„Joga świadoma traumy pozwala odzyskać dostęp do ciała, poczuć się w nim bezpieczniej” – mówi Carolina Const
Co myślisz, gdy słyszysz słowo trauma? Pożar, gwałt, wojna? Okazuje się, że trauma może być dużo bardziej „subtelna” i rozciągnięta w czasie tak, że nawet nie zdajesz sobie sprawy, że jej doświadczasz. A gdy jesteś świadoma, że twoim udziałem stało się traumatyczne doświadczenie, to w procesie terapeutycznym może cię blokować brak kontaktu z ciałem. Joga świadoma traumy pozwala na nowo poczuć ciało w bezpieczny, przewidywalny sposób. Czym jest joga świadoma traumy? O tym rozmawiam z Caroliną Const – pierwszą polską nauczycielką jogi świadomej traumy.
Barbara Dąbrowska-Górska: Twoja historia towarzyszenia innym w ciele jest niesamowita – zaczęłaś jako trenerka personalna, a joga pojawiła się dopiero potem. Skąd taka zmiana?
Carolina Const: To był proces, tu nic się nie wydarzyło z dnia na dzień i wiesz, ta moja przygoda z treningiem personalnym nie do końca się skończyła. W najbliższym czasie planuję udział w szkoleniu, w Centrum Traumy i Ucieleśnienia, które będzie skupiać się na uwrażliwionym na traumę treningu siłowym. Trening oporowy, podobnie jak joga, może pomagać po doświadczeniu traumy. To nie są sprzeczne ze sobą nurty. Dygresja od razu na początku (śmiech).
Swoją przygodę trenerską zaczęłam na treningowym haju, który teraz, z perspektywy czasu, widzę, że był dla mnie przemocowy. Do dzisiaj obserwuję, że wiele osób trenuje w ten sposób, np. pracując po 8-10 godzin dziennie, nie dosypiając, żyjąc w stresie, a potem, zamiast odpocząć, zasuwają na trening, który jeszcze mocniej podbija pobudzenie układu nerwowego. To jest równia pochyła, która prędzej czy później kończy się kryzysem. Nasze ciała dzielnie znoszą obciążenia, ale w pewnym momencie, gdy przegapimy liczne sygnały, ciało wystawi nam rachunek i nie będzie pytało: „Przepraszam uprzejmie, czy ty masz czas na kryzys?”. Mnie również taki kryzys dopadł, ale…
Jeszcze na tym fitnessowym haju zapoznałam się z jogą, miałam ogromne szczęście do pierwszych nauczycieli. Powoli, przy pomocy wschodnich filozofii i jogi wracałam do siebie, jednak dużo czasu zajęła mi zmiana stosunku do ciała. Nawet na matę do jogi zdarzało mi się wchodzić przemocowo. Wielu z nas czuje, że jak jest mocno, twardo, to dopiero wtedy robimy dobrą robotę. W relacji z ciałem to się może okazać zgubne.
Jak to się stało, że na pewnym etapie swojego bycia z jogą poznałaś jogę świadomą traumy i, co być może ważniejsze, dlaczego zdecydowałaś się wejść na tę ścieżkę?
Tak, jak już wspomniałam, ja też musiałam „zaliczyć” kryzys, żeby stwierdzić, że „Hej, ja nie mogę tak dalej!”. To nie poszło po dobroci. Zakręt w kierunku traumy zrobił się sam, bo szczerze, to ja nigdy tego nie planowałam. Złożyły się na to dwie rzeczy. Pamiętam, jak pewnego dnia po sesji z moją psychoterapeutką usiadłam na łóżku, ciężko westchnęłam, myśląc o tym, że to bardzo trudne, by być w psychoterapii bez kontaktu z własnym ciałem. W tym momencie joga była ze mną już ładnych parę lat i zmieniała się wraz z moim życiem. Tamten moment był ważny, bo zdałam sobie sprawę, jak nieocenionym zasobem jest ciało, także w tej pracy poznawczej, w psychoterapii. Drugi przypadek, który pokierował mnie w stronę jogi świadomej traumy to dzień, w którym w internetowej księgarni natrafiłam na książki o tym nurcie, zamówiłam je i pochłonęłam jednym tchem.
