Przejdź do treści

„Gdzie akupunktura nie zadziała, tam pomoże moksybucja”. O mało wciąż nam znanej naturalnej terapii opowiada Maria Czekaj

Maria Czekaj /fot.: SFERY Katarzyna Maluga&Joanna Małgorzata Kamińska
Maria Czekaj /fot.: SFERY Katarzyna Maluga&Joanna Małgorzata Kamińska
Podoba Ci
się ten artykuł?

Moksybucja, czyli ogrzewanie ciała palącym się, aromatycznym ziołem to jedna z najstarszych naturalnych terapii na świecie. Według Tradycyjnej Medycyny Chińskiej regularne stymulowanie określonych punktów na ciele może nam zapewnić długie i pełne witalności życie. Co jeszcze warto wiedzieć o moksie tłumaczy Maria Czekaj, akupunkturzystka i doktor astronomii prowadząca gabinet Flor Azul.

 

Maja Mendraszek-Goser: Skąd wzięła się moksybucja?

Maria Czekaj: To jedna z najważniejszych metod uzdrawiania stosowanych przez Tradycyjną Medycynę Chińską. Ja często używam terminu Tradycyjna Medycyna Chińska na zmianę z określeniem Medycyna Wschodu. Wpływy i tradycje różnych krajów Azji bardzo się przenikają, trudno je od siebie oddzielić – najlepszym przykładem jest to, że moimi głównymi nauczycielami byli: Koreańczyk i Japończyk. Sama moksybucja jest niezwykle popularna zarówno w Chinach jak i w Japonii. Począwszy od kuracji w szpitalach po domowe sposoby radzenia sobie z różnymi dolegliwościami – sięga się po nią wszędzie tam, gdzie pojawiają się problemy zdrowotne. W Europie najbardziej znana jest wciąż akupunktura, ale na Wschodzie moksybucja jest jej równa. To metoda starożytna a jednocześnie bardzo aktualna, bo nowoczesna medycyna też przecież często wykorzystuje podczerwień i oddziaływanie ciepłem. Nawet jeśli nie potrafimy tego dokładnie określić, bo mamy słabą świadomość ciała – często czujemy, że ekspozycja na ciepło, słońce, jedzenie ciepłych potraw działają na nas pozytywnie. Bardzo często wystarczy się rozgrzać (ciepłą kąpielą, masażem ciepłymi olejami czy w saunie) a znikają symptomy choroby, czujemy przypływ sił. W krajach, gdzie przeważa chłód, wiatr, wilgoć – terapia ciepłem powinna być absolutnie wskazana. Uważam, że moksybucja jest idealna dla naszej szerokości geograficznej.

O co chodzi w tej terapii?

Moksa polega na rozgrzewaniu i stymulowaniu ciepłem wybranych punktów na ciele. Jej nazwa pochodzi od japońskich słów oznaczających palące się zioło. Od tysięcy lat pomaga zapobiegać chorobom i leczyć najróżniejsze dolegliwości regulując przepływ krwi i energii i usuwając czynniki patogenne. Moksybucja jest oparta o tą samą filozofię i wiedzę, na której bazuje akupunktura. Jest więc struktura punktów akupunkturowych na ciele człowieka i system meridianów – wszystko jest połączone z konkretnymi narządami i funkcjami organizmu. Chodzi o to, aby stymulować (w przypadku moksy ciepłem) konkretne punkty na ciele, aby pobudzić przepływ krwi i energii i uzdrowić to, co znajduje się w środku. Nasze najcenniejsze organy są anatomicznie ukryte głęboko – aby pozbyć się zastoju, możemy więc otworzyć człowieka i je zoperować albo w naturalny sposób pobudzić je od zewnątrz. Ciało jest tak pięknie zaprojektowane, że istnieje możliwość wpływu na wewnętrzne organy poprzez punkty znajdujące się na zewnątrz ciała. To jest całe misterium Medycyny Wschodu. Moksa stymuluje ciepłem, ale mamy tu także efekt farmakologiczny samego zioła. To bardzo potężny efekt. Chciałabym wspomnieć tu najstarszy traktat medyczny – tak zwany Kanon Żółtego Cesarza, czyli najstarszą, spisaną, medyczną księgę na świecie, jest w niej takie zdanie: Gdzie akupunktura nie zadziała, tam pomoże moksybucja.

