Dlaczego mężczyźni zasypiają po seksie?
Po wysiłku fizycznym, często organizm potrzebuje regeneracji i relaksu. Seks jest aktywnością fizyczną, która potrafi zmęczyć. Jednak to mężczyźni potrzebują snu, a nie kobiety. Czemu tak się dzieje?
Powodów jest kilka. Biochemia orgazmu to pierwszy i najważniejszy z nich. O co chodzi? O to, co nasz mózg zaczyna produkować, kiedy uprawiamy seks. A są to same dobre rzeczy. Właściwie należałoby powiedzieć, że jest to koktajl najlepszy z możliwych. A zatem dostajemy potężny zastrzyk oksytocyny – hormonu, który nie bez powodu jest nazywany naturalną extasy i powoduje, że czujemy się dobrze i kochamy tego, kogo akurat wtedy widzimy.
Oprócz tego pojawia się serotonina w dużej dawce. A jest to z kolei neuroprzekaźnik, którego budowa bardzo przypomina LSD. Nie działa wprawdzie tak jak narkotyk, ale ma silny związek z naszym (dobrym) samopoczuciem i jest niezbędna do snu. Także tlenek azotu regulujący ciśnienie krwi, wazopresyna pomagająca się zrelaksować oraz – to ważne – prolaktyna, która nie do końca wiadomo po co jest u mężczyzn, ale wiadomo, że powoduje senność i poczucie zmęczenia. Tak w każdym razie jest u zwierząt, którym się ją wstrzykuje.
Można więc zakładać, że tak samo jest u panów. Tym bardziej że… choć może nie. O masturbacji i o tym, że nie jest taka dobra na sen jak seks, napiszę dopiero za chwilę.
Koktajl nasenny
Jest tak, jakbyśmy wzięli jednocześnie „coś” na uspokojenie i „coś” na sen. Z tą tylko zaletą, że jest to „coś” naturalnego, a nie apteczna chemia. Zasypiamy, ponieważ opuszczają nas troski i zmartwienia.Wiemy to na pewno, bo kilka lat temu zmyślni Holendrzy z Groningen namówili kilkanaście par do uprawiania seksu w laboratorium. Wprawdzie daleko im – gdy chodzi o ilość – do Williama Mastersa i Virginii Johnson, którzy namówili do tego kilka… tysięcy par, ale wyniki też są ważne, ponieważ było to niedawno i dysponowali sprzętem, o którym sławy sprzed pół wieku mogły jedynie pomarzyć. Ważne i głośne, bo seks (przynajmniej w mediach) zawsze jest głośny.
Holendrzy uprawiali seks w skanerach PET, a naukowcy opisali, co dzieje się w ich mózgach. Działo się wiele, ale nas interesuje jedynie to, że pokazano, jak działa wspomniany koktajl hormonów. Otóż u mężczyzn obniża się aktywność jądra migdałowatego. – Ta dezaktywacja oznacza, że brak strachu oraz niepokoju może być najważniejszą rzeczą, nawet konieczną, by przeżyć orgazm – mówił prof. Gert Holstege, który ochotników umieścił w skanerach i odkrył przy okazji, że – przynajmniej w laboratorium – znacznie łatwiej o orgazm, gdy ma się na nogach skarpetki. Co, muszę przyznać, jest odkryciem zadziwiającym.
Dlaczego kobiety nie zasypiają?
W tym wszystkim chodzi jednak przede wszystkim o to, że udany seks sprawia, iż w naszym mózgu pojawia się chemiczny koktajl, który powoduje, że a) jest nam bardzo miło i błogo, b) zasypiamy czy tego chcemy, czy nie. I naprawdę nie mamy na to żadnego wpływu. Wybaczcie!
Ciekawostką jest to, że nasz mózg nie daje się łatwo oszukać i skład wspomnianego koktajlu jest inny, gdy odbyliśmy stosunek z kimś, a inny, gdy jest to – tak niegdyś mówiono o masturbacji – seks samotny. Na sen działa tylko ten pierwszy. W drugim przypadku poziomy prolaktyny i niektórych innych hormonów są bowiem znacząco niższe i mężczyźni nie zasypiają.
Nie do końca wiadomo, niestety, dlaczego mężczyźni „tak mają”, a kobiety nie. Naukowcy dopiero niedawno zabrali się do prób wytłumaczenia tego fenomenu i nie wychodzi im to za dobrze. Choć trzeba przyznać, że powoli „coś” zaczyna się dziać i pojawiają się pierwsi podejrzani.
Wspomniani Holendrzy z Groningen wskazują na to, że chodzi o zdolność kobiet do przeżywania wielokrotnego orgazmu. Ich zdaniem reakcja jest taka sama, ale różni ją nasilenie i u panów występuje już po jednym razie, a panie potrzebują do tego znacznie więcej wrażeń. Ta intuicja znajduje potwierdzenie, gdy mierzy się poziom prolaktyny. Okazuje się bowiem, że ten u pań także się podnosi, ale wolniej i w ścisłej zależności od seksualnej satysfakcji. Różnica byłaby zatem taka, że panowie zasypiają prawie zawsze, a panie tylko gdy seks był udany i nie skończył się zbyt szybko.
Teorii jest jednak więcej. Wśród nich wiele zabawnych, bo naukowcy bywają zabawni. Moja ulubiona mówi, że moment tuż po to dla kobiet czas rozmowy oraz budowania więzi. A rozmowa w takich sytuacjach jest dla mężczyzny ryzykowna, bo łatwo o deklaracje, których w innych okolicznościach by nie składał. Dlatego najbezpieczniej jest przed rozmową uciec i… pójść spać.
Ale to nieprawda. Prawda, drodzy panowie?
Podoba Ci się ten artykuł?
Polecamy
„To choroba, której reguł codziennie uczymy się na nowo”. Katarzyna Kazimierowska i jej osobista historia cukrzycy typu 1
Filip Cembala: „Komu z nas nie brakuje ulgi w czasach zadyszki wszelakiej?”
„Owszem, dziś długość życia człowieka wzrasta, ale czy o taką jakość życia nam chodziło?” – pyta prof. Grzegorz Dworacki
„Rak prostaty to bat na twardzieli. Jak się spojrzy na PESEL-e, to dotyka ludzi, którzy łzy nie uronią, tacy panowie świata, tak wychowani. A tutaj, proszę, zwyczajne badanie”
się ten artykuł?