Czy naprawdę warto zapłacić 30 zł za jedną podpaskę, którą trzeba prać? Sprawdziłam
Przyznaję, że do tego testu podeszłam z dużym dystansem. Nie przepadam za podpaskami. Od zawsze, jeśli mogłam wybierać, stawiałam na tampony, a odkąd mam majtki menstruacyjne, to one są moim pierwszym wyborem. Podpaski w tym teamie wydawały mi się zbędne. No właśnie: „wydawały”.
Trudne początki i miłe zaskoczenie
Moje miesiączki nie należą do najłatwiejszych doświadczeń. Są dość nieregularne, więc czasem zaskakują, obfite, obciążające dla ciała i głowy. Przez tych kilka dni jestem znacznie mniej wydajna i wybieram rozwiązania „na skróty”. Póki nie nabyłam kilku par majtek menstruacyjnych WIMIN, co miesiąc przychodził moment, w którym nerwowo szukałam w kosmetyczkach i łazienkowych szafkach zapasów środków higienicznych. Jakichkolwiek, bo nie zwykłam pamiętać, by systematycznie zaopatrzyć się na czas… Majtki uwolniły mnie od tej konieczności – to był świetny wybór.
Jednak jest jedno „ale”. Bardzo pozytywne „ale”. Majtki WIMIN light są bardzo wygodne i lubię ich używać nie tylko w trakcie okresu. To jedne z moich ulubionych, po prostu. Dlatego chodzę w nich na jogę, na rower, lubię zakładać je do obcisłych spodni, bo naprawdę super leżą na ciele. Zatem… nie zawsze są czyste, kiedy ich potrzebuję.
Z każdą kolejną miesiączką, choć nie szukałam już tamponów po szafkach, to sprawdzałam, czy moja bielizna WIMIN czeka w szufladzie, czy może leżakuje w koszu z bielizną… I tu całe na biało (w sumie: czarno) wchodzą podpaski wielorazowe. To ich pierwszy plus, który odnotowałam – po prostu są i czekają. Podpasek nie używa się w innych okolicznościach, więc nie ma opcji, by je zużyć przed okresem.
Choć miałam sporo obaw, zdecydowałam się na odważny test: żadnych tamponów, majtek menstruacyjnych w ramach dodatkowej warstwy ochronnej – pierwszy dzień okresu i tylko podpaska. Od razu odnotowałam drugi plus – podpaski wielorazowe WIMIN są zupełnie inne w dotyku niż tradycyjne. Są cienkie, miękkie, przyjazne dla skóry. Dzięki czemu w ogóle się ich nie czuje, co jest ogromnym plusem w obliczu faktu, że zwykła podpaska, choćby z najwyższej półki, zawsze jakoś uwiera, jest jakoś odczuwalna podczas siadania czy ruchu. Tutaj tego nie ma – zakładasz i masz wrażenie, że nadal masz na sobie tylko bieliznę.
Nie da się jednak ukryć, że ważne jest to, jaką bieliznę mamy na sobie. W użytkowaniu każdej podpaski model majtek i to czy są wygodne, nie za luźne i nie za ciasne, jest po prostu kluczowe. Nie ma wygodnej podpaski bez wygodnych majtek, niemniej dla mnie jak dotąd nawet najwygodniejsze majtki plus tradycyjna podpaska były gwarantem dyskomfortu. Podpaski wielorazowe WIMIN to zmieniły – jest naprawdę miękko i wygodnie.
Komfort, chłonność, poczucie bezpieczeństwa
Kolejne dni przyniosły jeszcze więcej pozytywnych zaskoczeń. Z uwagi na fakt, że podpaski wielorazowe nie mają klejącej warstwy, która „trzyma” podpaskę tradycyjną, obawiałam się, że samo zapięcie nie utrzyma jej w jednym miejscu – że podpaska po prostu będzie się przesuwać. Nic z tych rzeczy. Nie do końca wiem, jak to działa, ale działa. Zapięcie jest proste, nie jest sztywne, w żaden sposób nie czuć skrzydełek podpaski, ani samego zapięcia.
Bardzo pozytywnie zaskoczyła mnie podpaska w wersji Maxi. Tradycyjnych podpasek w tym rozmiarze nie używam nigdy, dla mnie to skrajnie niewygodne. Takie podpaski zazwyczaj się zwijają, uwierają, są sztywne. W przypadku podpasek Wimin rozmiar właściwie nie ma znaczenia dla komfortu noszenia. Wiadomo, że większe chronią lepiej, a przy okazji nadal są wygodne. To wielki plus.
Zaskoczyło mnie również to, że podpaski, choć bawełniane z zewnątrz, zapewniają poczucie suchości. Bambusowa wkładka w środku wchłania krwawienie nawet przez 6 godzin, wciąż pozostając suchą z wierzchu i od spodu. Z kolei podpaska w wersji Maxi świetnie sprawdza się podczas snu i większej aktywności. Można się turlać pod kocykiem i gimnastykować bez obaw.
