Dlaczego coraz więcej ludzi choruje na nowotwory? „Obecnie uznaje się je za choroby przewlekłe” – zauważa prof. Marta Mańczuk
Statystyki nie pozostawiają złudzeń – globalnie diagnozuje się coraz więcej przypadków nowotworów. Dlaczego? Skąd się biorą? Jak właściwie powstaje nowotwór? W jaki sposób zminimalizować ryzyko zachorowania? Przez świat dziwnie namnażających się komórek przeprowadza nas profesor Marta Mańczuk, współautorka Europejskiego Kodeksu Walki z Rakiem, ekspertka Narodowej Strategii Onkologicznej w dziedzinie prewencji pierwotnej nowotworów.
Alicja Cembrowska: W 2022 roku odnotowano 20 milionów nowych przypadków raka. WHO szacuje, że do 2050 roku liczba ta wzrośnie do 35 mln. Brzmi przerażająco. Dlaczego nowotwory są coraz powszechniejsze?
Prof. Marta Mańczuk: Jest kilka przyczyn tego prognozowanego wzrostu. Przede wszystkim jest to wynik zmian w demografii światowej populacji, a także w stylu życia i w środowisku. Tytoń, alkohol, otyłość i zanieczyszczenia to czynniki ryzyka. Zdaje się jednak, że te dane wynikają przede wszystkim ze starzenia się populacji. Choroby nowotworowe to schorzenia, które diagnozuje się częściej u osób starszych, dlatego, że jest to choroba, która długo się rozwija, nie dając żadnych objawów. Ten stopniowy rozwój związany jest z długim czasem ekspozycji na czynnik ryzyka, zanim zacznie się proces nowotworowy.
Jednocześnie warto zwrócić uwagę, że globalne tendencje demograficzne pokazują, że społeczeństwa owszem, starzeją się, ponieważ ludzie żyją dłużej, więc rośnie grupa osób w starszym wieku. Odkładając nawet na bok czynniki ryzyka, w takiej sytuacji będzie coraz więcej przypadków nowotworów.
Czyli te dane nie oznaczają, że rośnie zagrożenie nowotworami?
Niekoniecznie. W pierwszej kolejności musimy te dane odnosić do danych populacyjnych. Dlatego też często mówimy o epidemiologicznych wskaźnikach, jakimi są współczynnik umieralności i współczynnik zachorowalności. To jest taka względna miara, która dokładniej pokazuje, jakie są tendencje faktycznie.
Niemniej nawet 70 proc. nowotworów to mogą być nowotwory związane ze stylem życia i ze środowiskiem, w którym żyjemy. Na część tych czynników zewnętrznych mamy wpływ – na przykład palenie tytoniu, spożywanie alkoholu, brak aktywności fizycznej czy otyłość. Z roku na rok mamy coraz więcej osób z nadmiarową masą ciała, a otyłość jest drugim po paleniu tytoniu czynnikiem ryzyka bardzo wielu nowotworów, więc jeżeli obserwujemy wzrost otyłości, wiemy, że jest wzrost ryzyka nowotworowego związanego z otyłością.
A co z zanieczyszczeniami środowiska?
Zanieczyszczenie powietrza zostało przez Międzynarodową Agencję Badań nad Rakiem uznane za kancerogenne dla człowieka. Chodzi przede wszystkim o smog. Niebezpieczne są też zanieczyszczenia żywności i wody. Natomiast tutaj nasz wpływ jest mniejszy. Możemy decydować, co i jak jemy, czy palimy papierosy. W jakimś stopniu jesteśmy w stanie te czynniki modyfikować. Jeżeli chodzi o zanieczyszczenie powietrza czy zanieczyszczenie gleby i wód, nasz indywidualny wpływ jest dużo mniejszy. Możemy oczywiście ograniczyć poruszanie się samochodem i wybrać rower, oszczędzać wodę i segregować śmieci, ale w skali jednostki jest to właściwie bez znaczenia, jeżeli nie będą podejmowane działania systemowe.
W kontekście żywienia sytuacja też nie wydaje się taka prosta. Z jednej strony mamy wybór, ale… Brakuje nam edukacji, producenci nieraz i tak dodają do produktów niekorzystne substancje, które nie każdy potrafi zidentyfikować, bywa, że nas nie stać na zdrowe, ekologiczne jedzenie.
