Dr Tadeusz Oleszczuk: „Do menopauzy warto się przygotować. Sygnały, które daje ciało, bywają bardzo subtelne”
„W dojrzałym wieku kobieta kończy rozdział związany z rozmnażaniem. Jednak dostaje w zamian dużo więcej – świadome życie. Jeśli menopauza jest przekwitaniem, to – hello, girls – każdy, kto ma ogród, wie, że kolejny etap to owocowanie. I najlepsza część egzystencji – zbiory”. Tak w książce „O menopauzie. Czego ginekolog Ci nie powie” piszą autorzy Anna Augustyn-Protas oraz Tadeusz Oleszczuk. Mierzą się w niej z jednym z ostatnich tabu w naszej kulturze, obalając mity związane z klimakterium. Jak piszą: „Klimakterium jest wąską kładką, na którą w połowie życia wchodzi każda dziewczyna”. O tym jak przejść przez nią zdrowo, w pełni sił i w dodatku w satysfakcjonujący sposób, mówi ginekolog-położnik dr Tadeusz Oleszczuk.
Oktawia Staciewińska, Hello Zdrowie: Zacznijmy od początku. Czym właściwie jest menopauza?
Dr Tadeusz Oleszczuk: Ujmując temat najkrócej i najprościej – to zaprzestanie pracy jajników, a dokładnie zaprzestanie produkcji estradiolu – głównego hormonu estrogenowego. Tylko miejmy świadomość, że to nie dzieje się – mówiąc potocznie – „rach ciach”. To proces. Okres menopauzalny trwa mniej więcej od roku do trzech lat. Na przestrzeni tego czasu jajniki produkują coraz mniej hormonów, aż wreszcie dochodzi do zatrzymania cykli miesiączkowych i całkowitej niemożliwości zajścia w ciążę.
Po co kobiecie takie fizjologiczne zmiany?
Cykle miesiączkowe i owulacje umożliwiają kobiecie zajście w ciążę. Biologia tak to wyliczyła i zaplanowała, że dziewczyna będzie miała największą wydolność zachodzenia w ciążę i szansę na jej donoszenia w wieku około od 18 do 45 lat. To jest takie optymalne okno – oczywiście im młodsza, powiedzmy w okolicy 20.-30. roku życia, szansę na to, że zajdzie w ciążę, ma większą. Każdy cykl z biologicznego punktu widzenia jest potwierdzeniem tej możliwości. Jeżeli w ciągu dwóch tygodni nie pojawi się zagnieżdżenie zapłodnionej komórki jajowej w jamie macicy, to pojawia się miesiączka. Te cykle pojawiają się w miarę regularnie: 28 plus minus 4 dni i one są po to, żeby kobieta też wiedziała, kiedy w tę ciążę ma największe szanse zajść.
W pewnym momencie jednak organizm chce powiedzieć „dość”. Jego wydolność ogólna, ale też wydolność narządów – płuc, serca – jest mniejsza. Zaczynają się pojawiać cykle bezowulacyjne, bo z biologicznego punktu widzenia szanse nie tylko na zajście w ciążę, ale i jej donoszenie, są mniejsze.
Matka natura nierówno potraktowała kobiety i mężczyzn – panowie pozostają płodni do końca swojego życia.
U mężczyzn też ta biologia, fizjologia się zmienia. Jednak pamiętajmy, że rola mężczyzny w procesie rozmnażania jest taka, żeby w ciągu swojego życia – i tak jest też biologicznie to ukształtowane – miał kontakt z pewną liczbą kobiet i zapładniając je, zadbał o przetrwanie gatunku.
Ciąża trwa 9 miesięcy i jest to czas, w którym organizm kobiety będzie niezwykle eksploatowany. Od momentu jego rozpoczęcia do zakończenia kobiece ciało wykonuje ciężką pracę. A jeszcze cięższa, gdy np. przyszła mama ma anemię, przewlekłe stany zapalne czy zaburzenia tolerancji glukozy lub cukrzycę – nierzadko wtedy ciąża przebiega problematycznie.
