Anna Puślecka: „Często z mojej choroby żartowałam, ale tylko z mojej. Takie mam do niej podejście, a w zasadzie do zdrowienia, bo choroba jest początkiem zdrowienia”
Kiedy zachorowała na raka piersi, zawalczyła o refundację leku dla pacjentów onkologicznych. Po wyzdrowieniu postanowiła swoje doświadczenia ze świata mody i mediów przekuć w edukowanie innych w temacie zdrowia. – Wykorzystuję swoją popularność w mediach i znajomość z dziennikarzami do tego, żeby coś zmienić i nagłośnić ważny temat. I to jest sprawczość. Trzeba odzywać się w ważnych kwestiach, a myślę, że nie ma nic ważniejszego niż zdrowie – mówi w rozmowie z Hello Zdrowie Anna Puślecka, ekspert mody, producent kreatywny wydarzeń, aktywista zdrowia, twórca KLUBU ZDROWIA.
Ewa Wojciechowska: W jaki sposób przekuwa pani swoje doświadczenie w modzie w nową pasję?
Anna Puślecka: To, czym teraz się zajmuję, czyli organizacja Klubu Zdrowia – podcastów na żywo z publicznością – to jest dokładnie to samo, co przez wiele lat robiłam i robię w świecie mody i mediów. Jest to po prostu inna dziedzina, czy inny „produkt”, ale umiejętności i doświadczenie by to robić – to samo. Mam bogate długoletnie doświadczenie w mediach w zakresie działalności produkcyjnej czy jako dyrektor kreatywna i działań PR, jestem współtwórcą KTW Fashion Week, na co dzień pracuję z projektantami i markami mody, więc to niezwykle pomaga, czerpię z tego. W ubiegłym roku byłam producentem kreatywnym gali Onkofundacji Alivia. Moje doświadczenia pomagają mi też połączyć te dwa światy – mody i zdrowia – w nowy sposób. Moda jest dziedziną niezwykle estetyczną, jest sztuką i ja w taki właśnie sposób staram się komunikować wszystkie wydarzenia w zakresie zdrowia. Nie wysyłam w świat „suchych komunikatów” o konferencji lekarskiej, które są odstraszające i smutne, tylko podaję je w lekkim i przyjaznym stylu. W takiej samej formie komunikowałam się z mediami czy moimi obserwującymi w trakcie własnej choroby. Nie chciałam nią straszyć, tylko dawać nadzieję.
Co sprawiło, że poczuła pani zew, by działać społecznie i zajęła się tematem zdrowia w tak szerokim zakresie?
Wpłynęła na to moja choroba nowotworowa pięć lat temu. Walczyłam wtedy publicznie o refundację leku dla pacjentów onkologicznych, z czasem uznałam, że narrację trzeba zmienić – nie mówić tylko o chorobie, ale przede wszystkim edukować. Kiedy szłam do szpitala czy lekarza, nie mogłam uwierzyć w to, jak bardzo kuleje system zdrowia w Polsce. Umawia się wszystkich pacjentów na ósmą rano, a potem oni czekają pod gabinetem godzinami. Są wymęczeni chorobą, niejednokrotnie są w czasie chemioterapii i muszą czekać. Dlaczego? Nikt nie wie. Można to inaczej zorganizować, więc stwierdziłam, że skoro mam zawalczyć o siebie i zweryfikować, dlaczego tak się dzieje, to zrobię to też dla innych. Uważam, że to obowiązek każdej osoby funkcjonującej w przestrzeni publicznej. Wykorzystuję swoją popularność w mediach i znajomość z dziennikarzami do tego, żeby coś zmienić i nagłośnić ważny temat. I to jest sprawczość. Trzeba odzywać się w ważnych kwestiach, a myślę, że nie ma nic ważniejszego niż zdrowie.
