Przejdź do treści

„Kiedy ludzie pytają: ’17 lat razem razem i wciąż nie macie dzieci?’. Po prostu pokażę im to”. Jej ciało przeszło dużo, a serce jeszcze więcej

Kristine Sheriff
Kristine Sheriff pokazała swoje starania o dziecko/ fot. TikTok Kristine Sheriff
Podoba Ci
się ten artykuł?

Dla wielu par posiadanie dzieci jest naturalnym krokiem w życiu, jednak dla Kristine Sheriff i jej męża stało się drogą pełną nadziei, rozczarowań i osobistych strat. 35-latka podzieliła się bolesną historią, by odpowiedzieć na pytanie, które słyszy niemal bez przerwy: „Kiedy wreszcie będziesz miała dziecko?”. „Moje ciało przeszło DUŻO przez te ostatnie 10 lat… a moje serce jeszcze więcej” – podkreśliła.

„Kiedy ludzie pytają: ’17 lat razem razem i wciąż nie macie dzieci?'”

„Kiedy ludzie pytają: ’17 lat razem razem i wciąż nie macie dzieci?’. Po prostu pokażę im to” – pisze Kristine Sheriff na udostępnionym wideo. 35-latka zmierzająca od lat do upragnionego macierzyństwa opublikowała wzruszający film, by raz na zawsze rozwiać pytania, które stawia jej otoczenie. Jej historia jest długa, trudna i pełna osobistych przeżyć.

„Moje ciało przeszło DUŻO przez te ostatnie 10 lat… a moje serce jeszcze więcej” – napisała.

Kristine już w wieku 19 lat usłyszała, że jej szanse na zajście w ciążę będą ograniczone. Była wtedy jednak młoda i zakochana, i wierzyła, że ma przed sobą całe życie na zrealizowanie marzenia o założeniu rodziny. Poznała swojego męża jeszcze w liceum, a po zawarciu związku małżeńskiego w 2017 r. para zaczęła starać się o ciążę.

„Myślałam, że mam zapewnione miejsce w klubie młodej mamy. Trochę naiwnie, wiem” – podkreśla.

Kolejne lata jednak nie przynosiły parze szczęścia mimo wielu prób i poświęceń.

„Próbowaliśmy wszystkiego od 2014 do 2020” – zaznacza Kristine.

Justyna Trojanowska-Juras

„Poroniłam tego samego dnia, kiedy usłyszeliśmy bicie serca”

Kristine na opublikowanym wideo pokazała drogę do macierzyństwa, jaką przeszła wraz z mężem od 2020 r. Na filmie widzimy, jak Kristine sprawdza co miesiąc wynik testu ciążowego. Ten jednak za każdym razem jest negatywny. Widzimy także cały kosz leków, które zażywa i robione przez nią samą zastrzyki w brzuch pokryty siniakami od wcześniejszych iniekcji. Kiedy kolejne miesiące nie przynosiły upragnionych wyników, para zdecydowała się na zapłodnienie in vitro (IVF). Niestety pierwsza próba nie zakończyła się sukcesem, co jest ogromnym ciosem.

„Zrobiliśmy sobie sześciomiesięczną przerwę, kupiliśmy dom i spróbowaliśmy jeszcze raz” – opowiada Kristine.

Drugi transfer IVF w grudniu 2020 roku wydawał się być przełomem. Kristine zaszła w ciążę, a radosną nowiną podzieliła się w wyjątkowy sposób z najbliższymi. Kiedy jej tata otrzymał prezent, w którym znajdowały się śpioszki dziecięce i usłyszał, że zostanie dziadkiem, popłakał się ze szczęścia.

Podzielenie się tą wiadomością z naszymi rodzinami było uczuciem, którego nigdy nie zapomnę” – dodaje Kristine.

Niestety szczęście okazało się krótkotrwałe. Choć para w styczniu 2021 r. usłyszała bicie serca wyczekiwanego dziecka, doszło do poronienia.

„Poroniłam tego samego dnia, kiedy usłyszeliśmy bicie serca”- tłumaczy.

Materiały promocyjne

„Nasza historia nie kończy się tutaj”

W nadziei na poprawę szans Kristine poddała się operacji bariatrycznej, by zmniejszyć objawy zespołu policystycznych jajników (PCOS), schorzenia, które utrudniało jej zajście w ciążę.

„Skupiłam się na zrzuceniu wagi w 2022/2023 r. Schudłam 97 funtów [44 kg – przyp. red.] – tłumaczy.

Ostatnie lata dla Kristine były nieustannym cyklem nadziei, prób i łez. Mimo licznych niepowodzeń, para podjęła kolejną próbę IVF w 2024 roku. Ta jednak również zakończyła się niepowodzeniem. „Co jest ze mną nie tak? Zasługuję na to, by być mamą” – pytała Kristine.

Teraz para planuje czwarty transfer in vitro i wciąż ma nadzieję na spełnienie swoich marzeń. Opowieść Kristine jest bolesnym przypomnieniem, że życie nie zawsze toczy się według naszych planów, a pytania o posiadanie dzieci mogą głęboko ranić. Ważne, by wykazywać empatię, ponieważ nigdy nie znamy pełnego obrazu drogi danej osoby.

„Mam już 35 lat, ale to nie znaczy, że mój czas dobiegł końca. Choć społeczeństwo chce, żebyśmy tak myśleli. Nasza historia nie kończy się tutaj” – podsumowuje Kristine.

Do wyświetlenia tego materiału z zewnętrznego serwisu (Instagram, Facebook, YouTube, itp.) wymagana jest zgoda na pliki cookie.Zmień ustawieniaRozwiń

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

Podoba Ci
się ten artykuł?