To bardzo złożona kwestia. Weźmy na przykład uwielbiane przez Polaków grillowanie – mięso czerwone już samo w sobie zwiększa ryzyko zachorowania na nowotwory, a przygotowane w ten sposób zwiększa swój potencjał rakotwórczy w przypadku raka żołądka czy raka jelita grubego. Grillowanie, czyli palenie na żywym ogniu żywności, jest procesem, w czasie którego wydzielają się rozmaite substancje rakotwórcze i my to potem radośnie spożywamy. Podobnie jak przetworzone wędliny i kiełbasy, które mają mnóstwo soli, azotynów, azotanów – Polacy bardzo chętnie po nie sięgają.
Wiąże się to z edukacją, o której pani wspomniała. Wielu osobom trudno zarządzać procesem odżywiania. Kolejna grupa to osoby zamieszkujące wsie i małe miasta. To wcale nie jest tak, że wieś oferuje dzisiaj zdrowe jedzenie. W takich miejscach najczęściej jest jeden sklep, w którym wybór jest ograniczony. Następna sprawa to cena – pochodząca z dobrych źródeł i zdrowa żywność często jest nawet dwukrotnie droższa. Czynnik ekonomiczny niejednokrotnie warunkuje, co znajdzie się w naszym koszyku.
”W przypadku nowotworów możemy zrobić naprawdę dużo i to już na poziomie codziennych decyzji”
Przypomniało mi to paczki dla potrzebujących. Najczęściej to zbiór produktów, o których już wiemy, że niewiele wspólnego mają ze składnikami odżywczymi. Margaryna, nadmuchany biały chleb, najtańszy pasztet…
To jest kwestia systemowa. System powinien dbać o dostępność zdrowych produktów. Powinny być tańsze lub przynajmniej porównywalne cenowo. A zobaczymy, co się dzieje w restauracjach – woda często jest droższa niż puszka napoju gazowanego czy piwo. Nie może być tak, że produkty, które są zdrowe i zalecane przez naukowców i środowisko medyczne, są tylko dla wybranych. Człowiek słyszy nasze rekomendacje, a potem staje przed półką w sklepie czy idzie do restauracji i okazuje się, że woda kosztuje tyle, co alkohol. I ta cena wpływa na nasz wybór. Kolejny przykład to pieczywo – to ciemne, które nie wymaga zastosowania technologii, powinno być tańsze niż wszechobecne białe, często mocno przetworzone. To się też przekłada na dodatkowe kilogramy, które prowadzą do nadwagi i otyłości. Dodam, że otyłość związana jest nie tylko z nowotworem jelita grubego, ale między innymi również z rakiem piersi – to najczęstsze nowotwory na świecie.
Wymieniła pani wiele czynników kancerogennych. Co dokładnie dzieje się w ciele, które jest na te czynniki wyeksponowane? Jak powstaje nowotwór?
W każdej sekundzie w naszym ciele przebiega mnóstwo procesów dzielenia się komórek. To jest proces naturalny, tak działa organizm. Komórki się dzielą, jedne umierają, nowe się tworzą. Ten proces jest bardzo dobrze kontrolowany przez układ immunologiczny. Gdy jakaś komórka robi coś dziwnego, to silny układ immunologiczny taką komórkę wyłapuje, unieszkodliwia i procesy trwają. Zdarza się jednak, że komórki wymykają się spod kontroli układu immunologicznego – bo jest on osłabiony albo na komórki bezpośrednio działa jakaś drażniąca substancja, chociażby z dymu papierosowego, który wnika w tkanki płuc, potem w komórkę, uszkadza jej jądro. Tak uszkodzona komórka zaczyna dziwnie się zachowywać – dzieli się w niekontrolowany sposób, zaczyna narastać. A układ immunologiczny tego nie wychwytuje, bo jest osłabiony, zajęty naprawami w innym miejscu organizmu.
Może być tak, że wiele komórek jednocześnie zachowuje się dziwnie i układ odpornościowy nie jest w stanie tego wyłapać?
Może się tak wydarzyć, ale nowotwór zazwyczaj rozwija się z pojedynczej komórki, która uległa zaburzeniom w procesie podziału.
