Dotknęła szczepionki dla lisów i trafiła do szpitala. „Nie dotykajcie tych kapsułek z płynem w środku” – przestrzega
„Nie wiedziałam, czy to niesie za sobą jakieś zagrożenie, czy nie. Wiedziałam tylko, że nie należy tego dotykać, więc zadzwoniłam do szpitala zakaźnego” – opowiada Diana Kłos na swoim profilu na TikToku. Jak wyjaśnia, próbowała powstrzymać psa przed zjedzeniem rozrzuconej szczepionki dla lisów. W wyniku kontaktu z preparatem trafiła do szpitala.
Dotknęła szczepionki na wściekliznę dla lisów
„Moja historia, ku przestrodze. Jest piękna niedziela, a ja niestety spędzam ją w szpitalu zakaźnym”.
Tymi słowami rozpoczyna wideo na swoim profilu na TikToku Diana Kłos. Jak opisuje, wybrała się wcześniej ze swoim labradorem na spacer. Pod koniec przechadzki zwierzę coś zwęszyło i postanowiło to zjeść. Kłos wyjaśnia, że natychmiast podbiegła do psa, by wyrwać mu przedmiot z pyska. Okazało się wtedy, że jej pupil poczęstował się szczepionką przeciwko wściekliźnie dla lisów i innych dzikich zwierząt.
Preparat ten jest mieszaniną mączki rybnej, tłuszczu bydlęcego, parafiny i tetracykliny w kolorze szaro-zielonym lub zielono-brązowym. W jego wnętrzu umieszczona jest plastikowa kapsułka zawierająca wirus szczepionkowy z opisem zawartości. Każdego roku szczepionka w takiej postaci jest zrzucana w z samolotów oraz wykładana w ręcznie w lasach i na polach.
„Mój pies zdążył przegryźć ten smaczek. W środku jest taka kapsułka, z której wylał się płyn. Ten płyn wylał mi się na rękę. Nie wiedziałam, czy to niesie za sobą jakieś zagrożenie, czy nie. Wiedziałam tylko, że nie należy tego dotykać, więc zadzwoniłam do szpitala zakaźnego” – tłumaczy.
„Nigdy w życiu nie dotykajcie tych szczepionek”
Kłos otrzymała informację z placówki medycznej, że musi zgłosić się na izbę przyjęć. Kobieta wyjaśnia, że szczepionka aplikowana zwierzętom domowym znacząco różni się od tej podawanej dzikiej zwierzynie. Ta druga zawiera żywego wirusa, który jest niebezpieczny dla ludzi.
„Przez skórę się nie zarazimy, ale nie wiem, czy nie dotknęłam odruchowo blisko twarzy, może do oka czy nosa i ten wirus mógł się przez śluzówkę dostać [do organizmu – przyp. red.]. Może mam gdzieś jakieś zadrapanie, więc lepiej dmuchać na zimne” – dodaje.
Niestety, do dziś nie jest znany lek przeciwko wściekliźnie, dlatego w przypadku osób, które mogły mieć kontakt z wirusem podejmuje się próbę uodpornienia polegającą na podaniu serii szczepionek. W przypadku ciężkich pogryzień przez zarażone zwierzę w okolicy głowy, szyi, palców rąk i genitaliów podaje się jednorazowo surowicę przeciwko wściekliźnie i jednocześnie rozpoczyna serię szczepień. Takie działanie należy podjąć możliwie szybko, przed wystąpieniem typowych objawów zakażenia. Autorka nagrania w szpitalu otrzymała szczepionkę na wściekliznę i postanowiła przestrzec inne osoby.
„Pamiętajcie, nigdy w życiu nie dotykajcie tych szczepionek dla dzikich zwierząt, a już na pewno nie dotykajcie tych kapsułek z płynem w środku (…) Nie wiadomo, może moja historia skończyłaby się dobrze i nic by się nie stało, ale kto mi da gwarancję? A jak wiadomo, wścieklizna jest chorobą nieuleczalną, śmiertelną, więc lepiej chuchać na zimne” – podsumowuje.