Swoją drogą, obserwuję, że coraz więcej dziewczyn ma problem z zajściem w ciążę ze względu na jakieś obciążenia, np. insulinooporność. I biologia wtedy mówi jej: „Nie pozwolę ci zajść w ciążę, bo mogłabyś jej nie donosić albo przebiegałaby z problemami”.
”Trzeba zadbać o swoje ciało, pokochać je – dać mu się wyspać, dobrze zjeść, poprzytulać, pokochać, mieć dobre relacje z jakąś bliską osobą. A nie żeby gnać przez życie, dobiec do menopauzy i nie mieć dalej siły”
Wracając jednak – biologia zobowiązuje kobietę do 9 miesięcy opieki nad ciążą. Dlatego kobieta jest bardziej zainteresowana wyszukaniem odpowiedniego ojca dla dziecka, no bo konsekwencje tego stosunku będą długie. W przeciwieństwie do tych poniesionych przez mężczyznę. Mówię oczywiście tylko o fizjologii. Bo on w tym czasie, kiedy kobieta zajęta jest ciążą, karmieniem, opieką, może (z punktu biologicznego) zapłodnić jeszcze kilka innych. Kobieta musi być bardziej wydolna wielonarządowo, by doprowadzić do finalnego, szczęśliwego zakończenia – urodzenia zdrowego noworodka.
Powiedzmy jeszcze w tym miejscu, że kobieta się rodzi z jajeczkami. Jest ich około 340 i one mają prawo dojść do głosu w ciągu jej życia. Natomiast mężczyzna wytwarza plemniki na bieżąco. Kiedyś standardem były rodziny wielodzietne, teraz – wiadomo, to się zmienia. Jednak na poziomie fizjologicznym stąd właśnie wynika to zróżnicowanie. Niestety zatrucie środowiska na przestrzeni ostatnich dziesięcioleci przyczynia się do coraz słabszych parametrów nasienia i większych problemów z uzyskaniem ciąży.
Wróćmy jeszcze na moment do okresu menopauzalnego. Nieco już wyjaśniliśmy, dlaczego to właśnie „ten czas” w życiu kobiety. Ale czy w okresie menopauzalnym też dostrzec można różne etapy? Czy ten proces przebiega w jakiś widoczny sposób?
Szczyt naszych biologicznych możliwości, jeśli chodzi o poziom hormonów, osiągamy około 30. roku życia. Dlatego jeśli dziewczyna planuje i zakłada zajście w ciążę „jak już będzie miała pracę, dom, karierę”, to raczej będzie miała wtedy 35 lat albo więcej. Musi liczyć się z tym, że wtedy nie każdy cykl jest owulacyjny, a jedynie co drugi albo co trzeci daje szansę na zapłodnienie. Krótko mówiąc: po 35. roku życia, a tak naprawdę już od 30. ubywa nam po kilka procent estradiolu (a tym samym szans na spontaniczne zajście w ciążę). Oczywiście to jest gołym okiem niezauważalne, jednak powoli zaczynamy „zjeżdżać z górki”.
Dlatego uważam, że do menopauzy warto się przygotować. Bo kiedy przyroda odkryje karty w wieku 45-50 lat i całkiem spadnie nam ochrona dawana przez hormony (estrogeny), to wiele rzeczy wyjdzie na jaw. Może pojawić się wzrost masy ciała, spadek libido, zaburzenia koncentracji czy pamięci krótkiej.
Co dokładnie ma pan na myśli?
Estrogeny chronią kobietę przed osteoporozą czy choćby wspierają odporność na choroby układu krążenia. Jaka jest ta profilaktyka w takim razie? Koniecznie należy zwrócić uwagę na poziom stresu, na relacje, na dietę, czyli na wszystkie te czynniki, które mają wpływ na nasze zdrowie. Także sen, nawodnienie, aktywność fizyczną. Bo podkreślę, że chodzi o elementy, które decydują o zdrowiu na każdym z jego płaszczyzn, czyli zdrowiu psychicznym, fizycznym i społecznym. Ciało może nam służyć całe życie, dlatego brzydko mówiąc, jeżeli będziemy chcieli je zaorać, to odwróci się przeciwko nam.
