Przejdź do treści

29-letnia Zoraya ter Beek nie żyje. Holenderka poddała się legalnej eutanazji, mimo że fizycznie była zdrowa

Zoraya ter Beek
29-letnia Zoraya ter Beek zmarła 22 maja/ fot. Twitter
Podoba Ci
się ten artykuł?

Zoraya ter Beek zmarła 22 maja. 29-latka poddała się eutanazji z powodu depresji, stanów lękowych i zaburzeń osobowości, na które cierpiała od dzieciństwa. O wspomaganą śmierć starała się 3,5 roku.

Zoraya ter Beek poddała się eutanazji

22 maja o godzinie 13:25 czasu lokalnego zmarła Zoraya ter Beek. Holenderka poddała się eutanazji w towarzystwie swojego partnera. 29-latka o możliwość wspomaganej śmierci starała się od 3,5 roku. Kobieta była fizycznie zdrowa, lecz niemal od dzieciństwa zmagała się ze stanami lękowymi, traumą, depresją i zaburzeniami osobowości typu borderline. Była też w spektrum autyzmu. Kiedy poznała swojego partnera, miała nadzieję, że nowe środowisko pomoże jej odzyskać chęć życia. Tak się jednak nie stało.

„Mam dom. Dwa wesołe koty. I partnera, który bardzo mnie kocha, a ja kocham jego. Mam wszystko. Ale to 'wszystko’ nie wystarczy, żeby żyć” – wyjaśniała w mediach społecznościowych.

Zoraya latami leczyła się, lecz nic nie przynosiło rezultatów. Holenderka uczęszczała na psychoterapię, stosowała farmakoterapię i miała ponad 30 sesji terapii elektrowstrząsowej. Po ponad dziesięcioletniej walce o zdrowie, postanowiła, że chce odejść z tego świata. W ubiegłym roku uzyskała zgodę na eutanazję.

„Zakończyłam leczenie w sierpniu 2020 roku i zaakceptowałam fakt, że nie ma już innych możliwości leczenia dla mnie. W grudniu tego samego roku złożyłam wniosek o eutanazję. To długi i skomplikowany proces. Niewielu lekarzy chce pomóc w umieraniu osobom zdrowym fizycznie, a cierpiącym psychicznie” – mówiła.

Zoraya ter Beek zaplanowała zaplanowała swoją śmierć. Chciała odejść w towarzystwie swojego partnera. Jej ciało miało zostać skremowane, a prochy rozsypane w lesie.

„Zaczną od podania mi środka uspokajającego i nie podadzą mi leków, które zatrzymają moje serce, dopóki nie zapadnę w śpiączkę. Dla mnie będzie to jak zasypianie. Mój partner będzie przy mnie, ale powiedziałam mu, że nie mam nic przeciwko, jeśli będzie musiał opuścić pokój przed momentem śmierci” — wyjaśniła w rozmowie z „The Guardian”.

„To naprawdę bezpieczne”

W 2001 roku Holandia stała się pierwszym krajem na świecie, który zalegalizował eutanazję. Od tego czasu liczba osób, które coraz częściej decydują się na śmierć, rośnie. Zazwyczaj, gdy myślimy o ludziach, którzy rozważają wspomagane samobójstwo lub eutanazję, mamy na myśli śmiertelna, bolesną fizycznie chorobę. Jak zwraca uwagę The Guardian, przypadek 29-latki wywołał spore kontrowersje, ponieważ eutanazja osób cierpiących na zaburzenia psychiczne wciąż jest stosunkowo rzadkim zjawiskiem. Z biegiem lat jednak trend ten nabiera na sile. W 2010 roku śmierć wspomaganą u osób cierpiących psychicznie przeprowadzono jedynie dwa razy. W 2023 r. było to już 138 przypadków.

„Przypadki takie jak mój budzą kontrowersje. Ludzie myślą, że kiedy jest się chorym psychicznie, nie można myśleć logicznie, a to jest obraźliwe. Rozumiem obawy niektórych osób dotyczące wspomaganego umierania i strach, że ludzie znajdą się pod presją śmierci. W Holandii mamy to prawo od ponad 20 lat i obowiązują rygorystyczne zasady. To naprawdę bezpieczne” – mówiła ter Beek w wywiadzie udzielonym dziennikowi „The Guardian” niedługo przed śmiercią.

W Polsce eutanazja jest zabroniona. Polski Kodeks karny określa eutanazję jako zabójstwo, a osoba, która dopuści się pomocnictwa, może odpowiadać za zabójstwo (odebranie komuś życia) lub pomoc w samobójstwie.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

Podoba Ci
się ten artykuł?