Wtedy wiedziałam już, że będę szukać miejsca za granicą, gdzie mogę się nauczyć jak praktykować, wykorzystując jogę świadomą traumy. Znalazłam nauczycielkę, do której chciałam napisać i zajęło mi to… 4 lata (śmiech). W końcu jednak napisałam, tylko to się liczy i ruszyło. Zaczęłam czytać o traumie, pogłębiać swoją wiedzę, choć nie było to łatwe, bo sama jestem osobą, która przetrwała traumę złożoną. Joga świadoma traumy pozwala odzyskać dostęp do ciała, poczuć się w nim bezpieczniej, pozwala stopniowo zaprzyjaźniać się z nim na nowo, odczuwać spokój. Cały proces zdrowienia nie jest tu ukierunkowany na samą ranę, ale spogląda także w przyszłość, na miejsca, do których się dąży.
”Traumę wyobrażamy sobie jako coś ekstremalnego – wojna, przemoc, nadużycie seksualne, kataklizm. Tymczasem trauma może być brakiem, może wynikać z zaniedbania. (...) W życiu trauma ma wiele masek: od perfekcjonizmu i szukania poczucia kontroli, nadmiernego pobudzenia, hiperczujności, unikania, po trudności w koncentracji i znoszeniu bezruchu”
Przyznam szczerze, że gdy usłyszałam pojęcie joga świadoma traumy, zapaliła mi się „czerwona lampka”. Trauma i joga – ok, jest w tym jakiś sens, ale gdzie w tym wszystkim wsparcie psychoterapeutyczne, psychiatryczne? Na jakich „nogach” opiera się joga świadoma traumy?
Nawet nie wiesz, jak bardzo się cieszę, że zapaliła ci się czerwona lampka i bardzo bym chciała, żeby każda osoba, która usłyszy hasło joga świadoma traumy, w pierwszej kolejności zapaliła taką właśnie czerwoną lampkę. Ta instynktowna obawa jest uzasadniona, bo ofert pomocy osobom, które przeżyły traumę, jest wiele i niektóre spośród nich mogą wyrządzać dodatkową krzywdę.
Do nauczania jogi na całym świecie uprawnia 200-godzinny kurs, a przecież ten czas to tyle, co prawie nic. Z racji intensywnego kontaktu z uczestnikami zajęć często dostaję wiadomości, a w nich historie, niektóre piękne, a niektóre takie, które nigdy nie powinny się nikomu przydarzyć. To, co każdy, zawsze na początku ode mnie usłyszy, na każdym kursie, na każdym webinarze to to, że joga świadoma traumy nigdy nie zastąpi psychoterapii. Wszelkie praktyki jogi, medytacji czy inne metody alternatywne, szczególnie te skierowane na pomoc osobom, które doświadczyły złożonej traumy, trzeba traktować z najwyższą ostrożnością. Jogę świadomą traumy stworzono jako terapię uzupełniającą psychoterapię czy leczenie psychiatryczne. Jednak coraz więcej badań mówi o tym, że sama psychoterapia mówiona nie wystarcza, żeby skutecznie leczyć złożoną traumę.
Czasami terapie poznawcze mogą być wręcz niedostępne na skutek traumy na jakimś etapie życia, a to może mieć związek z tym, na ile czujemy się bezpiecznie w naszym ciele, na ile boimy się utraty kontroli nad własnymi reakcjami. Z drugiej strony sama interwencja oparta o ciało to za mało. Najlepiej sprawdza się połączenie tego podejścia oddolnego, czyli cielesnego z podejściem poznawczym, czyli psychoterapeutycznym. To, jak będziemy łączyć te metody, zależy od indywidualnych uwarunkowań danej osoby, bo nie istnieje jeden złoty standard. Dlatego w mojej pracy bardzo ważna jest elastyczność. Warto też wspomnieć, że dla psychoterapii i dla jogi wiele celów jest wspólnych – samoświadomość, introspekcja, akceptacja siebie, poczucie połączenia z innymi ludźmi i ze światem – to tylko niektóre z nich.
W jodze świadomej traumy te wszystkie cele realizujemy, bo one wszystkie mają swoje zahaczenie, podstawę w ciele.
Ta czerwona lampka z poprzedniego pytania wynika też z tego, że często obserwuję, jak łatwo jest kogoś wmanewrować w pseudopsychologiczne, naruszające granice działania (np. ustawienia rodzinne Hellingera). Dla osób, które doświadczyły traumy to szczególnie niebezpieczne, prawda?
Zgadza się! Trafiła do mnie kiedyś osoba, która od kilkunastu lat leczy się farmakologicznie ze stanów lękowych i miała bardzo trudne doświadczenia z pracy z ciałem. W pracę z jogą świadomą traumy weszła z ogromną obawą w ciele. Wprowadzona wcześniej metoda pracy z ciałem była dla niej doświadczeniem niekontrolowanym i przerażającym. Byłam przygotowana, że praca z tą osobą może postawić nam na drodze różne wyzwania. Po pierwszym spotkaniu reakcja z ciała była dość intensywna, moja podopieczna miała problem ze snem, co było dla mnie sygnałem, że dalszy proces musimy poprowadzić bardzo ostrożnie i stopniowo. Drugie, trzecie zajęcia wciąż były dość obciążające, ale czwarte spotkanie przyniosło przełom. Każde następne zajęcia to już błogość i dobro, a także rosnące poczucie zaufania do własnego ciała. Tak czasami bywa, że kilka pierwszych sesji wiąże się z trudnościami, ale jeśli po pewnym czasie wciąż nic się nie zmienia, to wtedy spotykamy się na rozmowie i decydujemy, co dalej.
Czy trzeba spełnić jakieś warunki, żeby dołączyć do praktyki jogi świadomej traumy?
Na samym początku w Centrum Traumy i Ucieleśnienia, gdzie rozwijała się joga świadoma traumy wszystkie osoby, które chciały skorzystać z tej metody wsparcia, musiały być objęte psychoterapią. Dziś już się od tego odchodzi. Wyszliśmy z założenia, że lepiej, żeby ktoś dostał pomoc, niż został z niczym. Kolejki do psychoterapeutów są teraz często bardzo długie, szczególnie odkąd zaczęła się pandemia. Zawsze przed rozpoczęciem współpracy z nową osobą albo po dłuższej przerwie przeprowadzam z uczestnikiem rozmowę i zaznaczam, że w jodze świadomej traumy pracujemy z ciałem w oparciu o moje kompetencje. Studiuję psychologię, więc te moje kompetencje rosną, jednak podkreślam, że to nie są kompetencje psychoterapeutyczne. Gdyby tak się zdarzyło, że w trakcie spotkania pojawiają się jakieś wspomnienia czy sytuacje, które warto zinterpretować, osadzić w biografii, nadać czemuś sens, to ja już nie jestem osobą, z którą można bezpiecznie to robić. Ta część pracy leży po stronie psychoterapii.
Większość osób, które uczestniczą w zajęciach jogi świadomej traumy, jest objęta opieką psychoterapeutyczną, lub ma psychoterapię już zakończoną, ale część uczestników nie rozpoczęła jeszcze tego procesu i ja też to szanuję, bo nie każdy jest od razu gotowy na psychoterapię. W jodze świadomej traumy skupiamy się między innymi na wzmacnianiu umiejętności samoregulacji i dla wielu osób to jest kluczowe, żeby w ogóle podjąć psychoterapię. Czasami jest tak, że to właśnie udział w tej jodze pozwala na wejście w proces psychoterapeutyczny.
Zdarza się też, że zajęcia jogi świadomej traumy sprawiają, że zmieniają się treści, jakie poruszane są w trakcie psychoterapii albo na przykład pozwalają poruszyć jakiś temat, który dotychczas był zbyt trudny, bolesny. Joga świadoma traumy może się fantastycznie zazębiać z psychoterapią. Chcę też podkreślić, że farmakologia psychiatryczna nie jest przeciwwskazaniem do uczestniczenia w zajęciach jogi świadomej traumy. Czasami pod wpływem leków możemy inaczej czuć swoje ciało, więc po zmianie dawki leku albo po odstawieniu leczenia możemy zacząć inaczej doświadczać praktyki jogi. Bywa też tak, że rozpoczęcie przyjmowania leków np. przeciwdepresyjnych pozwala w ogóle po tę jogę sięgnąć, daje siły na to, żeby rozpocząć pracę z ciałem.
Jakie ograniczenia ma joga świadoma traumy? Czy zdarza ci się odmawiać udziału w zajęciach?
Było kilka momentów, w których zakwestionowałam sensowność udziału w jodze świadomej traumy jeszcze przed rozpoczęciem cyklu spotkań. Skłoniła mnie do tego moja wewnętrzna etyka zawodowa. Mogłabym każdego zaprosić na moje zajęcia, tylko po co? Jeśli przychodzi ktoś z depresją i jest to „tylko” depresja, to ja nie mogę zapewnić, że joga świadoma traumy pomoże w terapii, nawet jeśli pobocznie badania wskazują skuteczność tej jogi w objawach depresyjnych. Mogę powiedzieć – proszę bardzo, możemy spróbować, ale nie mam 100 proc. pewności, czy to będzie skuteczne.
Choć musimy pamiętać, że trauma potrafi ukrywać się pod wieloma diagnozami. Przez długi czas w ogóle nie funkcjonowała diagnoza o nazwie trauma złożona, a w Europie dopiero za kilka miesięcy jednostka CPTSD wejdzie do klasyfikacji ICD. Trauma rzadko chodzi w pojedynkę, potrafi objawiać się jako mnoga diagnoza: zaburzenia lękowe, zaburzenia depresyjne, somatyczne, dysocjacyjne, uzależnienia, zaburzenia odżywiania itd. Trauma potrafi się skutecznie chować. Jednak czasami depresja jest po prostu depresją i w takiej sytuacji mój podopieczny musi być świadomy, że joga świadoma traumy jest ukierunkowana na terapię traumy, a nie na terapię depresji. Czasem zmuszona jestem odmówić także osobom, które były w niedawnym czasie hospitalizowane psychiatrycznie. Uczestniczenie w jodze świadomej traumy to proces. Wiemy, że jest spora szansa, że nastąpi stabilizacja i poprawa, ale tych pierwszych kilka tygodni może być trudne i sprawić, że przez chwilę poczujemy się mniej stabilnie, co profesjonalnie nazywa się dysregulacją. Po hospitalizacji często następuje właśnie taki moment, w którym może być trudniej znieść taką dysregulację.
W jodze świadomej traumy pracujemy z ciałem i bywa, że ta reakcja ciała potrafi nas porządnie zaskoczyć, możemy nie być na nią gotowi. Byłam świadkiem takiej sytuacji na zajęciach jogi ukierunkowanej na traumę (jako uczestnik, nie prowadząca), w czasie których jedna z kobiet miała bardzo silny atak lękowy. Niestety w tamtej sytuacji prowadzący nie potrafił poradzić sobie z tym incydentem, co wpłynęło na całą grupę. Do końca zajęć nie mogłam się odnaleźć i czułam ogromny niepokój, mimo dobrych intencji i mimo tego, że reszta zajęć odbywała się w przyjaznej atmosferze. Sam fakt, że takie sytuacje się zdarzają, nie jest niczym negatywnym, jednak bardzo istotne jest to, z jaką reakcją spotka się taki trudny moment. Dlatego tak ważne jest odpowiednie przygotowanie i kompetencje osoby prowadzącej.
