„Cała medycyna nieziemsko się rozwija, nie warto opierać się na doświadczeniach sprzed lat”. Aga Szuścik o tym, że nasze myślenie o leczeniu jest często nieaktualne
„Miałam trzy poważne operacje, dwadzieścia kilka naświetleń i chemioterapię. (…) W szpitalu na NFZ. Miałam przerzuty, a rokowania mam świetne. Oczywiście nie zawsze tak to się układa, ale to możliwe – bo medycyna się rozwija” – podkreśla w swoim poście na Instagramie edukatorka ginekologiczna Aga Szuścik. „Nie warto zatem opierać się na doświadczeniach sprzed lat, słuchać plotek, zawierzać lękom” – dodaje. Do przemyśleń, które opisała w mediach społecznościowych skłoniła ją… wizyta u dentystki.
Całkiem inaczej niż kiedyś
„Pani Agnieszko, stomatologia wygląda już zupełnie inaczej niż kiedyś” – te słowa doktor Darii, dentystki, okazały się oświecające dla Agi Szuścik, która postanowiła potraktować je jako punkt wyjścia do wpisu na temat tego, jak czasami ciężko nam nadążyć za rozwojem medycyny.
„Na podstawie wiadomości od was stawiam tezę, że wizyty lekarskie, budzące największy lęk, to oczywiście ginekologiczna i… dentystyczna. Masz dentofobię? Ja też” – pisze edukatorka ginekologiczna.
„Z dzieciństwa, a nawet i dorosłości, doskonale pamiętam koszmar borowania, dławiący zapach, przenikliwy ból, budzące grozę narzędzia, brak czucia w połowie twarzy. Ponieważ jednak od diagnozy onkologicznej dbam o całą siebie, przyszedł czas na zęby” – dodaje.
Jak opowiada Szuścik, idąc na wizytę, była cała spocona. Już przy rejestracji „wygłosiła przemowę” na temat swojej dentofobii i potrzeby uśpienia, najlepiej na czas całej wizyty. „Ręce trzęsły mi się tak, że ledwo podpisałam papiery. Od tego momentu… nic złego już się nie stało!” – relacjonuje.
Pierwszego dnia była higienizacja i naprawa aż czterech zębów, a drugiego – kolejne trzy zęby i wybielanie. Choć lista ubytków była długa, to, jak pisze edukatorka ginekologiczna, leczenie wcale nie bolało, a dostała tylko znieczulenie miejscowe. Powodów do zdziwienia podczas wizyty było znacznie więcej.
„Nie pachniało 'dentystą’. (…) Nie było zaskoczeń, bólu, potoku śliny, rażącego światła. Nie straciłam czucia w języku i policzku. Nie było też tych strasznych narzędzi, przypominających młoty do chodników. Gdy o nie spytałam, otrzymałam odpowiedź z początku posta” – pisze Szuścik.
Wizyta, która daje do myślenia
Jak podkreśla w swoim poście Aga Szuścik, wizyta u dentystki i jej słowa, że stomatologia już nie jest taka sama jak kiedyś, dały jej do myślenia.
„Zrozumiałam wtedy, że moje myślenie o stomatologii, opierające się na doświadczeniach sprzed lat, fobii oraz przekonaniach równie uprzedzonych znajomych, są… nieaktualne. Że mogę je przyrównać do wiadomości, w których czasem ktoś z was pisze:
'Też mam raka szyjki macicy, jak ty i moja babcia. Nie czytałam jeszcze, jak było u ciebie, ale moja babcia miała cięcie od piersi do wzgórka łonowego, po operacji miesiąc leżała plackiem. Potem naświetlania, które spaliły jej jelita. Boję się jak diabli tego procesu”.
Szuścik pisze, że w niektórych ośrodkach niestety nadal tak się leczy. Ale możliwe jest wiele innych możliwości, np. cięcie laparoskopowe i idealnie wycelowana, bezpieczna radioterapia.
„Z każdym rokiem leczenie onkologiczne jest coraz bardziej nowoczesne i oszczędzające, coraz mniej bolesne. I nie tylko ono! Cała medycyna rozwija się nieziemsko dynamicznie. Rak piersi to coraz częściej wycięcie guza, a nie piersi. Obniżenia narządów miednicy mniejszej leczy się podwieszaniem, a nie usuwaniem macicy. Na nietrzymanie moczu mamy wypełniacze, wstrzykiwane wokół cewki. Każde pokolenie żyje dłużej niż poprzednie” – podkreśla edukatorka.
„Medycyna się rozwija”
„Miałam trzy poważne operacje, dwadzieścia kilka naświetleń i chemioterapię. Największa z moich czterech blizn ma 3-4 centymetry – macicę wyjęto mi przez pochwę. Moje jelita, pęcherz i kikut pochwy są przez naświetlania praktycznie nienaruszone. W szpitalu na NFZ. Miałam przerzuty, a rokowania mam świetne. Oczywiście nie zawsze tak to się układa, ale to możliwe – bo medycyna się rozwija” – podkreśla Szuścik. „Nie warto zatem opierać się na doświadczeniach sprzed lat, słuchać plotek, zawierzać lękom” – dodaje.
Podkreśla, że choć jest wiele przeszkód do pokonania, takich jak zacofani specjaliści, fobie i lęki, ograniczenia finansowe, to są też: rozwój, nadzieja, programy, pomoc.
„No i zaskakująco często wystarczy po prostu gdzieś pójść, by dowiedzieć się, że medycyna… wygląda już zupełnie inaczej niż kiedyś” – kwituje Szuścik.
Aga Szuścik – kim jest?
Aga Szuścik jest edukatorką ginekologiczną i onkologiczną, artystką społeczną, autorką bloga „Życie po raku”, specjalistką patient experience i medical art, a także syrenką, czyli osobą, której głównie z powodu nowotworu wycięto część lub całość narządów rodnych. Jej profil na Instagramie, na którym edukuje m.in. na temat profilaktyki i higieny intymnej, obserwuje ponad 9 tys. osób.
RozwińZobacz także
Aga Szuścik: „Żadna choroba nie jest 'kobieca’. To nie jest słowo, którym powinno się określać to, co złe, trudne, okropne”
„Posiadanie macicy nas nie obraża. Posiadanie takich czy innych genitaliów też nie”. Edukatorka seksualna zainicjowała akcję #anatomianieobraża
Co łączy labradora, cipkę i marchewkę? Być może pozornie nic, ale tak naprawdę mają jedną, bardzo istotną wspólną cechę
Polecamy
Polskie naukowczynie opracowują rewolucyjną metodę leczenia raka jajnika. „Bardzo obiecująca”
„Gdyby pobrano organy, to byłby koniec”. W jednym szpitalu miano stwierdzić śmierć mózgu, w drugim – przywrócić do życia
Efekt Nocebo, czyli siła negatywnych myśli w medycynie
Kiedy pojawia się rzucawka ciążowa? Objawy, które powinny zaniepokoić
się ten artykuł?