkę zdrowych dzieci.

Dlaczego „dobrze”?

Bo miała wybór. Pojechała do Warszawy i prof. Dębski umożliwił jej wybór. Kobieta postanowiła tę ciążę terminować.

Czyli do tej pory kierował pan swoje pacjentki na terminację?

Nigdy nie jest tak, że ginekolog sam kieruje swoją pacjentkę na terminację ciąży. Zawsze odbywa się konsylium. A widziałem w internecie głupie wpisy, że ktoś tam pisze, że dziecko jest chore i trzeba tę ciążę terminować. Absolutnie tak nie jest. Co najmniej kilku specjalistów pochyla się nad tematem jednej pacjentki i jej ciąży.

Zdarzyło się panu przeprowadzać taki zabieg?

W tej części Polski terminacji się nie wykonuje. Bardzo rzadko zdarza się też, że kobieta jest kierowana gdziekolwiek indziej. Pacjentki same, na własną rękę szukają takiego miejsca, gdzie mogłyby dokonać terminacji.

Nie zdarzyło mi się, żeby pacjentka od razu podjęła decyzję o usunięciu ciąży. To wszystko jest okupione dużą ilością przemyśleń i rozmów w rodzinie

Co robią pacjentki, gdy dowiadują się, że dziecko jest chore?

Nie zdarzyło mi się, żeby pacjentka od razu podjęła decyzję o usunięciu ciąży. To wszystko jest okupione dużą ilością przemyśleń i rozmów w rodzinie. W tej chwili prowadzę drugą ciążę pacjentki, u której wydaje się być bardzo poważna, złożona wada. Kobieta zdecydowała, że to dziecko urodzi. I tutaj jest nie do przecenienia rola prof. Joanny Szymkiewicz-Dangel i prowadzonego przez nią hospicjum dla dzieci nienarodzonych. Tam pracują specjaliści, którzy bardzo pomagają kobietom. Są one od samego początku objęte opieką psychologiczną. Rodzą w ośrodkach referencyjnych, najczęściej w Warszawie.

Czyli to nie jest tak, jak możemy się spotkać z wpisami w internecie, że ginekolog stwierdza chory płód i od razu wypisuje receptę na tabletki poronne…

Absolutnie nie. Nawet, jeśli stwierdzamy martwą ciążę, nie możemy od razu wyłyżeczkować macicy, pozbyć się płodu. To nie jest tylko moja decyzja. Ja wysyłam pacjentkę z odpowiednimi badaniami, z moim rozpoznaniem, z moim USG do szpitala, gdzie bada ją co najmniej dwóch innych specjalistów.

Tam po raz kolejny wykonywane jest USG, często do tego również badania biochemiczne. I dopiero wtedy, po potwierdzeniu wszystkiego, usuwamy martwą ciążę. A co dopiero mówić o usunięciu ciąży żywej, ale chorej…

Jak będzie wyglądała pana praca po publikacji wyroku Trybunału Konstytucyjnego?

Zaczynie być trochę bezzasadna. Cóż z tego, że mogę wykonać odpowiednie badania, zrobić USG, stwierdzić nieprawidłowości związane z ciążą, skoro i tak nie mam pola manewru. Co mogę zaproponować pacjentce, skoro taka aborcja będzie nielegalna? W zasadzie nic. Będziemy się uśmiechać do siebie przez 6 kolejnych miesięcy, bo mniej więcej na etapie 12. tygodnia ciąży jesteśmy w stanie wychwycić jakieś poważne wady.

Dużo się teraz mówi o badaniach prenatalnych i o ich słuszności. Co wchodzi w ich skład?

Pierwszym badaniem prenatalnym jest USG. Jeżeli mamy do czynienia z pacjentką, która jest po 35. roku życia, to do tej pory przysługiwało jej USG i badanie z krwi pacjentki, czyli badanie nieinwazyjne PAPP-A oraz beta HCG. To są bardzo dokładnie badania, które zostały wymyślone przez Brytyjczyków. Ich skuteczność wynosi ponad 90 proc. Nie mówią one jednak, czy to dziecko jest chore, ale czy jest zwiększone prawdopodobieństwo zespołu Downa czy zespołu Turnera.

Jeśli okazuje się, że jest, kierujemy pacjentkę na badanie inwazyjne, czyli amniopunkcję. Badanie to polega na pobraniu płynu owodniowego. W tej chwili to bardzo powszechne badanie, obarczone wręcz znikomą liczbą powikłań. Na podstawie badania płynu owodniowego i dziecka, jesteśmy w stanie już dokładnie stwierdzić, z jaką chorobą mamy do czynienia.

Małgorzata Trzaskowska/Facebook

Ile pacjentka musi czekać na wyniki takich badań?

Okres oczekiwania na badania to nie jest prosta rzecz. Czeka się na nie 2-4 tygodnie. Jeżeli więc na etapie 12. tygodnia mamy określoną anomalię, to otrzymanie wyników przeciąga wszystko do 15., 16. tygodnia ciąży.

Kobiety nie mogą ich przenieść na wcześniejsze terminy, ponieważ mają określone widełki, kiedy powinny takie badanie wykonać. Wyjątkiem jest badanie DNA płodowego, chociaż i to badanie powinno wykonywać się raczej w okolicach 10.-12. tygodnia ciąży najwcześniej.

To badanie nieinwazyjne polegające na pobraniu krwi matki i ekstrahowaniu jej DNA płodowego. To badanie stosunkowo młode, jednak bardzo czułe. Wykrywalność wynosi tutaj 99,6 proc.

Po wyroku, który zapadł w Trybunale Konstytucyjnym widzi pan jakąś nerwowość wśród pacjentek?

Nie widzę zmian w grafiku w związku z przenosinami badań. Zauważam jednak, że moje pacjentki są coraz bardziej zestresowane. W piątek jedna z nich rozpłakała się po tym, jak powiedziałem jej, że dziecko jest zdrowe i z ciążą jest wszystko w porządku. Tak bardzo bała się, co będzie, gdy okaże się inaczej.


 

Tekst o wpływie wyroku TK na aborcje embrio-patologiczne. Na zdjęciu: Mężczyzna robiący selfie - HelloZdrowie

Dr n. med. Robert Łyszcz  – ginekolog i seksuolog. Lubelską Akademię Medyczną ukończył w 2001 roku. Tytuł specjalisty w dziedzinie położnictwa i ginekologii uzyskał w 2012 roku. W 2015 roku ukończył Studia Podyplomowe – Seksuologia Kliniczna w Szkole Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie. W lutym 2016 roku obronił Pracę Doktorską.

Pracował w Samodzielnym Publicznym Szpitalu im. Jana Bożego w Lublinie w Oddziale Ginekologii z Pododdziałem Onkologii Ginekologicznej. Od 1999 roku czynnie uczestniczy w kursach i sympozjach krajowych i międzynarodowych, ze szczególnym uwzględnieniem diagnostyki ultrasonograficznej. Zajmuje się diagnostyką prenatalną z uwzględnieniem echokardiografii płodowej.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

i
Treści zawarte w serwisie mają wyłącznie charakter informacyjny i nie stanowią porady lekarskiej. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem.
Podoba Ci
się ten artykuł?