Moje emocje przejmują nade mną kontrolę. Czy da się nad nimi zapanować?
Motyle w brzuchu, zupełne odrętwienie albo rozpierająca energia – to odczuwane przez nas fizycznie emocje. Każdą czujemy inaczej, ale jak zapanować nad tymi niechcianymi?
Kartezjusz, francuski filozof, fizyk i matematyk, w XVII w. zrobił ludzkości filozoficznego psikusa i promując swój radykalny dualizm, całkowicie rozdzielił fizyczne ciało od myślącej duszy. Zaznaczył, że budują je dwie odmienne substancje, które nie mogą na siebie wzajemnie oddziaływać. Ale odetchnijmy – od czasów Kartezjusza wiele się zmieniło. Pojawiło się pojęcie emocji, a tam, gdzie są emocje, ciało i umysł grają w jednej drużynie. Widzialne ciało wydaje się zrozumiałe, ale przeżywane emocje – nie zawsze. Zatem najpierw o tym…
Czym jest emocja?
To pytanie postawił sobie w XIX wieku William James, amerykański psycholog i fizjolog. Pojęcie emocji, z łac. e movere, oznacza „w ruchu” i początkowo było używane w innym kontekście. James, bazując na naukowym dorobku przyrodnika i ewolucjonisty Karola Darwina, podtrzymał ideę ruchu. Emocjom nadał charakter działaniowy, stwierdzając, że ich pojawienie się jest wynikiem reakcji psychicznej.
Zgodnie z podejściem Darwina emocje mamy wbudowane w dość stare obwody nerwowe naszych mózgów, co rozwinęło pogląd o ich biologicznym podłożu. Zaczęły kształtować się miliony lat temu, po to, by w momencie zaistnienia bodźca organizm mógł poradzić sobie z zaistniałą sytuacją, a przede wszystkim przetrwać. Nie ma znaczenia, czy to praprzodek człowieka, który niegdyś doznawał uczucia wstrętu na widok zepsutej padliny, czy my sami w restauracji doznajemy go na widok nieświeżych krewetek – obrzydzenie będzie podobne. Jest ono jedną z pakietu sześciu podstawowych emocji.
Dysponujemy jeszcze: złością, strachem, szczęściem, smutkiem i zaskoczeniem. Wszystkie one włączają się automatycznie, czyli odruchowo, co ukuło pogląd o nieracjonalności emocji. Owszem – emocje są nieracjonalne, ale tylko te pierwotne, bo pojawiają się bez zastanowienia. Natomiast wiele emocji wyższych, tzw. złożonych, jak lęk, duma czy nawet miłość, powstaje przy zaangażowaniu rejonu przedczołowego kory nowej mózgu. I ta, ewolucyjnie najmłodsza, jest bardzo racjonalna. To ona pomaga nam planować i przewidywać konsekwencje, a dla spontanicznych porywów emocjonalnych stanowi wręcz hamulec.
Wraz z ewolucyjnym rozwojem mózgu nieprzerwanie toczy się rozwój kulturowy człowieka. Ludność zamieszkująca różne obszary geograficzne tworzy elementy znamienne dla danych społeczeństw. Niegdyś przypuszczano, że to właśnie w kulturze leży podłoże emocji. Pogląd ten w latach 60. XX wieku przeżył swoje pięć minut sławy. Jednym z jego zwolenników był amerykański psycholog Paul Ekman. Jednak wkrótce, dzięki swoim pionierskim badaniom, Ekman zmienił front – z kulturowego na biologiczny. Pokazał on, że wyrazy mimiki twarzy są tak samo interpretowane przez ludność różnych narodów. Oznacza to, że ludzkość posiada jeden wspólny język emocji, który rozwinął się jako pierwszy. Dopiero potem zaczęły się kształtować cechy międzykulturowe, jak języki mówione.
Co robi ciało?