”Z jednej strony ludzie nie lubią zakazów, z drugiej – nieraz dopiero wtedy do nich dociera, że coś jest zagrożeniem”
Co dalej?
Komórka ulega niekontrolowanym podziałom, w wyniku czego dochodzi do nieprawidłowości, a tkanka przechodzi w stan dysplazji, czyli zaburzenia w obrębie tkanki. Organizm nie jest w stanie sobie z tym poradzić. Jednak jeżeli do takiej dysplazji dochodzi na przykład w szyjce macicy, a my regularnie chodzimy do lekarza i robimy screening, to na tym etapie dysplazja może zostać wykryta. A właściwie na pewno zostanie wykryta i wyleczona. Pacjentka nie zachoruje na nowotwór.
Badania przesiewowe, które mogą wykryć takie zmiany przedrakowe, to właśnie cytologia, ale też kolonoskopia – rak jelita grubego jest jednym z najczęstszych nowotworów w krajach rozwiniętych, również w Polsce, u kobiet i u mężczyzn. Prawie 90 proc. nowotworów jelita grubego wywodzi się z polipów, więc jeżeli specjalista na badaniu znajdzie zmianę, to jest w stanie w trakcie samego badania taki polip usunąć. Jeżeli polip nie zostanie wykryty, będzie się rozwijać i w końcu może rozpocząć się proces nowotworzenia.
Co dokładnie oznacza “proces nowotworzenia”?
Komórki nowotworowe będą się mnożyć i rozprzestrzeniać, a następnie zaczną inicjować proces tworzenia nowych naczyń krwionośnych, aby zapewnić sobie dostęp do składników odżywczych i tlenu. W rezultacie guz zostaje ukrwiony, co sprzyja jego dalszemu wzrostowi. Początkowo rozwija się on w swoistej kapsule, ale z czasem może przerwać tę barierę. Następuje wtedy infiltracja i rozprzestrzenianie się komórek rakowych na inne części organizmu.
Dlatego tak ważne są regularne badania – na wczesnym etapie jesteśmy w stanie interweniować i ten proces zatrzymać. Warto też korzystać ze swoich oczu, ponieważ z roku na rok notujemy coraz więcej nowotworów skóry, w tym złośliwych czerniaków. Dlatego obserwujmy skórę swoją, partnera, partnerki i przy niepokojących zmianach, zgłaszajmy się do lekarza.
U mnie zmianę na skórze zaobserwował ginekolog podczas rutynowego badania piersi. Dostałam pilne skierowanie do specjalisty. Dwa tygodnie później byłam już po badaniach i zabiegu wycięcia pieprzyka.
Bardzo czujny ginekolog, brawo dla niego. To doskonały przykład, ponieważ my szkolimy lekarzy z zakresu czujności onkologicznej. Zalecamy, żeby nie tylko skupiać się na swojej własnej specjalności, ale patrzeć na pacjenta całościowo. Jest to niezwykle ważne tym bardziej, że jako rasa kaukaska mamy bardzo jasną skórę i jesteśmy ogromnie narażeni na tego rodzaju zmiany. Sprzyjają im coraz powszechniejsze wyjazdy do ciepłych krajów, w których korzystamy ze słońca.
Wróćmy do procesu nowotworzenia. Zawsze polega ono na namnażaniu komórki?
W pewnym sensie tak. Ale na przykład w chorobach onkologicznych, obejmujących choroby krwi i szpiku kostnego (białaczki), proces rozpoczyna się od mutacji w DNA komórki macierzystej krwiotwórczej lub innej komórki prekursorowej w szpiku kostnym. Mutacje te mogą być spowodowane czynnikami zewnętrznymi, takimi jak ekspozycja na promieniowanie czy substancje chemiczne, lub mogą mieć charakter spontaniczny.
Zmutowane komórki zaczynają się niekontrolowanie dzielić i proliferować, gromadząc kolejne mutacje, które zwiększają ich zdolności do przetrwania, podziału i unikania naturalnych mechanizmów kontroli, takich jak apoptoza, czyli śmierć komórki. Rozrastające się nieprawidłowe komórki zaczynają dominować w szpiku kostnym, zaburzając normalną produkcję zdrowych komórek krwi, w tym czerwonych krwinek, białych krwinek i płytek krwi. I nagle jest ich tyle, że organizm sobie już z tym nie radzi i zaczyna się poważna, ogólnoustrojowa choroba.
