Jeden z najlepszych szpitali na świecie znajduje się w Krakowie. „Za konsolą robota i chirurg, i chirurżka mają taką samą doskonałość”, mówi prezeska Joanna Szyman
Podczas Światowego Kongresu Szpitali w Barcelonie w 2021 roku NEO Hospital zdobył trzecią nagrodę w kategorii American College of Healthcare Executives Excellence Award for Leadership and Management, tym samym będąc uznanym za jeden z najlepszych szpitali na świecie. Zarządzają nim cztery kobiety: Joanna Szyman, Józefa Job, Aneta Sowińska i Monika Ziobro-Motylewska. – Chciałyśmy zrealizować marzenie o miejscu, które będzie bardzo ciepłe, empatyczne, otulające pacjenta, a jednocześnie dające mu dostęp do najnowszych technologii. Chciałyśmy połączyć dwie wartości i mam nadzieję, że nam się to udaje – mówi Joanna Szyman, prezeska zarządu Grupy NEO Hospital prowadzącej krakowski Szpital na Klinach.
Agnieszka Łopatowska: Trudno z nim wypić w pracy kawę, ale cenionym członkiem zespołu Szpitala na Klinach jest… robot chirurgiczny.
Joanna Szyman: Przy wsparciu robota chirurgicznego pracujemy od 2019 roku. Mamy już bardzo dużo doświadczeń, bo blisko tysiąc wykonanych zabiegów z wykorzystaniem tego systemu. W tej chwili wykonujemy około 400 zabiegów w ciągu roku. Ale to nie tylko robot, bo nowych technologii w naszym szpitalu jest więcej. To również rozszerzona rzeczywistość, wsparcie algorytmów sztucznej inteligencji. Kiedy tworzyliśmy nasz szpital, marzyło nam się, żeby było to miejsce, w którym pacjenci uzyskają dostęp do najnowszych technologii w zabiegach, bo zajmujemy się przede wszystkim zabiegami w obszarze ginekologii, urologii oraz chirurgii. Z ich pomocą jesteśmy w stanie zaproponować pacjentom zabiegi minimalnie inwazyjne. Minimalny uraz operacyjny, jak najszybszy powrót do domu, szybka rekonwalescencja, powrót do normalnych aktywności życiowych i zawodowych – to nasze najważniejsze cele. Te narzędzia pomagają nam je dla pacjentów osiągać.
Jak państwo dobierają te nowe technologie?
Technologia jest dopasowana do profilu zabiegów, które wykonujemy. W dużej mierze zajmujemy się leczeniem chorób cywilizacyjnych, takich jak otyłość, a także onkologią, leczymy między innymi raka prostaty, endometrium, tarczycy czy jelita grubego. Każdy z tych nowotworów wymaga specyficznego podejścia operacyjnego. Zdrowa prostata jest wielkości pomidora koktajlowego czy orzecha włoskiego.
Prostata położona jest w miednicy mniejszej, przylega do pęcherza moczowego oraz cewki moczowej, a leży na odbytnicy. W trakcie zabiegu chirurg musi odciąć prostatę od pęcherza moczowego, odciąć nasieniowody i wypreparować pęcherzyki nasienne, oddzielić prostatę od odbytnicy, a w kolejnym kroku odciąć gruczoł krokowy od cewki moczowej. Po usunięciu prostaty chirurg musi przyszyć pęcherz do cewki moczowej, aby pacjent mógł prawidłowo oddawać mocz. Te wszystkie kroki wykonywane są w kilkumilimetrowych przestrzeniach, nie uszkadzając narządów i ich funkcji, w szczególności funkcji trzymania moczu i funkcji seksualnych.
Każdy nerw, każda tkanka ma tutaj duże znaczenie dla powodzenia – po pierwsze, dla wyniku onkologicznego, bo on jest naszym podstawowym celem, a po drugie, dla utrzymania wszystkich funkcji ważnych życiowo. Siedząc za konsolą robota, za pomocą specjalnych manetek chirurg przenosi ruchy swoich dłoni na narzędzia chirurgiczne znajdujące się na ramionach robota, które są wprowadzane do ciała pacjenta za pomocą trokarów. Wykonywane są jednocentymetrowe nacięcia, przez które wprowadzane są miniaturowe narzędzia, które mają znacznie większy zakres ruchu niż ludzkie ręce, bo aż 560 stopni. Daje to chirurgowi możliwość bardzo precyzyjnego poruszania się w ciele pacjenta. Do tego chirurg ma do dyspozycji 10-krotne powiększenie operowanego obszaru, w wymiarze 3D, w jakości full HD. Zabiegi wykorzystywane są z użyciem koagulacji, czyli prądu, dzięki temu minimalizowany jest ubytek krwi. Wszystko to sprawia, że w ciągu trzech-czterech dni po zabiegu pacjenci opuszczają szpital i mogą wrócić do normalnych aktywności życiowych. Oczywiście w odpowiednim czasie, bo nie jest tak, że dwa tygodnie po operacji można wsiąść na rower. Trzeba przestrzegać wytycznych lekarzy.
