Pamela Anderson po pięćdziesiątce zrezygnowała z makijażu. O zachodzących z wiekiem zmianach mówi: „To podróż, która przynosi wiele radości”
Żadna kobieta w latach 90. nie wzbudzała takiego zainteresowania mężczyzn jak Pamela Anderson. Na ekranie biegała w jednoczęściowym czerwonym kostiumie kąpielowym, a na ściankach pozowała w kreacjach mini z wyeksponowanym dekoltem. Po latach aktorka zmieniła nie tylko styl ubierania, ale również zrezygnowała z makijażu. Jak się okazuje, zmiana podejścia do malowania się podyktowana była bolesną stratą.
Od seksbomby do naturalnej, dojrzałej kobiety
Historia Pameli Anderson pokazuje, że wyjście z paskudnej szufladki, do której ktoś przez lata cię wciska, a z którą nie do końca się utożsamiasz, jest możliwe. Łatka seksbomby, choć przyniosła aktorce niebywałą popularność, to okradła ją z intymności, zniewoliła, uczyniła zakładniczką, aż wreszcie uciszyła na wiele, wiele lat. Patrzono na nią, podziwiano, ale nie słuchano, co mówiła. A Anderson nie uciekała od trudnych tematów. Potrafiła mądrze i trafnie komentować wydarzenia ze swojego życia. Mimo to, często oceniana przez pryzmat swojego wyglądu, stawała się obiektem sprośnych żartów. Skupiano się na jej ciele, romansach i sekstaśmie, która – jak przyznała w dokumencie „Pamela. Historia miłosna” – zakończyła jej karierę. Produkcja Netfliksa, jak również oddolne działania gwiazdy sprawiły, że po latach Anderson zaczęła przejmować kontrolę nad medialną narracją. Dziś gwiazda próbuje na nowo udowodnić, że jest kimś więcej niż seksowną i roznegliżowaną dziewczyną z okładki „Playboya”.
Nie chce być już utożsamiania z farbowaną blond pięknością, z silikonowymi piersiami i po licznych operacjach plastycznych. To już przeszłość. Była gwiazda „Słonecznego patrolu” dojrzała do tego, żeby pożegnać się z mocnym make-upem i pokochać siebie w naturalnym wydaniu. Bez skalpela, bez pudru, bez eyelinera. Zarówno w mediach społecznościowych, jak i nowych kampaniach, do których jest zapraszana, pokazuje się całkowicie naturalna i w pełni siebie akceptująca.
56-letnia Pamela Anderson rezygnuje z makijażu
Niedawno na łamach amerykańskiego „Elle” Anderson rozliczyła się ze swoim wizerunkiem sprzed lat. Przyznała, że na początku kariery nie miała dużego wpływu na to, jak wygląda.
„Po prostu kierowałam się tym, co zalecali mi otaczający mnie ludzie” – wyjaśniła.
Teraz, gdy może sama stanowić o sobie, uważa, że pozowanie przed obiektywem bez grama makijażu jest dla niej „wyzwalającym i buntowniczym” doświadczeniem.
Dodała, że świetnie czuje się w naturalnym wydaniu i w pełni akceptuje zachodzące na jej skórze i ciele zmiany świadczące o upływającym czasie.
„Myślę, że każdy z nas zaczyna prezentować się nieco zabawnie, kiedy się starzejemy. Trochę się z siebie śmieję, kiedy patrzę w lustro. Mówię: »Wow, co tu się dzieje?« To podróż, która przynosi wiele radości. Zapuściłam korzenie. Czuję się dobrze. Jestem w odpowiednim miejscu” – wyjaśniła.
W wywiadzie dla magazynu „Elle” gwiazda podkreśliła, że decyzja o rezygnacji ze swojego charakterystycznego image’u (mocno podkreślonego oka z odrobiną srebrnego cienia, cienkich brwi, różowych ust obrysowanych konturówką) podyktowana była stratą bliskiej osoby. Po śmierci swojej zaufanej wizażystki Alexis Vogel, która zmarła wskutek choroby nowotworowej, uświadomiła sobie, że nie potrzebuje mocnego makijażu. Zmiana jest też symbolicznym hołdem ku czci wizażystki, z którą współpracowała od czasów rozbieranej sesji w 1993 r. aż do 2019 r.
„Była najlepsza. Czułam, że bez Alexis będzie lepiej, jeśli nie będę nosiła makijażu” – powiedziała w nowym wywiadzie.
W wydaniu sauté pojawiła się między innymi w kampanii luksusowego brandu Aritzia. „Widzę wokół siebie imponujące makijaże, ale uwielbiam iść pod prąd, robiąc coś wbrew wszystkim” – wyjaśniła powody, dla których w tej współpracy postawiła na naturalność.
Rozwiń65-letnia Michelle Pfeiffer publikuje selfie bez makijażu
Nie tylko Pamela Anderson jako dojrzała kobieta zrozumiała, że w pewnym wieku wszyscy wyglądamy „młodziej i świeżo” bez makijażu. Również 65-letnia Michelle Pfeiffer bez grama makijażu postanowiła świętować zdobycie trzech milionów obserwujących na Instagramie. „Dziękuję, że tu ze mną jesteście” – podpisała selfie. Fani docenili szczerość i autentyczność aktorki, czemu dali wyraz w komentarzach.
„Ty naprawdę w ogóle się nie starzejesz” – napisał jeden komentujących. „Twoja autentyczność jest magnetyczna” – dodała aktorka Evangeline Lilly.
Aktorka znana jest z tego, że głosi pochwałę samoakceptacji i naturalnego wyglądu. Zapytana w jednym z wywiadów o to, jaki ma stosunek do starzenia, przyznała: „Dbam jedynie o to, abym mogła starzeć się z godnością i nigdy nie zrobiła z siebie figury woskowej”.
RozwińZobacz także
„Fajnie jest się starzeć. To ulga”. Pamela Anderson zaskakuje sesją zdjęciową i szczerym wyznaniem
Magda Mołek: My, polskie kobiety, jesteśmy wychowywane w kulturze oceny, w kulturze „nie popełniam błędów”, „jestem idealna”
Madonna: „Muzyka nakręcała mnie do działania, a sztuka utrzymywała przy życiu”
Polecamy
Andie MacDowell o nierealnych standardach piękna: „Jestem za stara, by się głodzić”
„Teraz radzę sobie o wiele lepiej”. Amanda Bynes po latach zmagań z problemami zdrowia psychicznego stara się wrócić do formy
Tysiące nagich osób na moście Story Bridge. „Wszyscy jesteśmy tacy sami”
„Czułam się naprawdę niekomfortowo ze swoim ciałem”. Japońska tenisistka o powrocie do formy po ciąży
się ten artykuł?