Oczywiście, nie jest tak, że my wiemy już wszystko o nowotworach. Cały czas trwają badania nad przyczynami, sposobami leczenia i metodami zapobiegania, a także wczesnego wykrywania, żeby zmniejszać częstość zachorowań.
Wspomniała pani, że gdy komórka zaczyna się w niekontrolowany sposób namnażać, to jest w czymś w rodzaju kapsuły. Jak ten woreczek pęka, to jest rak złośliwy?
Nie, złośliwość jest inną rzeczą. Nowotwór złośliwy to rodzaj nowotworu, który charakteryzuje się agresywnym wzrostem i zdolnością do naciekania na otaczające tkanki oraz rozprzestrzeniania się do innych części ciała (przerzuty). Nowotwór złośliwy nadal może być w tym przysłowiowym woreczku, czyli być ograniczony. Ale w pewnym momencie zaczyna rosnąć do takich rozmiarów, że rozprzestrzenia się po organizmie. Komórki nowotworowe mogą podróżować przez układ krwionośny lub limfatyczny i tworzyć nowe guzy. Taką uogólnioną postać choroby znacznie trudniej leczyć.
Są też nowotwory łagodne, które zazwyczaj rosną powoli i raczej nie stanowią dużego zagrożenia, chociaż wiele zależy od ich umiejscowienia. Nowotwór łagodny w obrębie centralnego układu nerwowego to poważne zagrożenie, mimo że nie rozprzestrzeni się po organizmie.
”Nawet 70 procent nowotworów u dorosłych wynika z narażenia na czynniki ryzyka i to przez wiele lat. U dzieci nowotwory najczęściej wynikają z nieprawidłowości genetycznych, np. wrodzonych mutacji, bo dzieci są za krótko na świecie, żeby mogło to wynikać z czynników zewnętrznych”
A jak to jest z podatnością na raka? Chyba każdy zna opowieść o tym dziadku, co palił całe życie i nie miał raka płuc.
Oczywiście nie jest tak, że 100 proc. osób, które palą, umrze na raka płuc. Ani w naturze, ani w biologii nie istnieje coś takiego jak 100 procent. Poza tym rzeczywiście mamy pewne predyspozycje, również genetyczne – ale nie chodzi o to, że są jakieś geny, które mówią, że dostaniemy raka.
To jakie to są predyspozycje?
Osłabiony układ odpornościowy bądź choroba współistniejąca. U jednej osoby nowotwór się rozwinie, u innej się nie rozwinie, a u kolejnej zostanie na takim poziomie, gdzie nigdy klinicznie nie będzie istotny. To oczywiście się zdarza, tylko że my nie jesteśmy w stanie stwierdzić przy stanie obecnej wiedzy, kto zachoruje, a kto nie zachoruje. Wiemy jednak, że skoro palenie zwiększa ponad 20-krotnie ryzyko raka płuca u palacza względem osób niepalących, to mówimy wszystkim osobom, że lepiej nie palić. Nie jesteśmy w stanie rozróżnić, która z tych osób będzie tym przysłowiowym dziadkiem – okazem zdrowia, który palił do dziewięćdziesiątego roku życia, a kto zachoruje w sześćdziesiątym roku życia i nie poradzi sobie z chorobą.
I rzeczywiście jest tak, że pewne osoby są dużo bardziej narażone, inne mniej, ale nie umiemy tego stwierdzić, stąd rekomendacje dotyczą całej populacji.
Rekomendacje rekomendacjami, ale nadal zrezygnowanie z papierosów i alkoholu słabo nam, jako społeczeństwom, wychodzi.
Ponad wszelką wątpliwość zostało udowodnione, że nie ma bezpiecznej dawki alkoholu. Koniaczek dla zdrowia czy setka na trawienie to mity. A spożycie alkoholu wzrasta. Podobnie jest z papierosami. 1/4 dorosłych mężczyzn i 1/5 dorosłych kobiet codziennie pali papierosy. To są miliony palaczy. I o ile u mężczyzn historycznie częstość palenia rzeczywiście z roku na rok zmniejsza się, to u kobiet nadal nie widzimy takich tendencji. W wyniku tego od lat obserwujemy wzrost zachorowalności na raka płuca u kobiet i wzrost umieralności. Od 2007 roku rak płuca jest pierwszą przyczyną umieralności nowotworowej u kobiet. Nie rak piersi, a rak płuca. Jest to schorzenie prawie wyłącznie związane z paleniem.