Wracając do pozostałych przykładów nowych technologii, którymi się państwo posługujecie…
Kolejną jest rozszerzona rzeczywistość. Zajmujemy się pacjentami dotkniętymi otyłością. Coraz częściej zdarza się, że pacjenci trafiają do nas po nieudanych wcześniej zabiegach bariatrycznych, czyli zmniejszania żołądka, przeprowadzonych w innych ośrodkach. Otyłość w naszym kraju jest bardzo dużym problemem, dotkniętych jest nią 23 proc. społeczeństwa. Skraca życie o średnio 15 lat. Wywołuje też wiele innych chorób jak cukrzyca typu 2, nadciśnienie tętnicze, choroby układu krążenia, nowotwory, ale także schorzenia kręgosłupa, kości, tkanki łącznej, jak również mięśni i ścięgien. Nieleczona otyłość prowadzi również do niealkoholowego stłuszczenia wątroby, chorób pęcherzyka żółciowego i dróg żółciowych, bywa główną przyczyną bezdechu sennego. Pacjenci wykonują te operacje przede wszystkim w celu ratowania i wydłużenia życia, a także poprawy jego komfortu. Operacja bariatryczna pomaga wyeliminować inne z wyżej wymienionych chorób współistniejących.
Ale zdarzają się w tych zabiegach niepowodzenia, wówczas pacjent nie tylko nie ma sukcesu terapeutycznego, czyli dalej jest otyły, ale dochodzi także do znacznych deformacji żołądka. Aby pomóc pacjentom w tak trudnej sytuacji i przeprowadzić zabieg rewizyjny, nasi chirurdzy wspierają się technologią rozszerzonej rzeczywistości. Na podstawie tomografu komputerowego przygotowujemy projekcję trójwymiarową żołądka, którą dzięki specjalnym goglom, chirurg ogląda pod dowolnym kątem, w dowolnym przekroju, by móc zorientować się w tych przestrzeniach, a dzięki temu lepiej zaplanować zabieg. Trójwymiarowe obrazowanie holograficzne pozwala na fizyczne obejście ciała pacjenta i zaglądnięcie w organ pod dowolnym kątem bez konieczności „otwierania” pacjenta, co pozwala na precyzyjne zaplanowanie całej operacji. To właśnie przed zabiegiem chirurg musi widzieć, jak zniekształcony jest żołądek po poprzedniej operacji, aby móc właściwie zrobić aktualną korektę. Te projekcje możemy też zaprezentować pacjentowi podczas konsultacji, co bardzo pomaga w zrozumieniu, jak będzie przebiegać operacja.
Czy taki wgląd pacjenta w jego leczenie znosi barierę psychologiczną?
Patrząc na płaski obraz rezonansu magnetycznego czy tomografu bez eksperckiej wiedzy nie widzimy, gdzie jest guz, gdzie znajduje się nowotwór. A dobre zrozumienie i akceptacja wyboru metody terapeutycznej jest bardzo ważne. W trójwymiarowej projekcji, zwłaszcza jeśli posłużymy się w niej kolorem, widzimy zmiany doskonale. Pojawienie się tych technologii pozwoliło nam przesunąć granice tego, co jesteśmy w stanie zaoferować pacjentowi. Jeszcze dwa czy trzy lata temu nie bylibyśmy w stanie wykonać niektórych operacji, zaplanować i przygotować się do nich w takim stopniu jak dziś. Bardzo skracają się odstępy czasu potrzebne na wykonanie kolejnych kroków milowych w medycynie. Na adaptację do laparoskopii ludzkość potrzebowała około stu lat, na adaptację do chirurgii robotowej zaledwie dziesięć, obecnie zmierzamy w kierunku chirurgii cyfrowej. Kolejne etapy postępują w logarytmicznym tempie i to jest bardzo dobre. Ale trzeba pamiętać o tym, że technologie trzeba stosować w sposób bezpieczny, wiedzieć jak z nich korzystać i mieć bardzo dobrze przygotowaną, przeszkoloną kadrę z kompetencjami potwierdzonymi certyfikatami.
