Przejdź do treści

Eubioza i dysbioza jelitowa – czym są? „Jelita potrzebują równowagi” – mówi dietetyczka Celina Całka-Kinicka

Zadwolona kobieta pozuje w stroju sportowym /fot. Adobe Stock
Eubioza i dysbioza jelitowa - czym są? „Jelita potrzebują równowagi” – mówi dietetyczka Celina Całka-Kinicka /fot. Adobe Stock
Podoba Ci
się ten artykuł?

– Dysbioza to zakłócenie równowagi w mikroflorze jelitowej, w której namnażają się bakterie patogeniczne. Ten stan wpływać na prawidłowe funkcjonowanie jelit i ogólne zdrowie – tłumaczy Celina Całka-Kinicka, dietetyczka. Dlatego wszyscy powinniśmy dążyć do stanu eubiozy. Jak go uzyskać i utrzymać na dłużej?

 

Ewa Podsiadły-Natorska: Czym jest eubioza?

Celina Całka-Kinicka: To naturalny, prawidłowy stan równowagi mikrobioty jelitowej. Nasz organizm pokryty jest mikroflorą – czy to na skórze, czy (głównie) w jelitach. Mikrobiota jelitowa to ogół mikroorganizmów, przede wszystkim bakterii, bytujących w przewodzie pokarmowym. Mamy mikroflorę pożyteczną dla nas, komensalną oraz mikroflorę patogeniczną – gdy tej drugiej jest w organizmie zbyt dużo, może to powodować różnego rodzaju dolegliwości oraz stany chorobowe. Eubioza oznacza więc zachowanie równowagi pomiędzy bakteriami komensalnymi probiotycznymi, a patogennymi. I do tego stanu wszyscy powinniśmy dążyć.

Czy my się z tym optymalnym stanem rodzimy?

To zależy, jak się rodzimy. Mikroflora jelitowa w ciągu pierwszych trzech lat życia bardzo się zmienia. Wiele zależy od tego, czy rodzimy się drogami natury, czy przez cesarskie cięcie. Droga naturalna jest optymalna, ponieważ wtedy skóra i jelita dziecka zasiedlają mikroorganizmy z dróg rodnych matki. Ta mikroflora w okresie ciąży ulega modyfikacji. Jeśli np. matka w okresie ciąży spożywa dużo błonnika pokarmowego, stwarza to szansę, że mikrobiom dziecka zostanie skolonizowany przez dobroczynne bakterie.

Celina Całka-Kinicka /fot. archwiwum prywatne

Celina Całka-Kinicka /fot. archwiwum prywatne

Celina Całka-Kinicka /fot. archwiwum prywatne

Badania wykazały ponadto, że szczególnie korzystne jest przyjmowanie probiotyków w trzecim trymestrze ciąży. Poród siłami natury pod tym względem jest więc optymalny, bo daje nam początkowy szczep mikroflory jelitowej, która później zmienia się w zależności od tego, w jakich warunkach żyjemy, jaki tryb życia prowadzimy, z jakimi ludźmi mamy kontakt itp. A jeśli dziecko przychodzi na świat przez cesarskie cięcie, to pierwsza mikroflora, z którą ma styczność, pochodzi z otoczenia szpitalnego. Panują tam sterylne warunki, więc chodzi tutaj raczej o bakterie oporne na różnego rodzaju substancje i leki.

Skoro eubioza to stan równowagi mikrobiologicznej, czy jest prawdą, że nie potrzebujemy „złych bakterii”?

Nie ma w ogóle takiej możliwości, żeby nie mieć zróżnicowanej mikroflory bakteryjnej, bo żyjemy w różnych warunkach. A jeśli mówimy o równowadze, to nie można powiedzieć, że czegoś „nie potrzebujemy”, choć oczywiście w jelitach powinna znajdować się przewaga mikroorganizów komensalnych oraz probiotycznych, bo to jest dobre dla naszego zdrowia.
Pamiętajmy, że mikroflora jelitowa ma relacje nie tylko z nami jako gospodarzem, ale i pomiędzy sobą. Na tym polega równowaga – że organizmy te „żyją w zgodzie”, współpracują między sobą i z nami.

