„Ludzie się we mnie już nie wpatrują”. Cierpiąca na gigantomastię Anna Bąk opowiada o operacji zmniejszenia piersi, za którą zapłacił jej NFZ
„Chciałam spróbować na NFZ, bo skoro uczciwie opłacam składki, to czemu nie? To nie jest operacja upiększająca, dla przyjemności, tylko mająca na celu poprawę zdrowia i komfortu życia. A że piersi wyszły ładne, to jest mój bonus” – mówi 34-letnia Anna Bąk, która zmniejszyła biust z rozmiaru M do D.
Aleksandra Tchórzewska: Od jak dawna chciała pani zmniejszyć biust?
Anna Bąk: Biust ciążył mi do zawsze, już od wieku nastoletniego. Nie odpowiadało mi, że miałam duży biust, wyróżniający mnie na tle koleżanek czy rówieśniczek. Czułam się zawstydzona, np. na plaży. Do tego pojawiły się problemy z kręgosłupem. Raz poszłam na siłownię w zwyczajnym staniku i nie mogłam ćwiczyć jak inne dziewczyny. Musiałam zainwestować w sportowy stanik. Teraz, jak wysiadam z samochodu, czyli przechodzę do pozycji stojącej, to nie czuję bólu. Wcześniej to był dla mnie wyczyn, bo moje lędźwie przyjmowały 2,5 kg biustu za każdym razem.
Czyli nie tylko chodziło o komfort, ale przede wszystkim o zdrowie?
Tak, ale do tego wszystkiego dochodziły jeszcze zaczepki. Nie było lata, żebym nie była zaczepiona na ulicy czy w galerii handlowej, na basenie czy nad jeziorem. Słyszałam różne teksty typu: „Masz fajny bufecik”. Komentarzy było sporo. Nie reagowałam na te zaczepki, ale irytowały mnie. Nie miałam ochoty chodzić na basen, żeby ktoś mnie nagrywał, komentował, patrzył na mnie.
Momentem kulminacyjnym, kiedy zaczęłam na poważnie myśleć o zmniejszeniu biustu, była wizyta kontrolna u ginekologa na USG piersi. Wybrałam się na wizytę, bo u mnie w rodzinie pojawił się rak piersi. To właśnie lekarz ginekolog zalecił mi zmniejszenie biustu. Chodziło o profilaktykę. Bo gdyby wystąpiła u mnie jakaś zmiana związana z nowotworem piersi, to mogłaby zostać niewykryta. Lekarz sam miał problem z badaniem piersi, bo głowica od USG jest mała, a biust był nieproporcjonalnie duży.
Jak wyglądała cała procedura? Jakie były wymagania?
Trzeba przejść rozmowę kwalifikacyjną, ale najpierw mieć skierowanie od specjalisty i zrobić zlecone przez niego badania. Ja miałam skierowanie od ortopedy. Przeszłam rezonans odcinka szyjnego i RTG tego samego odcinka. Wyniki tych badań były dowodem na to, że z moim kręgosłupem nie jest najlepiej, że są postępujące zwyrodnienia. Lekarka, u której miałam kwalifikację w listopadzie, zdiagnozowała gigantomastię. Moje piersi były w rozmiarze M. Operację przeszłam w kwietniu. Wiem też, że skierować na nią może psychiatra.
Trzeba wiedzieć, że wskazania lekarskie to nie wszystko. Są duże restrykcje. Wiem o kobiecie z rozmiarem piersi J, która nie zakwalifikowała się do operacji, bo lekarz stwierdził, że nie ma dużego rozmiaru biustu tylko duży zwis, czyli odcinek mierzony od obojczyka do sutka.
Niektóre szpitale patrzą na BMI i zbyt wysoka waga jest przeciwskazaniem do operacji. W mojej placówce akurat tego nie było.
Skąd pani wiedziała, że jest możliwość operacji na NFZ?
