Przejdź do treści

„Przekonanie, że większe i głębsze oddechy lepiej dotleniają organizm, jest błędne” – mówi lek. med. Elżbieta Dudzińska zajmująca się pracą z oddechem

lek. med. Elżbieta Dudzińska / fot. archiwum prywatne
Podoba Ci
się ten artykuł?

– Oddech jest funkcją autonomiczną, która dzieje się poza naszą wolą, a jednocześnie możemy na nią wpływać – tłumaczy lek. med. Elżbieta Dudzińska, specjalistka medycyny integralnej. U niektórych osób problemy z prawidłowym oddychaniem zaczynają się już w dzieciństwie, powodując konsekwencje na całe życie. Często brzemienne w skutkach.

 

Lek. med. Elżbieta Dudzińska jest jedną z prelegentek 4. Kongresu Medycyny Integralnej Fundacji „Bądź”, który odbędzie się już 11 marca w Warszawie na stadionie Legii. Tegoroczny kongres poświęcony jest równowadze wewnętrznej i zdrowiu psychicznemu. Hello Zdrowie objęło wydarzenie swoim matronatem medialnym. Lek. med. Elżbieta Dudzińska wygłosi wykład: „Błędne koło czy efekt domina? Zależności między stresem, oddychaniem i układem nerwowym”.

Ewa Podsiadły-Natorska: Coraz więcej słyszy się o znaczeniu prawidłowego oddechu. W czym tkwi problem? Nie potrafimy oddychać?

Lek. med. Elżbieta Dudzińska: Większość z nas niestety oddycha poniżej pełnych możliwości optymalnego dotlenienia organizmu, a część na tyle źle, że jest to przyczyną konkretnych objawów.

Jak to możliwe?

Dziecko po urodzeniu oddycha prawidłowo, tzn. tak, jak wymaga tego fizjologia: przez nos, torem dolnym. Jednak na kolejnych etapach życia dzieją się różne rzeczy, które powodują, że wzorzec oddychania się deformuje. U dzieci często jedną z pierwszych przyczyn są przewlekłe infekcje i zatkany nos, wskutek czego przestawia się na oddychanie przez usta. Gdy infekcja zostanie wyleczona, ale rodzic nie przypilnuje, żeby dziecko z powrotem zaczęło oddychać przez nos, ono kontynuuje oddychanie przez usta – ze wszystkimi tego dramatycznymi konsekwencjami.

To znaczy jakimi?

Przede wszystkim chodzi o zaburzenia rozwoju twarzoczaszki. Przy prawidłowym oddychaniu i zamkniętej buzi język powinien na płasko spoczywać w podniebieniu. Staje się pasywną siłą, która determinuje rozwój podniebienia i łuków zębowych. Jednak ponad 50 proc. dzieci – dowodzą temu badania – oddycha przez usta! Wystarczy poobserwować dziecko, gdy ogląda telewizję albo siedzi przy komputerze. A gdy usta są uchylone czy wręcz otwarte, język znajduje się na dole w żuchwie i dochodzi do nieprawidłowego rozwoju twarzoczaszki. Wtedy podniebienie wysklepia się do góry (tzw. podniebienie gotyckie). Wiąże się to z tym, że zatoki są mniej upowietrznione, a to w dorosłości będzie predysponowało do infekcji. Z kolei otwarta żuchwa albo rośnie podłużnie w dół lub po prostu jest za słabo rozwinięta. Często jest za mało miejsca na wszystkie zęby, więc te dzieci bardzo często mają później wady zgryzu.

Kobieta

Pamięta pani jakiś szczególny przypadek?

