Nie usuwaj migdałków! (Chyba że naprawdę musisz)
Migdałki to prawdopodobnie jeden z najbardziej „sfatygowanych” narządów naszego ciała. Nieustannie narażone są na działanie szkodliwych czynników, które mogą wywoływać w nich stany zapalne. Częste nawroty tego typu dolegliwości bywają wskazaniem do usunięcia migdałków – jednak badania naukowe sugerują, że lepiej poniechać tej decyzji.
Migdałki podniebienne to skupienie tkanki limfatycznej ulokowane po bokach na tylnej ścianie gardła. Stanowią ważną linię obrony przed czynnikami chorobotwórczymi. Wytwarzają przeciwciała i – szczególnie na wczesnym etapie życia – współtworzą pamięć odpornościową (zdolność szybkiego reagowania na patogeny). Często jednak szwankują.
Gdy przegrywają w starciu z bakteriami, wirusami, alergenami i zanieczyszczeniami powietrza ułatwiającymi „zadanie” drobnoustrojom, nasz organizm dotkliwie to odczuwa. Pojawia się ból gardła, trudności z przełykaniem, a nawet ropne naloty, mogące świadczyć o anginie. W przypadku dużej częstotliwości tego typu infekcji rodzi się „pokusa” usunięcia migdałków – niekiedy inspirowana przez lekarza. Badania dowodzą jednak, że taka decyzja może być błędem, którego skutki dadzą o sobie znać za wiele lat.
Migdałki jak wyrostek
Sprawa jest o tyle poważna, że w wielu przypadkach dotyczy dzieci. Małoletni pacjenci częściej zapadają na anginę, ponieważ mają słabszy układ odpornościowy niż dorośli. Ponawiające się ropne stany zapalne migdałków powodują ich przerost, zmiany w strukturze oraz powstawanie tzw. krypt, w których gromadzi się martwa materia organiczna, resztki żywności i szkodliwe drobnoustroje. Może to sprzyjać rozwojowi przewlekłego stanu zapalnego, który bywa podstawą do zalecenia tonsillektomii – jak fachowo określa się operację wycięcia migdałków. To zabieg stosowany powszechnie. Niestety w wielu przypadkach zbyt pochopnie.
Wynika to m.in. z faktu niedoceniania roli migdałków w naszym organizmie – i przypomina trochę „historię” z wyrostkiem robaczkowym. Przez długi czas uznawany był on za narząd pozbawiony określonej funkcji, dlatego w stanach zapalnych zalecano jego wycięcie (tzw. appendektomia).
Tymczasem z raportu opublikowanego w 2012 r. na łamach „British Medical Journal” wynika, że 80 proc. tego typu przypadków można leczyć antybiotykami, a ponad 60 proc. operacji usunięcia wyrostka było zbędnych. I zapewne szkodliwych w skutkach – bo od ponad dekady wiemy, że organ ten pełni bardzo ważną rolę w naszym układzie odpornościowym: stanowi „zasobnik” pożytecznych bakterii oraz wytwarza białe ciałka krwi, odpowiadające za reakcje obronne organizmu.
Wiele wskazuje na to, że historia się powtarza. Co prawda migdałkom nigdy nie odmawiano „przydatności”, ale bardzo długo bagatelizowano ich znaczenie dla zdrowia układu oddechowego. Wprawdzie tonsillektomia swoje „złote czasy” przeżywała w latach 50–70 ubiegłego wieku, to jednak obecnie trudno mówić o jej zmierzchu – wciąż stosuje się ją (zbyt) często.
Przykładowo, w Stanach Zjednoczonych wśród dzieci do 15. roku życia przeprowadza się ok. 500 tys. tego typu operacji rocznie. Co znamienne, nawracające stany zapalne gardła obecnie stanowią podstawę do usunięcia migdałków w raptem 30 proc. przypadków. Zdecydowana większość ma związek z próbą rozwiązania problemu bezdechu sennego, do którego mogą przyczyniać się przerośnięte migdałki – choć niekoniecznie stanowią jego pierwotną przyczynę.
Złudne pożytki z wycinania
Tonsillektomia bywa koniecznością, gdy przerost migdałków lub częstotliwość infekcji utrudniają codzienne funkcjonowanie. Jednak w wielu przypadkach zabieg ten przynosi jedynie krótkoterminową ulgę. Problemy zdrowotne związane z przerośniętymi migdałkami mogą nawracać nawet po ich usunięciu.
Co więcej, pozbycie się tego narządu naraża nas na większe ryzyko poważnych chorób układu oddechowego. Takie wnioski płyną z badania opisanego na łamach miesięcznika „JAMA Otolaryngology-Head & Neck Surgery” .
Naukowcy z University of Melbourne przeanalizowali rejestry medyczne dotyczące 1,2 miliona duńskich pacjentów urodzonych w latach 1979–1999. Dokumentacja sięgała roku 2009 i obejmowała okres od 10 do 30 lat życia badanych. Ponad 1,15 miliona z nich stanowiło grupę kontrolną. Pozostali przeszli operację usunięcia migdałków przed dziewiątym rokiem życia. Dane na temat ich późniejszego stanu zdrowia nie pozostawiają złudzeń: tonsillektomia była wyraźnie powiązana z podwyższoną zapadalnością na rozmaite choroby, w szczególności schorzenia układu oddechowego.
Osoby „pozbawione” migdałków zapadały na choroby górnych dróg oddechowych nawet trzykrotnie częściej niż pacjenci z grupy kontrolnej. Wzrosło również ryzyko chorób zakaźnych, m.in. grypy, zapalenia płuc. U osób po tonsillektomii było ono wyższe o 17 proc. Szczególnie niepokojący jest fakt, że usunięcie migdałków korelowało ze znaczącym wzrostem zachorowań na poważne choroby przewlekłe, takie jak astma (wzrost o 50 proc.) czy przewlekła obturacyjna choroba płuc (wzrost o 18,6 proc.). Znamienne, że w perspektywie długoterminowej częstotliwość problemów zdrowotnych, które miały zostać rozwiązane przez tonsillektomię, nie uległa istotnemu zmniejszeniu, a w niektórych przypadkach nawet wzrosła.
Czy lekarze wyciągną z tego badania praktyczne wnioski? Prędzej czy później – pewnie tak. Interwencja chirurgiczna z założenia ma stanowić ostatnią deskę ratunku w przypadku problemów zdrowotnych. Niestety, jak pokazuje „kazus” appendektomii i tonsillektomii, często jest drogą na skróty narażającą na szwank zdrowie pacjenta w dłuższej perspektywie czasowej.
Polecamy
Rak migdałka, czyli podstępna choroba jamy ustnej i gardła
Usuwanie migdałków – w jakich sytuacjach ten zabieg jest konieczny?
Powiększone migdały kojarzą się z poważnymi schorzeniami. Czy słusznie?
Wycięcie migdałków – kiedy należy wykonać tego typu zabieg?
się ten artykuł?