Przejdź do treści

„Nie było ze mną dobrze”. Cara Delevingne szczerze opowiedziała o swojej walce z nałogami i depresją

Aktorka i modelka szczerze opowiedziała o swoich problemach\Fot. Emma McIntyre/FilmMagic\GettyImages
Podoba Ci
się ten artykuł?

Miała zaledwie siedem lat, kiedy upiła się po raz pierwszy. Dziesięć, kiedy zaczęła przyjmować środki nasenne. Cara Delevingne jest gwiazdą okładki najnowszego „Vogue’a”. W wywiadzie opowiedziała o walce z uzależnieniem i najtrudniejszych chwilach swojego życia. „Miałam potrzebę ucieczki i zmiany otaczającej mnie rzeczywistości”- wyznała.

„Nie było ze mną dobrze”

Rok temu o tej brytyjskiej aktorce i modelce rozpisywały się plotkarskie media. Na zdjęciach widzieliśmy ją w bardzo złym stanie: potarganą, bez butów, a później z głową zwisającą z okna samochodu. Gwiazda zamierzała hucznie świętować wejście w trzecią dekadę życia. Tylko że w pewnym momencie zabawa zrobiła się szalenie niebezpieczna, bo Delevingne przestała panować nad sytuacją. Wtedy była zła na paparazzi, teraz jest wdzięczna, bo uświadomiła sobie problem i sięgnęła po profesjonalną pomoc.

Nie spałam. Nie było ze mną w dobrze. To łamie moje serce, bo sądziłam, że dobrze się bawię, ale w pewnym momencie uświadomiłam sobie, że nie wyglądam dobrze”- powiedziała w wywiadzie dla magazynu „Vogue’a”.

Matka Cary, Pandora Delevingne, w młodości zmagała się z uzależnieniem od heroiny. Cierpiała również na chorobę afektywną dwubiegunową. Serwisy plotkarskie zaczęły zestawiać matkę z córką, co bardzo dotknęło Carę.

Od czterech miesięcy jest trzeźwa. Właśnie o walce z nałogiem i depresją opowiedziała dla amerykańskiego „Vogue’a”. W wywiadzie wyznała, że po alkohol sięgnęła już jako siedmiolatka.

Obudziłam się w domu mojej babci, na kacu, w sukni druhny. Chodziłam w kółko, łapiąc kolejne kieliszki szampana”- wspominała rodzinne wesele sprzed lat.

Kiedy miała 1o lat, lekarze przepisali jej pigułki na sen.

 „To był początek problemów ze zdrowiem psychicznym i nieumyślnych samookaleczeń” – wspomina.

Sięgała też po inne sposoby radzenia sobie z kryzysem: po muzykoterapię, arteterapię, a końcu po leki przeciwdepresyjne, które uratowały jej życie. Negatywnie na jej zdrowie psychiczne miała wpłynąć błyskotliwa kariera w modelingu, którą zapoczątkowała w 2011 r., choć już jako dziecko czuła się oceniana.

Wiele osób patrzyło na moje dzieciństwo i moją rodzinę i myślało: „Jest zepsuta, to nepotyzm, dorastała w niezwykle uprzywilejowanych warunkach”. Nie zrozumcie mnie źle, tak właśnie było, ale życie wcale nie było takie proste z różnych względów”.

Miała też żal do matki:

 „Byłam na nią zła, choć to nie była jej wina. Uzależnienie odebrało mi matkę w brutalny sposób, to było brutalne także dla niej (…)  Jako dziecko byłam szczęśliwa, ale kiedy jako dorosła osoba patrzę wstecz, zdaję sobie sprawę, że to nie było normalne. W czasach nastoletnich wszystko się zawaliło. Wtedy zaczęłam pić i imprezować. Miałam potrzebę ucieczki i zmiany otaczającej mnie rzeczywistości”.

Depresja i żałoba

Pandemia koronawirusa, a co za tym idzie, przymusowa izolacja była dla wielu ludzi trudnym doświadczeniem. Okazuje się, że Cara Delevingne w tym czasie rozstała się ze swoją partnerką, co pogłębiło jej poczucie samotności.

 „Przeżywałam kompletny kryzys egzystencjalny. Całe moje poczucie przynależności i tożsamość były zbudowane na pracy. Kiedy to zniknęło, poczułam się, jakbym nie miała celu. Bez niej nie byłam nic warta. To było przerażające. Zamiast poświęcić czas na naukę czegoś nowego, pochłonęło mnie uczucie nędzy i imprezowanie, to był naprawdę smutny czas” – opowiadała.

Kiedy zakończył się lockdown, aktorka i modelka zaczęła ponownie przyjmować propozycje zawodowe i bawić się w nocnych klubach. W wywiadzie wyznała, że to pozwoliło nie zajmować się jej własnym problemami. Kiedy wydawało się, że wychodzi na prostą, spadł na nią kolejny cios: śmierć babci, osoby, która była dla niej bardzo ważna. To właśnie babcia Cary opiekowała się nią, kiedy jej rodzice byli zajęci.

„Kiedy usłyszałam, że zmarła, musiałam przemyśleć wiele rzeczy, nie widziałam jej od zeszłego Bożego Narodzenia. Starałam się dawać z siebie wszystko na planie, ale wieczorami wracałam do domu i płakałam”.

Anthony Hopkins

Program 12 kroków

Gwiazda zdecydowała się na odwyk i powrót do gabinetu swojego terapeuty, w którym nie była od trzech lat. Wcześniej łapała się szybkich i mało efektywnych sposobów na polepszenie swojej sytuacji. Teraz postanowiła zrobić program 12 kroków (to program powrotu do zdrowia dla osoby uzależnionej- red.)

„Wcześniej zawsze zależało mi na szybkich efektach leczenia, wyjazdach na jednotygodniowe odosobnienie i tym podobne, a to pomagało na krótką chwilę i nie dochodziło do sedna problemu. Tym razem poszłam na 12-stopniową kurację, nie wstydzę się tegoSpołeczność dokonała we mnie ogromnej zmiany. Przeciwieństwem uzależnienia jest połączenie i naprawdę odkryłam to w tych 12 krokach”.

Oprócz walki z uzależnieniem, gwiazda postanowiła zadbać także o swój dobrostan psychiczny i o zdrowie. Oprócz wspomnianego programu, korzysta także z sesji terapeutycznych. W wywiadzie podkreślała, ze może liczyć na przyjaciół, który okazują jej wsparcie w trudnych chwilach.

„Odwiedzają mnie i bardzo ich kocham, ale przez długi czas wydawało mi się, że nasze relacje są płytkie przez to, że nie było mnie stać na szczerość w kwestii tego, przez co przechodziłam. Od września potrzebowałam wsparcia. Moi starzy przyjaciele, których znam od trzynastego roku życia, przyjechali do mnie i zaczęliśmy razem płakać. Spojrzeli na mnie i powiedzieli: „Zasługujesz na szansę na bycie szczęśliwą”.

Do wyświetlenia tego materiału z zewnętrznego serwisu (Instagram, Facebook, YouTube, itp.) wymagana jest zgoda na pliki cookie.Zmień ustawieniaRozwińźródło: Vogue

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

Podoba Ci
się ten artykuł?