Pamiętajmy, że żadna tabletka czy kapsułka nam nie pomoże, jeśli nie zadbamy o prawidłowy styl życia. Eubiotyk nie jest „zamiast”. On może nam pomóc, ale powinien być traktowany jako dodatek do zdrowego trybu życia

Jak dążyć do stanu eubiozy?

Przede wszystkim poprzez styl życia. To, co dzieje się w jelitach, jest odbiciem tego, jak żyjemy. Musimy nasze organizmy dobrze dokarmiać, a dokarmiamy je przede wszystkim błonnikiem pokarmowym, głównie rozpuszczalnym w wodzie. Jeśli natomiast nasz jadłospis oparty jest na cukrach prostych, które są silną pożywką dla bakterii, w tym przede wszystkim dla bakterii patogennych, to wtedy może dochodzić do ich przerostu, co bardzo nam szkodzi. Podobnie działa żywność wysoko przetworzona, która zawiera niewielkie ilości błonnika pokarmowego, będzie więc osłabiać mikroflorę. Pomiędzy mikroorganizmami zachodzi „konkurencja”. Nie możemy mieć jelit jałowych, więc jeśli nie dokarmiamy mikroflory probiotycznej, to ona ginie – bo to są bakterie, istoty żyjące, które potrzebują pokarmu, żeby żyć. A jeśli giną, w jelitach zwalnia się przestrzeń.

Co się wtedy dzieje?

Inne mikroorganizmy zajmują to miejsce. Jeśli prowadzimy niezrównoważony styl życia i odżywiamy się żywnością wysoko przetworzoną, stwarza to ryzyko zajęcia tej przestrzeni przez mikroorganizmy patogenne. I gdy będzie ich zbyt dużo, mogą pojawić się różnego rodzaju stany chorobowe w zależności od tego, jakie są to bakterie. Przewlekłe biegunki, gazy, wzdęcia – to tylko kilka sygnałów, że możesz mierzyć się z nierównowagą jelitową.

Wtedy mówimy o dysbiozie?

Tak. Dysbioza to zakłócenie równowagi w mikroflorze jelitowej, w której namnażają się bakterie patogeniczne. Nie jest to jeszcze stan chorobowy, ale może wpływać na prawidłowe funkcjonowanie jelit. To wszystko może powodować dyskomfort w jamie brzusznej, odbijanie, nudności, bóle. Jeśli na tym etapie pójdziemy do lekarza, często otrzymamy po prostu leczenie objawowe, a to nie pomoże długoterminowo. Przewlekły dyskomfort gastryczny powinien skłonić nas do zastanowienia się, czy przyczyną nie jest dysbioza.

Organizm w ten sposób wysyła nam sygnał, że coś w jelitach jest nie tak?

Dokładnie. Warto zawsze pamiętać, że gdyby wszystko było w porządku, to byśmy się dobrze czuli. Dobrostan zdrowotny nie daje objawów, a jeśli odczuwamy dolegliwości, to znaczy, że dzieje się coś niedobrego. Niestety, jesteśmy przyzwyczajeni, że musi nas mocno boleć, żebyśmy poszli do lekarza. A przy dyskomforcie jelitowym pacjenci „jakoś” sobie radzą. Zaciskają zęby i próbują to przetrwać. Są pacjenci, którzy wiedząc, że mają skłonności do problemów gastrycznych, wolą przez cały dzień nic nie jeść, żeby nie cierpieć na ból brzucha czy odbijanie. W ciągu dnia głodują i dopiero gdy wieczorem wrócą do domu, coś jedzą. Jeśli dopadnie ich wtedy ból, to próbują go przeczekać, np. leżąc. Brakuje refleksji, co z tym zrobić i czy to w ogóle jest prawidłowe.

Pamiętajmy, że mikroflora jelitowa ma relacje nie tylko z nami jako gospodarzem, ale i pomiędzy sobą. Na tym polega równowaga – że organizmy te „żyją w zgodzie”, współpracują między sobą i z nami

I nie ma refleksji, jakie mogą być reperkusje takich zaniedbań. Z badań wynika, że stan dysbiozy jelitowej związany jest z rozwojem różnych chorób, m.in. metabolicznych i neurologicznych.

