Dziennikarz zignorował dwa sygnały alarmowe zawału, trzeciego już nie było. „Nie róbcie tak, jak ja! Od razu dzwońcie po karetkę” – apeluje Przemysław Jedlecki
„Do końca łudziłem się, że to nie zawał serca, tylko atak paniki związany ze stresem. Dzisiaj mogę apelować: Nie róbcie tak, jak ja! Od razu dzwońcie po karetkę” – przekonuje 47-letni Przemysław Jedlecki, dziennikarz katowickiego oddziału Gazety Wyborczej. Na łamach dziennika podzielił się swoim doświadczeniem po przebytym zawale. Wyznał też, co mogło do niego doprowadzić.
„Zacząłem tracić oddech, łapać powietrze ustami. Przed oczami zrobiło mi się ciemno”
Przemysław Jedlecki, dziennikarz z wieloletnim stażem, na łamach katowickiej Gazety Wyborczej opublikował felieton pt. „Jak umierałem na zawał serca i co z tego wynikło. Nie wrócę do dawnego stylu życia”. Dla czytelników może być on ważną wskazówką: jak (nie) żyć, żeby nie mieć takich problemów zdrowotnych jak autor.
Już na początku felietonu Jedlecki przyznaje, że zlekceważył pierwsze sygnały, jakie wysyłał mu organizm. A to zadyszka podczas przejażdżki rowerowej, a to ból w klatce piersiowej podczas wchodzenia po schodach. Te dolegliwości zrzucał na karb stresu i przepracowania. Tylko że, jak pisze, trzeciego ostrzeżenia nie było.
Serce mocniej dało znać o sobie podczas pierwszego dnia urlopu. Nie zdążył jeszcze wyjechać nad morze, był w drodze do osiedlowego sklepu. Najpierw poczuł dziwny, metaliczny smak w ustach, potem ból poniżej lewego obojczyka, który opisuje jako uczucie „jakby ktoś założył mu metalową klamrę i ją stopniowo zaciskał (…) albo położył z 15 kilogramów na sercu, by przyduszony mięsień nie mógł swobodnie pracować”.
„Zacząłem tracić oddech, łapać powietrze ustami. Przed oczami zrobiło mi się ciemno. Myślałem, że zaraz zemdleję (…) Ból w klatce piersiowej nie malał. Pomyślałem, że to chyba zawał, ale odsuwałem od siebie tę myśl jak najdalej. Blady jak ściana, położyłem się do łóżka. Żonie powiedziałem, że źle się czuję” – opisuje pierwsze momenty po dotarciu do domu
Był oblany potem. Bał się, ale nie okazywał strachu przed rodziną. Ciśnienie i tętno wariowały. Tłumaczył sobie, że to najpewniej przez stres i zaraz przejdzie.
„Dziś wiem, że postąpiłem lekkomyślnie. Głupio nawet” – przyznaje. „Trzeba było natychmiast wzywać pogotowie. W leczeniu zawałów serca ważna jest tzw. złota godzina. To czas, w którym osoba z rozpoznaniem objawów choroby, powinna znaleźć się w pracowni hemodynamicznej, by udrożnić jej tętnice. Potem dochodzi do martwicy mięśnia sercowego” – tłumaczy Jedlecki.
Teraz dziennikarz apeluje, żeby nie brać z niego przykładu i natychmiast wezwać pomoc.
„Do końca łudziłem się, że to nie zawał serca, tylko atak paniki związany ze stresem. Dzisiaj mogę apelować: Nie róbcie tak, jak ja! Od razu dzwońcie po karetkę. Ratownicy zrobią wam EKG, wyślą wynik badania do szpitala, zanim was tam dowiozą, lekarze będą przygotowani do zabiegu. Liczy się każda minuta” – podkreśla.
Jak informuje dziennikarz w felietonie, do pobliskiej przychodni zawiozła go żona. Kiedy pojawiły się mdłości i ból, był już pewien, że ma zawał. Taką informację przekazał pielęgniarce, która natychmiast podpięła go do aparatu EKG oraz zawołała lekarkę. Jedlecki dostał pod język tabletkę (najpewniej chodziło o nitroglicerynę – przyp. red.). Trafił do szpitala w Katowicach-Ochojcu, gdzie przeszedł zabieg koronarografii (zabieg diagnostyczny, który umożliwia ocenę tętnic wieńcowych). Nagle jego stan się pogorszył.