A na rynku pojawiają się coraz to nowsze produkty tytoniowe. W tym jednorazowe papierosy. Wiele osób, nawet tych wcześniej niepalących, zaczęło z nich korzystać, bo nie śmierdzą, są dostępne, kolorowe, fajne jako dodatek do imprezy.
Na szczęście te produkty są względnie krótko na rynku i jako środowisko naukowe z Ministerstwem Zdrowia bardzo intensywnie pracujemy nad nowymi przepisami. Mam nadzieję, że jeszcze w tym roku uaktualniona zostanie tzw. Dyrektywa antytytoniowa i uda się wprowadzić zakaz najpierw jednorazówek, a potem innych zamienników. Zauważmy, jak szkodliwy i agresywny marketing idzie za tymi produktami. Są one kierowane głównie do młodzieży – owocowe smaki i zapachy, niska cena, kolorowe opakowania. A dzieci, które używają tych produktów, uzależniają się od nikotyny i zostają palaczami.
”O ile u mężczyzn historycznie częstość palenia rzeczywiście z roku na rok zmniejsza się, to u kobiet nadal nie widzimy takich tendencji. W wyniku tego od lat obserwujemy wzrost zachorowalności na raka płuca u kobiet i wzrost umieralności”
Cieszy natomiast zdecydowana odpowiedź środowisk naukowych i medycznych. Wiemy, że są kraje, w których udało się przeciwdziałać paleniu na dużą skalę. W Skandynawii osiągnięto jednocyfrową częstość palenia. W Kalifornii w Stanach Zjednoczonych prawie nikt nie pali papierosów – palacze to zaledwie 5 proc. My jesteśmy na początku tej drogi. Również w kontekście wspomnianego alkoholu. Nadal wielu osobom trudno zrozumieć, że zagraża nam każda dawka alkoholu.
Jest taki dokument – Europejski Kodeks Walki z Rakiem. Mam zaszczyt zasiadać w Komitecie Sterującym w Międzynarodowej Agencji Badań nad Rakiem w Lyonie i obecnie pracujemy nad piątą edycją kodeksu – w tej chwili obowiązuje czwarta edycja i już w niej jednym z zaleceń jest ograniczenie spożycia alkoholu. Jest to jedno z najtrudniejszych zaleceń, jeśli chodzi o odbiór społeczny, również w środowiskach medycznych. Często wywołuje żarty i śmiech, bo jak to zrezygnować z alkoholu…
A czy nowotwory u dzieci są coraz częstsze? Nieraz można odnieść takie wrażenie, gdy w sieci pojawiają się kolejne zbiórki.
Dane epidemiologiczne nie potwierdzają, że mamy do czynienia ze wzrostem zachorowalności na nowotwory wśród dzieci. Te przypadki to bardzo niewielki odsetek nowotworów. Raki u dzieci mają zupełnie inną etiologię. Nawet 70 procent nowotworów u dorosłych wynika z narażenia na czynniki ryzyka i to przez wiele lat. U dzieci nowotwory najczęściej wynikają z nieprawidłowości genetycznych, np. wrodzonych mutacji, bo dzieci są za krótko na świecie, żeby mogło to wynikać z czynników zewnętrznych. Na szczęście coraz lepiej wychodzi nam leczenie tych przypadków. Białaczka, najczęstsza postać nowotworów u dzieci, była kiedyś wyrokiem, teraz mamy skuteczne terapie.
Wspomniała pani, że wykrycie na wczesnym etapie nieprawidłowości chroni przed rozwojem nowotworu, ale wielu Polakom nadal nie po drodze do lekarza. Dane Eurostatu pokazują, że aż 40 proc. Polaków nie wykonuje badań profilaktycznych. To jeden z najwyższych wskaźników w Europie.