Podczas naszej ostatniej rozmowy mówiła pani, że kuleje także komunikacja na linii pacjent-lekarz…
Nasze nastawienie wpływa na zdrowienie. Niestety często też sami lekarze wtłaczają w nas choroby, co przeżyłam na własnej skórze. Kiedy cały czas mówi się o nas „chorzy”, a nie „pacjenci”, to tak się czujemy. Myślę, że w wielu chorobach w Polsce, nie tylko w przypadku raka, jest taka nomenklatura. Mam porównanie z Włochami, gdzie lekarze za każdym razem mówią o mnie „pacjentka”, nie „chora”. Nie chodzi mi oczywiście teraz o to, by krytykować Polskę, ale zobaczyć, że pewne rzeczy można i należy zmienić.
W trakcie choroby pokazywała pani, jak „stylowo” ją przechodzić, podchodzi pani do raka w niebanalny sposób…
W trakcie leczenia uznałam, że nie chcę robić z siebie ofiary. Uważam, że to najgorsze, co można sobie zrobić, kiedy jest się chorym, niezależnie na jaką chorobę, czy na grypę, anginę, cukrzycę czy nowotwór. Nie chciałam leżeć w łóżku, chodzić w dresach do szpitala i żyć tylko rakiem. Oczywiście były momenty, kiedy faktycznie źle się czułam i dawałam sobie czas na chorowanie, jednak kiedy czułam się dobrze, chciałam wykorzystać ten czas. Brałam więc kapelusz, okulary, ubierałam się i wychodziłam na wydarzenia, produkowałam własne wydarzenia, nie zniknęłam z rynku pracy. Kiedy tylko mogłam i miałam siłę, to pracowałam.
Za swoje działania na rzecz kobiet i praw pacjentów onkologicznych otrzymałam cztery nagrody: nominację do ELLE Style Awards 2019, zostałam kobietą roku Glamour w 2020 r., a w 2019 r. i 2022 r. znalazłam się na liście 50 śmiałych kobiet Gazety Wyborczej i Wysokich Obcasów. Obok mnie były na niej takie osoby, jak Dominika Kulczyk, Olga Tokarczuk, Agnieszka Holland czy Krystyna Janda. To oznacza, że moje działania zostały zauważone i mają realne przełożenie na zmiany, które mogą się wydarzyć.
Stworzyła pani Klub Zdrowia, który otwarty jest dla wszystkich osób pragnących zdrowo żyć. Co dzięki niemu chce pani zmienić w Polakach?
Chorowałam na raka piersi i to jest mój życiorys. Natomiast głównym założeniem Klubu jest profilaktyka prozdrowotna, holistyczne podejście do zdrowia. W rzeczywistości w społeczeństwie jest tak duży brak świadomości, że jest więcej do zrobienia wśród zdrowych osób. Kiedy zaczynamy chorować, to już może być za późno, już nasze zdrowie zostało nadszarpnięte i trzeba więcej wysiłku włożyć w jego naprawę. Często też może się to niestety nie udać, dlatego trzeba działać wcześniej. Nie może tak być, że do ginekologa przychodzi pięćdziesięcioletnia kobieta i okazuje się, że nigdy nie robiła USG piersi. Na pytanie lekarza o to dlaczego, odpowiada, że nikt jej o tym nie powiedział. To pokazuje, że coś jest nie tak nie tylko w systemie, lecz także i w naszym podejściu. Profilaktyka zdrowotna źle nam się kojarzy, bo nasuwa myśli o chorobie. Trzeba to zmienić i mówić o holistycznym podejściu. Organizm jest skomplikowaną maszyną – by wszystko w niej działało, należy uderzać w wiele punktów, a nie tylko w jeden.
Ludzie nie wiedzą też, że istnieje coś takiego jak karta praw pacjenta. Nie wiedzą, jakie mają prawa, że mogą zmienić lekarza i ośrodek, w którym się leczą. My nie jesteśmy w żadnym więzieniu, a leczenie to nie jest kara. Jeśli ktoś z jakichś powodów uzna, że nie chce się leczyć, ma do tego święte prawo. A jeśli uzna, że podejmie się leczenia, to ma prawo również do tego, by wspólnie z lekarzem wybrać odpowiednią dla siebie ścieżkę. Lekarze mają obowiązek przedstawić wszystkie opcje leczenia, czego często nie robią.
