Przejdź do treści

Hiperdoncja – skąd się bierze i co wspólnego mają z tym złe nawyki żywieniowe. Obalamy popularny mit na temat dodatkowych zębów

Na zdjęciu: wnętrze jamy ustnej dziecka z dodatkowymi zębami, tekst o hieprdoncji /fot. Adobe Stock
Hiperdoncja - skąd się bierze i co wspólnego mają z tym złe nawyki żywieniowe
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

Dziecko ma ich 20, a dorosły zazwyczaj 32, jeśli policzymy je razem z ósemkami. Zdarza się jednak, że liczba zębów jest większa, niż powinna. Czy to zjawisko jest groźne? Czy dodatkowe zęby trzeba usunąć? Wątpliwości rozwiewa dr Daria Kozak, rezydentka chirurgii stomatologicznej z Wojewódzkiego Specjalistycznego Szpitala Dziecięcego w Olsztynie.

Hiperdoncja: jak to wyleczyć?

Co za dużo, to niezdrowo: to stare przysłowie świetnie sprawdzi się w odniesieniu do naszych zębów. Czasem zdarza się, że nasze uzębienie wyłamuje się ze statystyk.

– Kiedy w jamie ustnej występuje więcej zębów niż powinno być, to wtedy mamy do czynienia z hiperdoncją – tłumaczy dr Daria Kozak. – Mówimy wtedy o zębach dodatkowych lub nadliczbowych. Te ostatnie są często niewyrżnięte, o nieprawidłowej budowie. Natomiast zęby dodatkowe mają prawidłową budowę: po prostu gdzieś na etapie formowania zawiązków wytworzył się dodatkowy zawiązek zęba.

Hiperdoncja jest wadą anatomiczną. Jakie są przyczyny powstawania dodatkowych zębów u dzieci?

Najczęściej jest to uwarunkowane genetycznie. Jeśli w rodzinie ktoś miał więcej zębów, to można spodziewać się, że w którymś z następnych pokoleń również będzie zwiększona ich liczba – odpowiada dr Daria Kozak.

Rezydentka chirurgii stomatologicznej dodaje, że bardzo często zęby dodatkowe występują także u pacjentów z wadami genetycznymi np. z zespołem Crouzona, zespołem Aperta, a czasami zespołem Downa, a także u dzieci z rozszczepami podniebienia czy wyrostka zębodołowego. Podsumowując: dodatkowe zęby mogą być u dzieci całkowicie zdrowych, ale także u pacjentów z wadami genetycznymi.

Daria Kozak, rezydentka chirurgii stomatologicznej z Wojewódzkiego Specjalistycznego Szpitala Dziecięcego w Olsztynie /fot. archiwum prywatne

Jednym z powtarzanych mitów jest ten, że zjawisko współcześnie się nasila, np. ze względu na nieprawidłowe nawyki żywieniowe.

– Jest to absolutnie nieprawda – podkreśla stomatolożka. –  Jak wspomniałam, tutaj znaczenie ma wyłącznie genetyka. W swojej praktyce dentystycznej najczęściej mam do czynienia z mezjodensem: jest to ząb formujący się w szczęce między jedynkami. Czasem rodzice nie wiedzą, skąd u ich dziecka diastema, czyli szpara między zębami. To właśnie mezjodens przemieszcza jedynki albo nie pozwala im się zejść.

Czy dodatkowe zęby są groźne, np. mają negatywny wpływ na jamę ustną dziecka? – Na ogólny rozwój dziecka psychfizyczny nie, ale już na wadę zgryzu jak najbardziej – odpowiada dr Daria Kozak.

Czy należy usunąć dodatkowe zęby?

W większości przypadków trzeba je usunąć, żeby nie powodowały wady zgryzu. Dodatkowe zęby, które już się przebiły i wyrżnęły, mogą doprowadzić do zapalenia dziąseł, czy też trudności w prawidłowym zgryzie.

Na czarno-białym zdjęciu Teresa Radecka-Kozłowska leczy zęby pacjentowi w ambulansie dentystycznym, wszystkiemu przyglądają się dwie kobiety

Diagnostyka obrazowa wszystko wyjaśni

Zła wiadomość jest taka, że nie można w żaden sposób zapobiec temu zjawisku: powstaje ono, jeszcze kiedy dziecko jest w fazie embrionalnej. Rezydentka chirurgii stomatologicznej poleca natomiast trzymać rękę na pulsie i obserwować rozwój zębów mlecznych u swojego dziecka.

–  Trzeba sprawdzać, czy nie ma żadnych przemieszczeń. Czasami dzieje się tak, że mleczne zęby już wypadły, a długo nie wychodzą stałe. Na przykład dziecko ma już 6 lat, a jedynek czy dwójek brak. Bez zdjęcia pantomograficznego nie stwierdzimy przyczyny. Dopiero zdjęcie pokaże nam, że utworzył się ząb dodatkowy, który blokuje zejście zębów stałych – tłumaczy.

Lekarka dodaje, że podstawą diagnostyki jest robienie zdjęć radiologicznych, choć zdarza się i tak, że zęby dodatkowe przebiją podniebienie i są widoczne gołym okiem. Dodaje też, że diagnostyka obrazowa jest całkowicie bezpieczna, nawet dla małych pacjentów.

– Już od trzeciego roku życia można bezpiecznie dziecku wykonać badanie radiologiczne. Dawki dopasowane są do wzrostu i wagi. Radiologia na tyle się rozwinęła, że promieniowanie jest naprawdę minimalne. Można także zrobić miejscowe zdjęcie w gabinecie: wtedy dawki są całkowicie znikome – tłumaczy.

Im wcześniej dziecko zasiądzie na fotelu dentystycznym, tym lepiej. Prawidłowa higiena jamy ustnej to klucz do zdrowego życia.

U dzieci najlepszą profilaktyką są systematyczne wizyty kontrolne u dentysty i mycie zębów. Musimy tego dzieci nauczyć. Im częściej dzieci będą w gabinecie dentystycznym, tym strach przed dentystą czy bólem będzie mniejszy – podsumowuje dr Daria Kozak.

 


dr Daria Kozak– absolwentka Lwowskiego Nacjonalnego Uniwersytetu Medycznego. Od 2011 roku pracuje w Wojewódzkim Specjalistycznym Szpitalu Dziecięcym w Olsztynie w Oddziale Chirurgii Szczękowo-Twarzowej. Praca z dziećmi daje jej wielką radość i zadowolenie. Jest fachowcem w zakresie wykonywania zabiegów chirurgicznych, periodontologii oraz pasjonatką wykonywania zabiegów z zakresu medycyny estetycznej.

 

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

i
Treści zawarte w serwisie mają wyłącznie charakter informacyjny i nie stanowią porady lekarskiej. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem.