Australijka otrzymała macicę od swojej matki, żeby spełnić marzenie o drugim dziecku. „Henry jest na świecie tylko dzięki jej odwadze”
„Ryzykowała życiem, by dać mi szansę na urodzenie dziecka, o którym marzyłam” – mówi Kirsty Bryant z Australii, mama dwójki dzieci. Jej synek Henry jest na świecie tylko dlatego, że jej matka Michelle podarowała jej swoją macicę. Kirsty Bryant swój narząd straciła po pierwszym porodzie.
„Nigdy nie kochałam jej bardziej”
Kirsty Bryant już jako dorastająca dziewczyna marzyła o tym, żeby kiedyś zostać mamą. Jednak jej droga do macierzyństwa nie była łatwa. Pierwszą ciążę poroniła. Kiedy zaszła w kolejną, wszystko było dobrze, aż do porodu. Konieczne było cesarskie cięcie. Kirsty Bryant straciła bardzo dużo krwi. Żeby ją ratować, lekarze musieli usunąć macicę.
Świeżo upieczona mama bardzo cieszyła się z narodzin córeczki, ale nie mogła pogodzić się z tym, że straciła szansę na powtórne bycie mamą.
„Czułam się winna, że nie mogłam się nią w pełni cieszyć i byłam przygnębiona z powodu tego, co zostało mi odebrane” – mówi w rozmowie z „The Sun”.
Kirsty podzieliła się swoim żalem ze swoją mamą, Michelle. Ta po kilku miesiącach zaproponowała, że może zostać surogatką drugiego dziecka swojej córki. Kirsty odmówiła.
„Poród prawie mnie zabił, więc jak mogłam narażać życie własnej mamy?”- uzasadniła swoją decyzję w rozmowie z „The Sun”.
Wszystko zmieniło się w październiku 2021, kiedy Kirsty Bryant dowiedziała się, że w Sydney odbywa się pierwsze w Australii badanie kliniczne dawstwa macicy. Poszukiwano chętnych do tego projektu. Kirsty zadzwoniła do matki z propozycją, aby wziąć w nim udział, a ta natychmiast się zgodziła.
Ta decyzja była jednak również obarczona ryzykiem. Nie było żadnej gwarancji, że przeszczep się uda. To bardzo poważna operacja, po której Kirsty musiałaby brać leki immunosupresyjne, żeby jej organizm nie odrzucił narządu matki.
Jednak to dawczyni, 55-letnia Michelle ryzykowała najwięcej. Kobieta była zdeterminowana. Chciała oddać swoją macicę córce, żeby ta mogła urodzić jeszcze jedno dziecko. Zapewniała, że chce pomóc, jest w dobrej kondycji i przede wszystkim jest zdrowa.
Matka i córka na szpitalnym korytarzu, na chwilę przed zabiegami, mocno się uściskały.
„Nigdy nie kochałam jej bardziej” – mówi o swojej matce Kirsty.
Operacja pozyskania macicy od Michelle trwała 11 godzin i przebiegła pomyślnie. Równie dobrze przebiegło wszczepienie macicy do organizmu Kirsty.
„Kiedy lekarz powiedział, że operacja przebiegła zgodnie z planem, poczułam ulgę i podziw. Miałam w sobie macicę mamy, w której rosłam jako dziecko. To było niesamowite„- relacjonuje.
„Jest na świecie tylko dzięki jej odwadze”
Kirsty w maju 2023 r. zaszła w ciąże metodą in vitro. Wystarczył jeden transfer zarodka.
„Od razu zadzwoniłam do mamy i obie płakałyśmy na widok tego cudu. To było jak spełnienie marzeń” – wspomina.
W 37. tygodniu ciąży urodziła przez planowane cesarskie cięcie upragnionego synka, Henry’ego.
„Najpierw ja go trzymałam, potem mój mąż Nick, a później przekazaliśmy go w ramiona mojej mamy. Przecież jest na świecie tylko dzięki jej odwadze!”- opowiada.
Kirsty może zachować macicę matki przez pięć lat lub dwa żywe porody, po czym narząd musi zostać usunięty. To standardowa procedura w przypadku przeszczepów macicy. Dzięki temu nie musi się przyjmować leków immunosupresyjnych przez całe życie. Jak wiadomo, mają one liczne środki uboczne. Biorczyni nie wie, czy zdecyduje się na kolejne dziecko.
Ta sytuacja bardzo zacieśniła więzi między matką, a córką, która podkreśla, że Michelle ryzykowała życiem, by spełnić jej marzenie o urodzeniu drugiego dziecka.
„To niesamowite, przez co przeszłyśmy. Kiedy Henry będzie wystarczająco dorosły, wyjaśnimy, jak doszło do jego narodzin”- zapewniła Kirsty.
źródło: The Sun
Zobacz także
Jeszcze ciepłe i bijące serce jechało do pana Jerzego „w pudełku”. To przełom w polskiej transplantologii. „Weszliśmy w nową erę”
„Staramy się nie odstępować od rozmów z rodziną zmarłego, bo ci chorzy, którzy są na liście oczekujących na przeszczep, umierają, czekając”. Rozmowa z Dorotą Zielińską, koordynatorką transplantacyjną
Polecamy
61-latka urodziła swoje pierwsze dziecko. Starała się o nie przez 37 lat
Dr Katarzyna Wasilewska: „Mogłybyśmy częściej odpuścić sobie ten wyścig o bycie najlepszą matką i dać więcej luzu sobie oraz swoim dzieciom”
Usuwanie macic kobietom po 30., by „czuły, że mają limit czasowy na ciążę”. Tak polityk chce walczyć ze spadkiem urodzeń
Alexandra Daddario pokazała swoje zdjęcie sześć dni po porodzie: „Ciało kobiety jest niesamowite”
się ten artykuł?