Miałam 13-letnią pacjentkę, której ortodonci dwa lata wcześniej tak założyli szyny, że dziewczynka nie mogła oddychać przez nos. Jej żuchwa wyglądała jak od innego modelu twarzy! Wróćmy jednak do tych dramatycznych konsekwencji nieprawidłowego oddychania. Bo oprócz tego, że twarz takiego dziecka nie osiągnie swojej urody, to przy otwartej buzi język się cofa, co stanowi mechaniczną przeszkodę w rozwoju górnych dróg oddechowych. Efekt? Średnica górnych dróg oddechowych się zmniejsza, co sprzyja chrapaniu i bezdechowi sennemu. Poza tym przy oddychaniu przez usta tracimy całą obronność, którą oferuję nam nos. Takie dzieci notorycznie łapią infekcje. A ponieważ organizm broni się przed hiperwentylacją (nadmiernym oddychaniem – przyp. red.), te dzieci bardzo często cierpią na przerost migdałków. W nocy chrapią, a żadne dziecko nie powinno chrapać! Mają też bezdech, co z kolei wiąże się z gorszym dotlenieniem mózgu; może się zdarzyć, że takie dziecko nie osiągnie swojego optymalnego potencjału intelektualnego. Spanie z otwartą buzią promuje przewagę układu współczulnego, co przekłada się na większe wydzielanie adrenaliny i kortyzolu. Dziecko wstaje rano pobudzone, co bywa błędnie rozpoznawane jako ADHD.

Może się zdarzyć, że dziecko będzie oddychać prawidłowo, ale „zepsuje się” w dorosłości?

Tak. Przyczyną nieprawidłowego oddychania mogą być czynniki psychiczne, biochemiczne, biofizyczne. Z psychicznych to przede wszystkim stres oraz niektóre czynności; proszę zwrócić uwagę, jak wiele z nas siedzi przed komputerem i ma lekko rozchylone usta. Zaczynamy wtedy nieświadomie oddychać przez delikatnie rozchylone usta i jeśli powtarzamy to ileś razy dziennie przez ileś miesięcy, staje się to naszym stylem oddychania.

Nieprawidłowym.

Nieprawidłowym, ale dominującym, bo jeżeli robię coś często, to później oddycham tak w sposób automatyczny. Oddech jest funkcją autonomiczną, która dzieje się poza naszą wolą, a jednocześnie możemy na nią wpływać, możemy świadomie zacząć oddychać głębiej, wolniej lub szybciej.

Z czynników biochemicznych – oprócz takich jak wilgotność, wysokość nad poziomem morza czy temperatura powietrza – na sposób oddychania wpływa cała masa leków. A także hormony. Podam przykład: u kobiet drugiej połowie cyklu, kiedy rośnie poziom progesteronu, pojawia się tendencja do nadmiernego oddychania – progesteron jest silnym stymulatorem oddechowym. Gdy kobieta automatycznie oddycha nieprawidłowo, a w drugiej połowie cyklu nałoży się na to progesteron, który jeszcze bardziej stymuluje oddychanie, to ona może mieć nasilony zespół napięcia przedmiesiączkowego.

A przyczyny biofizyczne?

Wady postawy, brak ruchu, długotrwałe unieruchomienie, nadmierne ruchy kończyn górnych, zatkany nos. To wszystko predysponuje do nieprawidłowego oddychania. Nieprawidłowe oddychanie to duży worek, jest w nim wiele różnych elementów.

Na początku naszego wywiadu było wspomniane, iż przekonanie, że większe i głębsze oddechy lepiej dotleniają organizm, jest błędne. Naprawdę?

Tak, bo wtedy nie tylko nie dotleniamy lepiej organizmu, ale wręcz dzieje się odwrotnie. Wiąże się to z wydychaniem zbyt dużych ilości dwutlenku węgla. Kilka głębokich oddechów od czasu do czasu nie zrobi nam krzywdy, ale jeśli oddychamy tak cały czas, to organizm jest w stanie przewlekłej hiperwentylacji. Z kolei oddychając przez usta, nasz oddech jest płytszy, bardziej pracuje górna część klatki piersiowej, przepona pracuje nieprawidłowo. Może się to wiązać z mniejszym poborem tlenu, nawet od 10 do 20 proc.

Kilka głębokich oddechów od czasu do czasu nie zrobi nam krzywdy, ale jeśli oddychamy tak cały czas, to organizm jest w stanie przewlekłej hiperwentylacji. Z kolei oddychając przez usta, nasz oddech jest płytszy, bardziej pracuje górna część klatki piersiowej, przepona pracuje nieprawidłowo

To sporo.

