Przejdź do treści

„Jeszcze kilka miesięcy temu bałabym się wrzucić taką fotkę”- zwierza się Zofia Zborowska i apeluje do kobiet

Zofia Zborowska żałuje, że przez chwilę była krytyczna wobec swojego wyglądu\ fot. Wojciech Olkusnik/DDTVN/ East News.
Podoba Ci
się ten artykuł?

„Oczywiście, że nadal mam kompleksy, ale nie mam zamiaru w związku z tym się ukrywać albo przerabiać zdjęcia i np. wygładzać sobie tyłek. Normalizujmy nasze ciałka. Rozstępy, wałeczki, pryszcze czy pomarańczowa skórka to coś absolutnie normalnego” – przypomina nie tylko nam, ale i sobie Zofia Zborowska w najnowszym wpisie na Instagramie. I dzieli się bardzo osobistą historią, kiedy nie okazała sobie samej akceptacji. Warto przeczytać.

„Jak to zobaczyłam, to aż się zagotowałam”

Zofia Zborowska jest nie tylko popularną aktorką, ale także jedną z najbardziej aktywnych w Polsce influencerek. Jej konto na Instagramie obserwuje 470 tys. osób. Chętnie opowiada o swoim życiu prywatnym i macierzyństwie. W ubiegłym roku Zborowska po raz pierwszy została mamą. Na świat przyszła jej córeczka Nadzieja. Zarówno w czasie ciąży, jak i tuż po niej gwiazda pokazywała swoje zmieniające się ciało. Nie ukrywała także, że w tym czasie przytyła 20 kg. Otwarcie mówi także o trudach macierzyństwa i próbie połączenia roli mamy z pracą.  Często także łamie tabu. Jej zdjęcie zrobione podczas przerwy w pracy, kiedy ściągała sobie pokarm za pomocą laktatorów, zyskało mnóstwo pozytywnych reakcji.

Niedawno aktorka udostępniła na swoim profilu zdjęcie z plaży. Jest w stroju kąpielowym i trzyma na rękach córeczkę. Z rodziną spędza urlop na Majorce.

Pod zdjęciem podzieliła się z internautami refleksją dotyczącą pewnego zdarzenia, kiedy to jej mąż zamieścił w mediach społecznościowych nagranie z nią oraz córeczką: Zofia Zborowska w szortach wypoczywała na leżaku, a córka siedziała na niej.

Filmik powstał pod iście marnym dla mnie kątem. Nie dość, że uwydatniając moje pełne kształty, to jeszcze pokazując ich „niedoskonałą” fakturę. Jak to zobaczyłam, to aż się zagotowałam – relacjonuje na Instagramie.

Miała pretensje do męża, że zamieścił filmik, w którym, jej zdaniem, prezentowała się niekorzystnie.

„Serio? Dlaczego to wstawiłeś? Nakręciłeś mnie pod najgorszym kątem'” – przytoczyła małżeńską wymianę zdań. „Andrzej w szoku, mówi: 'ale to tylko na bliskich’, ja znowu: „a jakie to ma znaczenie…”

Wtedy zdała sobie sprawę z absurdu tej sytuacji. Jak przyznaje, sama zrozumiała, że to rzeczywiście nie ma żadnego znaczenia.

Poczułam się serio jak idiotka. I już po chwili dałam mu buziaka. „Nie jesteś już zła?” (spytał mąż- red.) Jestem… ale na siebie za to, że tak zareagowałam” – przyznała.

Zofia Zborowska, która słynie z dystansu do świata i żyje w zgodzie z nurtem body positive, zganiła siebie samą za chwilowy brak akceptacji  swojego ciała.

Przy okazji wspomniała także o książce, którą właśnie czyta.  Chodzi o „Obsesję piękna” autorstwa Engeln Renee, ukazującą, jak współczesna obsesja na punkcie wyglądu krzywdzi dziewczynki i kobiety. Lektura ta miała jej otworzyć oczy na pewne sprawy.

Oczywiście, że nadal mam kompleksy, ale nie mam zamiaru w związku z tym się ukrywać albo przerabiać zdjęcia i np. wygładzać sobie tyłek. Normalizujmy nasze ciałka. Rozstępy, wałeczki, pryszcze czy pomarańczowa skórka to coś absolutnie normalnego. Trochę śmieszy, a trochę smuci mnie fakt, że jeszcze kilka miesięcy temu bałabym się wrzucić taką fotkę – podsumowała celebrytka.

Szczerość aktorki spodobała się internautkom.

Wolę oglądać normalne fotki z pomarańczową skórką niż laski z wykrzywionymi biodrami od wyginania się do idealnego ustawienia do zdjęcia- napisała jedna z nich

Ja się tej samoakceptacji cały czas jeszcze uczę. Bardzo często wściekam się na to jak reaguję na swoje ciało. I mam dokładnie tak samo z moim mężem – on absolutnie nie wie o czym ja mówię krytykując swój wygląd… Piękne to zdjęcie – brzmi kolejny komentarz

Do wyświetlenia tego materiału z zewnętrznego serwisu (Instagram, Facebook, YouTube, itp.) wymagana jest zgoda na pliki cookie.Zmień ustawieniaRozwiń

Ciałopozytywność – co to jest?

Ciałopozytywność to najprościej ujmując, akceptowanie i szanowanie każdego ciała. Ruch body positive został rozpowszechniony w 1996 r. z inicjatywy cierpiącej na zaburzenia odżywiania, pisarki i producentki Connie Sobczak oraz psychoterapeutki Elizabeth Scott, ale jego początki sięgają jeszcze lat 60. ubiegłego wieku.

Z badań Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) wynika, że Polki są na ostatnim miejscu w Europie, jeśli chodzi o akceptację swojego wyglądu.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

Podoba Ci
się ten artykuł?