Wszystkiego dowiedziałam się z grupy na Facebooku dotyczącej zmniejszania piersi. Historie innych dziewczyn były na wagę złota. Tam właśnie poczytałam, gdzie takie operacje się odbywają, poznałam opinie na temat szpitali i lekarzy. Chciałam spróbować na NFZ, bo skoro uczciwie opłacam składki, to czemu nie? To nie jest operacja upiększająca, dla przyjemności, tylko mająca na celu poprawić zdrowie i komfort życia. A że piersi wyszły ładne, to jest mój bonus.
Cena mammoplastyki bez refundacji to nawet 20 tys. zł. Pani nie płaciła za zabieg, ale czy to znaczy, że nie poniosła pani żadnych kosztów?
Przede wszystkim kosztowały mnie dojazdy pociągiem, bo jestem spod Poznania, a lekarzy i operację miałam w Warszawie. Jeździłam na badania, na rozmowę kwalifikującą. Miałam szczęście mieć specjalistów na NFZ: ortopedę i neurolożkę. Od neurolożki usłyszałam niestety, że wystarczyłoby, żebym schudła, to problem zniknąłby sam. A na studiach miałam 45 kg i anemię, a rozmiar biustu i tak ogromny.
Potrzebowałam tej operacji, dopiero ona pomogła mi pozbyć się bólu, sprawić, że mogę normalnie się ruszać i schylać. To nie jest tak, że gdybym schudła i chodziła na rehabilitację, to byłoby jak ręką odjął.
Zdecydowała się pani opisać swoją historię w mediach społecznościowych. Z jakimi reakcjami się pani spotkała?
Do tego, żeby opisać swoją sytuację, natchnęła mnie wizyta u fryzjerki, która opowiadała o bliskiej osobie, która marzy o zmniejszeniu piersi. Okazało się, że nie miała pojęcia, że można ją zrobić na NFZ. O tym się nie mówi. I stwierdziłam, że podzielę się tą informacją.
To, że przeszłam operację, wzbudziło ogromne zainteresowanie. Przyjaciółka zaproponowała, żebym zaczęła opowiadać o operacji biustu pod kątem profilaktyki raka piersi. Moja siostra, która jest pielęgniarką, opowiadała, że lekarze, z którymi pracuje, zainteresowali się tym tematem. Sama też planuje tego typu operację, jest w trakcie formalności. Okazuje się, że w moim otoczeniu są kobiety, które potrzebują tego typu operacji.
Kobiety piszą do mnie i proszą, żebym im wszystko wytłumaczyła: od czego zacząć, gdzie się zgłosić, skąd wziąć skierowanie na operację itd. Napisał do mnie też chłopak w sprawie swojej partnerki, która cierpi z powodu dużego biustu. To było piękne, że przejął się zdrowiem swojej dziewczyny.
Jak się pani teraz czuje? Co dało pani pomniejszenie biustu?
Na razie mam zakaz podejmowania wysiłku czy podnoszenia rąk do góry. Bałam się tej operacji, tego, że się nie wybudzę, że dostanę zakrzepicy. Na szczęście wszystko skończyło się dobrze. Przerażało mnie przecięcie gruczołów mlecznych. Myślałam nawet o tym, żeby zrobić liposukcję. Stwierdziłam jednak, że wolę blizny: one się przecież wygoją. Piersi wyglądają już coraz lepiej. Każda z nich jest lżejsza o jakieś 1,3 kg.
Teraz przede wszystkim czuję się pewniejsza siebie, normalna. Mogę iść na zakupy i w końcu nie staję się obiektem zainteresowania, czymś dziwnym i egzotycznym. Ludzie się we mnie już nie wpatrują. Jak miałam bardziej obcisłą bluzkę, to czułam się osaczona czyimś wzrokiem. To nie było fajne. Teraz w tych samych ubraniach wyglądam jak zwykła kobieta, o przeciętnej budowie.
O komentarz poprosiłam doświadczonego chirurga plastycznego Konrada Kochana, który opowiedział m.in., na czym dokładnie polega zabieg zmniejszenia piersi, jak się przygotować do operacji i jaki efekt może uzyskać pacjentka.
