Wakacje z partnerem – co zrobić, by były pełne wrażeń i namiętnych nocy? Podpowiada sex coacherka, Marta Niedźwiecka
Najpierw tydzień docisku w pracy, potem amok pakowania, podróż za długa i męcząca. W końcu tydzień, dwa w miłym miejscu, którego się prawie nie zauważa, bo jeszcze nie zeszło z nas ciśnienie normalnego życia, a już ciśniemy na zwiedzanie, oglądanie, kupowanie…
Jak z tego wybrnąć, żeby wakacje zostawiły nam cudowne wspomnienia o dniach pełnych zmysłowych wrażeń i nocach pełnych namiętności? Robić wolniej, ale świadomie. Robić połowę wakacyjnego planu, ale z przyjemnością. Czy to ma związek z seksem? Zasadniczy.
Urlop przy nadziei
Często słyszę, że gdy ludzie w końcu wyjadą na urlop, to nareszcie się przytulą, będą mieli czas na seks, na pogadanie ze sobą i na wszystko, czego nie robią przez 11 i pół miesiąca w roku. Potem wracają, ale pokłóceni. Bo urlop, zamiast spełnić ich nadzieje, tylko pogłębił kryzys.
Nie ma pracy, w którą można uciec. Nie ma zadań, za które można się schować. Najwyżej dzieci wkurzają i dokładają obowiązków, ale akurat to nie pomaga, a raczej dolewa oliwy do ognia.
Można zaliczać 10 aktywności w ciągu dnia, można tylko leżeć i smażyć boczek, ale w każdym przypadku można uniknąć prawdziwego przeżycia czasu wolnego. A tutaj chodzi o to, żeby doznać smakowitych wakacji, a nie tylko je spędzić.
Powoli i inaczej
W powolnym podróżowaniu i odpoczywaniu mieszka założenie, że będziemy robić mniej, w swoim tempie, roztropnie gospodarując energią własną, tak żeby doznać nowości, a jednocześnie nie zapracować się na śmierć. Bo jedziemy na wakacje właśnie po to, żeby coś poczuć, coś obejrzeć, pobyć blisko siebie, mieć czas na spontan. Nie po to, żeby cisnąć prawie jak w robocie albo z prędkością maszyny drukarskiej publikować zdjęcia na Instagramie i Facebooku.
Chodzi też o to, żeby obydwie strony bawiły się równie dobrze, nie padając wieczorem z przepicia, zmęczenia, poparzeń słonecznych. Żeby ludzie nie działali w przeciwfazie – jedno właśnie śpi, kiedy drugie wstaje. A co najważniejsze dla ich seksu, żeby było smakowicie, czyli żeby obudziły się te zmysły, które normalnie pozostają na wpół uśpione.
Jedni będą woleli rafting w dżungli, inni degustację wina w Toskanii. Często pary narzekają, że mają zupełnie rozbieżne zapatrywania na czas wolny, zamiast zobaczyć szansę, jaka mieszka w tym, że interesują się innymi rzeczami. Owszem trzeba się, co do tego porozumieć, ale efekty bywają zaskakujące.
Znam parę, która miała zupełnie tradycyjny podział wakacyjnych zadań – ona lubiła robić mało, on bardzo dużo. Niechcący dał jej GoPro do ręki, żeby sfilmowała jedno z jego osiągnięć. Okazało się, że kobieta ma oko do fotografii, i że potrafiła znakomicie się bawić, robiąc zdjęcia w czasie, gdy jej partner oddawał się ulubionym sportom. Niechcący wyszła z pozycji „nie zajmujesz się mną na wakacjach”, a on przestał czuć presję. Obydwoje wyszli z tego z polepszonym nastrojem i wrażeniem, że jednak da się coś zrobić wspólnie.
I o seks
Jak już pisałam kilka razy, na seks potrzebujemy energii, czasu i skupienia. Na urlopie możemy mieć luksus posiadania wszystkich tych rzeczy naraz. Czasami to jedyny czas w roku, gdy mamy do tego dostęp. Dodajcie wrażenia płynące od nowego jedzenia, pięknych miejsc, sytuacji, ludzi. Na urlopie możemy być tacy, jacy chcemy być dla siebie naprawdę. To wyjątkowa szansa, żeby nacieszyć się sobą i wyjątkowym czasem na intymność i seks. Nadzieje pokładane w wakacjach są zupełnie zrozumiałe, jednak same nadzieje nie wystarczą, żeby coś spektakularnego się wydarzyło.
Dać sobie trochę miejsca i trochę czasu, chcieć coś zrobić inaczej, ale razem, to chyba najprostsze wskazania prowadzące do małego, wakacyjnego spełnienia. I pojmuję, że to wcale nie musi być proste, chociaż jest łatwe. Dlatego spróbujcie poniższego ćwiczenia, może okazać się dobrym początkiem smakowitych wakacji!
Zabawa dla pary
Niezależnie od miejsca, w którym się znaleźliście, wybierzcie jeden wieczór dla jednej osoby i kolejny dla drugiej. Wybrana osoba ma zawiązane oczy. Tę zabawę można potraktować ekstremalnie i spędzić cały wieczór z zasłoniętymi oczami lub wypróbować wersje pośrednie i minimalne. Chodzi o to, żeby spędzić jakiś czas (minimum pół godziny) bez patrzenia, będąc prowadzonym przez partnera/partnerkę. Może to być spacer po plaży z „przewodnikiem”. Można iść na kolację i spędzić ją w całości, nie używając wzroku – partner/ka czyta kartę, karmi, pomaga znaleźć kieliszek z winem i szklankę z wodą.
Oczywiście bez przesady, do toalety można iść samemu! W tej sytuacji każdy wnosi coś od siebie. Widząca osoba będzie wiedziała, widziała i będzie dawać poczucie bezpieczeństwa. Inaczej też zobaczy świat. Osoba z zasłoniętymi oczami będzie bardziej wrażliwa na dotyk, faktury, zapachy. Jej obudzona zmysłowość także będzie ważna. To znakomite ćwiczenie na zaufanie i receptywność. Jak ktoś chce, to może nawet po kolacji nie zdejmować opaski z oczu…
Polecamy
„Zacisnąć zęby i przetrwać”. Kasia Koczułap wymienia, co słyszą kobiety, kiedy mówią, że seks je boli
„Wiecie, że kobiety mają jeden otwór więcej niż mężczyźni?”. Wpis dziennikarza wywołał poruszenie w sieci
WHO alarmuje: Nastolatki uprawiają seks bez zabezpieczenia. „Zbieramy gorzkie owoce zaniedbania edukacji seksualnej”
Renata Orłowska: „My, osoby z niepełnosprawnościami, jesteśmy wykluczane nawet przez grupy, które same walczą z wykluczeniem”
się ten artykuł?