Warto się przygotować do tego wcześniej i o tym pomyśleć. Sygnały, które daje nam ciało, są bardzo subtelne. Np. szybciej się męczymy, jesteśmy bardziej zaspane, potrzebujemy więcej czasu na regenerację. Trzeba więc zadbać o swoje ciało, pokochać je – dać mu się wyspać, dobrze zjeść, poprzytulać, pokochać, mieć dobre relacje z jakąś bliską osobą. Tak, żeby to nasze ciało mogło się cieszyć, a my się cieszyć tym, że w nim mieszkamy. A nie żeby gnać przez życie, dobiec do menopauzy i nie mieć dalej siły. Im wcześniej to zrozumiemy, tym bardziej świadomie możemy unikać nieprzyjemnych objawów w okresie menopauzy.
Części tych objawów, jak pan mówi – nie widać albo są subtelne. Ale pewnie są takie bardziej widoczne. Które z nich powinny być szczególnie niepokojące?
To przede wszystkim niepohamowany (trudny do opanowania) wzrost masy ciała. Czyli: robię wszystko to co zawsze i tak jak do tej pory, ale mam 44 lata i samo z siebie przybywa mi rocznie kilogram, może dwa… W ten sposób może ujawniać się właśnie spadek estrogenów lub też nadmierne wyrzuty prolaktyny. To niewątpliwie czas na zmianę, jeśli do tej pory kobieta umiarkowanie dbała o dietę. Można oczywiście włączyć hormonalną terapię zastępczą czy antykoncepcję, a więc podawać organizmowi subtelne dawki estradiolu – indywidualnie dobrane na podstawie wyników przeprowadzonych badań. Często problem masy ciała wiąże się też z poziomem prolaktyny, dlatego uczulam, by kontrolować tarczycę. Osobiście bardzo zwracam na to uwagę, zawsze kierując na USG z oceną jej objętości wyrażoną w mililitrach.
”Ciało może nam służyć całe życie, dlatego brzydko mówiąc, jeżeli będziemy chcieli je zaorać, to odwróci się przeciwko nam”
A do tego dochodzi jeszcze efekt spadku poziomu minerałów. W miarę upływu lat spada poziom przyswajania witaminy D3, cynku, selenu, jodu – te zasoby dane nam na początku życia zostały ograniczone. Teraz trzeba je uzupełniać. Bo zaczną się pojawiać częstsze infekcje, zmiany skórne, niedobory potęgowane przez stres.
Co jeszcze? Miesiączkowanie – jeszcze jest, nawet regularne, ale powoli pojawia się brzuszek, nieco większe piersi, trochę więcej tkanki w biodrach. To takie sygnały, które wysyła nam ciało, mówiąc, że za jakieś 2-3 lata przestanie pojawiać się krwawienie.
Pojawiają się też zaburzenia koncentracji, krótkotrwałe zaburzenia pamięci, czyli „jejku, jak się nazywał ten aktor, czy ta koleżanka, czy ta dziennikarka”. I wreszcie spadek libido będący konsekwencją spadku poziomu estrogenów. Tu jednak sprawa wygląda różnie – indywidualnie właśnie w zależności od ogólnego stanu zdrowia, pracy wątroby, poziomów hormonów, psychologicznie związane z akceptacją ciała.
To, co chcę powiedzieć od dłuższego czasu, to że konieczna jest holistyczna ocena stanu własnego zdrowia, analiza parametrów i indywidualna, odpowiednia opieka.
Jakie w takim razie regularne badania „od teraz”, czy powiedzmy od tego 35. roku życia, wykonywać?
Powtórzę – indywidualne. Są oczywiście badania, które wszyscy powinni zrobić, typu glukoza, profil lipidowy, kwas moczowy, witamina D3, onkopakiet 6 minerałów, mutacje genetyczne czy USG tarczycy, piersi, ginekologiczne itp. Ale jeśli coś gdzieś się pojawia, np. torbiel, to trzeba sprawdzić dlaczego. Może tarczyca jest za mała? Prolaktyna za wysoka? Może to kwestia genetyki? Trzeba sprawdzać każdą zmianę, nie bagatelizować i na podstawie konkretnych wyników badań przygotowywać się na przyszłość.
Powiedzmy jeszcze kilka słów o przedwczesnej menopauzie. Czy ona jest dziedziczna?