Aleksandra Tchórzewska: Kiedy wskazane jest przeprowadzenie zabiegu zmniejszenia piersi?
Konrad Kochan: Wskazaniem do wykonania tej operacji są dolegliwości w różnej sferze. Mogą to być problemy z kręgosłupem szyjnym czy piersiowym, a nawet problemy emocjonalne. Są pacjentki, u których w związku z przerostem gruczołu piersiowego pojawia się depresja, migreny, a nawet izolacja społeczna. Kobiety mają problem z uprawianiem sportu, nie mają nawet możliwości dobrania odpowiedniej odzieży.
Ale zabieg należy wykonać wtedy, kiedy pacjentka sama chce pozbyć się tego balastu i zmienić kształt piersi. Dla jednej pacjentki duże piersi sprawiające problem są w rozmiarze D, a dla innej w rozmiarze J lub K. Jednak charakterystyczne są trzy etapy życiowe, kiedy piersi ulegają przerostowi.
Pierwszy z nich to etap dojrzewania – w wieku 16-20 lat pacjentki przychodzą do gabinetu, ponieważ ich piersi nie pasują do sylwetki, bo są za duże i nieproporcjonalne. Nastolatki noszą za duże t-shirty, żeby ukryć piersi, bo się ich wstydzą. Drugi etap to polaktacyjny przerost piersi, czyli po okresie karmienia, kiedy pacjentki mają kompleks z nieproporcjonalnym rozmiarem piersi, jest im ciężko i mają problem z funkcjonowaniem. Jest też etap okołomenopauzalny – wiąże się z problemami z kręgosłupem, z problemami wydolnościowymi, bo pacjentka ma tak duży ciężar na klatce piersiowej, że upośledza on jej życie.
Przerost piersi jest dla niektórych dużym atutem, ale dla innych to ból, cierpienie i źródło kompleksów.
Na czym dokładnie polega ta operacja?
Piersi przerośnięte to są najczęściej piersi zdeformowane oraz asymetryczne. Operacja polega na normalizacji kształtu i symetryzacji. Tak jak wszystko inne, co nie jest proporcjonalne, co jest przerośnięte w ciele człowieka, warto, by uległo normalizacji. Redukujemy więc tkankę gruczołowo- tłuszczową, przemieszczamy otoczkę, aby osiągnąć rozmiar biustu w granicach rozmiaru C.
O ile rozmiarów można zmniejszyć piersi?
Pacjentki zgłaszające się do gabinetu chcą mieć jak najmniejsze piersi, ponieważ mają dosyć ciężaru, który noszą przez całe życie. Natomiast operacja nie polega na mastektomii, więc często przekonujemy pacjentki, że owszem, zmniejszymy piersi, ale najczęściej do rozmiaru C. Czasem chcą mieć rozmiar B, a czasem D. My, lekarze musimy jednak wybrać kompromis między ich komfortem życia, a estetyką. Staramy się pomóc zachować im kobiecość, a jednocześnie ulżyć w ciężarze. Operacja piersi zmienia styl życia, komfort i wygląd. To operacja wielopłaszczyznowa.
Rzadko się mówi o zmniejszaniu piersi, bo chirurgia piersi kojarzy się z ich powiększaniem. Natomiast redukcja biustu wiąże się zadowoleniem pacjentki, która zwykle żałuje, że za późno się na nią zdecydowała.
Dlaczego kobiety z tym zwlekają?
Pacjentki często odwlekają etap zmniejszenia piersi ze względu na swoją seksualność, blizny czy strach. Na szczęście dzisiejsze możliwości pozwalają przeprowadzić operację w sposób bezpieczny i komfortowy. Jeśli pacjentki już dojrzeją do tego tematu lub usłyszą od koleżanki, że jest po tego typu operacji, to się decydują. I są bardzo zadowolone z efektów! Zmienia się komfort, sylwetka, a nawet postawa – jest wyprostowana, kobieta staje się „wyższa”, inaczej się ubiera, bardziej eksponuje piersi, talię, figurę. To bardzo potrzebna operacja.