Owszem. Jeżeli oddychamy przez usta, właściwie nie ma możliwości, żeby w pełni uruchomić przeponę, więc oddech staje się mniej efektywny. Promujemy wtedy przewagę układu współczulnego. Oddychanie przez usta wiąże się też z chrapaniem i bezdechem. Prawidłowo powinniśmy oddychać przez nos w dzień i w nocy. Wdech i wydech przez nos. Oddychanie przez usta zmienia pH w jamie ustnej na sprzyjające florze bakteryjnej, więc osoby tak oddychające zdecydowanie częściej cierpią na choroby przyzębia i próchnicę. Kolejna patologia, która dość często jest związana z oddychaniem przez usta, to wspomniana wcześniej przewlekła hiperwentylacja, czyli przepuszczanie przez płuca większych ilości powietrza, niż wymaga tego nasz metabolizm.

Czym to grozi?

Jesteśmy gorzej ukrwieni, a w konsekwencji gorzej dotlenieni. Pojawia się tzw. efekt Bohra; im niższy poziom dwutlenku węgla, tym wiązania między hemoglobiną a tlenem są mocniejsze i tlen jest słabiej uwalniany. Wtedy, mimo że mamy perfekcyjną saturację, możemy mieć słabiej dotleniony organizm, bo hemoglobina krąży z tlenem i niechętnie go oddaje. Dlatego wysiłek fizyczny i praca mięśni, które powodują produkcję dużych ilości dwutlenku węgla, sprzyjają dotlenieniu.

A prawidłowa praca przepony – jak jest ważna?

Bardzo, bo praca przepony ma związek z funkcją nerwu błędnego i z balansem autonomicznego układu nerwowego. Gdy przepona pracuje nieprawidłowo, to gorzej radzimy sobie ze stresem, a przewlekła dominacja układu współczulnego może się wiązać z różnymi chorobami autoimmunologicznymi, ponieważ zaburzony balans w układzie autonomicznym i przewaga współczulna sprzyjają stanom prozapalnym. Również wszelkie wady postawy odbijają się na sposobie oddychania, ponieważ mięśnie posturalne też uczestniczą w funkcjach oddechowych. Np. gdy się garbimy, to nie ma możliwości, żeby przepona pracowała optymalnie.

To jak oddychać?

Teoretycznie to brzmi bardzo prosto: oddychaj przez nos, spokojnie, trzymaj język w prawidłowej pozycji, tzn. zrelaksowany na podniebieniu, oddychaj torem dolnym całościowym. Innymi słowy, w spoczynku, gdy patrzymy na osobę oddychającą albo na siebie w lustrze, nie powinniśmy widzieć ruchów wertykalnych, tzn. unoszących się ramion, a przepona powinna się delikatnie rozszerzać na całym obwodzie. To jest wtedy prawidłowy tor oddychania, dolny całościowy. Czasami spotykam osoby, które usłyszawszy gdzieś, że najlepszy jest oddech brzuszny, uruchamiają przednią część przepony, co jest bardzo nieefektywne i nieprawidłowe. Taki oddech nie uruchamia wtedy części bocznych i tylnych przepony, co słabo angażuje te części płuc, w których de facto jest najwięcej pęcherzyków i krwi. Wtedy też nadmiernie rozciąga się przednia część mięśnia okrężnego brzucha, co nie wpływa optymalnie na ciśnienie wewnątrzbrzuszne. I jeszcze jedna rzecz. Praca przepony bardzo przekłada się na zdrowie całej jamy brzusznej oraz zdrowie dna miednicy.

Prawidłowego oddychania możemy nauczyć się w każdym wieku?

Dobre nawyki powstają tak samo, jak złe, czyli przez powtarzanie. Nauczyć możemy się wszystkiego. Tylko trzeba dać sobie szansę i mieć cierpliwość. Bardzo wiele osób oddycha w nocy przez usta, chrapie, to nasila się z wiekiem, a przywrócenie oddychania przez nos jest w stanie bardzo im pomóc. Przecież to w końcu nasza podstawowa funkcja życiowa.

Metodę Wima Hofa można by do pewnego stopnia podciągnąć pod zjawisko hormezy, czyli stresu pod kontrolą. W hormezie celowo eksponujemy się na stresor, pobudzamy układ współczulny, a później wprowadzamy się w relaksację – w myśl zasady, że czynnik występujący w przyrodzie, który w większych dawkach jest dla organizmu szkodliwy, w małych dawkach działa na niego korzystnie

Ukończyła pani kurs technik oddechowych Wima Hofa. O tej metodzie jest ostatnio głośno. Na czym polega?