Bardzo mało się mówi o kobietach, które dużo wcześniej zaczynają mieć menopauzę. Ja też obserwuję, że coraz więcej kobiet ma wcześniejsze objawy menopauzy. Nie mówimy w jej kontekście o dziedziczeniu – raczej dziedziczne są zaburzenia hormonalne. Znaczenie ma też środowisko, odżywianie, stres, aktywność fizyczna itd. Na pewno niekorzystnie działa wszechobecna chemia dodawana już chyba do wszystkiego. Od żywności poprzez środki do higieny czy otaczająca nas w postaci ubioru, przedmiotów, z którymi stykamy się codziennie.
Weźmy na przykład tarczycę. Coraz częściej słyszymy o Hashimoto. Jeśli przyszła mama będąc w ciąży, ma związany z tym wysoki poziom przeciwciał, to płód już te przeciwciała „widzi” w swojej krwi. Jeśli matce zatrzyma się miesiączka w wieku 42-46 lat, a ma dwoje lub troje dzieci, to prawdopodobieństwo, że u córki będzie podobnie, jest wysokie.
Ale chcę jeszcze powiedzieć, że odpowiednie poprowadzenie tego procesu – analiza poziomu prolaktyny, znalezienie przyczyny i wyregulowania – sprawia, że niekiedy u takich młodych osób miesiączkę można starać się przywrócić. Powiem to jeszcze raz: podchodźmy zawsze indywidualnie, holistycznie i z ogromną uważnością na siebie.
Wróćmy jeszcze do tego, co tutaj zostało napomknięte, a mianowicie libido. Często słyszy się, że spadek libido jest wpisany w menopauzę. Czy rzeczywiście seks po menopauzie czy, powiedzmy, w tym procesie, jest inny, czy się zmienia?
Libido to nie jest jeden guzik, że ja go nacisnę albo odcisnę, że albo będzie, albo nie. Wiele czynników wpływa na libido. Rzeczywiście kobiecie jest potrzebny pewien poziom estrogenów, a nawet testosteronu. Niemniej na relację seksualną nawet po jego spadku przekłada się to wszystko, co robiliśmy z partnerem czy partnerką na przestrzeni ostatnich lat. Mówię o budowaniu relacji. Można mieć 30 lat, wysoki poziom estrogenu, jednak żyć w ciągłym stresie i napięciu, korzystać z używek i mieć problem ze współżyciem. Dlatego tak często się mówi, że na urlopie seks smakuje lepiej. No tak – bo jesteśmy mniej spięci, bardziej wypoczęci.
Ze statystyk wynika, że ludzie seks generalnie uprawiają w sobotę wieczorem. W tygodniu, kiedy jest praca, szkoła, obowiązki zawodowe czy rodzinne – rezygnują z niego. Najlepsza profilaktyka to czułość i bliskość z partnerem. Bardzo ważne jest też podłoże psychologiczne związane z akceptacją własnego ciała. Sprawa jest więc indywidualna i nie same hormony tu decydują.
Ale też wszystko to, o czym mówiłem wcześniej, bo libido jest jednym z elementów w tej sieci. Zdrowa i wartościowa bio dieta, aktywność fizyczna, uregulowanie poziomu prolaktyny i inne elementy zdrowotne, wreszcie troska o nastrój i niski poziom stresu. Wtedy libido jest takim diamentem w pierścieniu honorującym harmonię.
”Obserwuję, że coraz więcej kobiet ma wcześniejsze objawy menopauzy”
Panie doktorze, a jak to jest z tą hormonalną terapią menopauzalną? Kobiety się jej czasem boją…
Tak, boją się, to prawda. Ale niepotrzebnie.
Kiedy terapia hormonalna się pojawiła, te kilkanaście lat temu, nie byliśmy dobrze przygotowani. Było mało literatury w tym temacie i nierzadko przepisywano kobietom zbyt duże dawki hormonów lub nieodpowiednio dobrane indywidualnie. Nie było badań genetycznych, onkopakietu 6 minerałów, więc ta terapia nie była indywidualizowana. W dużym uproszczeniu – wszystkie kobiety zostały wrzucone „do jednego worka” i na tej podstawie wyciągano wnioski. Po czasie okazało się, że statystycznie u 6-7 na 100 tysięcy kobiet pojawił się rak piersi. Ale społeczny odbiór był taki, że HTZ = nowotwory. Tak przecież nie jest, bo całe życie mamy wyższe poziomy hormonów.