warsztaty moksybucji /fot.: SFERY Katarzyna Maluga&Joanna Małgorzata Kamińska

warsztaty moksybucji /fot.: SFERY Katarzyna Maluga&Joanna Małgorzata Kamińska

Wróćmy jeszcze na chwilę do tego wychłodzenia organizmu

Wychłodzenie organizmu, (nie mylić z przeziębieniem) może dotyczyć całości lub czasem jego konkretnych części ciała i w dłuższej perspektywie może prowadzić do tego, że czujemy się wycieńczeni lub zaczynamy chorować. I wtedy nasze nowoczesne mózgi szukają powalających hipotez, kosmicznych odkryć, które pomogą nam pozbyć się dolegliwości – im bardziej zawiłe otrzymamy teorie czy niesamowite naukowe rozwiązania, tym bardziej wydają nam się wiarygodne. A wystarczy zadać sobie zwykłe pytanie: Czy jest ci zimno czy ciepło? Gdzie w ciele czujesz chłód? Wychłodzenie powoduje zastój przepływu energii, krwi, płynów ustrojowych. Tutaj znowu dotykamy czegoś wciąż trudnego dla nas do zrozumienia w kontekście medycyny, czyli terminu: energii. Natomiast na Wschodzie na pojęciu witalności i energii bazuje cała tamtejsza medycyna. Zachodnia terminologia określiłaby to zjawisko jako energię nieustannie produkowaną przez każdą naszą komórkę, tak długo jak żyje. Tradycyjna Medycyna Wschodu mówi o nieustającym ruchu, przepływie w organizmie. Chińczycy uważają, że jeśli coś boli, to znaczy, że przepływ został zatrzymany. A to zatrzymanie może być konsekwencją właśnie na przykład wychłodzenia.

Co można leczyć moksą?

Wszystko. Każdy terapeuta działający w obszarze tradycyjnej Medycyny Chińskiej wypracowuje sobie swój styl. Jest tu tak dużo technik. Ja osobiście uwielbiam pracować z bańkami. Mój slogan to: Bańki na wszystko! I z moksą jest tak samo. Jest tak potężna, że można poświęcić jej 10, 20, 30 lat praktyki z pacjentami i wciąż się zadziwiać, jak wspaniałe daje efekty. Jest możliwość leczenia się samą moksą. Na co można jej używać? Zacznijmy od profilaktyki. Są takie punkty na ciele człowieka, gdzie regularna aplikacja moksy jest całościowym kompleksowym zadbaniem o zdrowie. Jeśli regularnie je stymulujemy moksą, będziemy zdrowi i pełni energii przez długie, długie lata. Oczywiści niektóre punkty różnią się dla kobiety i mężczyzny, ale generalnie jest to globalny przepis na długowieczność w doskonałej kondycji. Mój nauczyciel medycyny Wschodu powtarzał mi: rób to sobie samej i naucz swojego tatę, żeby dożył sędziwego wieku w super witalności. Tak robią Azjaci i są żywotni, długowieczni. Moksa nie ma tu żadnych konkretnych ograniczeń. Można używać jej po prostu, aby pozostać witalną, zdrową i piękną.

Gdzie jeszcze jest skuteczna?

Moksa powoduje w organizmie efekt wzmocnienia i oczyszczenia z toksyn. Jest naprawdę fascynująca. Na przykład jest taki punkt na małym palcu stopy (ostatni punkt Meridianu pęcherza moczowego) gdzie, jeżeli następuje aplikacja ciepłem w odpowiednim momencie ciąży – nieprawidłowo ułożone dziecko powoli zmienia pozycję i układa się właściwie. Stymulacja moksą w odpowiednim momencie może pomóc wówczas uniknąć cesarskiego cięcia. Wielu terapeutów to potwierdza. Generalnie moksa rozgrzewa energię Jang – w naszym systemie pojęciowym można powiedzieć, że dodaje nam żywotności – bardzo mocno odżywia i aktywuje krew. Tą terapią jesteśmy w stanie wpłynąć pozytywnie na produkcję świeżej krwi w organizmie. Stymulujemy więc zdrowie na poziomie globalnym. Człowiek wygląda piękniej i czuje się o niebo lepiej. Więcej świeżej, dotlenionej krwi płynie przez nasze komórki, usuwamy blokady, udrażniamy kanały. Kolejna rzecz – moksa uśmierza ból. Redukuje również śluz zmagazynowany w organizmie, czyli jedną z głównych przyczyn chorób. Śluz magazynuje się w całym ciele – nie tylko w nosie i płucach jak większość z nasz uważa, ale także w żołądku i innych organach. Typowe objawy nadmiaru śluzu to fakt, że jesteśmy pozbawieni sił, osowiali, bez energii. Może to być połączone z otyłością, ale występuje także często u osób bardzo szczupłych – mają wówczas zazwyczaj też problemy z oddychaniem. Moksa jest doskonała we wszystkich takich dolegliwościach chronicznych, jest polecana ludziom, którzy od dłuższego czasu nie mają energii i ogólnie czują się gorzej.

warsztaty moksybucji /fot.: SFERY Katarzyna Maluga&Joanna Małgorzata Kamińska

warsztaty moksybucji /fot. archiwum prywatne Marii Czekaj

Czym jest sama moksa?