W kontekście nowotworów niestety nadal powtarzamy wiele mitów. Jednym z nich jest to, że idzie zdrowy człowiek do lekarza i ten nagle wynajduje mu chorobę. A jak się nie badamy, to nie mamy chorób. Albo „nie pójdę na operację, bo koleżanka poszła, coś jej wykryli i umarła”. A medycyna jest na takim etapie, że za chwilę być może niektóre nowotwory nie będą w ogóle występować w populacji. Na przykład rak szyjki macicy – nie jest to może jeden z najczęstszych nowotworów, ale to rak, o którym właściwie wiemy już wszystko. Znamy jego przyczyny, mamy skuteczną szczepionkę przeciwko HPV, który jest niezbędnym czynnikiem do wystąpienia tego raka. Dzięki szczepionce nie dojdzie do zakażenia, a jak nie ma zakażenia HPV, to nie dojdzie do zachorowania.
”Prawie 90 proc. nowotworów jelita grubego wywodzi się z polipów, więc jeżeli specjalista na badaniu kolonoskopii znajdzie zmianę, to jest w stanie w trakcie samego badania taki polip usunąć. Jeżeli polip nie zostanie wykryty, będzie się rozwijać i w końcu może rozpocząć się proces nowotworzenia”
Mamy skuteczny screening, czyli badanie dla populacji nieszczepionej. Mamy badania, które pozwalają wykryć zmiany przedrakowe, dysplazje, nieprawidłowości i wyleczyć je, zanim w ogóle dojdzie do zachorowania. Postępy są też w przypadku raka piersi. To rak, który zajmuje pierwsze miejsce pod względem zachorowalności niemal na całym świecie, ale mamy dobry system badań przesiewowych, mammografię – fakt, pozwala ona wykryć wczesne zmiany nowotworowe, a nie zmiany przedrakowe, ale dysponujemy już skutecznymi terapiami. Wczesne raki naprawdę dobrze się leczą i pacjentki mogą wrócić do aktywnego życia.
W tej chwili pacjenci onkologiczni leczeni są chirurgicznie, ale też chemioterapią, radioterapią, immunoterapią, hormonoterapią. Mamy naprawdę dużo do zaoferowania i uczymy się od ekspertów z całego świata. Obecnie na przykład zaleca się, żeby kolonoskopię wykonywać dopiero po pozytywnym teście na krew utajoną w kale. Taki prosty test możemy zrobić nawet w domu. Jak są nieprawidłowości, robimy kolonoskopię, która pomoże wykryć ewentualne zmiany przedrakowe.
Czy na podstawie morfologii krwi jesteśmy w stanie stwierdzić, że w organizmie rozwija się nowotwór?
Jeśli chodzi o nowotwory, to niestety nie – poza nielicznymi przypadkami. Bardzo rzadko na podstawie wyników badań krwi jesteśmy w stanie wyłapać nieprawidłowości. Jednak morfologia jest oczywiście wskazana przynajmniej raz w roku. Jeżeli chodzi o nowotwór, to nie mamy markera czy testu, które wskazałyby, że w organizmie dochodzi do procesu nowotworzenia. Naukowcy cały czas nad tym pracują.
Poza badaniami, które wymieniałam wcześniej, jest jeszcze jedno badanie przesiewowe prowadzone w Polsce w ramach pilotażu. To badanie w kierunku wczesnego wykrywania raka płuca u tak zwanych heavy smokers – osób, które co najmniej 20 lat paliły paczkę dziennie lub dwie paczki przez 10 lat. Screening u takich osób pozwala wykryć wczesne postaci raka płuca w grupie wysokiego ryzyka.
Co według pani powinno być obecnie priorytetem w profilaktyce onkologicznej?
Priorytetem powinno być propagowanie zdrowego stylu życia, ale nie tylko przez edukację i informację, bo to jest za mało. Konieczne są rozwiązania systemowe, które ułatwiłyby ludziom z mniejszych miejscowości czy z mniejszymi zasobami finansowymi dostęp do zdrowej żywności, ale i umożliwiłyby podejmowanie aktywności fizycznej. Do tego potrzebna jest infrastruktura, warunki, wprowadzenie regulacji dla pracodawców. Za podatkiem cukrowym powinno pójść podniesienie akcyzy na tytoń i alkohol. Dostęp do używek powinien być utrudniony, dlatego sprzeciwiam się punktom sprzedaży 24/7 czy alkoholowi na stacjach benzynowych – nie mieści mi się w głowie, że w takich miejscach jest on dostępny przez całą dobę.