”W naszej działalności ważne jest organizowanie kursów dla kobiet, współpraca z Fundacją Kobiety w Chirurgii i bardzo zależy nam na tym, aby zespoły medyczne były zrównoważone, a dostępy – zwłaszcza do szkoleń i kształcenia były jednakowe. Wszędzie tam, gdzie w grę wchodzą stereotypy, hamowany jest potencjał społeczny, a dalej potencjał gospodarczy! Uważam, że równość się opłaca”
Roboty, rozszerzona rzeczywistość i co jeszcze?
Innym przykładem technologii, który mnie jako osobie zarządzającej szpitalem wydaje się najbardziej spektakularny, to ablacja laserowa guzów tarczycy. To bardzo powszechne schorzenie występuje u prawie 50 proc. populacji. W niektórych przypadkach leczenie farmakologiczne jest niewystarczające i potrzebny jest zabieg, aby usunąć guzki tarczycy, które dają dolegliwości niepozwalające pacjentom na normalne funkcjonowanie. Jeszcze dwa lata temu wykonywaliśmy zabiegi usunięcia tych guzów na bloku operacyjnym, a dzisiaj dzięki dostępności specjalnego lasera jesteśmy w stanie wykonać ten zabieg za pomocą cieniutkiej igły, pod kontrolą USG. Wprowadzamy ją do guza, on zostaje obkurczony i najczęściej pacjentka (na 10 osób, które mają problemy z tarczycą 9 to kobiety) po dwóch godzinach może wrócić do domu. Do końca życia nie będzie musiała przyjmować leków, które wcześniej były niezbędne. Przy łagodnym rozroście prostaty też posługujemy się technologiami laserowymi, które pozwalają na zachowanie dużej precyzji i pozbycie się problemu bardzo skutecznie za pomocą jednej operacji. Mogłabym długo o tych przykładach opowiadać…
Dzięki użyciu nowych technologii udało się również znacznie ograniczyć ilość sprzętu będącego do tej pory na wyposażeniu sal operacyjnych.
Praca lekarzy staje się bardziej ergonomiczna, komfortowa i wygodna. Choć mit bohatera jest „przyklejony” do lekarzy, zwłaszcza od czasu pandemii, nie jest to dobre określenie. To są ludzie, którzy też mają swoje problemy, schorzenia, troski. Podczas wielogodzinnych operacji boli ich bark, kręgosłup, a komfort operatora to też komfort pacjenta. Jego zmęczenie przekłada się na efekt terapeutyczny. Zapewnienie komfortu lekarzowi też jest jednym z celów tych nowoczesnych narzędzi.
Jedną z największych barier w dbaniu o zdrowie w Polsce są po prostu pieniądze. Panie, bo szpital założyły cztery kobiety, zajęłyście się także pozyskaniem funduszy, między innymi na bezpłatne zabiegi dla pacjentek ginekologicznych.
W naszym szpitalu mamy program dedykowany paniom – ginekologiczne operacje z wykorzystaniem robota w przypadku raka szyjki i trzonu macicy. Są one dostępne bezpłatnie dzięki temu, że uzyskaliśmy grant z Unii Europejskiej. Będziemy je realizować do czerwca tego roku. Możemy wykonać około 10 operacji miesięcznie. Przyjeżdżają do nas panie z całej Polski. Dotychczas zoperowaliśmy ponad 100 pań w wieku od 25 do 86 lat. Zauważyliśmy niestety, że kobiety zgłaszają się do nas zbyt późno – 58 proc. zgłosiło się z nowotworem w takim stanie zaawansowania, którego nie możemy już operować. Dlatego gorący apel, żeby kobiety dbały o siebie i wykonywały cykliczne wizyty u ginekologa. Żeby zwracały uwagę na krwawienia występujące między miesiączkami lub w okresie pomenopauzalnym. Zawsze trzeba je skonsultować z lekarzem, podobnie jak bóle kręgosłupa, które często tłumaczymy siedzącym trybem pracy. Nowotwór endometrium jest stosunkowo łatwo wyleczalny, pod warunkiem, że jest wykryty na wczesnym etapie. Szanse pacjentki na całkowite wyleczenie są bardzo duże, metody leczenia w naszym szpitalu mało inwazyjne, a rekonwalescencja jest szybka. Około 1900 Polek każdego roku umiera na ten nowotwór, a to jeden z najgorszych wyników w Europie.
Co to zmienia, że szpital prowadzony jej przez kobiety?