Teraz już wiemy, że nie ma jednej terapii, która sprawdzi się u wszystkich. Należy przeprowadzić badania – ocenić odporność organizmu, ryzyko chorób i na tej podstawie indywidualnie kwalifikować do terapii hormonalnej. Kluczowe jest jednak przeprowadzanie regularnych badań profilaktycznych. Bo nawet jeśli pojawi się nowotwór, będący niekoniecznie skutkiem terapii hormonalnej, to wcześnie rozpoznany ma szansę być całkowicie uleczalnym. Te kobiety po prostu częściej się badają, profilaktycznie również.
Co nam daje terapia hormonalna?
Pomaga nam utrzymać dobrą jakość życia, przedłużyć młodość, czy raczej taką dojrzałość. Dzięki HTZ „zatrzymujemy czas”, powiedzmy, na etapie 45.-50. roku życia. Bo tego chyba nie powiedzieliśmy – że w pełni o menopauzie mówimy właśnie w tym okresie życia.
Z raportu Kulczyk Foundation wynika, że ponad 70% Polek przed menopauzą określa swój stan wiedzy o niej jako zły lub trudny do określenia. Najczęściej dowiadują się czegoś na ten temat z internetu (46%) lub od lekarzy (40%), przy czym 54% ankietowanych kobiet uważa, że wśród lekarzy brakuje holistycznego podejścia do menopauzy. Inne zebrane w raporcie dane wcale nie są dużo bardziej optymistyczne. Co pan obserwuje?
Zgadzam się, że Polki mało wiedzą o menopauzie, jednak w moim odczuciu rośnie grupa kobiet bardziej świadomych. Tych, które nie godzą się na wszystko, co dotychczas dotykało kobiety. Świadomie dbają o swoje ciało – chodzą na jogę, utrzymają wagę i ciało w dobrej formie, wykonują różne życiowo ważne ruchy czy aktywności. Np. podejmują decyzję o rozstaniu z toksycznym partnerem, zakładają firmy, decydują się często też na terapię hormonalną. I chcę powiedzieć głośno, że dla mnie to są dziewczyny, które wygrały. Jestem przekonany, że obserwują, jak ich koleżanki przestają o siebie dbać, nierzadko zapadają się w sobie, wycofują. A te świadome, choć czasem minęło już 10 lat od menopauzy, wciąż w pełni korzystają z życia.
Bardzo bym chciał, żeby to się przebiło do świadomości kobiet. Żeby takich dziewczyn było coraz więcej. Bo w dzisiejszych czasach takie wsparcie jest bezpieczne, skuteczne i przede wszystkim możliwe. Skoro więc możemy poprawić swoją jakość życia, to dlaczego by tego nie robić? Poza tym pamiętajmy, że nie tylko medycyna estetyczna, ale właśnie taka terapia hormonalna, nawet w niewielkich dawkach, to wsparcie od środka. Wzmocnienie skóry, kości, krwi. Wciąż jednak przy zachowaniu holistycznego podejścia, o którym ciągle mówię, czyli dieta, aktywność fizyczna, ruch i tak dalej.
Czy kobiety boją się menopauzy?
Zdecydowanie. W dużym uproszczeniu, ale najbardziej się boją, że „mąż się dowie”. Albo przyjaciółki. Że to już. Natomiast obserwuję też, że z czasem odkrywają, że ta zmiana w życiu nie jest straszna. Przeciwnie. Zaczynają choćby odkrywać ogromną przyjemność płynącą z bezpiecznego seksu.
Ciało się zmienia, samopoczucie się zmienia. Często, w nawiązaniu właśnie do tego, co pan powiedział, słyszy się, że dla wielu partnerów wciąż to jest tabu. I o ile kobieta nie ma z tym problemu, to ma go jej mężczyzna. Jak rozmawiać o menopauzie z bliskimi?