”Joga świadoma traumy jest bardzo przewidywalna, raczej wciskamy hamulec, a nie gaz, tempo jest wolne, a samych pozycji jogi jest mniej niż na tradycyjnych zajęciach. (...) Osoba, która doświadczyła traumy, przetwarza bodźce zupełnie inaczej, jej układ nerwowy non stop skanuje otoczenie w poszukiwaniu bodźców, które mogą być zagrożeniem”
Jak wygląda praktyka JŚT? Czym różni się od „zwykłej” hatha-jogi?
Joga świadoma traumy to według mnie piękny zakręt powrotny do bazowych wartości jogi, bo „zachodnia” joga czasem z jogą ma niewiele wspólnego. Zajęcia jogi świadomej traumy to dalej są zajęcia hatha-jogi, czyli ruszamy ciałem, przyjmujemy pozycje, stopniowo wprowadzamy oddech i kierujemy naszą uwagą. Jednak jest też sporo różnic. Pracę grupową zaczynam od 10 tygodniowego cyklu, w czasie którego zapoznajemy się z metodą, narzędziami jogi świadomej traumy i sobą w tej praktyce.
Joga świadoma traumy jest bardzo przewidywalna, raczej wciskamy hamulec, a nie gaz, tempo jest wolne, a samych pozycji jogi jest mniej niż na tradycyjnych zajęciach. Cały czas mówię do uczestników, skupiamy się przede wszystkim na tym, by poczuć się bezpiecznie. Osoba, która doświadczyła traumy, przetwarza bodźce zupełnie inaczej, jej układ nerwowy non stop skanuje otoczenie w poszukiwaniu bodźców, które mogą być zagrożeniem. Reakcje obronne „odpalają” się znacznie intensywnej i przy niższym natężeniu bodźców. Na zajęciach jogi świadomej traumy ze względu na poczucie bezpieczeństwa grupy są zamknięte, w czasie cyklu nikt nowy nie dołącza, a udział w zajęciach jest poufny.
Uczestników nie zaskakuję nowościami, to nie jest tak, że drugie zajęcia są zupełnie inne od pierwszych. Bardziej przypomina to dobudowywanie nowych elementów do tych już znanych. Bardzo ważny jest dla mnie język zaproszenia, podkreślanie braku przymusu, coś mogę, ale nie muszę, bo każdy z nas jest ekspertem w dziedzinie swojego ciała. W jodze świadomej traumy nikt nikogo nie dotyka, nie ma pracy w parach, prowadzący nie zapewnia asyst, które wymagałyby dotyku i nawet nie chodzi po sali. Prowadzący jest jednym z uczestników, a nie kimś, kto może pozwolić sobie, by robić coś zupełnie innego niż reszta grupy. Prowadzący prowadzi zajęcia, doświadczając tej praktyki, tak jak uczestnicy i stawia się na równie podatnej na odczucia pozycji. Trauma bardzo często wiążę się z zaburzonym stosunkiem władzy, ktoś ma jej dużo, a ktoś inny jest jej zupełnie pozbawiony. Dlatego odchodzimy od tego na zajęciach.
Cały czas prowadzę głosem, melodią, łagodną intonacją, bo głos stanowi kotwicę do teraźniejszości, a narracja może służyć za przewodnik, który wspiera w odplątywaniu doznań w naszym ciele, przypisywaniu im przyczyny, regulowaniu swoimi działaniami ich intensywności. Język, którego używam, jest bardzo konkretny, prosty, zrozumiały i pozwala utrzymać uwagę przy ciele. Każdy uczestnik zajęć zawsze ma wybór, żeby wykonać daną pozycję, tak, jak czuje. Może zrobić sobie przerwę, skończyć wcześniej, zrobić coś innego. Na to wszystko jest przyzwolenie. Nikt nikogo nie ocenia, nikt nikogo nie koryguje, bo tego i tak w życiu mamy całe mnóstwo. Praktyka w takim kontakcie ze sobą potrafi być bardzo intymna.