To jest w sumie dwudziesty szpital w naszym życiu, ale pierwszy, który stworzyłyśmy same od zera. Jesteśmy menedżerkami i zarządzałyśmy szpitalami w imieniu inwestorów. W naszym rozwoju zawodowym cały czas towarzyszyło nam marzenie o tym, jaki szpital powinien być dla pacjenta. Praca w korporacji wygląda jak przebiegnięcie maratonu, tylko że w tempie sprintu. Na którymś etapie życia chciałyśmy większego balansu dla siebie, ale też zrealizować marzenie o miejscu, które będzie bardzo ciepłe, empatyczne, otulające pacjenta, a jednocześnie dające mu dostęp do najnowszych technologii. Chciałyśmy połączyć te dwie wartości i mam nadzieję, że nam się to udaje. To, że w zarządzie zasiadają kobiety, nie powinno być niczym dziwnym, 70 proc. osób zatrudnionych w sektorze zdrowia to kobiety.
Ale niekoniecznie w kadrze menedżerskiej.
Tutaj już jest to tylko 25 proc. Zarobki kobiet na stanowiskach zarządczych też są niższe niż mężczyzn, i to znacząco – o około 26 proc. Naszą misją jest równość. Najlepsza jest równowaga. W naszym rozumieniu świat nie dzieli się na miejsca typowo kobiece i męskie. Kobieta może być chirurgiem, a mężczyzna pielęgniarką czy instrumentariuszką, jeśli tego pragnie i w tym się spełnia – stereotypy działają w obie strony, często hamują również rozwój mężczyzn. Potrzebujemy, żeby talent wszystkich osób został wykorzystany. W medycynie mamy wiele stereotypów. Dotyczą na przykład chirurgii. Dlatego tak często mówię o tym, że roboty to najbardziej demokratyczne urządzenia, jakie stworzyła ludzkość. Za konsolą robota i chirurg, i chirurżka mają taką samą doskonałość, bo sterowanie manetkami nie jest ciężką fizyczną pracą, to umiejętność, którą w takim samym stopniu może opanować i mężczyzna, i kobieta. Dlatego też w naszej działalności ważne jest organizowanie kursów dla kobiet, współpraca z Fundacją Kobiety w Chirurgii i bardzo zależy nam na tym, aby zespoły medyczne były zrównoważone, a dostępy – zwłaszcza do szkoleń i kształcenia były jednakowe. Wszędzie tam, gdzie w grę wchodzą stereotypy, hamowany jest potencjał społeczny, a dalej potencjał gospodarczy! Uważam, że równość się opłaca.
Wiele uwagi poświęcamy również kulturze organizacji pracy, relacji wewnątrz zespołu. U nas ta struktura jest bardzo płaska. Nie ma ordynatorów. Pracujemy w zespołach interdyscyplinarnych, czyli jeśli zajmujemy się problemem otyłości, w zespole jest dietetyk, psycholog, kardiolog, pulmonolog, radiolog, oczywiście chirurg metaboliczny i wielu innych ekspertów, których potrzebuje pacjent ze swoim schorzeniem.
”Na adaptację do laparoskopii ludzkość potrzebowała około stu lat, na adaptację do chirurgii robotowej zaledwie dziesięć, obecnie zmierzamy w kierunku chirurgii cyfrowej. Kolejne etapy postępują w logarytmicznym tempie i to jest bardzo dobre”
Na czele zespołu stoi menedżer czy lekarz?
Lekarz prowadzący w relacji z pacjentem. Bardzo ważną drugą osobą w takim zespole jest koordynator, który odpowiada za bieżący kontakt z pacjentem, jego rodziną, umawianie badań czy spotkań. Wprowadzenie koordynatorów, którymi są najczęściej osoby z wykształceniem w kierunku zdrowia publicznego, z wysokim poziomem empatii, było kluczową kwestią nie tylko w organizacji naszej pracy, ale dawania komfortu pacjentom. Przy złożonych schorzeniach pacjenci bardzo potrzebują takiego przewodnika. W procesie terapeutycznym każda z tych osób musi odegrać swoją, bardzo ważną rolę. Pewnie też dlatego tak wiele znakomitych osób udaje nam się pozyskiwać do naszego zespołu, również tych, które wracają z zagranicy. Dla nich, oprócz dostępu do nowych technologii, organizacji pracy, równie ważny jest wizerunek placówki oraz coś, na co bardzo rzadko zwraca się uwagę w innych polskich ośrodkach, a dla nas jest to bardzo ważne – balans między pracą a życiem prywatnym. Zależy nam na dobrej kondycji psychicznej naszych pracowników, by zapobiec choćby ich wypaleniu zawodowemu.
Mają dostęp do opieki psychologicznej?
