Eksperci już wcześniej wiedzieli, że targ w Wuhan jest inkubatorem zarazy. Mówiono o tym od 5 lat

„Byłem na kilku targach, ale ten konkretny wydawał się inkubatorem zarazy. Dokładnie takim typem miejsca, w którym pojawić może się choroba” – mówi dr Eddie Holmes, biolog ewolucyjny i wirusolog, który w Wuhan był w 2014 roku. Okazuje się więc, że na długo przed wybuchem pandemii koronawirusa naukowcy podejrzewali, że targ z żywymi zwierzętami jest sporym zagrożeniem. 

Targ w Wuhan

Pandemia koronawirusa rozpoczęła się w grudniu 2019 roku na targu w Wuhan, gdzie sprzedawane są zwierzeta – żywe i martwe, często dzikie. Okazuje się jednak, że już kilka lat wcześniej naukowcy zdawali sobie sprawę z tego, że mokry targ w chińskim mieście może spowodować niebezpieczeństwo.

Dr Eddie Holmes, biolog ewolucyjny i wirusolog, w rozmowie z „The Telegraph” powiedział, że w 2014 r. był w Chinach, gdzie brał udział w projekcie mającym na celu tropienie nowych patogenów o pandemicznym potencjale. Wtedy właśnie członkowie Wuhan Centre for Disease Control zabrali Holmesa na mokry targ w Wuhan i wskazali jako miejsce, gdzie wirus ma możliwość przeniesienia się ze zwierząt na ludzi.

„Byłem na kilku takich targach, ale ten konkretny wydawał się inkubatorem zarazy. Dokładnie takim typem miejsca, w którym pojawić może się choroba” – mówił wirusolog.

W rozmowie z „The Telegraph” dr Holmes dodał, że zapamiętał targ w Wuhan jako miejsce, gdzie klatki z dzikimi zwierzętami były umieszczone jedna nad drugą. Wewnątrz znajdowały się ryby, węże, gryzonie i ssaki (np. jenoty azjatyckie). Wiele z nich nadal żyło.

Ekspert nie jest także pewien, czy Wuhan Centre for Disease Control podjęło jakiekolwiek środki mające na celu zmniejszenie ryzyka transmisji wirusów.

Początek pandemii w Wuhan

Przypomnijmy. 31 grudnia 2019 r. u pracowników i klientów targu w Wuhan zdiagnozowano chorobę podobną do zapalenia płuc. 41 osób trafiło do szpitala, a targ oficjalnie zamknięto następnego dnia.

Czy pandemia COVID-19 rozpoczęła się na targu w Wuhan? Naukowcy zastanawiają się nad tym do tej pory. Być może doszło tam po prostu do szerszej transmisji koronawirusa, który istniał już od jakiegoś czasu. WHO uważa, że wirus przemieścił się z nietoperzy na ludzi poprzez do tej pory niezidentyfikowane zwierzę. W toku dalszych badań odkryto natomiast, że pierwszym chorym, który miał związek z mokrym targiem w Wuhan, okazał się człowiek zakażony 12 grudnia.

Ale to nie wszystko. 18 kwietnia 2021 r. w magazynie „Science” opublikowano raport naukowców z University of California, University of Arizona oraz San Diego School of Medicine. Zawarto w nim analizę modeli rozprzestrzeniania się koronawirusa, z uwzględnieniem różnorodności genetycznej wirusa w Chinach, raportów o najwcześniejszych przypadkach COVID-19 w tym kraju, ale również informacji o poprzednich epidemiach.

Według badaczy, jest mało prawdopodobne, aby targ w Wuhan był prawdziwym „punktem zero” pandemii, która rozprzestrzeniła się na całym świecie.

„Z naszych ustaleń wynika, że pierwszy przypadek zakażenia koronawirusem SARS-CoV-2 musiał mieć miejsce między połową października a połową listopada 2019 r.” – uważają naukowcy.

Badacze przeprowadzili symulację, która pokazała, że w większości przypadków wirusy odzwierzęce wymierają samoistnie, zanim dojdzie do epidemii czy pandemii.

„Z SARS-CoV-2 mieliśmy do czynienia z nieszczęśliwym zbiegiem okoliczności. Za pandemię może odpowiadać przypadek – zakażona osoba, tłok i słaba wentylacja na targu w Wuhan” – dodają eksperci.

Michael Worobey, profesor biologii ewolucyjnej na Uniwersytecie Arizona, dodaje natomiast:

„Gdyby sprawy potoczyły się trochę inaczej, gdyby ta pierwsza zakażona osoba, która wprowadziła patogen na rynek Wuhan, zdecydowała się nie iść tego dnia na zakupy lub była zbyt chora, żeby tam pojechać i po prostu została w domu, wtedy to lub inne wczesne rozprzestrzenianie się SARS-CoV-2 mogły nie dojść do skutku. Wówczas być może nigdy nie usłyszelibyśmy o jego istnieniu”