Klub Zdrowia miał swoją premierę w kwietniu ubiegłego roku. Koleżanka chora na raka poprosiła mnie o organizację wernisażu jej obrazów i uznałam, że to świetna okazja, by połączyć to z Klubem Zdrowia. Każdym spotkaniem interesuje się mnóstwo ludzi, co tylko pokazuje, jak takie zagadnienia są niezwykle potrzebne. My chcemy edukować i otwierać oczy na różne rzeczy. Na każdym wydarzeniu też pojawiają się wspaniali eksperci, profesorowie, lekarze, medycy czy osoby, które przedstawiają własne historie. Podczas ostatniego wydarzenia występował olimpijczyk Czesław Lang z żoną. Na najbliższym wydarzeniu Klubu Zdrowia będą Patrycja Kazadi i Bartek Jędrzejak, którzy opowiedzą o własnych zmaganiach z różnymi schorzeniami i o tym, jak zmienili przez nie swoje życie.
Skupia się pani na edukacji w zakresie profilaktyki zdrowotnej i holistycznego sposobu życia. Jaki jest pani sposób na holistyczne podejście do zdrowia?
Najważniejsze, by na pierwszym miejscu zawsze stawiać siebie, wsłuchiwać się we własne potrzeby, być asertywnym, w pewnych sprawach też kategorycznym i bić się o swoje. Holistycznie podejście oznacza dla mnie patrzenie na siebie w różnych aspektach. Nie należy skupiać się jedynie na tym, czy w danej chwili ktoś leczy się nowoczesnym lekiem. Jeśli taka osoba po wyzdrowieniu wróci do starych przyzwyczajeń, nie zmieni nic w diecie i w swoim stylu życia, to nie wróży to nic dobrego. Po chorobie z dużo większą czujnością obserwuję siebie na wielu płaszczyznach, poświęcam więcej czasu dla siebie, staram się wysypiać. Zakończyłam też niektóre relacje, które nie wpływały na mnie dobrze. Nie mam szczególnej diety, ale staram się nie kupować rzeczy przetworzonych. Wybieram warzywa i owoce ekologiczne, jeśli mięso, to wyłącznie z pewnych źródeł, piję wodę z kranu przefiltrowaną albo tylko ze szklanych butelek. Czytam też za każdym razem etykiety artykułów spożywczych, które lądują w mojej kuchni. Kiedyś wydawało mi się, że do koszyka w sklepie wrzucam zdrowe produkty i zdrowo jem, ale nie czytałam etykiet, nie miałam tej świadomości. Teraz, jeśli jest za dużo wymienionych składników na etykiecie, czy są jakieś słowa, których nie rozumiem, to po prostu tego nie kupuję.
A jest coś, co przychodzi pani z trudem?
Niestety jest to aktywność fizyczna. Leki, które biorę, czy te, które brałam, postawiły w moim ciele ślady. Przeszłam przez chemioterapię pięć lat temu, a jej skutki uboczne pozostają na całe życie. Śmieję się, że przez leczenie zostaje nam wszczepiony leń. Trzeba naprawdę włożyć wiele wysiłku w to, by pójść na szybki spacer, pilates czy jakieś inne ćwiczenia. To jest trudne, bo to jest walka z samą sobą, choć nigdy nie określałam swoich zmagań z chorobą jako „walki”. Każdy oczywiście może mieć swoją narrację, ale „walka” sugeruje, że walczymy z czymś, co stworzyło nasze ciało. Na końcu zawsze jest wygrany i przegrany. Takie projekcje w głowie nie działają dobrze. Ostatnio jedna z moich obserwatorek napisała komentarz pod jednym postem, że „walczyć to mogli Krzyżacy pod Grunwaldem”. Cieszę się, że moi śledzący mają podobne poczucie humoru, bo ja też często z mojej choroby żartuję, ale tylko z mojej. To jest podstawa, żeby śmiać się z samych siebie, nie z innych. Takie mam podejście do choroby, a w zasadzie do zdrowienia, bo choroba jest początkiem zdrowienia.