W szpitalu mamy psychologa klinicznego. Choć pracuje przede wszystkim z pacjentami, nasz personel też ma uruchomioną ścieżkę, gdyby potrzebował jego wsparcia. Powstał też ogólnopolski projekt Wyspa gwarantujący wsparcie psychologiczne dla medyków realizowany przez Fundację Nie Widać Po Mnie. Ale ważne jest, żeby nie był to projekt organizacji pozarządowej. Problemem wypalenia zawodowego wśród kadry medycznej trzeba się zająć w sposób systemowy, bo jest on narastający. Kadra medyczna, jeśli jest przemęczona, nie daje pacjentowi takich wartości, które może dać człowiek czujący się dobrze w pracy.
Wierzy pani w reformę publicznej służby zdrowia?
Wierzę w procesy, które poprawiają opiekę i uważam, że wcześniej nie mieliśmy aż tylu wyzwań, ile mamy dzisiaj. To są i problemy związane ze starzejącą się populacją, i z długiem zdrowotnym po pandemii. Z mniejszą ilością kadry, również starzejącej się, tę kompetencję trzeba w szybkim czasie odtworzyć. Oczywiście dochodzą do tego ograniczenia finansowe związane z kryzysem, kondycją budżetu i możliwością wydatkowania środków w ramach Narodowego Funduszu Zdrowia. To wszystko sprawia, że tym bardziej powinniśmy myśleć o zmianach. Te najbardziej cenne, które zmieniają sytuację pacjenta, to te skoncentrowane na nim, na efektach leczenia, na jego jakości i wartości. Nie da się ich osiągnąć w inny sposób niż na drodze współpracy wykorzystania wszystkich istniejących zasobów czy ich współdzielenia. Moglibyśmy działać o wiele bardziej efektywnie, gdybyśmy mieli więcej współpracy między sektorem publicznym i prywatnym. Sektor prywatny jest bardzo dobrze przygotowany pod względem kadrowym, sprzętowym, kompetencji, co pokazał też okres pandemii, kiedy był taki moment, w którym bezpieczeństwo społeczeństwa wymagało również jego zaktywizowania. Wtedy w ciągu zaledwie tygodnia dwa tysiące łóżek w szpitalach prywatnych pozostawało do dyspozycji sektora publicznego. To pokazuje, że gotowość jest, ale potrzeba ewolucji systemu rozliczania procedur w kierunku rozliczania z jakości i efektu.
Jak to powinno wyglądać?
Dzisiaj NFZ płaci za procedurę, czyli na przykład za zabieg histerektomii, czyli usunięcie macicy. Nie płaci za to, jak szybko pacjentka wróci do aktywności zawodowej. Skalkulowane są tylko koszty bezpośrednie, nie patrzymy dalej, na koszty związane z absencją zawodową, okresem rekonwalescencji, zdrowiem psychicznym pacjenta. A te wszystkie kwestie przekładają się na efektywność. Refundacja powinna obejmować efekt albo szerszy skoordynowany proces, sama procedura nie jest rozwiązaniem problemu zdrowotnego pacjenta. Znacznie większą wagę trzeba przyłożyć też do profilaktyki. My zajmujemy się medycyną naprawczą, gasimy pożar, kiedy już problem jest. Jest wiele narzędzi prewencyjnych i na nie powinno się wydawać większe środki. Te nakłady na profilaktykę są mizerne w stosunku do nakładów na medycynę naprawczą. Łatwiej – i taniej – jest zapobiegać niż leczyć.
Zobacz także
„Rozwozi posiłki, zabiera na badania i daje się głaskać po czułych na dotyk uszach”. Marcin Gwóźdź z ProCobot opowiada o pracy robota w szpitalu
„Będziemy odchodzić od technologii, a skupiać się na powrocie do naturalnego kontaktu człowieka z człowiekiem. Takie skin to skin w psychologii” – mówi psycholożka Monika Winek
„Nowa nadzieja dla osób z depresją”. Zidentyfikowano białka, które mogą odpowiadać za zaburzenia nastroju
Polecamy
Noblista: „Zbliżamy się do granic możliwości organizmu. Wkrótce ludzie będą żyli ponad 115 lat”. Ma to jednak swoje ciemne strony
Chorych w domach będą wspierać roboty. „Z czasem staną się dostępne jak smartfony” – mówi prof. Aleksandra Przegalińska, specjalistka od AI
Znamy laureatów medycznego Nobla. Victor Ambros i Gary Ruvkun docenieni za odkrycie mikroRNA
Młodzi lekarze nie chcą specjalizować się w onkologii. „Na186 miejsc było 15 chętnych”. Powód?
się ten artykuł?