Bywa przepełnione dumą, innym razem rozpiera je radość, a czasem paraliżuje strach. Tak poprzez opis zachowania ciała mówimy o emocjach. Wydawałoby się, że emocje są atrybutem psychiki, bo powstają w mózgu. Ale przecież ukształtowały się po to, by wywoływać reakcje ciała, muszą więc wchodzić z nim w bliską komitywę. Istotnie, kiedy pracuje psychika, pracuje też ciało. Emocje są stanem umysłu, który dosłownie rozchodzi się po ciele. To właśnie ciało jest ich nośnikiem.
Aby poczuć w ciele emocję, taki stan musi zostać uświadomiony, a więc musimy zdać sobie sprawę z tego, że ciało zostało pobudzone. Następnie, analizując sytuację, która wywołała pobudzenie, możemy odczytać jego jakość, czyli nazwać przeżywaną emocję. Nazywając ją, określamy swój stosunek do otoczenia.
Oczywiście, nie zawsze chcemy głośno mówić o uczuciach, ale też nie wszystko jesteśmy w stanie zataić. Pewne przejawy emocji można kontrolować – możemy powstrzymać chęć płaczu, wyregulować tempo oddechu, sposób mówienia czy ułożenie sylwetki. Natomiast nie da się pohamować odruchów fizjologicznych pochodzących z głębi ciała, jak rytm serca, praca gruczołów potowych, czy skurcze żołądka i jelit. Są to autonomiczne sygnały ciała, które dają wewnętrzny obraz emocji, niezależnie od tego, czy emocja jest ujawniona, czy też niewidoczna na zewnątrz.
Chęć zlokalizowania w ciele takich fizjologicznych miejsc odczuwania emocji pokierowała grupą naukowców Uniwersytetu Aalto w Helsinkach. Do eksperymentu przystąpiło 700 ochotników z Finlandii, Szwecji oraz odległego Tajwanu. Badanie było proste: uczestnicy wyobrażali sobie kolejno jedną z 14 zaproponowanych emocji. Na pustej sylwetce na ekranie zaznaczali obszary ciała, które ich zdaniem są najbardziej aktywne podczas doznawania danej emocji.
Natomiast na drugiej sylwetce badani zaznaczali nieaktywne obszary ciała. My możemy spróbować tutaj, pod numerem „[1]”. Tym sposobem otrzymano 14 wzorców emocjonalnych. Obszary w kolorach najcieplejszych uważane są przez badanych za najbardziej aktywne, natomiast w kolorach najchłodniejszych – jako nieaktywne podczas przeżywania danej emocji. W większości przypadków uczestnicy badań podobnie zaznaczali miejsca odczuwania danej emocji niezależnie od różnic kulturowych, co potwierdza tezę o ich biologicznym pochodzeniu. Wyniki te pokazują też, że każda emocja obejmuje charakterystyczne dla siebie partie ciała. Trzeba to tylko uchwycić.
Złapać emocje
Złość czy zazdrość? Oto jest pytanie. Chcąc nazwać daną emocję, zazwyczaj uciekamy się do opisu zaistniałej sytuacji, ale tutaj czyha na nas niebezpieczeństwo. Jeśli błędnie zinterpretujemy wydarzenia, błędnie nazwiemy emocję. Dlatego też warto dodatkowo zadać sobie pytanie: co czuję? Trzeba wczuć się w ciało, by zlokalizować aktywne miejsca przeżywania emocji. Rozpoznanie własnych emocji pozwala na ocenę sytuacji z dystansu. Kiedy je nazywamy, chwytamy je w garść. Wtedy to my decydujemy, co z nimi zrobimy, a nie one, co zrobią z nami. Zatem, udanych łowów!
Podoba Ci się ten artykuł?
Polecamy
„To choroba, której reguł codziennie uczymy się na nowo”. Katarzyna Kazimierowska i jej osobista historia cukrzycy typu 1
Filip Cembala: „Komu z nas nie brakuje ulgi w czasach zadyszki wszelakiej?”
„Owszem, dziś długość życia człowieka wzrasta, ale czy o taką jakość życia nam chodziło?” – pyta prof. Grzegorz Dworacki
„Rak prostaty to bat na twardzieli. Jak się spojrzy na PESEL-e, to dotyka ludzi, którzy łzy nie uronią, tacy panowie świata, tak wychowani. A tutaj, proszę, zwyczajne badanie”
się ten artykuł?