Puszczanie baniek mydlanych, lekarz w stroju Pokemona i słuchanie ulubionych piosenek w karetce. Pan Pielęgniarka udowadnia, że PCC jest w Polsce możliwe
Lekarka śpiewająca podczas wykonywania dziecku echo serca, okulista zbijający piątki z pacjentem czy puszczanie baniek mydlanych na wizycie. To zaledwie kilka historii, które udowadniają, że opieka skoncentrowana na pacjencie przez polskich lekarzy jest coraz częściej praktykowana. Wymienia je Mateusz Sieradzan, autor popularnego na Instagramie profilu Pan Pielęgniarka. Co jeszcze może sprawić, że wizyta u lekarza będzie przyjemna i owocna, a nie kojarzyła się tylko ze strachem i niepewnością?
Bańki mydlane i lekarz w stroju Pokemona
W Polsce opieka skoncentrowana na pacjencie jest możliwa, co podkreśla na swoim profilu na Instagramie Mateusz Sieradzan. Pielęgniarz, znany w mediach społecznościowych jako Pan Pielęgniarka, sprzeciwia się stwierdzeniu, że w naszym kraju „nie mamy warunków, personelu, infrastruktury, czasu. To nie Skandynawia!”.
„Słyszałem to wiele razy. No to potrzymaj mi piwo. A właściwie nie mi, tylko medykom, którzy potrafią to robić w Polsce na co dzień. Myślę, że często o tym nie wiedząc” – pisze.
Jak tłumaczy Sieradzan, patient-centered care (PCC) to model, w którym szanuje się doświadczenie, wartości, potrzeby i preferencje pacjenta podczas świadczenia opieki medycznej. Pielęgniarz przedstawił kilka historii swoich obserwujących, które udowadniają, że ten typ opieki nad pacjentem jest nie tylko możliwy, ale coraz częściej spotykany.
„Pani pielęgniarka puszczała bańki mydlane, żeby oswoić dzieciaka z gabinetem, a potem wszystkie procedury dokładnie tłumaczyła”
„Profesor Mikołaj Spodaryk i jego kostium Pokemona. Rewelacyjny lekarz, rodzice zachwyceni”
„Najcudowniejsza p. dr Połecka, kardiolog lubelska, śpiewała dwuletniej córce 'Ogórek, ogórek’ podczas wykonywania jej echo serca i pokazywała jej zdjęcia swojego psa w telefonie. Młoda z histerii przeszła płynnie w stan absolutnego uwielbienia”
„Pan dr okulista pozwolił i sam pokazał, jak córka może pojeździć na fotelu do badań (góra-dół), zbił piątkę, uśmiech nie schodził mu z twarzy. Dziecko przeszczęśliwe, odebrało badanie jak zabawę”
„Mój syn panicznie się bał lekarzy w fartuchu itp., pani stomatolog specjalnie dla nas zdjęła fartuch i ubrała dwie różne rękawiczki, żeby było bardziej kolorowo. Badała też młodego już na rękach, tyle ile się dało”
„Mały pacjent wybrał ulubione piosenki i całą drogę do szpitala w karetce słuchaliśmy playlisty 'Psiego patrolu’ i 'Mashy’, i śpiewającego Bąbla” – czytamy.
„To smutne, że pacjenci nie są przyzwyczajeni do takich zachowań”
Sieradzan wyjaśnia, że pozytywne doświadczenia podczas wizyty czy badań lekarskich pozwalają pacjentowi na aktywny udział w opiece. Warunkiem jest zapewnienie mu „autonomii, szacunku, informacji oraz wsparcia”.
„Nie da się? Myśląc o PCC, niektórzy mają w głowie od razu robienie pokoi hotelowych w salach chorych. Spokojnie!
Na naszym gruncie, zacznijmy od wysłuchania pacjenta, od dokładnego poinformowania go. Czy zawsze MY musimy wybrać rękę, z której będziemy pobierać krew? Czy jeśli mamy lek w postaci syropu i tabletki, nie możemy zapytać pediatrycznego pacjenta co woli? Przecież to są proste rzeczy!” – tłumaczy.
Pielęgniarz podkreśla, że otrzymał wiele historii o pozytywnym wsparciu dzieci przez medyków. W swoim wpisie umieścił zaledwie kilka z nich. Wybrał te, które najbardziej go wzruszyły.
„Wiecie co jest zdumiewające? Że rodzice, pacjenci wspominający swoje wizyty, czują się wyjątkowo, gdy lekarz przedstawi się dziecku albo gdy pielęgniarka spokojnie wytłumaczy mu, jak będzie pobierać krew.
To smutne, że pacjenci nie są przyzwyczajeni do takich zachowań, ale to dobra wiadomość dla medyków. Bo to znaczy, że naprawdę nie trzeba wiele” – wyjaśnia.
I dodaje, że jest nadzieja na to, że podobne podejście medyków do pacjenta stanie się powszechne. Wystarczą jedynie chęci. „Mamy się czym inspirować!” – podsumowuje pielęgniarz.
Pan Pielęgnarka: kim jest?
Profil „Pan Pielęgniarka” jest prowadzony przez Mateusza Sieradzana – absolwenta ratownictwa medycznego i pielęgniarstwa na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym. Zarówno w mediach społecznościowych, jak i na swoim blogu Sieradzan przybliża potencjalnym pacjentom temat Państwowego Ratownictwa Medycznego, a w szczególności funkcjonowania Szpitalnego Oddziału Ratunkowego. Pracuje na jednym z warszawskich oddziałów ratunkowych, jest autorem książki „SOR – to jest dramat”. Jego profil na Instagramie obserwuje niemal 47 tys. osób.
RozwińZobacz także
„Kiedy tylko zdjęła mi gips, powiedziała, że koniecznie trzeba tę nogę ogolić”. Kalista Aleksandrowicz o tym, że nawet lekarze powinni czasem zrobić „reality check”
„W pracy jesteśmy ostrożni, ale kiedy mamy wolne, to tak, jakby nie obowiązywały nas prawa fizyki” – o błędach popełnianych podczas popularnych aktywności mówi ratownik medyczny
Polecamy
Izabela Leszczyna o skróceniu kolejek do lekarzy specjalistów: „To musi potrwać. Nigdy nie powiedziałam, że to się stanie ot tak”
Absurd na włoskim pogotowiu. Pacjentowi ze złamaniem usztywniono nogę… kartonem
„Najczęściej zakładamy opatrunki na rany nieoczyszczone. Pokutuje mit, że ran nie można myć”. Agata Korgól opowiada o swojej pasji do leczenia ran
„To prywatyzacja służby zdrowia jest chora”. Agata Passent ostro o leczeniu na NFZ i prywatnie
się ten artykuł?