Przejdź do treści

Polska firma wprowadza urlop menstruacyjny. Internauci: „A dla mężczyzn będzie ekwiwalent?”

Pracownicy w biurze
Urlopy menstruacyjne w Polsce są rzadkością / Źródło: Unsplash
Podoba Ci
się ten artykuł?

Miesiączka to nie tylko krwawienie. To także szereg różnych dolegliwości, które wpływają na codzienne funkcjonowanie i powodują dyskomfort. Z myślą o kobietach niektóre kraje wprowadzają tzw. urlopy menstruacyjne. W Polsce na to nowatorskie rozwiązanie zdecydowała się firma doradczo-szkoleniowa Suasio i agencja marketingowa digitalk. „Jestem dumny” – podkreśla Artur G. Jabłoński, założyciel tych miejsc. Jednak nie wszystkim ten pomysł przypadł do gustu.

Dzień wolnego na okres

Pierwszym krajem w Europie, który wprowadził urlop menstruacyjny, była Hiszpania. W Polsce takie rozwiązania nie są wprowadzane systemowo, ale są prywatne firmy, które robią ukłon wobec kobiet i proponują im wolne dni na miesiączkę. Piszemy ukłon, bo takie rozwiązania nie mają formalnych regulacji, nie opierają się na przepisach. Są dobrą wolną pracodawców, czujnych i uważnych na potrzeby kobiet. Takich jak firma doradczo-szkoleniowa Suasio i agencja marketingowa digitalk.

„Każda osoba zmagająca się z przykrymi dolegliwościami z powodu menstruacji, może wziąć jeden dodatkowy dzień wolny od pracy w miesiącu. Jest on płatny oraz nie wlicza się do puli dni wolnych, które pracownicy mogą przeznaczać na wypoczynek” – czytamy w komunikacie na stronie digitalk.pl. „Wierzymy, że zapewnienie im wspierającego środowiska w dniach, kiedy zmagają się z obniżonym samopoczuciem, przełoży się na korzyści nie tylko dla nich, ale i dla firmy. Dobry nastrój w końcu zdecydowanie wpływa na efektywność” – wyjaśniają.

O jakich korzyściach mowa? Zdaniem firmy digital, wprowadzenie urlopu menstruacyjnego poprawi samopoczucie pracownic oraz zmniejszy dyskomfort związany z koniecznością pracy w trakcie trudnych dni.

„Dzięki temu benefitowi mogą one w pełni skoncentrować się na regeneracji i powrocie do pracy z nową energią, co przyczynia się do wzrostu ich efektywności i zaangażowania. Odpoczynek w trudne dni przynosi wiele korzyści zarówno zawodowych, jak i prywatnych. Na płaszczyźnie zawodowej, pracownice nie muszą już martwić się o to, jak przetrwać dzień pracy pomimo silnego bólu czy złego samopoczucia. To zmniejsza ich stres i poprawia koncentrację. A to z kolei może przekładać się na większą satysfakcję z pracy” – czytamy w komunikacie.

Przedstawiciele firmy digital podkreślają, że istnieje potrzeba edukacji społeczeństwa na temat zdrowia menstruacyjnego i przełamywania tabu związanego z tym tematem. Wprowadzenie tego typu urlopu stanowi wyzwanie dla pracodawców, którzy boją się dodatkowych kosztów lub komplikacji związanych z wprowadzeniem nowych benefitów.

„Jednakże, z perspektywy przyszłości, rosnąca świadomość na temat równości płci oraz zdrowia kobiet może prowadzić do stopniowego wprowadzania bardziej przyjaznych dla pracownic regulacji. Wzorce z innych krajów mogą stanowić inspirację dla Polski, a rosnąca liczba firm wprowadzających ten benefit może przyczynić się do zmiany standardów w tym zakresie” – czytamy

Pierwsza miesiączka/Pexels

„Kolejna dyskryminacja, a co dla mężczyzn?”

Artur G. Jabłoński założyciel i CEO firmy doradczo-szkoleniowej Suasio i agencji marketingowej digitalk w szczerym wpisie na LinkedIn przyznał, że kiedy w okolicach Dnia Kobiet pojawiła się idea wprowadzenia urlopu menstruacyjnego, był temu przeciwny.

„Dziś jestem dumny, że wprowadzamy taki benefit w naszych zespołach” – podkreślił

We wpisie napisał również, że docenia odwagę pracowniczek, które o wrażliwym temacie porozmawiały wprost, co świadczy o dużym zaufaniu. Podkreślił, że również docenia reakcję męskiej części zespołu, która pomysł przyjęła z aprobatą oraz zrozumieniem. Dodał, że inicjatywa ta nie byłaby możliwa, gdyby nie Agata Banaczkiewicz COO & Partner, która prowadziła rozmowy z członkiniami zespołu i której zasługą jest wprowadzenie tak nowoczesnego i wciąż rzadko spotykanego w firmach rozwiązania.

„Kto wie, może kiedyś będzie rynkowym standardem”- podsumował

Na komentarze nie trzeba było długo czekać. Oprócz gratulacji i uznania, pojawiły się zarzuty o… dyskryminację mężczyzn.

„A czy wprowadziliście jakiś ekwiwalent dla mężczyzn?”

„Kolejna dyskryminacja,  a co dla mężczyzn?”

Na te uwagi postanowiła odpowiedzieć Janina Bąk, statystyczka i aktywistka społeczna. I zrobiła to w punkt.

„Do osób, które mówią: a jaki benefit dostaną panowie, żeby im to wynagrodzić? Tu mamy dwa mylone ze sobą pojęcia: equality i equity. Equality – każdy dostaje to samo (ale jeśli punkt bazowy jest nierówny, to to na niewiele się zdaje), equity – każdy dostaje tyle, ile potrzebuje, by wyrównać możliwości” – wyjaśniła, dodając grafikę doskonale obrazującą tę zależność.

Do wyświetlenia tego materiału z zewnętrznego serwisu (Instagram, Facebook, YouTube, itp.) wymagana jest zgoda na pliki cookie.Zmień ustawieniaRozwiń

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

i
Treści zawarte w serwisie mają wyłącznie charakter informacyjny i nie stanowią porady lekarskiej. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem.
Podoba Ci
się ten artykuł?