Mam taką obserwację, że jak dziewczyna jest dobrze poprowadzona przez lekarza, to jest w doskonałej sytuacji. Mężczyźni nie mają takiego wsparcia stricte lekarskiego. Często więc jak dowiadują się, ze żona ma menopauzę, to traktują to jak wyrok i wycofują się, nie podejmując żadnych działań. Siadają na kanapie, uznając, że to już koniec. Ona tymczasem rozkwita, chce jej się żyć, spotykać, podróżować. Przychodzi do gabinetu i opowiada, że nie poznaje swojego partnera, że on gaśnie, a nigdy taki nie był. Szkoda mi więc też panów, którzy „rezygnują z życia”.
I to postrzegam jako problem. Bo ona ma z kim pogadać, a on nie wie być może do końca, jak to ogarnąć. Ale to szersze zagadnienie.
Jakie są więc korzyści z menopauzy?
Jesteśmy już dojrzali, świadomi, a wciąż jeszcze możemy wiele zmienić w swoim życiu. Wiemy, co jest dla nas dobre, co jest piękne, co nas cieszy, co nam się podoba. Dlatego podkreślam, że to naprawdę może być najpiękniejszy okres naszego życia. Ostatecznie może dotyczyć aż 1/3 jego długości. Kobiety zaczynają się naprawdę cieszyć ze swoich ciał, doceniać je, cały czas odkrywać na nowo. Część zaczyna się masturbować, badać, poznawać, jak to jest inaczej. Kobiety sięgają po gadżety, lubrykanty. Wiele możliwości się otwiera. I nagle okazuje się, że w wieku pięćdziesięciu kilku lat można mieć najlepsze orgazmy w życiu.
I nawiązując do tego, co wcześniej – jeśli facet przysłowiowo „siedzi przed telewizorem”, to rzeczywiście może być bardzo trudne. Dlatego to budowanie relacji w życiu jest tak ważne. Bo nie doprowadzi do takiego rozłamu.
Pan często mówi, że życie po menopauzie zaczyna się na nowo…
Tak. Kobiety mogą być szczęśliwe, spełnione zawodowo, realizować się w relacjach. Dla nich menopauza oznacza tyle, że przestały miesiączkować, i nic więcej. Wypłynęły na spokojne wody oceanu. Tak będą ją przechodziły dziewczyny świadome, które dobrze się odżywiały, dbały o siebie, pilnowały tego. Ale są i takie, które zmianę znoszą ciężko – pojawiają się lęki, depresja. Dlatego tak bardzo zachęcam, by do menopauzy się przygotować. Holistycznie. Po 35., na pewno po 40. roku życia, gdy ta powoli zaczyna pukać nam do drzwi. Potrzebna jest jednak świadomość i odpowiednia edukacja.
Tadeusz Oleszczuk – doktor nauk medycznych, specjalista ginekolog-położnik, autor licznych publikacji w profesjonalnych czasopismach medycznych, miesięcznikach i kwartalnikach z tematów obejmujących doświadczenie zawodowe oraz najnowsze naukowe badania obserwacyjne i poglądowe. W swojej codziennej praktyce szczególną uwagę zwraca na profilaktykę, odżywianie i wpływ czynników zewnętrznych na zdrowie pacjentek.
Zobacz także
„Menopauza zawsze jest wyzwaniem dla relacji”. O tym, jak wpływa na związek, rozmawiamy z psycholożką i psychoterapeutką Pauliną Wojkiewicz
Menopauza to nie powód do wstydu! Ale nawet połowa kobiet nie mówi o niej partnerom
„Myślałam, że wszystko wiem, a potem menopauza dosłownie zmiotła mnie z planszy”. Za nami pierwsze warsztaty tworzenia Krótkiej Instrukcji. O Menopauzie
Polecamy
„Nie każdy związek chce być uratowany” – mówią seksuolog dr Robert Kowalczyk i dziennikarka Magdalena Kuszewska
„Za dużo wymagamy”. O tym, dlaczego coraz więcej osób ma problem ze znalezieniem partnera, rozmawiamy z Moniką Dreger, psycholożką
„Sztukę flirtowania trzeba aktualizować” – mówi seksuolożka Patrycja Wonatowska
„To nowy rozdział w długim marszu po równość”. Jest projekt ustawy o związkach partnerskich
się ten artykuł?