„Gwałtownie spadło mi tętno, poczułem, że odpływam” – opisuje.
Trafił na OIOM, potem na oddział kardiologiczny. Dopiero później dowiedział się, że przeszedł bardzo groźny wstrząs kardiogenny. To stan, kiedy serce nie jest w stanie pompować wystarczającej ilości krwi, aby zaspokoić potrzeby organizmu. Jego przyczyną jest najczęściej rozległy zawał serca. Wstrząs kardiogenny jest ogromnym zagrożeniem życia i wymaga natychmiastowej interwencji medycznej.
„Po zawale najgorsze, co można zrobić, to usiąść, rozpaczać i rozmyślać”
Pierwsze spacery po szpitalnym korytarzu pokonywał w tempie 80-latka.
„Nie, nic mnie nie bolało, po prostu nie miałem siły, ale i odwagi iść szybciej” – opisuje.
Wiedział, że przeżycie zawału serca nie oznacza końca problemów. Zrozumiał, że musi zmienić swoje życie: schudnąć, unikać stresu, dbać o aktywność fizyczną i właściwie się odżywiać, tak aby poziom złego cholesterolu LDL był w normie. Najpierw jednak czekała go rehabilitacja. Kiedy pojawił się na zajęciach, zdziwił go wiek pozostałych mężczyzn. Byli w wieku 45 plus.
„Patrząc na nich pomyślałem, że młodzi zawałowcy zwykle nie mają pojęcia, że chorują na miażdżycę, która może ich zabić w każdej chwili. Miażdżyca nie boli, nie widać jej, zatyka tętnice powoli, całymi latami” – pisze.
Jak dodaje, fizjoterapeutki przypominały mu, że po zawale najgorsze, co można zrobić, to usiąść, rozpaczać i rozmyślać.
„Nic z tego! Serce to mięsień, a mięśnie się ćwiczy. Także po zawale”- podkreśla.
Czekały go także spotkania z dietetykiem i psychologiem.
„Dziś wiem, że taki tryb życia trzeba było prowadzić wcześniej”
Od zawału minęło 10 miesięcy. Dziennikarz schudł 25 kg, pilnuje niskotłuszczowej diety i uważnie czyta etykiety na produktach. Rower stał się dla niego środkiem transportu. W domu trenuje za to na rowerze stacjonarnym.
„Kondycję i samopoczucie mam lepsze niż przed zawałem” – pisze.
Ale towarzyszy temu gorzka refleksja. Jak pisze dalej, nie ma czego mu gratulować.
Rozwiń„Dziś wiem, że taki tryb życia trzeba było prowadzić wcześniej. Myśleć o sobie, nie denerwować się, pozwolić sobie nawet na odrobinę egoizmu, czasem lenistwa, by nabrać dystansu do codzienności. Szkoda, że jestem taki mądry dopiero po zawale. Całymi latami byłem po prostu głupi” – podsumowuje.
źródło: Gazeta Wyborcza
Zobacz także
Kardiolożka: Zawał serca w młodym wieku jest bardzo groźny. Polki najczęściej zabija choroba niedokrwienna serca
Zawał serca u młodych. „Jest groźniejszy dla kobiet. Wszystko przez objawy, które nie są charakterystyczne” – mówi prof. Piotr Jankowski, kardiolog
Dr n. med. Aleksandra Gąsecka-van der Pol: pacjentom kardiologicznym brakuje pomocy psychologa. Wiele czynników ryzyka zawału serca wynika z innych problemów
Polecamy
Młodsza córka Dawida Kubackiego ma tę samą wadę genetyczną co jego żona. „Leki trzeba brać do końca życia”
Przeszczepili serce najmłodszemu dziecku w Polsce. Mała Gabrysia miała tylko 7 tygodni
Picie 3 kaw dziennie może wspierać zdrowie serca. Tak mówią wyniki dużego badania
Proste badania krwi pomogą przewidzieć ryzyko zawału. Nawet 30 lat wcześniej
się ten artykuł?