Na twoje zajęcia trafiają osoby, które wiedzą, że doświadczają traumy. A można w ogóle nie wiedzieć, że jest się obciążonym traumatycznym przeżyciem?
Oczywiście. Znaczna część osób nie wie, że żyje z doświadczeniem traumy. Dr Felitti w badaniu negatywnych doświadczeń z dzieciństwa oceniał występowanie 10 najczęstszych czynników traumatycznych. Okazało się, że około 20 proc. osób ma na koncie co najmniej jedno doświadczenie traumatyczne, ale duża grupa osób ma mnogie doświadczenia traumatyczne. Przy czterech doświadczeniach traumatycznych wyraźnie widoczne są już skutki zdrowotne wpływające na długość życia! To znacznie większe ryzyko depresji, chorób wątroby i układu krwionośnego, czy podjęcia próby samobójczej. Do tego niestety osoby, które przeżyły traumę, często w ogóle nie szukają pomocy, bo nie czują, że są godne pomocy, że należy im się dobro, łagodność i szacunek.
Jakie sygnały mogą wskazywać na to, że doświadczyłam traumy, choć świadomie jeszcze tego nie wiem? Wyobrażam sobie, że ktoś czyta ten wywiad i coś zaczyna się w nim budzić, czuje, że być może to o nim…
Nie lubimy słuchać i rozmawiać o traumie, być może dlatego, że tak trudno jest uświadomić sobie, że nas też to dotyczy. Bardzo często nosimy w sobie wąską definicję traumy. Wyobrażamy sobie ją jako coś ekstremalnego – wojna, przemoc, nadużycie seksualne, kataklizm. Tymczasem trauma może być brakiem, może wynikać z zaniedbania. Być może w naszym życiu nie wydarzyło się coś, co jest nam fundamentalnie potrzebne albo czegoś było zdecydowanie za mało. Wtedy to nie jest jedno wydarzenie, które miało miejsce w konkretnym czasie, jest sprawca i jest osoba pokrzywdzona, to trauma rozciągnięta w czasie, która wpływa na to, jak kształtuje się nasz układ nerwowy. Z taką traumą żyjemy czasem od pierwszych chwil po narodzinach i taką traumę trudniej jest w sobie zauważyć. Szczególny rodzaj traumy to ten związany z relacjami, zwłaszcza gdy mowa o relacjach z najbliższymi.
W życiu trauma ma wiele masek: od perfekcjonizmu i szukania poczucia kontroli, nadmiernego pobudzenia, hiperczujności, unikania, po trudności w koncentracji i znoszeniu bezruchu. Te straszne rzeczy zdarzyły się dawno, a my nadal odczuwamy je, jak gdyby działy się teraz i naprawdę. To mogą być uzależnienia, zaburzenia odżywiania, kompulsywne zachowania seksualne, pracoholizm, choć oczywiście nie każdy pracoholizm równa się traumie. Wiele spośród tych czynności to metody samoregulacji, bo gdy czujemy zbyt wiele, to może się okazać, że tylko alkohol przyniesie ukojenie.
Z drugiej strony trauma to czasem nieczucie emocji lub swojego ciała. Wtedy samookaleczanie może stać się metodą ukojenia, bo ból cielesny staje się wyczuwalny i jest konkretny, możliwy do umiejscowienia. Odcięcie od czucia ciała, niezdolność do rozpoznawania emocji, trudność w nawiązywaniu i utrzymywaniu bliskich, karmiących relacji to też lampki ostrzegawcze, które mogą świadczyć o doświadczeniu traumy. Inną dużą działką jest negatywny obraz siebie: poczucie winy, wstydu, przekonanie, że nie jest się wartym szacunku, opieki i miłości, ale też trudność w określaniu własnych potrzeb i podejmowaniu wyborów, bo trauma zabiera nam możliwość, by stawiać sobie pytania, takie jak: „czego chcę ja?”.
