Floating – genialny sposób na relaks i niezwykłe doświadczenie. Jak wygląda seans w kapsule?
Kosmiczna kapsuła wypełniona wodą tak słoną, że unosisz się na jej powierzchni wbrew prawu grawitacji. Floating to genialny sposób na relaks i niezwykłe doświadczenie, które sprawi, że dosłownie… odpłyniesz.
Floating – czyli co?
Możesz relaksować się przy odgłosach delfinów, możesz spacerować boso po trawie, możesz stosować aromaterapię, ale jeśli potrzebujesz naprawdę szybkiej i łatwej metody na głęboki odpoczynek, nic nie sprawdzi się lepiej niż floating.
Przyświeca mu idea odcięcia umysłu od chaosu świata zewnętrznego, który stresuje, rozprasza i utrudnia prawdziwy relaks. W tym celu kładziesz się na powierzchni bardzo słonej wody w specjalnej kapsule, która izoluje dźwięki i w której jest kompletnie ciemno. Stan, którego doświadczysz po godzinie takiego dryfowania, jest nieporównywalny z niczym innym. Floating aktywuje bowiem w mózgu fale theta. Doświadczamy ich w hipnozie, transie, po wieloletniej, zaawansowanej praktyce medytacji albo w tzw. świadomym śnie.
Dla naukowców fale theta pozostają wciąż trudne do zbadania, bo zazwyczaj tuż po ich pojawieniu się zapadamy w głęboki sen. Tymczasem dzięki floatingowi taki stan dostępny jest z miejsca i dla każdego. Mało tego, podczas sesji możliwe jest utrzymanie mózgu w fazie theta przez długi czas.
Floating – wyprawa do wnętrza siebie
Floating jest obietnicą głębokiego relaksu, któremu niejednokrotnie towarzyszą wizje lub olśnienia. W trakcie seansu twój mózg praktycznie pozbawiony zostaje bodźców, a działanie zmysłów, wzroku, słuchu, smaku, węchu, dotyku i propriocepcji, zostaje wyłączone. Taka sytuacja sprzyja maksymalnemu wyciszeniu, ale nie tylko. Odcięty od świata zewnętrznego umysł zaczyna się trochę nudzić i dosłownie zagląda w głąb siebie. W rezultacie seans może ci przynieść odpowiedź na nurtujące cię pytanie albo pełne symboliki obrazy, których znaczenie będziesz znał tylko ty.
Już sam wygląd kapsuły do floatingu jest zapowiedzią niezwykłej podróży, która cię czeka. Przypomina ona trochę pojazd rodem z filmów sci-fi. Wypełniona jest płytką wodą o zaledwie 25 centymetrach głębokości. Woda ma temperaturę ludzkiego ciała i rozpuszczone jest w niej 500 kilogramów bogatej w minerały soli Epsom.
Dzięki temu, gdy tylko spróbujesz się położyć, momentalnie zacznie wypychać twoje ciało ku górze, zaprzeczając prawu grawitacji. Ogromne nasycenie solą sprawia też, że w wodzie nie mają szansy rozwinąć się jakiekolwiek mikroorganizmy. Dodatkowo woda jest odkażana aktywnym tlenem, a po każdym seansie całkowicie przefiltrowywana, więc jest w 100 proc. czysta. W kapsule pali się niebieskie światło, które najlepiej wyłączyć – w ciemności relaks będzie pełniejszy. Są też dwa guziki, za pomocą których zamykasz i otwierasz właz.
Jest także guzik paniki po prawej stronie, którym możesz wezwać pomoc, jeżeli źle się poczujesz. Seans najlepiej odbywać w zupełnej ciszy, ale zwłaszcza początkujący mogą zdecydować się na pierwsze kilkanaście minut przy dźwiękach oceanu, co ułatwia wejście w stan relaksu. Jeśli masz klaustrofobię, możesz zostawić właz kabiny lekko uchylony, ale, znowu, dla pełnego przeżycia lepiej jest całkowicie go zamknąć. Zresztą, gdy zgasisz światło i zapanuje kompletna ciemność, ograniczająca przestrzeń kabiny przestanie mieć znaczenie. Poczujesz się raczej, jakbyś unosił się w kosmosie, gdzie nie istnieją żadne granice, w tym także – twojego ciała.
Całe doświadczenie trwa godzinę.