Czy są przeciwskazania do jej wykonania?
To są przeciwskazania głównie ze sfery medycznej. Dotyczą pacjentek, które mają zwykle dużo obciążeń. Występuje u nich np. zakrzepica kończyn dolnych, migotanie przedsionków, choroby onkologiczne. Czasami też pacjentka nie może zostać zakwalifikowana do operacji z powodu innych chorób towarzyszących, które nie pozwalają na zastosowanie znieczulenia.
Jak się przygotować do takiej operacji?
Zalecam, aby waga była stabilna przez ok. pół roku. Wiem, że to jest trudny temat i zmienny. W chirurgii plastycznej efekty są najlepsze i długoterminowe przy stabilnej masie ciała. Oczywiście kilka kilogramów nie robi różnicy. Nie podchodzimy do operacji w trakcie chudnięcia, ale już przy wadze docelowej.
Wspomniał pan, że obecnie tego typu operacje są bezpieczne. Nie ma więc żadnych skutków ubocznych czy powikłań?
Najczęstsze powikłania to nieprawidłowe gojenie się rany. Ale to jest powikłanie lekkie, w ciągu około trzech tygodni ulega wyleczeniu. Nie spotkałem się z ciężkimi powikłaniami zagrażającymi życiu.
Jak długo trwa rekonwalescencja?
Operacja redukcji piersi jest wygodna dla pacjentki. Już po dwóch dniach kobieta może chodzić, może się rehabilitować i wykonywać różne czynności. Nawet trzy dni po operacji może już wrócić do pracy biurowej. Ja natomiast zalecam 7 dni wolnego.
Jeśli chodzi o powrót do sportu, zależy, o jakiej aktywności mówimy. Ćwiczenia dolnej partii ciała możemy wykonywać już nawet po tygodniu od operacji. Natomiast ćwiczenia cardio lub ćwiczenia wymagające dużego wysiłku fizycznego będą możliwe po 9-10 tygodniach.
Pamiętajmy, że ta operacja nie obciąża mięśnia piersiowego. Jest wykonywana wyłącznie na tkance skórno-tłuszczowej i gruczołowej. To nie jest operacja, która przeszkadza w funkcjonowaniu. Wręcz przeciwnie: po niej jest lepiej i wygodniej. W porównaniu do innych zabiegów powrót do pełnej aktywności jest bardzo szybki. Jedyny dyskomfort to noszenie specjalnego pooperacyjnego uciskowego stanika przez około 5-6 tygodni.
Dr Konrad Kochan – specjalizuje się w zabiegach z zakresu chirurgii estetycznej twarzy, chirurgii plastycznej piersi, plastyki brzucha oraz liposukcji i modelowania ciała. Łączy umiejętności z zakresu medycyny estetycznej i chirurgii plastycznej.
Zobacz także
Dlaczego decydujemy się na operacje plastyczne? Odpowiada dr Zofia Bochen, specjalistka chirurgii plastycznej
„Bardzo duży biust stygmatyzuje. Pacjentki są często 'schowane’, mają zgarbioną postawę ciała” – o pomniejszaniu piersi mówi chirurg plastyczna lek. med. Marta Lechowicz-Wilińska
„Wiele osób twierdzi, że przecież umówiliśmy się na zasłanianie genitaliów. Tylko że piersi to nie są genitalia” – mówi Ane Piżl o oburzeniu na topless
Podoba Ci się ten artykuł?
Powiązane tematy:
Polecamy
Izabela Sakutova: „Piersi menopauzujących kobiet zmieniają swój rozmiar, co bywa dla wielu pań zaskoczeniem”
Blanka Lipińska przeszła trzecią operację piersi. „USG przynajmniej raz w roku. Dbajmy o naturalne, dbajmy o sztuczne”
„Hejt w pewnym sensie zmusza, żeby się podobać innym”. Rozmawiamy z Magdą i Piotrem Mieśnikami, autorami książki „Poprawione”
Badanie piersi – kiedy i dlaczego warto je wykonywać? Dostępne metody
się ten artykuł?