”Obserwuję, że wiele osób trenuje w sposób przemocowy, np. pracując po 8-10 godzin dziennie, nie dosypiając, żyjąc w stresie, a potem, zamiast odpocząć, zasuwają na trening, który jeszcze mocniej podbija pobudzenie układu nerwowego. To jest równia pochyła, która prędzej czy później kończy się kryzysem”
Minęło już ponad 1,5 roku od momentu, gdy po raz pierwszy usłyszeliśmy o światowej pandemii. Czy masz wrażenie, że wielu z nas nosi w sobie pandemiczną traumę?
Trauma to doświadczenie braku wyboru i kontroli tego, co się wydarzy. Pandemia postawiła nas w sytuacji, która bardzo przypomina elementy traumy złożonej. Zabrano nam wolność i nic nie możemy z tym zrobić, pojawia się bezsilność. Z drugiej strony nasze życie jest teraz nieprzewidywalne, codzienność może się w każdej chwili zmienić, nie wiemy jak, nie wiemy na jak długo. Żyjemy od konferencji do konferencji, gdzie będzie nam podyktowane, jak możemy żyć i na co możemy sobie pozwolić. Sam wirus jest dla nas nieokreślony, niewidoczny, to nie jest powódź czy pożar, ciężko nam zrozumieć abstrakcyjne zagrożenie. W tym wszystkim jesteśmy obiektami, które przyjmują zarządzenia i „jakoś” muszą sobie poradzić. Pandemia jest też nieokreślona w czasie. Na dodatek, jakby wciąż było mało, odebrane zostały nam radości życia – spotkania międzyludzkie, możliwość uprawiania sportu czy nawet kontaktu z naturą. Izolacja jest dla nas bardzo trudna do zniesienia. To wszystko może się składać na traumę, nawet jeśli dom, w którym żyjemy, jest bezpieczny i dobry.
Carolina, jak zatem można skorzystać z Twojej pomocy?
Zajęcia jogi świadomej traumy dostępne są stacjonarnie, w Olsztynie. Wkrótce planuję też spotkania w Warszawie. Jednak cały czas trwają regularne cykle zajęć online. Najbliższy cykl startuje w styczniu, można do niego dołączyć. A jeśli ktoś chce dowiedzieć się jeszcze więcej o jodze świadomej traumy, to zapraszam na moją stronę internetową. Moje życie mocno się zmieniło, odkąd prowadzę jogę w tym nurcie, bo joga świadoma traumy to nie tylko to, co się dzieje na zajęciach. To podejście, które rozlewa się także na inne obszary życia i ogromnie cieszę się, że mogę się nim dzielić.
Zobacz także
„Depresja jest za potężnym wrogiem, by pokonać ją ziółkami i jogą” – mówi Asia Okuniewska
„Dzięki gimnastyce słowiańskiej ćwiczonej regularnie, postawa staje się bardziej sprężysta, PMS, bóle kręgosłupa, jak i bolesne miesiączki mijają, wyrównuje się cykl menstruacyjny” – mówi trenerka Julia Marcinowska
„Joga twarzy jest dla osób, które nie chcą stosować inwazyjnych metod lub poddawały się zabiegom ostrzykiwania różnymi substancjami chemicznymi” – mówi Anna Kaim, instruktorka jogi twarzy
Podoba Ci się ten artykuł?
Powiązane tematy:
Polecamy
Filip Cembala: „Komu z nas nie brakuje ulgi w czasach zadyszki wszelakiej?”
„Co tam gwiazdeczko, nauczyłaś się?”. Julia Wieniawa gorzko o czasach szkolnych
Sara James porusza temat zdrowia psychicznego w najnowszym singlu. „Mam 15 lat i brak mi tchu” – śpiewa artystka
„Jeżeli nie słuchasz szeptów swojego ciała, to będziesz musiał usłyszeć jego krzyk” – mówi psychoterapeutka dr Agnieszka Kozak
się ten artykuł?