Metodę Wima Hofa można by do pewnego stopnia podciągnąć pod zjawisko hormezy, czyli stresu pod kontrolą. W hormezie celowo eksponujemy się na stresor, pobudzamy układ współczulny, a później wprowadzamy się w relaksację – w myśl zasady, że czynnik występujący w przyrodzie, który w większych dawkach jest dla organizmu szkodliwy, w małych dawkach działa na niego korzystnie. Hormezą w zasadzie można nazwać szczepionki, bo wprowadzamy do organizmu drobną ilość wirusa, co daje nam odporność. W angielskich definicjach hormezy, w odniesieniu do czynnika stresującego, pojawia się „mild”, co oznacza łagodne stresory.

O jakich łagodnych stresorach mówimy w przypadku metody Wima Hofa?

Sama technika ma ponad tysiąc lat i nazywa się tummo, zresztą dalej wykorzystywana jest w praktykach mnichów. Wim Hof ją zaadaptował. Jego metoda obejmuje trzy elementy: ostrą hiperwentylację, ekspozycję na zimno i asany jogi, czyli ćwiczenia rozciągające. Jest to metoda, która silnie wpływa na funkcje układu autonomicznego i immunologicznego i wielu osobom bardzo pomogła, trzeba jednak sobie zdawać sprawę, jaki mamy stan zdrowia i o ile hormeza brzmi bardzo dobrze, to trzeba być koniecznie świadomym swoich wyzwań zdrowotnych. Ekspozycja na stresory powinna być progresywna, powolna, dostosowana do potrzeb i możliwości osoby i organizmu. Są bezwzględne przeciwwskazania do jej stosowania.

Jakie?

Nadciśnienie niekontrolowane, nieleczone. Choroby układu sercowo-naczyniowego. Mały zakres tolerancji na zmiany dwutlenku węgla. Metodę Wima Hofa bardzo ostrożnie należy stosować przy cukrzycy, ponieważ powoduje duże i szybkie spadki glikemii. Bezwzględnym przeciwwskazaniem są ciąża oraz tężyczka utajona.

Co się dzieje, gdy stosujemy metodę Hofa?

Organizm wydziela adrenalinę, noradrenalinę i kortyzol na żądanie, co zwiększa produkcję energii. Dochodzi do redystrybucji krwi. W metodzie Wima Hofa działamy następująco: wysoki stres – relaksacja, wysoki stres – relaksacja, wysoki stres – relaksacja, ciepło – zimno itd. To wszystko zmienia rozchwiany układ autonomiczny i immunologiczny i poprawia ich funkcjonowanie. Zwiększa się nasz zakres tolerancji na poziom dwutlenku węgla, następuje poprawienie funkcji przepony i poprawa funkcji nerwu błędnego. Ale w przypadku tej metody trzeba być bardzo ostrożnym. Poza tym, jeśli będziemy takie bodźcowanie stosować nie jako terapię, ale cały czas, nie wiemy, jak długofalowo tego typu stres może wpłynąć na układ autonomiczny i immunologiczny, a także jaki długofalowy wpływ na mózg ma ta przerywana hipoksja, czyli niedotlenienie.

 

Lek. med. Elżbieta Dudzińska – ukończyła Akademię Medyczną we Wrocławiu z tytułem lekarza medycyny. Absolwentka podyplomowych studiów dla lekarzy z medycyny integralnej na Uniwersytecie Arizona w USA 2017. Ukończyła kursy technik oddechowych m.in. metodą Buteyko, metodą Wima Hofa oraz technik redukcji stresu MBSR w Instytucie Medycyny Behawioralnej w Stanach Zjednoczonych. Zajmuje się terapiami oddechowymi i pomocą w przywracaniu prawidłowego, fizjologicznego sposobu oddychania. Udziela porad lekarskich, prowadzi warsztaty i wykłady dotyczące oddychania, profilaktyki i edukacji prozdrowotnej

Kliknij w grafikę, żeby dowiedzieć się więcej!

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

i
Treści zawarte w serwisie mają wyłącznie charakter informacyjny i nie stanowią porady lekarskiej. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem.
Podoba Ci
się ten artykuł?