Jeszcze do niedawna alkohol był bez ograniczeń reklamowany w mediach społecznościowych.
Właśnie edukacja i informowanie pacjentów to jest jedna rzecz. Uważam, że rozwiązania systemowe mają większą moc. Na przykład w 2017 roku udało się przeforsować w Sejmie ustawę, która zakazuje korzystania z łóżek opalających osobom niepełnoletnim z powodu zagrożeń związanych z nowotworami skóry. Z jednej strony ludzie nie lubią zakazów, z drugiej – nieraz dopiero wtedy do nich dociera, że coś jest zagrożeniem.
Podobnie jest z energetykami.
To też dobry przykład. Myślę, że zakaz unaocznił wielu osobom, że “niewinne napoje” są naprawdę szkodliwe i nie powinny być spożywane przez najmłodszych. Bywa oczywiście tak, że na niektórych zakaz działa odwrotnie, ale jednak większość osób poddaje się regulacjom. Ograniczanie dostępności szkodliwych produktów wpływa na ich mniejsze spożycie.
Ważne jest również umożliwianie wykonywania badań o sprawdzonej skuteczności. Dopiero od czerwca zeszłego roku jako ostatni kraj w Unii Europejskiej wprowadziliśmy narodowy program szczepień przeciwko HPV, który obejmuje dziewczęta i chłopców. Odsetek wyszczepienia jest obecnie bardzo niski, bo wynosi około 20 proc., ale dajemy sobie czas. Musimy też pracować nad tym, żeby rodzice chcieli szczepić dzieci.
Walka z dezinformacją też jest dużym wyzwaniem systemowym. W internecie już roznoszą się nieprawdziwe informacje na temat tej szczepionki. Zresztą – nie tylko tej.
Całkowicie się zgadzam. Dezinformacja to ogromne wyzwanie. Ludziom coraz trudniej odróżnić informacje prawdziwe od fałszywych. Na jeden komunikat Ministerstwa Zdrowia mamy 10 fake newsów, które straszą, wywołują zamęt. Rzetelne informowanie to zadanie dla nas, dla pracowników systemu ochrony zdrowia, naukowców, dziennikarzy.
Jednocześnie zawsze podkreślam, że trzeba ludziom oddać sprawczość. System systemem – on ma coś umożliwiać – ale gdy ludzie czują, że mają wpływ, to zaczynają stosować się do zaleceń. Najgorzej jest, gdy czujemy, że wszystko jest poza nami, nasze działania nie mają znaczenia, nic nie możemy zrobić. W przypadku nowotworów możemy zrobić naprawdę dużo i to już na poziomie codziennych decyzji. Coraz większe możliwości mają również lekarze. Pacjentom na początku często wydaje się, że diagnoza to wyrok, najgorsza tragedia. Jednak zawsze podkreślam – im wcześniej wykryjemy zmiany, tym szybciej możemy działać. Diagnoza ratuje życie. Obecnie nowotwory uznaje się za choroby przewlekłe. To już nie jest tak, że dowiadujemy się o nowotworze i “zostało nam kilka miesięcy życia”.
Prof. Marta Mańczuk – zastępczyni kierownika Zakładu Epidemiologii i Prewencji Pierwotnej Nowotworów Narodowego Instytutu Onkologii, współautorka Europejskiego Kodeksu Walki z Rakiem i koncepcji medycyny stylu życia, ekspertka Narodowej Strategii Onkologicznej w dziedzinie prewencji pierwotnej nowotworów, członkini Zarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Onkologicznego.
Polecamy
Polskie naukowczynie opracowują rewolucyjną metodę leczenia raka jajnika. „Bardzo obiecująca”
Ciężkie infekcje COVID-19 mają zaskakujący wpływ na rozwój raka
Używały talku, zachorowały na raka jajnika. „Po prostu ufałyśmy temu, co mówiły reklamy” – mówią i pozywają kosmetycznego giganta
Dave Coulier ma raka w trzecim stadium. Wspiera go kolega z „Pełnej chaty”
się ten artykuł?