Wiele osób po chorobie nowotworowej mierzy się też ze strachem przed nawrotem choroby. Pani idzie przez życie jak burza…
Bardzo szybko pozbyłam się strachu przed nowotworem. Pacjenci chorujący na nowotwory często korzystają z terapii psychologicznej czy psychiatrycznej, biorą tabletki antydepresyjne. Mnie to na szczęście ominęło, ale wiem, jak bardzo takie terapie mogą pomóc innym. Uświadomiłam sobie, że ten strach nic mi nie da dobrego. Tak samo mogłaby stresować się zdrowa osoba. Poza tym stres jest złym doradcą i może spowodować ogromne spustoszenia w naszym organizmie.
Z tego powodu ja też przystopowałam codzienną gonitwę i od kilku lat 4-5 miesięcy każdego roku spędzam w Grecji, gdzie pracuję zdalnie. Nie jestem wtedy w tym „kotle medialnym” twarzą w twarz. Nawet jeśli przeprowadzam rozmowę zoom za rozmową przez cały dzień, to robię to z widokiem na morze, a potem zamykam komputer i idę popływać. To jest automatyczne odcięcie od wszystkiego, co mogło wydarzyć się złego w ciągu dnia.
Z czego w swojej działalności jest pani najbardziej dumna w zakresie edukacji zdrowotnej?
Z tego, że dostaję bardzo dużo prywatnych wiadomości od kobiet, które mi dziękują za to, co robię. Otrzymanie nagrody też jest przyjemne, ale kiedy odzywają się do mnie osoby, których bezpośrednio to dotyka i którym w jakiś sposób moje działania pomogły, to jest dla mnie najważniejsze.
III edycja KLUBU ZDROWIA już 3 marca 2024!
„KLUB ZDROWIA. Holistycznie: zdrowie, regeneracja, witalność” – to podcasty live i maraton inspirujących rozmów prowadzonych przez Annę Puślecką przed publicznością. Jej gośćmi będą: eksperci holistycznego podejścia do zdrowia, lekarze oraz bohaterowie ludzkich historii. Wystąpią też Patricia Kazadi i Bartek Jędrzejak, którzy opowiedzą, w jaki sposób zmienili swoje życie, by zadbać o zdrowie. Hello Zdrowie objęło wydarzenie swoim matronatem medialnym!
Kiedy: 3 marca 2024 (niedziela)
Godziny: 10.00 – 18.00 (z przerwami)
Miejsce: Hotel Monopol, Katowice, ul. Dworcowa 5
Więcej informacji na www.annapuslecka.com/klub-zdrowia-katowice
PATRONI MEDIALNI: Onet, Hello Zdrowie, Ohme.pl
PARTNERZY: Sanprobi, Lilou, Hotel Monopol Katowice
Zobacz także
„Odpoczynek nie może stać się kolejną samorozwojową wrzutką” – mówi psychoterapeutka Natalia Kocur, z którą rozmawiamy o źródłach permanentnego zmęczenia
„Ajurweda jest cennym drogowskazem, jak się sobą zaopiekować na co dzień” – mówi Nicole Radomska, terapeutka ajurwedyjska i psycholog
„Medycyna konwencjonalna nie stoi w sprzeczności z medycyną integralną czy holistycznym podejściem do zdrowia. Przeciwnie, jest jej częścią” – mówi Orina Krajewska
Podoba Ci się ten artykuł?
Powiązane tematy:
Polecamy
Izabela Leszczyna o skróceniu kolejek do lekarzy specjalistów: „To musi potrwać. Nigdy nie powiedziałam, że to się stanie ot tak”
Chodzisz szybko czy wolno? Tempo chodu zdradza, jak twój organizm się starzeje
Justyna Nater: „Zaćma czy zwyrodnienia siatkówki na dnie oka mogą rozwijać się po kilkunastu latach od zaniedbań, a brak ochrony UV często jest jedną z przyczyn”
Fascynująco o wzroku. Zbliża się 6. edycja Eye Care Conference pod matronatem Hello Zdrowie
się ten artykuł?