– Floating daje ci dokładnie to, czego potrzebujesz danego dnia – mówi Monika Zgórzak z Centrum Floatingu Ocean Spokojny w Warszawie, która jako pierwsza wprowadziła tę metodę relaksu do Polski. – Niektórzy wchodzą w stany bliskie medytacji, inni po prostu odpoczywają, a jeszcze inni ucinają sobie drzemkę – dodaje. Najlepiej na nic się nie nastawiać, tylko pozwolić sobie… odpłynąć.
Floating – pierwsze eksperymenty
Twórcą floatingu był amerykański wizjoner i neuropsychiatra dr John C. Lily. Na przełomie lat 50. i 60. badał, jak zachowuje się umysł człowieka, gdy pozbawiony zostaje jakichkolwiek bodźców. W tym celu stworzył pierwszą komorę do floatingu. Nie przypominała za bardzo dzisiejszych kapsuł. Wypełniona była słodką wodą, a badany wchodził do niej w całości, w pozycji pionowej, z niewygodnym aparatem tlenowym i maską zakrywającą oczy.
Dopiero później dr Lily udoskonalił swój wynalazek. Stan głębokiej relaksacji, w który niezwykle szybko wchodził każdy uczestnik eksperymentu, sprawił, że kapsuły do floatingu z czasem rozpowszechniły się np. jako jeden z elementów wyposażenia SPA (z roku na rok stają się coraz popularniejsze). Co ciekawe, jedną z pierwszych osób, które poddały się eksperymentowi, był przyjaciel doktora, aktor Jeff Bridges, który do tej pory wykorzystuje floating jako doskonałe narzędzie pomagające przygotować się do roli.
Gdy umysł zaczyna się nudzić…
Zalety floatingu doceniają też inni twórcy. Do Centrum Floatingu „Ocean Spokojny” przychodzą aktorzy i dziennikarze. Twierdzą, że dzięki temu mają więcej pomysłów, a jeśli opuściła ich wena, seans w kapsule błyskawicznie przywołuje ją z powrotem. Floating jest bowiem jednym z lepszych narzędzi, gdy chodzi o pobudzenie kreatywności, co potwierdzają badania naukowe psychologa dr. Petera Suedfelda.
W pracy „Dobroczynna nuda” udowodnił on, że czasowe odcięcie od bodźców zewnętrznych skutkuje wzrostem zdolności wizualizacji i wyostrzeniem zmysłów, poprawą koncentracji, szybszym uczeniem się, a nawet wzrostem IQ, które trwają nawet dwa tygodnie od zakończenia eksperymentu. Dodatkowo stan głębokiego relaksu, w który wprowadza nas unoszenie się na wodzie w głębokiej ciemności, sprawia, że aktywność lewej i prawej półkuli mózgu się synchronizuje. Dzięki temu uzyskujemy dostęp do pełni naszego potencjału umysłowego, co udowodniły badania brytyjskiego psychologa C. Maxwella Cade’a, dr. Bernarda Glucka z Instytutu Hartforda oraz neurologa J.P. Banqueta.
Ponieważ mózg przyzwyczajony jest do obrazów, w momencie gdy ich nie dostaje, sam zaczyna je tworzyć. Seanse floatingu wprowadzają też uczestników w stan aktywności mózgowej, który ułatwia swobodny dostęp do rzadko odwiedzanych obszarów pamięci. Dlatego seanse w kapsule do floatingu są na świecie stosowane jako wsparcie w psychoterapii. Często przywołują realistyczne wspomnienia z dzieciństwa, które pozwalają szybciej zrozumieć i przepracować przeszłość.
Prowadzone są też badania nad zastosowaniem floatingu w leczeniu depresji, stanów lękowych oraz zespołu stresu pourazowego (PTSD), a ich wyniki są bardzo obiecujące.
– Jednak niezależnie od nękających nas problemów dla każdego z nas floating będzie po prostu wyśmienitym remedium na codzienny stres. Już godzina w kapsule odpływowej sprawia, że poziom adrenaliny i kortyzolu w organizmie gwałtownie się obniża. Zwiększa się za to wydzielanie endorfin, stąd uczucie absolutnego błogostanu po zakończeniu seansu. Wieczorem floating pozwoli ci głęboko zasnąć. Świetnie sprawdza się także wtedy, gdy męczy cię jetlag – tłumaczy Monika Zgórzak.
