Dyspareunia – co zrobić, kiedy seks boli. „Dysfunkcja ta jest w Polsce bardzo rozpowszechniona”
„Powodem bólu podczas współżycia seksualnego, a także po nim, mogą być schorzenia ginekologiczne lub patologiczna budowa narządów rodnych, czasem jednak źródła problemów należy poszukać w psychice” – takie i podobne informacji o dysfunkcji seksualnej zwanej dyspareunią można znaleźć na większości stron internetowych poświęconych temu problemowi. Czy faktycznie tylko „czasem” leży on w psychice i tylko „w niektórych przypadkach” wskazana jest pomoc seksuologiczno-psychologiczna? Rozmawiamy na ten temat z Izabelą Dziugieł, psychoterapeutką, seksuolożką kliniczną i edukatorką seksuologicznej pracy z ciałem.
Dorota Zabrodzka: Gdybym poprosiła o naszkicowanie profilu klientki – bo jak rozumiem, to znacznie częściej problem kobiet niż mężczyzn – zgłaszającej się z problemem dyspareunii, jak by on wyglądał?
Izabela Dziugieł: Ile kobiet cierpiących na dyspareunię, tyle narracji na temat bólu… Ale spróbujmy. Średnia wieku 25-45, ale górnej granicy w zasadzie nie ma, bo osoby dojrzałe coraz częściej chcą swoją seksualność rozwijać i długo czerpać radość z tej dziedziny życia. Seks trwa, póki żyjemy. Przykładowa klientka zazwyczaj próbowała już kilku, kilkunastu metod poradzenia sobie z problemem, ale nic to nie dało. Myślała, że wszystko minie samo, ale tak się nie stało. Zaczęła zauważać, że próbuje unikać seksu penetracyjnego. Zazwyczaj nie ma powodów medycznych, które stałyby za bolesnymi zbliżeniami. Od pytania o to zaczynam zresztą pracę z klientką. Jeśli dowiem się, nie konsultowała się dotąd z ginekologiem czy czasem neurologiem i nie zrobiła badań stwierdzających że „wszystko gra”, zalecam, żeby natychmiast to nadrobiła. Nie ma sensu zabieranie się za terapię psychologiczną, póki nie wykluczymy stricte medycznych przyczyn dyspareunii, a może to być np. wadliwa budowa narządów, blizny po ciąży, po cesarskim cięciu, nawracające zapalenia pęcherza, urazy powypadkowe, np. po upadku na kość ogonową.
Jakie są najczęstsze przyczyny psychologiczne problemu, poza tak oczywistymi, jak gwałt w przeszłości czy molestowanie seksualne?
Stres i nieumiejętność jego autoregulacji. Nawet nie ten związany z samym aktem seksualnym, ale napięcie, które towarzyszy nam cały czas. To są często codzienne problemy związane z sytuacją zawodową kobiety, z sytuacją finansową rodziny, z dziećmi, z pandemią, z partnerem.
Czy osoby przychodzące z problemem dyspareunii stanowią znaczną część pani klientek?
Dysfunkcja ta jest w Polsce bardzo rozpowszechniona. Na szczęście rośnie świadomość psychoseksualna i coraz więcej kobiet zaczyna szukać pomocy, szczególnie jeśli latami zmagają się z problemem. Postrzegają psychoterapię seksuologiczną i pracę z ciałem jako ostatnią deskę ratunku.
Jak wygląda praca z klientką?
Pierwsze spotkanie ma charakter konsultacji i trwa godzinę. Ustalany jest cel pracy, proces i metody do jego osiągnięcia. Jak wspomniałam, zaczynam od wywiadu ma temat ewentualnych medycznych przyczyn dolegliwości, następnie przyglądam się narracji klientki o jej problemie. Pytam, dlaczego zjawia się u mnie akurat w tym momencie swojego życia. Chcę też jak najwięcej dowiedzieć się o samym bólu: kiedy kobieta go doświadcza, w jakim miejscu go odczuwa, czy jest ono stałe, czy się zmienia. Proszę, żeby opowiedziała o charakterze bólu, spróbowała określić, czy jest on np. kłujący, przypominający ugryzienie owada, czy też tępy, długo się utrzymujący. Pytam, czy ból występuje tylko przy seksie penetracyjnym, czy także np. podczas badania USG czy noszenia tamponów. Próbuję ustalić, czy jest on związany z napięciem mięśni dna miednicy. Inaczej pracuje się, gdy ból jest skonkretyzowany w jednym miejscu, inaczej, gdy „chodzi” po ciele. Jeśli na większość pytań padają odpowiedzi: „nie pamiętam, bo dawno już go nie czułam” należy domyślać się, że unika seksu, bo się go boi, wręcz szuka powodów, żeby nie współżyć. Wtedy trzeba się skupić właśnie na tym problemie. Lęk przed bólem wzmaga ból, a ból wzmaga lęk. Błędne koło.
