5 zdrowotnych „prawd”, które trzeba wysłać na emeryturę
I to im szybciej, tym lepiej! Bo wierząc w te mity, bardzo sobie szkodzimy i zamiast zrobić krok w kierunku zdrowego stylu życia, robimy duży krok… wstecz.
Niby o mitach zdrowotnych napisano już tomy. Niby je znamy, obalamy, przestajemy w nie (szczęśliwie!) wierzyć. Ale niektóre nadal pokutują. Może to kwestia przyzwyczajenia? Oto porcja takich „prawd”, które pora włożyć między bajki. I to szybko!
MIT: Twoi najwięksi wrogowie: tłuszcz i cholesterol
Czy ciągle myślisz, że masło jest niezdrowe, a cała nadzieja w margarynie? Ten punkt przeczytaj szczególnie uważnie. Hipercholesterolową teorię miażdżycy wylansował w latach 50. amerykański naukowiec Ancel Keys, manipulując wynikami badań epidemiologicznych. Wtedy zrodziło się popularne przez wiele lat i szerzone na całym świecie przekonanie, że tłuszcze zwierzęce są niezdrowe i należy je zastąpić tłuszczami roślinnymi (margaryny i oleje).
Wielu badaczy jest przekonanych, że Keys działał na zlecenie wielkich koncernów spożywczych. Lata 50. to również czas, kiedy karierę zrobiły węglowodany, reklamowane przez ówczesne autorytety żywieniowe jako zdrowe i pożywne. Skutki kilkudziesięciu lat tej propagandy widać m.in. we współczesnej Ameryce, gdzie ponad 30 proc. ludzi ma nadwagę lub jest otyłych.
Od ponad 30 lat wiadomo, że za miażdżycę odpowiadają przede wszystkim stany zapalne naczyń krwionośnych, a nie tłuszcz i cholesterol. Prof. dr hab. Grażyna Cichosz z Wydziału Nauki o Żywności Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie w wywiadach dla „Gazety Wyborczej” i portalu Nowadebata.pl powiedziała wprost, że straszenie cholesterolem jest na rękę producentom olejów i margaryn. Sama dokładnie przestudiowała wyniki badań i literaturę medyczną.
„Z różnych badań epidemiologicznych wynika, iż 75 proc. pacjentów po udarze mózgu i ponad 50 proc. zawałowców ma normalny albo niski poziom cholesterolu. To najlepszy dowód na to, że hipercholesterolemia nie jest jedyną przyczyną miażdżycy. A zatem nie ma i nigdy nie było żadnych wiarygodnych dowodów naukowych świadczących o szkodliwym działaniu tłuszczów zwierzęcych. Rzeczywistą przyczyną hipercholesterolemii są niedobory w diecie niezbędnych nienasyconych kwasów tłuszczowych obecnych w rybich tłuszczach, które intensyfikują metabolizm cholesterolu, a także obecność sztucznych izomerów trans blokujących enzymy odpowiedzialne za przemiany cholesterolu” – mówiła prof. Cichosz w serwisie Nowadebata.pl
Znaczący jest też fakt, że niedawno Amerykańska Agencja ds. Żywności i Leków (FDA) uznała, że przemysłowe nienasycone kwasy tłuszczowe typu trans, czyli utwardzone oleje roślinne, są niezdrowe i w ciągu trzech lat muszą zostać wycofane z rynku. Same oleje roślinne są zdrowe, ale proces utwardzania zmienia ich właściwości.
To co, masło czy margaryna? A może ani jedno, ani drugie? Wypróbujcie warzywne pasty do chleba, przy których sklepowe smarowidła stanowczo wymiękają!
MIT: Mało snu + dużo pracy = lepsze spalanie tłuszczu
No nie – jest dokładnie na odwrót. Odpowiednia ilość snu jest niezbędna do prawidłowego funkcjonowania organizmu i dobrej przemiany materii. Korzyści wynikające z diety i uprawiania sportu nie są widoczne zaraz po treningu, już prędzej rano – po wyspaniu się. Spalanie tłuszczu odbywa się w nocy podczas głębokiego, regenerującego snu. Wtedy też wytwarza się hormon wzrostu odpowiedzialny m.in. za spalanie tłuszczu.