Moksa to jest właściwie jedna roślina – bylica pospolita (Artemisia vulgaris) – czasem dodawane są do niej też mieszanki innych, aromatycznych ziół. Najlepszej jakości moksa suszy się przez kilka lat. Ta najczystsza produkowana jest nasion i jest najdroższa. Stosuje się ją bezpośrednio na skórze. Dobry terapeuta przygotowuje porcje moksy (ma konsystencję waty) wielkości ziarenka ryżu lub sezamu i kładzie na wybranym punkcie akupunkturowym a następnie podpala kadzidłem. Taka metoda wymaga ogromnej wiedzy i precyzji i najczęściej jest stosowana w Japonii i Chinach. Na Zachodzie wizja poparzenia skóry jest dla nas wciąż zbyt stresująca. W Azji to robi się z dziada pradziada, wszyscy wiedzą, że to działa, więc nikt nie przejmuje się tym, że będzie miał delikatny ślad na skórze. U nas stosuje się zazwyczaj aplikację pośrednią. Moksą w postaci cygara ogrzewamy nie jeden punkt, ale także cały obszar wokół niego. Można również zaaplikować ją na plasterku imbiru czy czosnku. Każdy ten dodatek ma konkretne znaczenie i właściwości. Jedną z moich ulubionych technik jest moksa na igle. Czyli na igłę, która jest już wbita w ciało kładziemy moksę. Często robię to przy różnego rodzaju dolegliwościach kobiecych i uwaga jest to niezwykle przyjemne dla pacjentki, choć wygląda poważnie, bo igły są wbite w brzuch. Można tak regulować zaburzenia miesiączkowania, problemy z płodnością, zaburzenia cyklu, nietrzymanie moczu.

Moksa rozgrzewa się do bardzo wysokiej temperatury od 500 do 900 st C i emituje promieniowanie podczerwone. Podnosi się temperatura skóry, tkanek podskórnych płytkich i głębokich, rozszerzają się naczynia krwionośne, co wspomaga krążenie, poprawia się aktywność komórek i enzymów a organizm oczyszcza się z toksyn.

Wspominałaś, że można stosować ją też samodzielnie?

Świetną opcją aplikacji, którą możemy robić w parach – jest specjalny domek (pudełko) do którego wkładamy cygaro moksy i stawiamy go na przykład na lędźwiach czy plecach. Uczucie błogości jest odprężające, to rozgrzewa nas bardzo głęboko. Jesienią i zimą – róbmy to regularnie, namawiam. Bardzo często uczę rodziców, jak mają przeprowadzać seanse z moksą u swoich dzieci, pokazuję, jak ogrzewać oskrzela i płuca czy zatoki. U dzieci efekty są błyskawiczne, bo ich młode organizmy reagują mocniej i regenerują się bardzo szybko. Zanim zaczniemy samodzielne eksperymenty z moksą, warto jednak pójść na jedną choćby wizytę do terapeuty i zapytać go, jakie punkty powinnyśmy stymulować. Akupunktury trzeba uczyć się latami. Moksę można aplikować nawet po prostu na bolące miejsca – to ulga zwłaszcza dla osób, które cierpią na choroby zwyrodnieniowe, bóle kręgosłupa czy kolan. Czasami taki ciągły ból wynika właśnie głównie z wychłodzenia. Wystarczy wtedy wygrzać to miejsce a moksa robi to fenomenalnie. Ogrzewasz, dopóki skóra się nie zaczerwieni lub kiedy czujesz, że jest ci zbyt gorąco. Przybliżasz i oddalasz cygaro moksy lub przesuwasz nim wzdłuż wybranego miejsca. Nie zatrzymujesz się w jednym miejscu, bo wtedy będzie szybko piekło. Warto słuchać swego ciała. Moksybucja jest terapią naturalną. Wymaga przede wszystkim systematyczności. Podejdźmy do tematu realnie. Wybierzmy jeden czy dwa dni w tygodniu na domowy zabieg moksybucji i kontynuujmy to przynajmniej przez 2-3 miesiące. Rezultaty nas zachwycą. Codziennie widzę tego dowody.

 


Dr Maria Czekaj zajmuje się Medycyną Wschodu od ponad 8 lat. Zaczęła od fizyki i astronomii a następnie studiowała Tradycyjną Medycynę Chińską w Instytucie Shon w Mataró (Hiszpania), zdała międzynarodowy egzamin Światowej Federacji Stowarzyszeń Medycyny Chińskiej (z ang. WFCMS) otrzymując kwalifikacje doktora akupunktury i leczenia moksą. Praktykowała w Szpitalu Uniwersyteckim Dongzhimen w Pekinie. Uczyła się sztuki akupunktury bezpośrednio od mistrza akupunktury Ota Masao, mnicha buddyjskiego pochodzenia japońskiego, pracowała jako akupunkturzystka w Korei Południowej i 5 lat spędziła na intensywnej pracy w prywatnym gabinecie w Barcelonie. Dziś prowadzi dwa gabinety Flor Azur w Gorzowie Wielkopolskim i w Pyrzycach, gdzie oferuje terapie holistyczne biorące pod uwagę zarówno stan fizyczny, jak też emocjonalny i mentalny pacjenta.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

i
Treści zawarte w serwisie mają wyłącznie charakter informacyjny i nie stanowią porady lekarskiej. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem.
Podoba Ci
się ten artykuł?