Zalecenia przed kolejną wizytą?
Pytam klientkę, czy jest w stanie przez ten czas uprawiać seks penetracyjny ze swoim partnerem, bo żeby pomoc była skuteczna, warto mieć świeże dane. Gdy odpowiada, że spróbuje, omawiamy, jak to zbliżenie powinno wyglądać, żeby było jak najbardziej satysfakcjonujące. Zbieranie danych na temat bólu to samodzielna praca klientki, bardzo ważna w trakcie terapii.
”Poznając funkcje swojej wulwy, czyli zewnętrznej części żeńskich genitaliów możemy odkryć, w jakich innych miejscach doświadczamy przyjemności i na tym się skupić. Możemy nauczyć się świadomie przenosić uwagę z punktu bólowego na punkt, którego dotyk jest przyjemny”
Czy nie byłoby dobrze, gdyby w pani gabinecie pojawiła się nie tylko ona, ale także on?
Oczywiście. Lubię powiedzenie, że „kozetka psychoterapeutyczna jest dwuosobowa”. Na szczęście obserwuję wśród panów coraz większą świadomość, że gdy ich partnerka cierpi, trzeba jej pomóc. Gdy przychodzą obydwoje, możemy wtedy powiedzieć sobie, że ten problem nie jest niczyją winą. W czasie takiego spotkania partner odpowiada, jak problem wygląda z jego punktu widzenia, co ma bardzo duże znaczenie. Można wspólnie zastanowić się, co zrobić, aby on nie czuł się odrzucony, a ona nie wmawiała sobie, że jest do niczego. Nie mówiła: „wszyscy mają dobry seks, tylko nie ja”. Na takim wspólnym spotkaniu możemy porozmawiać na temat tzw. gry wstępnej, czy nie jest dla niej za krótka, zastanowić się nad wyborem pozycji – może są takie, przy których nie ma nieprzyjemnych doznań? Możemy poruszyć temat lubrykantów – sprawa zdawałaby się oczywista, że często powodem bólu jest brak odpowiedniego nawilżenia pochwy, tymczasem para o tym zapomina. Gdy pojawiają się otarcia, boli przecież jeszcze bardziej, a wtedy narasta obawa przed kolejnym zbliżeniem.
Ile klientek zjawia się u pani razem z partnerami?
Zadziwiająco dużo, nawet 80 proc.
A jeśli klientka przychodzi sama?
Praca nad świadomością siebie i poznawaniem własnego ciała jest bardziej żmudna, szczególnie, jeśli ból pojawia się podczas zbliżenia z każdym partnerem. Patrzymy wtedy, na ile w czasie aktu seksualnego klientka jest „w głowie”, a na ile „w ciele”. Na czym jest skupiona, co robi z bólem. Czy problem nie tkwi czasem w nieumiejętności zrelaksowania się.
Ile spotkań potrzeba, by rozwiązać problem dyspareunii?
Nie da się odpowiedzieć na to pytanie. Czasem wystarczą dwa, trzy spotkania, czasem pracujemy ponad rok, szczególnie gdy klientka skarży się, że ból nawraca. Te dłuższe terapie są zazwyczaj związane z problemami klinicznymi, np. przeżywaną depresją, brakiem odczuwania sygnałów płynących z ciała, lękami, paniką.
I zapewne złą sytuacją w związku?
Niewątpliwie. W dodatku jakże często kobieta twierdzi, że wszystko u nich jest w porządku i dopiero podczas głębszej pracy okazuje się, że wcale tak nie jest, że idealizuje związek, żeby dalej w nim być, bo np. boi się samotności. Nie mówi partnerowi, bo lęka się, że on odejdzie, a ona zostanie sama, bo innego już nie znajdzie. Jeśli w związku nie ma poczucia bezpieczeństwa emocjonalnego i fizycznego, zaczyna się, czasem podświadome, szukanie powodów, by nie wchodzić w relacje fizyczne. Ciało nie chce, a głowa myśli, że musi. Jest to przemoc wobec siebie. Nierozpoznawanie swoich granic i potrzeb ciała. Czasami potrzebujemy przecież jedynie czułości, bliskości, niekoniecznie seksu.
Czy w przypadku dyspareunii stosowana jest także terapia grupowa?
