Wojciech Eichelberger: „W pracy z lękiem uczymy się otwierać na niego. Nie uciekać, ale iść pod prąd lęku i zmierzać do jego źródła”
– Lęk jest uczuciem, które może nam towarzyszyć niemalże cały czas, bez względu na sytuacje, w jakich się znajdujemy. To niespecyficzne poczucie stałego zagrożenia – o tym, jak odróżnić strach od lęku, kiedy lęk nas niszczy i jak się od niego uwolnić, rozmawiamy z Wojciechem Eichelbergerem, psychologiem i psychoterapeutą.
Wojciech Eichelberger będzie jednym z prelegentów 4. Kongresu Medycyny Integralnej Fundacji „Bądź”, który odbędzie się już 11 marca w Warszawie na stadionie Legii. Tegoroczny kongres poświęcony jest równowadze wewnętrznej i zdrowiu psychicznemu. Hello Zdrowie objęło wydarzenie swoim matronatem medialnym. Wojciech Eichelberger wraz Katarzyną Miller wygłoszą wykład: „Uwolnij się od lęku. Autonomia ponad wszystko”. Wykłady i warsztaty, prowadzone przez najlepszych specjalistów z Polski i świata, z pewnością zainteresują osoby poszukujące równowagi w swoim życiu. Szczegóły TUTAJ.
Jolanta Pawnik: Lęk towarzyszy nam od zawsze. To stan psychiczny, w którym nasze uczucia, myśli i działania paraliżuje bardziej lub mniej uświadomione poczucie zagrożenia. Lęk to jednak coś innego niż strach. Jak rozróżnić oba te stany?
Wojciech Eichelberger: Strach to na ogół bardzo pożyteczny odruch, który pojawia się, kiedy stajemy wobec jakiegoś realnego zagrożenia. Fizjologicznie i neurologicznie rzecz biorąc, wiąże się z włączeniem przez adrenalinę układu „walka-ucieczka”. Ten układ może wybrać też agresję, jeśli decydujemy się na walkę. Ale w sytuacji, w której zagrożenie jest nie do uniesienia, nie przychodzi nam do głowy podjęcie wspieranej agresją walki – najczęściej doświadczamy strachu. Zasadniczo – zawsze, gdy doświadczamy strachu, lęku lub agresji, to znaczy, że organizm jest w trybie silnego stresu.
Strach w przeciwieństwie do lęku jest sytuacyjny. Jeśli mija konkretna sytuacja, która go wywołała, mija też strach. Jest też dla nas korzystny, bo pomaga unikać niebezpieczeństw i zbyt ryzykownych decyzji – chyba że mamy przesterowane mechanizmy wyzwalające go.
Mówimy też o paraliżującym strachu. Czy to już lęk?
Paraliżujący strach nazywa się też reakcją „zamrożenia”. To jedna z reakcji obronnych. Kiedy w sytuacji totalnego zagrożenia nie mamy szansy ani na walkę, ani na ucieczkę, wegetatywny układ nerwowy wybiera „stan zamrożenia” po to, by zniknąć z pola widzenia napastnika: zastygamy, przestajemy oddychać, by zmylić napastnika. Ta reakcja to kłopot dla ludzi, którzy nie mieli okazji, by ćwiczyć aktywną obronę lub ucieczkę, przez co nie mają wiary, że naprawdę mogą uciec lub walczyć. Dotyczy to szczególnie kobiet, które z powodów kulturowo-wychowawczych uczone są reagowania na sytuacje zagrożenia bezradnością. W skrajnych wypadkach „zamrożenie” może mieć postać dysocjacji, czyli odcięcia się od ciała.
”Czasami przykrywką lęku jest agresja – zamieniamy lęk na agresję. Czyli symbolicznie radzimy sobie ze swoim lękiem, umieszczając go w innych i agresywnie się wobec nich zachowując”
Jak daleko jest od paraliżującego strachu do lęku?
Daleko. Paraliżujący strach często mija w momencie, kiedy ustaje sytuacja, która go wyzwoliła. Lęk natomiast jest uczuciem, które może nam towarzyszyć niemalże cały czas, bez względu na sytuacje, w jakich się znajdujemy. To niespecyficzne poczucie stałego zagrożenia, które może się przykleić do niemal każdej sytuacji. Stad angielskie „free floating axiety” – dryfujący strach, który żyje własnym życiem i sam siebie nakręca. Często jego źródłem są traumy z dzieciństwa, których sobie nie uświadamiamy.
Rozumiem, że stan, w którym jesteśmy w stanie zdefiniować swój lęk, np. lękam się śmierci, wyjścia z domu, jutrzejszego dnia, to już postęp? Bo jeśli potrafimy wskazać przyczynę, pewnie łatwiej znaleźć metodę pomocy.
Lęk, który możemy zdefiniować, to już prawie strach. Problem z lękiem polega na tym, że nie daje się jasno, jednoznacznie przypisać do określonych sytuacji, ale może się częściej wzbudzać w określonych sytuacjach.
