5 błędów, które popełniają mężczyźni podczas seksu
Wszyscy uczymy się na błędach, także uprawiając seks. O pięciu z nich najczęściej popełnianych w łóżku przez mężczyzn pisze dla nas Alicja Długołęcka. Kobieta o męskich błędach?! A właśnie, że tak!
By uprawiać dobry, satysfakcjonujący dla obojga partnerów seks, trzeba oczywiście wiedzieć, co robić w łóżku. Ale jeszcze ważniejsze jest, by wiedzieć, czego nie robić. Przeczytajcie – to nie jest tekst tylko dla mężczyzn!
Grzech pierwszy: gdy cel uświęca środki
Aktualnie seksuolodzy podkreślają, że dla większości kobiet wyznacznikiem zadowolenia z seksu jest satysfakcja wynikająca z poczucia bliskości z partnerem i ze zmysłowej przyjemności, a niekoniecznie orgazm osiągany w trakcie stosunku. To jest męska perspektywa, więc nic dziwnego, że nawet przy dobrej woli, mężczyźni mogą mieć skłonność do powielania własnego modelu reakcji seksualnych. Warto przełamać tę perspektywę! Mężczyźni, którzy nie przyjmują stosunku zakończonego orgazmem jako wyznacznika udanego seksu, uwalniają się od roli „inicjatora” skoncentrowanego na technikach służących osiągnięciu celu i mogą się skoncentrować na tym, co przyjemne dla obu stron.
Grzech drugi: przedwczesna refrakcja
Po orgazmie u mężczyzn występuje tzw. faza refrakcji, czyli faza niewrażliwości na bodźce seksualne, w której mężczyzna nie jest zdolny do osiągnięcia ponownej erekcji i kolejnego orgazmu. Czas tego „wyciszenia” może trwać zarówno kilkanaście minut jak i kilkanaście godzin. U kobiet jest zupełnie inaczej. W chwilach, kiedy partnerzy są razem i doszło już do stosunku zakończonego orgazmem, wielu kobietom intensywnie brakuje odczuć i doznań związanych z dążeniem do zbliżenia. To, że gra wstępna, ale także zmysłowe pieszczoty „po”, są ważne dla kobiet nie jest sloganem, ponieważ często staje się autentycznym problemem. Zmiana podejścia jest korzystna dla obu stron, ponieważ umożliwia ponowne przeżywanie rozkoszy i orgazmu wielokrotnego przez kobiety. Dlatego warto wprowadzać techniki wydłużonego stosunku i wytrysku kontrolowanego. Mężczyzna może opanować te techniki zarówno samodzielnie, jak i we współpracy z partnerką, ale wymaga to wzajemnego zaufania i otwartości w relacji. Przyjemność odroczona staje się wtedy przyjemnością spotęgowaną!
Grzech trzeci: analityk-obserwator
W naszej kulturze mężczyzn w większym stopniu niż kobiety obarcza się odpowiedzialnością za jakość seksu. Już nastolatki płci męskiej odczuwają tę presję studiują techniki seksualne w książkach i na stronach pornograficznych, stresując się tym, co mają robić w łóżku. Często wyrabiają w sobie postawę osoby kontrolującej przebieg całej sytuacji. Zamyka to przestrzeń do pełniejszego odbierania seksu: koncentrowania się na własnych doznaniach seksualnych, autentycznych potrzebach partnerki i dialogu. W uwolnieniu się od tej postawy może pomóc aktywność i inicjatywa ze strony kobiety, a więc znowu otwartość i zaufanie stają się punktem wyjścia…
Grzech czwarty: instrukcja obsługi kobiety
Z poczucia odpowiedzialności wynika grzech czwarty. Przywiązywanie nadmiernego znaczenia podawanym w różnych źródłach „instrukcjach obsługi kobiety” powoduje, że niektórzy mężczyźni podchodzą do gry wstępnej jak do schematu, który ma gwarantować sukces w postaci rozkoszy przeżywanej przez partnerkę. Niestety to tak nie działa… Strefą erogenną może być każda część kobiecego ciała – w dodatku zależy to od sytuacji i wyobraźni. Na jednej randce największą rozkosz może sprawiać muskanie wewnętrznych części nadgarstków i ud, na innej gryzienie piersi i pośladków, czasem intensywna stymulacja łechtaczki, czasem powolne pobudzanie ośrodków zmysłowych w pochwie. Nie ma reguły. I znowu wracamy do otwartości i komunikacji – trzeba pytać, mówić i słuchać. Czasami za pomocą słów, innym razem za pomocą gestów. Warto.
Grzech piąty: męskość zbytecznie spotęgowana
Seks jest tą dziedziną życia, w której różnice płciowe są szczególnie ważne i to na wielu poziomach (fizycznym, psychicznym, „genderowym” – role, duchowym – energia jing i jang). Niektórzy mężczyźni za bardzo to sobie biorą do serca i odgrywają kogoś, kim wcale nie są i nie chcą być. W ten sposób zamykają się na własne potrzeby i gubią autentyczność. Seks staje się kolejnym stresującym zadaniem, w którym mają się sprawdzić, a nie źródłem poczucia siły i radości. Ta postawa ma oczywiście przełożenie na inne wymiary życia. Mężczyźnie, który czuje się zauważany i doceniany przez kobietę we wszystkich obszarach wspólnego życia, łatwiej jest zdobyć się na autentyzm w seksie.
Polecamy
„Sztukę flirtowania trzeba aktualizować” – mówi seksuolożka Patrycja Wonatowska
Medroxy: „Ludzie mają mnóstwo ohydnych określeń na to, co robimy i kim jesteśmy, a ja chcę, żeby wiedzieli, że praca seksualna to mój wybór”
WHO alarmuje: Nastolatki uprawiają seks bez zabezpieczenia. „Zbieramy gorzkie owoce zaniedbania edukacji seksualnej”
Renata Orłowska: „My, osoby z niepełnosprawnościami, jesteśmy wykluczane nawet przez grupy, które same walczą z wykluczeniem”
się ten artykuł?