Szczepionka na wściekliznę dla lisów – ostrzeżenia
Jak czytamy na stronie rządowej, w okresie wykonywania szczepień lisów i 14 dni po zrzuceniu szczepionki zaleca się:
- nie wchodzić na teren lasu,
- zachować ostrożność w czasie pobytu na polach i terenach przyleśnych;
- nie dotykać i nie podnosić a tym bardziej nie rozłamywać przynęt. Przynęty dotykane przez ludzi są omijane przez lisy;
- przypadkowy kontakt człowieka z kapsułką zawierającą wirus wścieklizny wymaga przemycia miejsc kontaktu wodą z mydłem i zgłoszenia się do lekarza, gdyż znajdująca się wewnątrz szczepionka jest w stanie płynnym i może dostać się do organizmu poprzez skaleczenia rąk, spojówkę oka lub błonę śluzową jamy ustnej i nosa;
- nie wypuszczać bez opieki psów i kotów, a w czasie spacerów psy prowadzić na smyczy.
W przypadku kontaktu zwierzęcia ze szczepionką należy zgłosić się do lekarza weterynarii w celu poddania zwierzęcia obserwacji. W razie ewentualnego kontaktu człowieka ze szczepionką, w szczególności w miejscu otwartych ran, oczu, jamy ustnej czy nosa, należy przemyć te miejsca wodą z mydłem, a następnie zgłosić się do lekarza medycyny.
Wścieklizna – co warto o niej wiedzieć?
Wścieklizna to wirusowa choroba układu nerwowego, jedna z najbardziej niebezpiecznych chorób, na którą rocznie umiera 50 tys. osób na całym świecie. Wirus dostaje się do organizmu przez uszkodzenia w skórze oraz oślinienie rany. Wścieklizna jest chorobą odzwierzęcą, tzn. że infekcja następuje poprzez kontakt ze zwierzętami. Źródłem zakażenia najczęściej są dzikie zwierzęta drapieżne, takie jak szopy pracze czy nietoperze, oraz zwierzęta domowe, np. koty i psy. W Polsce wścieklizna występuje głównie u zwierząt dzikich – kun, łasic, nietoperzy, lisów. Najczęściej jest przenoszona przez lisa rudego.
Choroba zajmuje ośrodkowy układ nerwowy i przebiega pod postacią ostrej infekcji. Klinicznie najważniejszą cechą wścieklizny jest zapalenie mózgu. Objawy wścieklizny widoczne są od 4 do 8 tygodni od zakażenia. Najpierw najczęściej pojawiają się: rozdrażnienie, ból głowy, utrata apetytu, mrowienie w miejscu ukąszenia. W rozwiniętym stadium choroby występują również poważniejsze objawy, takie jak: wodowstręt, światłowstręt, a czasami nawet napady szału. Następnie dochodzi do porażenia nerwów i w konsekwencji – do śmierci.
Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego – Państwowy Zakład Higieny przypomina na swojej stronie, że:
- wścieklizna jest jedną z najbardziej niebezpiecznych chorób, na którą nie ma leku i która w 100 proc. przypadków kończy się zgonem chorego,
- szczepienie na tę chorobę skutecznie chroni przed zachorowaniem – zarówno przed kontaktem z chorym zwierzęciem, jak i po ekspozycji.
Warto podkreślić, że dzięki szczepieniom zwierząt dzikich i domowych przeciwko wściekliźnie niemal w ogóle choroba ta już nie występuje w krajach rozwiniętych. Jednak w wielu regionach na świecie wciąż zagraża zdrowiu i życiu mieszkańców oraz turystów. Dlatego tak istotne jest, żeby regularnie szczepić koty i psy przeciwko wściekliźnie. To obowiązek, nie zalecenie!
RozwińPolecamy
NIK: Rocznie ok. 400 tys. pacjentów ulega zakażeniom szpitalnym. „Najczęstszą drogą transmisji są ręce”
Co oznacza żółta wstążka przy smyczy psa? Uważaj, to nie ozdoba
Nowa najgroźniejsza choroba zakaźna. Odpowiada za śmierć 1,25 mln osób
„Zjawiska klimatyczne coraz częściej odbierają życie i środki do życia”. Naukowcy wyliczają, na ile sposobów może nas zabić globalne ocieplenie
się ten artykuł?