Żeby poradzić sobie z lękiem, trzeba sięgnąć do jego głębokich źródeł, uświadomić je sobie i dzięki temu ten lęk wyłączyć.
Niezdefiniowany lęk jest z pewnością bardzo obciążający dla osób, które go doświadczają. Myślę, że nie ma nic gorszego niż niemożność nazwania tego, co się z człowiekiem dzieje. A czy nie uważa pan, że czasami aż tak bardzo dążymy do tego, żeby nazwać swój lęk, że nie dajemy sobie go przeżyć?
W głębokiej pracy z lękiem, przy odpowiednim wsparciu, a także w kontrolowanej sytuacji, uczymy się otwierać na to, co przerażające, iść pod prąd lęku, zmierzać do jego źródła, by pokonać bezwładność mechanizmu ucieczki przed nim.
Jakie mechanizmy obronne intuicyjnie stosujemy?
Częstym sposobem radzenia sobie z lękiem jest izolacja, samoograniczenie swobody poruszania się w życiu i w świecie. Ograniczamy się do sytuacji, w których lęk się silnie nie wzbudza.
Inne sposoby wiążą się z uzależnieniami. Bardzo często obsesyjnie pijemy, palimy lub jemy właśnie z powodu lęku – albo uzależniamy się od leków przeciwlękowych, które likwidują tylko powierzchowne objawy.
Inną strategią radzenia sobie z lękiem są różnorakie czynności i rytuały o charakterze kompulsywno-obsesyjnym, które musimy wykonywać bardzo często, żeby w niejako magiczny sposób lęk uśmierzać.
Czasami przykrywką lęku jest agresja – zamieniamy lęk na agresję. Czyli symbolicznie radzimy sobie ze swoim lękiem, umieszczając go w innych i agresywnie się wobec nich zachowując.
”Leczenie farmakologiczne lęku bez towarzyszącej pracy terapeutycznej grozi uzależnieniem – tak jak wszelkie formy leczenia objawowego”
W jaki sposób stany lękowe somatyzują się w naszym ciele? Co w organizmie szwankuje, jeżeli mamy w sobie taki głęboko zakopany lęk?
Bardzo różnie. Z lękiem energetycznie wiążą się nerki i układ moczowy. Między innymi dlatego, że w miednicy są zwieracze, które musimy w swoim dojrzewaniu opanować jak najwcześniej, by spełniać wymagania dorosłego otoczenia. A za niespełnianie tych wymagań grozi kara. Jeśli dzieci zbyt długo moczą się w nocy, można śmiało stawiać hipotezę, że tło tego objawu jest lękowe. Podobnie jest u dorosłych, gdy mają problemy z układem moczowym.
Bardzo trudne połączenie z lękiem ma depresja, która często uśmierza lęk. W depresji przestajemy czuć właściwie cokolwiek. Ale jeśli źródłem tej depresji był lęk, to potem bardzo trudno z depresji zrezygnować. No bo z dwojga złego wydaje się wtedy, że depresja jest lepsza.
Kiedy w pracy z lękiem pomaga farmakologia?
Leczenie farmakologiczne bez towarzyszącej pracy terapeutycznej grozi uzależnieniem – tak jak wszelkie formy leczenia objawowego. Oczywiście to nie znaczy, że należy zakazywać tego typu środków, trzeba jednak być świadomym, że uzależnienie jest realnym niebezpieczeństwem.
Jak przebiega praca z osobą z zaburzeniami lękowymi?
Podstawa jest psychoterapia – a także głębokie techniki relaksacyjne, praca z napięciami mięśniowymi w przestrzeni ciała. Podstawową metodą jest jednak świadome podążanie w stronę lęku, by tam go w pełni doświadczyć i rozbroić.
O metodach pracy z lękiem i innymi problemami psychicznymi i emocjonalnymi, jakie nas trapią, można dowiedzieć się więcej także z materiałów Wojciecha Eichelbergera zamieszczonych na jego stronie: www.positivelife.pl.
Kliknij w grafikę i dowiedz się więcej na temat Kongresu Medycyny Integralnej
Zobacz także
„Unikanie odczuwania lęku ma poważniejsze negatywne skutki niż jego faktyczne odczuwanie”. O zaburzeniach lękowych mówi Natalia Kocur
„Nie lubię narracji, że lęk trzeba przełamywać. Lęk to nasz przyjaciel, trochę dziwny, ale jednak” – mówi Joanna Chmura
„Bałem się, że wyjdę na scenę i umrę”. Sebastian Karpiel-Bułecka szczerze o nerwicy lękowej
Polecamy
„Każdy lęk może być zaburzeniem, jeśli odbiera nam komfort życia”. Pięć milionów Polaków przynajmniej raz w życiu będzie mieć napad paniki
Filip Cembala: „Komu z nas nie brakuje ulgi w czasach zadyszki wszelakiej?”
„Co tam gwiazdeczko, nauczyłaś się?”. Julia Wieniawa gorzko o czasach szkolnych
Sara James porusza temat zdrowia psychicznego w najnowszym singlu. „Mam 15 lat i brak mi tchu” – śpiewa artystka
się ten artykuł?