Kiedy ciało odpoczywa…
Zalety floatingu doceniają również sportowcy. Całkowicie uwolnione od grawitacji ciało ma szansę naprawdę odpocząć. Podczas seansu stawy i mięśnie są odciążone, poprawia się też krążenie. Dzięki temu z organizmu szybciej usuwany jest kwas mlekowy, przyczyna zakwasów. Floating wspomaga regenerację po treningu, ale jest też doskonałą inwestycją na przyszłość, bo rozluźnione mięśnie są mniej podatne na kontuzje.
Ta metoda doskonale wpływa też na psychologiczne aspekty sportu, zwłaszcza wyczynowego. W kapsule łatwiej się skoncentrować na celu, wyniku, rekordzie. Dlatego z floatingu chętnie korzystają olimpijczycy, chociażby lekkoatleta Carl Lewis, jeden z najbardziej utytułowanych zawodników w historii sportu.
Z dobrodziejstw floatingu mogą także korzystać kobiety w ciąży (od II trymestru). Nie da się ukryć, że warunki, w jakich odbywa się seans, budzą skojarzenia z łonem matki. W obłej kapsule odpływowej jest bezpiecznie i ciepło, a my unosimy się na powierzchni słonej wody. Kobiety w ciąży często wręcz mówią, że taki seans pozwala im poczuć jeszcze większą więź z dzieckiem.
Floating pomaga też niwelować towarzyszące ciąży bóle pleców czy kolan, a także obrzęki. Podczas seansu nieprzyjemne doznania znikają, a przyszła mama czuje się lekko i błogo, co ma wpływ również na samopoczucie dziecka.
Floating przynosi także ulgę w bólu. Do tego stopnia, że prowadzone są już badania nad jego zastosowaniem w przypadku fibromialgii. Pomaga uporać się z bólem pleców (powszechnym w przypadku siedzącego trybu życia), reumatyzmem, artretyzmem. Endorfiny, które wydzielają się podczas seansu w olbrzymich ilościach, są naturalnym środkiem łagodzącym ból.
Z kolei głęboki relaks spowodowany wejściem mózgu w fazę theta pozwala zapomnieć o nieprzyjemnych dolegliwościach. Często po zakończonym seansie okazuje się, że ból zniknął, a ty możesz normalnie wrócić do codziennej aktywności.
Wreszcie, dla wielu z nas nie bez znaczenia będzie także to, że floating ma wpływ na urodę. Sól Epsom (siarczan magnezu), która dodawana jest do wody, była stosowana od wieków do leczenia podrażnień skóry. Po kąpieli ciało staje się więc gładkie i nawilżone. Godzina nicnierobienia relaksuje mięśnie twarzy, przez co zmarszczki wydają się płytsze. Zatopienie się w swoim własnym świecie i niejednokrotnie towarzyszących mu obrazach skutkuje zaś promiennością – po seansie dosłownie świecimy od wewnątrz!
Monika Zgórzak – założycielka Centrum Floatingu „Ocean Spokojny”, które jako pierwsze w Polsce zaproponowało seanse floatingu. Wieloletnie zainteresowanie tematyką wellness sprawiło, że postanowiła zrealizować pomysł na miejsce, w którym w naturalny sposób zaspokojone zostają potrzeby relaksu, harmonii i zdrowia.
Zobacz także
„Dźwięki harmonizują i głęboko relaksują, otwierają nas na wewnętrzne obrazy” – mówi Marta Małocha, prowadząca sesje z Misami Kryształowymi
„Efektem tańca jest redukcja stresu, napięć, relaksacja, utrata zbędnych kilogramów oraz dobra zabawa” – mówi Beata Kowalska, instruktorka tańca terapeutycznego
„Ajurweda jest cennym drogowskazem, jak się sobą zaopiekować na co dzień” – mówi Nicole Radomska, terapeutka ajurwedyjska i psycholog
Polecamy
Czas na sjestę! Naukowcy wykazali, że lepiej działa podczas upałów niż klimatyzacja
„Weź się wyluzuj!”. Tylko jak? Oto kilka rad, dzięki którym nauczysz się „odpuszczać”
Koniec hygge, czas na wabi-sabi. Niedoskonałe jest piękne!
Weekend w pełni. Można poleniuchować. Ale czy warto?
się ten artykuł?