Raczej tylko informacyjnie, bo to problem bardzo indywidualny i trudno doświadczania jednej kobiety wykorzystać do pracy z inną. Na tym zresztą polega problem z wszelkimi poradnikami – kobieta czytając je, próbuje dopasować siebie do przedstawionych przypadków. Tymczasem każdy z nas jest inny. Proponowane metody, które pomogły w opisywanym przypadku, dla innej osoby mogą być nietrafione. Co nie oznacza, że nie powinnyśmy jak najwięcej wiedzieć o schorzeniu! Dowiadywać się, ale nie traktować ogólnych porad jako gotowych odpowiedzi.
”Na szczęście rośnie świadomość psychoseksualna i coraz więcej kobiet zaczyna szukać pomocy, szczególnie jeśli latami zmagają się z problemem. Postrzegają psychoterapię seksuologiczną i pracę z ciałem jako ostatnią deskę ratunku”
Rozumiem że rozmowa to niejedyny sposób pracy z klientką. Na pani stronie internetowej czytamy, że stosuje pani takie techniki jak mindfulness, praca z oddechem, techniki relaksacyjne, focusing (kontakt z ciałem, który pomaga w psychoterapii odkryć emocje). Ale pojawia się także mapowanie wulwy i praca z napięciem mięśni miednicy. Jak to wygląda, czemu służy? Czy kobiety chętnie korzystają z tego rodzaju pomocy?
Wszystko zależy od tego, czy klientka chce bezpośrednio popracować z ciałem. Proponuje to niewielu terapeutów, ja tak, bo mam za sobą odpowiednie szkolenia przygotowujące to tego rodzaju terapii. Mapowanie waginy czy wulwy, czy masaże ciała w obrębie stref genitalncyh mają swoje początki wiele tysięcy lat temu, ale nauka jest teraz w stanie na poziomie badań tych technik potwierdzić ich użyteczność na poziomie neurobiologicznym. Masaż odbywa się w bardzo higienicznych warunkach, na stole do masażu. Nie prowadzi do uzyskania orgazmu, lecz pomaga uwolnić zablokowaną energię, a także zlokalizować miejsce bólu. Pozwala sprawdzić, czy dane miejsce boli na skutek dotyku terapeuty, czy po tylko podczas stosunku i czy jest to powiązane z pracą mięśni. Rozmasowując waginę i stosując praktyki uważnościowe uczę klientkę, w jaki sposób ma się skupiać na swoich przeżyciach, jak przenosić uwagę na przyjemność. Spotkania, podczas których stosowana jest praca z ciałem, trwają półtorej godziny.
Czy terapia przydaje się również tym kobietom, u których problem dyspareunii nie wiąże się problemami psychicznymi, lecz z wadą anatomiczną?
Tak. Jeśli to nie jest wada, która w znacznym stopniu utrudnia seks penetracyjny, zawsze można znaleźć sposoby, żeby omijać obszary bólowe. Poznając funkcje swojej wulwy, czyli zewnętrznej części żeńskich genitaliów możemy odkryć, w jakich innych miejscach doświadczamy przyjemności i na tym się skupić. Możemy nauczyć się świadomie przenosić uwagę z punktu bólowego na punkt, którego dotyk jest przyjemny. Od nas zależy, gdzie skupimy swoją uwagę. Wzmacnianie przyjemności sprawi, że będzie nas w jej stronę ciągnęło. Kierując uwagę w innym kierunku, możemy kroczyć drogą obok bólu.
Zobacz także
„Lubię na masturbację mówić samomiłość”. Rozmowa z Kamilą Raczyńską-Chomyn, edukatorką seksualną
Krzysztof Tryksza: „Dobry seks to seks bez kontroli. Gdy pojawią się lęk, wstręt, obrzydzenie – to jest granica, która wyznacza pole naszej swobody”
„Udaje mi się uprawiać seks, bez orgazmu oczywiście. Tylko jakim kosztem?”. Ofiara gwałtu o swoim życiu seksualnym
Polecamy
„Zacisnąć zęby i przetrwać”. Kasia Koczułap wymienia, co słyszą kobiety, kiedy mówią, że seks je boli
„Wiecie, że kobiety mają jeden otwór więcej niż mężczyźni?”. Wpis dziennikarza wywołał poruszenie w sieci
Tiktokerka opowiedziała o skandalicznym zachowaniu pasażera komunikacji miejskiej. Takie incydenty zdarzają się codziennie. Jak reagować?
WHO alarmuje: Nastolatki uprawiają seks bez zabezpieczenia. „Zbieramy gorzkie owoce zaniedbania edukacji seksualnej”
się ten artykuł?