Teraz dużo mówi się o tym, że jelita to nasz drugi mózg. Chodzi o to, że jelita mają więcej połączeń nerwowych niż jest ich w naszym mózgu. Oś mózgowo-jelitowa to droga łącząca układ nerwowy z układem pokarmowym. Gdy mamy przerost bakterii patogennych, mózg odbiera ten sygnał, a organizm daje objawy. To może być choćby zwykły ból głowy. Owszem, stan dysbiozy przyczynia się do rozwoju chorób, choć pamiętajmy, że również inne czynniki chorobotwórcze mają znaczenie. Z jednej strony choroby cywilizacyjne w dużej mierze są wynikiem stosowanej przez nas diety, a z drugiej strony nieprawidłowa dieta zaburza mikroflorę jelitową. Ja po stosowanej przez moich pacjentów diecie mogę się domyślić, z jakimi problemami zdrowotnymi się borykają, co zresztą często potwierdzają w wywiadzie lekarskim. Jak więc widać, wszystko jest ze sobą połączone, jedno wynika z drugiego. Nic, co związane z naszym zdrowiem, nie jest zerojedynkowe.

Co oprócz nieprawidłowej diety przyczynia się do stanu dysbiozy?

Najbardziej antybiotyki, które niszczą mikroflorę jelitową i później musimy ją na odbudowywać. Oprócz tego pestycydy, leki – nawet te wydawane bez recepty mogą wpływać na zaburzenie mikroflory jelitowej, niszcząc część pożytecznej kolonii. Do tego dysbiozę może powodować brak aktywności fizycznej, choćby brak spacerów. Ruch fizyczny stymuluje także pracę jelit, ich perystaltykę, zbyt mało ruchu może powodować zatem problemy z wypróżnianiem. Gdy mikroflora jelitowa ma dłuższy kontakt z treścią pokarmową, to w pewnym momencie zaczyna fermentować, co może powodować nieprawidłowości.

Artykuł sponsorowany

Pożyteczną populację mikrobiomu możemy zwiększać przy pomocy różnych preparatów. Tylko skąd wiedzieć, czy sobie nie zaszkodzimy?

Generalnie probiotyki czy eubiotyki – dostępne w postaci suplementów czy wyrobów medycznych – mają mniejszą siłę adhezji (przylegania – przyp. red.) do ścianek naszego jelita niż bakterie „naturalne”. Adhezja to siła, dzięki której bakterie mogą przyczepić się do jelit i sobie w nich bytować. Badania pokazują, że bakterie pochodzące z suplementów zasiedlają jelita przez ok. trzy tygodnie. Dzieje się tak, ponieważ nasza mikroflora bakteryjna ma zdolność do powracania do stanu początkowego. Nie ma więc raczej ryzyka, że przedawkujemy.

Osoby leczące się przewlekle mogą sięgać po eubiotyki?

Z reguły tak, a jeśli mają wątpliwości, też powinny skonsultować się z lekarzem. Naprawdę niewiele jest przypadków, w których preparaty te mogą zaszkodzić czy być niewskazane. Pamiętajmy jednak, że żadna tabletka czy kapsułka nam nie pomoże, jeśli nie zadbamy o prawidłowy styl życia. Eubiotyk nie jest „zamiast”. On może nam pomóc, ale powinien być traktowany jako dodatek do zdrowego trybu życia.

 

Mgr Celina Całka-Kinicka – mgr dietetyk kliniczny z wieloletnim doświadczeniem zajmująca się leczeniem żywieniowym chorób cywilizacyjnych.

 


Chcesz sprawdzić, czy masz dysbiozę jelitową? Pojawia się coraz więcej metod diagnostycznych, które mogą pomóc w określeniu, czy mamy do czynienia z dysbiozą. Badanie mikroflory jelitowej jest polecane szczególnie tym, którzy mierzą się z nawet łagodnymi, ale przewlekłymi dolegliwościami. Zwykle badany jest kał, który niesie mnóstwo informacji o tym, jakie bakterie zasiedlają jelito grube, główny rezerwuar mikroflory. W Instytucie Mikrobiomiki jednocześnie analizuje się kilkanaście parametrów z badania mikrobiologicznego oraz odpowiedzi dotyczące stylu życia. To daje pełniejszy obraz tego, co dzieje się w jelitach.

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

i
Treści zawarte w serwisie mają wyłącznie charakter informacyjny i nie stanowią porady lekarskiej. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem.
Podoba Ci
się ten artykuł?