W latach 90. pojawiły się publikacje naukowe potwierdzające tę teorię. W 1990 r. w „New England Journal of Medicine” pisano, że hormon wzrostu przyspiesza spalanie tkanki tłuszczowej, przede wszystkim z okolicy brzucha, a także wzmacnia kości i zwiększa masę mięśniową. Grupa badaczy z Uniwersytetu w Waszyngtonie dziewięć lat później potwierdziła, że hormon wzrostu sprzyja chudnięciu. Jednak do tej pory nie opracowano wiarygodnej i bezpiecznej terapii odchudzającej z użyciem tego hormonu. Dlatego najlepiej stosować wypróbowane metody: zdrowe jedzenie, nie za dużo wysokoglikemicznych węglowodanów, więcej ruchu i więcej snu.
MIT: Podczas odchudzania najlepiej codziennie się ważyć, żeby się pilnować
Jeśli chcesz po miesiącu diety być sfrustrowana i stracić motywację – to owszem. My jednak polecamy ważenie się nie częściej niż raz–dwa razy w miesiącu. I nieprzejmowanie się, jeżeli mimo diety i ruchu waga staje w miejscu – to normalne. Wiele czynników może na to wpływać – faza cyklu u kobiety, uprawianie sportu (jeśli regularnie uprawiasz sport, rozwijasz masę mięśniową, a ta jest cięższa niż tłuszcz), ilość soli w diecie.
Lepszym wyjściem jest obserwowanie obwodów i mierzenie efektów miarką – czyli gubienie centymetrów zamiast kilogramów. Poza tym na początku kuracji waga spada szybciej – traci się najpierw wodę i zalegające w jelitach treści – efekty są faktycznie bardzo motywujące. Ale po pewnym czasie to tempo spada. Nie trać jednak nadziei, nawet gdy waga stanie, centymetr cię nie zawiedzie.
MIT: Nie należy być na diecie podczas starania się o dziecko
Tkanka tłuszczowa odgrywa niebagatelną rolę podczas prób zajścia w ciążę. Gdy jest jej za mało, spada płodność, bo spada poziom estrogenów, do wytwarzania których potrzebne są właśnie lipidy. Ale to nie znaczy, że można tyć na potęgę – bowiem gdy tłuszczu jest za dużo, płodność także spada. U otyłych kobiet gospodarka hormonalna jest zwykle zaburzona, a cykle miesięczne nieregularne lub bezowulacyjne. Poza tym otyłość zwiększa ryzyko utraty ciąży!
Dlatego przed ciążą, podczas starania się o dziecko i w ciąży TRZEBA być na diecie. Dobrze zbilansowanej, z produktami zawierającymi dużo witamin z grupy B, żelaza i witaminy E, z odpowiednio dobraną wartością kaloryczną i najlepiej ułożonej przez dietetyka. Wiadomo też, że bardzo intensywny wysiłek fizyczny może obniżać płodność, więc na czas starania się o dziecko lepiej wstrzymać się z trenowaniem do maratonów.
MIT: Piwny brzuszek nie szkodzi, gdy mam dobrą kondycję
„Co tam brzuszek, skoro mogę zrobić 30 pompek i przebiegnę 5 km bez zatrzymywania się” – takie myślenie niejednego mężczyznę zwiodło już na manowce. Niestety, otyłość brzuszna jest niezdrowa niezależnie od ogólnej kondycji fizycznej. Po pierwsze – piwny brzuch oznacza gromadzenie się tłuszczu wokół narządów wewnętrznych. Po drugie – sprzyja chorobom układu krążenia, cukrzycy i nowotworom. Po trzecie – obniża poziom testosteronu, gdyż przez tłuszcz brzuszny wydziela się enzym, który przekształca testosteron w estrogeny. I po czwarte – dowiedz się, skąd się bierze piwny brzuch.
Zobacz także
„Ale schudłaś!” – czy na pewno te słowa chce usłyszeć każda kobieta? Odpowiada psychodietetyczka
„Biedniejsi są grubsi, jedzą gorzej i więcej się ruszają…” Czy tak jest w rzeczywistości? Joanna Dronka-Skrzypczak napisała, co o tym myśli
„Brzuch tarczycowy? Nie ma takiego objawu. Mylimy pojęcia” – mówi endokrynolog Maciej Jędrzejowski
Polecamy
Lekarz pozwolił 13-latce wywiercić dziurę w głowie pacjenta. Media piszą o gigantycznym skandalu
Koniec z implantami! Lek na… porost zębów ma szanse trafić do sprzedaży już całkiem niedługo
Czym jest hepatologia i kiedy zgłosić się do specjalisty?
Kolostomia, czyli sztuczny odbyt na powierzchni brzucha
się ten artykuł?