Przejdź do treści

Aleksandra Domańska szczerze o macierzyństwie. „Gdy urodził się Ariel, nie zalała mnie fala miłości. Nic nie czułam”

Aleksandra Domańska / Paweł Wrzecion MWMEDIA WARSZAWA
Aleksandra Domańska / Paweł Wrzecion MWMEDIA WARSZAWA
Podoba Ci
się ten artykuł?

Aleksandra Domańska w październiku 2021 roku po raz pierwszy została mamą. Teraz w podcaście „Matka też człowiek” opowiedziała o tym, co przeżywała podczas ciąży, porodu i o pierwszych miesiącach jako matka. Jak wyznaje, było ciężko. Partner aktorki zostawił ją samą, gdy mały Ariel miał kilka tygodni. „To był totalny armagedon, dla naszego związku to było straszne. Nie wiedzieliśmy, jak sobie nawzajem pomóc” – mówi Domańska.

Aleksandra Domańska o macierzyństwie

Chociaż Aleksandra Domańska chroni swoją prywatność, a w jej mediach społecznościowych trudno znaleźć zdjęcia z widocznym wizerunkiem jej dziecka czy z partnerem, dla Justyny Nagłowskiej-Szyc aktorka zrobiła wyjątek. Do sieci trafił właśnie odcinek podcastu „Matka też człowiek”, w którym Domańska szczerze opowiada o decyzji zajścia w ciążę, początkach macierzyństwa oraz o tym, jak rodzicielstwo wpłynęło na jej związek.

Aktorka wyjaśniła też, że rodziła w domu, ponieważ bała się narodzin syna w szpitalu i utraty kontroli nad swoimi decyzjami. Domańska dodała, że nie miała żadnych obaw przed taką formą porodu dzięki przyjaciółkom, które też zdecydowały się na taki sposób. „W domu czułam się najbezpieczniej, no i się wszystko udało, więc fajnie – mówi aktorka, dodając, że na samym początku nie poczuła miłości do swojego dziecka.

„Jak miałam Ariela w ramionach po raz pierwszy, jak się urodził, to niestety nie zalała mnie fala miłości. Trzymałam jakiegoś malutkiego człowieka w swoich ramionach i Maria Romanowska mówi mi, że to jest właśnie mój syn, a ja po prostu nic nie czuję, nic. […] Byliśmy tym wszystkim przytłoczeni, że mówisz do tego dziecka, a ono nic nie rozumie i masz takie: 'Dlaczego on nie rozumie?!’ Oczywiście śmieję się, ale wiesz, o co chodzi. To spowodowało ogromne doświadczenie dla mnie i dla taty. To był totalny armagedon, dla naszego związku to było straszne. Nie wiedzieliśmy jak sobie nawzajem pomóc” – relacjonuje Domańska w podcaście.

I dodaje, że po jakimś czasie włączył się u niej instynkt macierzyński. Czuła, że „musi nadzorować partnera, bo on może przypadkiem przydusi Ariela”.

„Jego to frustrowało, bo traktowałam go jakiegoś dzieciaka, a gość ma 39 lat. Ja przecież mam takie samo doświadczenie jak on, więc skąd we mnie jakieś poczucie, że ja wiem lepiej. […]. Dla niego to było niezwykle trudne. Tak trudne, że zamknął drzwi z drugiej strony i nie było go przez miesiąc.

Teraz to totalnie rozumiem, a wtedy szukałam jakiejkolwiek pomocy i włączałam twój podcast o macierzyństwie. A wtedy nie potrafiłam poprosić o tę pomoc, bo się wstydziłam, że jestem kobietą, którą zostawił facet z miesięcznym dzieckiem. Wstydziłam się” – mówi Aleksandra Domańska.

Aleksandra Domańska

„Jestem wspaniała, ale i trudna”

Aktorka dodaje:

„Ja jestem wspaniała, owszem, ale ja też jestem cholernie trudna. I z tego miejsca ja jestem niezwykle wdzięczna Tatu za to, że zawalczył o siebie, o swoją godność i za to, że ja mogłam spotkać się sama ze sobą w takim cierpieniu z dzieckiem na rękach. Wydaje mi się, że nie byłoby mnie teraz tutaj, gdzie jestem, a jestem we wspaniałym miejscu… Spotkałam się ze swoimi demonami, które wcześniej zagłuszałam. Cieszę się, że je zaakceptowałam” – mówi Domańska.

I wyjaśnia dalej, że chociaż razem z ojcem Ariela mieszkają razem, nie są ze sobą w związku. 

„Poznajemy się jako rodzice, jako ludzie. Mamy ze sobą trening szacunku do drugiego człowieka i akceptacji tego, że ktoś jest jaki jest. To jest ważne – bycie ze sobą, ale nie nazwałabym tego związkiem” – dodaje aktorka.

Do wyświetlenia tego materiału z zewnętrznego serwisu (Instagram, Facebook, YouTube, itp.) wymagana jest zgoda na pliki cookie.Zmień ustawieniaRozwiń

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

Podoba Ci
się ten artykuł?