Dla kobiet, które mają bardzo obfite krwawienia, polecam zestawienia majtek menstruacyjnych z podpaską. To podwójna ochrona, ale też wielka wygoda i poczucie bezpieczeństwa. Podobną daje też połączenie tamponu z podpaską. Używałam podpasek Wimin i w dzień, i w nocy. W ruchu i na siedząco. W każdych okolicznościach sprawdziły się znacznie lepiej niż tradycyjne. Po latach od ciąży i porodu żałuję, że wtedy nie dysponowałam podpaskami wielorazowymi – krwawienie w połogu czy nietrzymanie moczu z pomocą środków higienicznych dostępnych w aptece wiązało się z masą odpadów i wydanych pieniędzy na nietrafione produkty (niewygodne lub nieskuteczne).
Jak dbać o podpaski i Wimin i jak podpaski dbają o nas
Podpaska Wimin uszyta jest z bawełny oraz miękkiej, oddychającej i wytrzymałej tkaniny bambusowej, która odpowiada za wiązanie i odprowadzanie wilgoci z dala od skóry. Podpaska ze względu na swoją wielkość posiada podwójną warstwę bambusową, dlatego wytrzymuje 6 godzin w wersji standard i 8 w wersji maxi. Ma także właściwości plamoodporne i antybakteryjnie, dzięki czemu bielizna pozostaje sucha, a samo użytkowanie podpaski jest higieniczne i bezpieczne. Co bardzo ważne, podpaska „oddycha”. To jej ogromna przewaga nad tradycyjną podpaską, w której bywa po prostu gorąco. Warstwa bambusowa wchłania ewentualny pot, ale jest go znacznie mniej niż podczas użytkowania zwykłych podpasek.
Dbanie o podpaski Wimin jest bardzo proste. Po zużyciu podpaski należy ją wypłukać w zimnej wodzie – tak długo, aż woda będzie czysta. Następnie wrzucamy podpaskę do pralki – może być prana z innymi ubraniami. Można też po wypłukaniu wyprać podpaskę ręcznie. Jeśli jesteś poza domem, możesz zwinąć i schować podpaskę do woreczka, a zaprać ją dopiero po powrocie. To jej nie zaszkodzi.
Kupując podpaski wielorazowe, zyskujemy na wszystkich polach. Nie musimy pamiętać o zakupach środków higienicznych, a co za tym idzie – co miesiąc wydawać na nie pieniędzy. To spora oszczędność – jedna podpaska wielorazowa Wimin Standard kosztuje 30 zł, zaś Maxi 35 zł. Na start wystarczą 3-4 podpaski, oczywiście pod warunkiem, że przynajmniej raz dziennie wypierzemy zużyte. Jest to zatem wydatek rzędu 130 zł... na wiele lat! Bo na tyle wystarczają majtki menstruacyjne i podpaski, jeśli będziemy o nie należycie dbać.
Zakładając, że opakowanie 16 podpasek kosztuje ok. 10 zł, a ciągu jednej menstruacji zużywamy ich mniej więcej właśnie tyle, to rocznie nasz okres kosztuje 120 zł. A to zaniżone koszty, bo nierzadko podpaska jest tylko wsparciem dla tamponów. Zakup podpasek wielorazowych zwraca nam się najdalej po roku. Ponadto, inwestując w produkty wielorazowe, produkujemy znacznie mniej śmieci. To duży komfort psychiczny dla tych, którzy troszczą się o środowisko!
Zarówno używanie majtek menstruacyjnych, jak i podpasek wielorazowych się sprawdza. Majtki towarzyszą mi przez cały czas i okres, a podpaski tylko w czasie miesiączki. Gdy wychodzę na dłużej niż 12 godzin z domu, łączę obie metody, dzięki czemu czuję się w pełni komfortowo i bezpiecznie.
Zobacz także
Jednorazowe środki menstruacyjne mogą rozkładać się nawet 300 lat! Podpowiadamy, co jest lepszą alternatywą dla podpasek, jeśli dbasz o środowisko
Majtki menstruacyjne WIMIN: chciałabyś spróbować, ale trochę się obawiasz? Ja przetestowałam i polecam!
Menstruacyjna rewolucja z majtkami WIMIN. Krótka historia tego, jak pożegnałam plamy na spodniach
Polecamy
Depresja zwiększa ryzyko bólu menstruacyjnego. „Lepsze zrozumienie tych relacji może przynieść duże korzyści milionom kobiet”
Zbadają ból menstruacyjny u nastolatek. „Mówienie im, by po prostu się z tym pogodziły, nigdy nie będzie pomocne”
„Pogadamy jutro, dostałam okresu”. Ewa Swoboda zwraca uwagę na pomijany aspekt kobiecych zmagań
Top trzy asany na bolesne miesiączki. Małgorzata Kobus: „Przyniosą ci ulgę i zmniejszą dolegliwości”
się ten artykuł?