Przejdź do treści

Kobiety z doświadczeniem raka piersi o znachorach: „Tacy ludzie żerują na naszym strachu, na naszych nadziejach”

Joanna Górska przestrzega przed szarlatanami
Joanna Górska i inne kobiety chorujące na raka przestrzegają przed szarlatanami / Zdjęcie: PAWEL WRZECION/MWMEDIA
Podoba Ci
się ten artykuł?

Nie cichną echa skandalu z udziałem Oskara Dorosza, naturopaty, który miał oferować chorym na raka pacjentom niesprawdzone terapie, narażając ich tym samym na poważne konsekwencje. Głos w sprawie internetowych szarlatanów zabrała dziennikarka Joanna Górska, a także inne kobiety z doświadczeniem raka piersi. Prezenterka podkreśliła, że w czasie choroby na jej skrzynkę lawinowo wpadały wiadomości od „uzdrowicieli”. „Oni żerują na tym, że człowiek walczący o życie jest skłonny zrobić wszystko, aby przeżyć. Pacjenci powinni być przed tym chronieni” – podkreśla Górska.

Joanna Górska: „To nie są żarty, to jest kwestia życia i śmierci”

Joanna Górska opublikowała w mediach społecznościowych emocjonalny wpis, nawiązujący do ostatnich doniesień o internetowych „uzdrawiaczach”, którzy proponowali niesprawdzone terapie, obiecując chorym wyleczenie z raka. Kulisy działania Oskara Dorosza, jednego z takich znachorów, opisał Michał Janczura w artykule „Szarlatan z internetu robi, co chce. Zaczynają umierać ludzie”. Mężczyzna, przedstawiający się w mediach społecznościowych jako naturopata, który „wyleczy” wszystko. Jego obietnicom zaufała 60-letnia pani Ewa.

Kobieta zaniepokojona zmianą w piersi poszła zrobić USG. Lekarz, odnalazł guza, który miał niewiele ponad centymetr. W dokumentacji medycznej odnotował „BIRADS4C” i zlecił dokładniejszą diagnostykę. BIRADS to skala służąca klasyfikacji badania USG piersi. Odnotowane w opisie wyniku pani Ewy 4C oznaczało, że ryzyko złośliwego nowotworu wynosiło od 50 do 95 proc. Trzech lekarzy zaleciło pani Ewie wykonanie biopsji, ale ona nie chciała tego zrobić ze strachu. Jak wyjaśniła jej córka Magda w rozmowie z dziennikarzem Wirtualnej Polski, 60-latka „miała przekonanie, że jeśli wykona biopsję, a to jest rakowe, to się to naruszy i rozsieje raka”. Taką teorię wyczytała w internecie, a propagowali ją samozwańczy „uzdrowiciele” m.in. Jerzy Zięba i Hubert Czerniak, których działalność kobieta obserwowała. Chciała umówić się na wizytę do jednego z nich, ale z uwagi na rzekome kolejki została pokierowana do Oskara Dorosza, który twierdził, że ma doświadczenie w leczeniu chorych na raka. Stwierdził on, że widoczna w USG zmiana nie jest złośliwa i zalecił jej suplementację. Kobieta leczyła się zgodnie ze wskazaniami naturopaty. Stosowała takie specyfiki jak kurkumina, bor, krzem, jod, olejek CBD, nawet DMSO (odczynnik chemiczny, rozcieńczalnik). Ostatecznie zmarła.

Takich tragicznych historii i fizycznych ofiar internetowych szarlatanów jest więcej. Joanna Górska w swoim wpisie przyznała, że kiedy ogłosiła publicznie, że zmaga się z rakiem piersi, regularnie na jej skrzynkę wpadały wiadomości od „uzdrowicieli”, którzy oferowali jej najróżniejsze terapie, mające rzekomo jej pomóc.

„Proponowali cuda. To prawdziwa machina. Serio, wiedzą jak pisać i jak rozmawiać ze stojącym nad przepaścią pacjentem. Ja to przeżyłam osiem lat temu” – pisze Górska.

I dodaje, że chorzy są skłonni zrobić wszystko, aby przeżyć, a szarlatani to perfidnie wykorzystują. Jak pisze, „oni na tym żerują”.

„Słaby i wycieńczony człowiek potrzebuje ukojenia i nadziei. Lekarz powie 'są duże szanse na wyleczenie’, przy złośliwym nowotworze nie da '100% pewności’, a szarlatan przekonuje 'wyleczę cię’. Rozumiem obawy przed terapią onkologiczną, strach, niepewność, lęk – sama przez to przeszłam. Bałam się. Szukałam rozwiązań. Wszędzie. Ale znachorom mówiłam nie” – podkreśla dziennikarka. „To nie są żarty, to jest kwestia życia i śmierci” – dodaje.

Jak zaznaczyła, obecnie w sieci nie brakuje takich pseudolekarzy, dlatego tym bardziej apeluje, by ufać jedynie medycynie akademickiej. Dziennikarka powołała się także na zalecenia Polskiego Towarzystwa Onkologicznego, które wyraźnie sprzeciwia się działalności szarlatanów czy naturopatów. Lekarze onkolodzy opublikowali specjalny apel, w którym podkreślili, że niekonwencjonalne metody w leczeniu nowotworów, które odnotowują rosnącą popularność w sieci, „nie mają naukowego potwierdzenia skuteczności i bezpieczeństwa”. PTO zaznacza, że „szarlatani” czy naturopaci, którzy oferują niesprawdzone terapie przeciwnowotworowe, „narażają pacjentów na poważne konsekwencje utraty zdrowia, a nawet życia”.

Joanna Górska i Robert Szulc w objęciach pozują na tle szarej ściany HelloZdrowie

Zuzanna Szelestowska: „Nie pozwólmy szarlatanom decydować o naszym zdrowiu!”

Z podobnym apelem do internautów zwróciła się Zuzanna Szelestowska, która w wieku 30 lat usłyszała diagnozę raka piersi, i która swoją historią zmagań z nowotworem podzieliła się kilka miesięcy temu w rozmowie z Hello Zdrowie.

„Pamiętam ten ogromny strach, niepewność i lęk o moje życie. Czułam, że wszystko wymyka się spod kontroli, a mimo to nigdy nie zdecydowałam się szukać pomocy u samozwańczych 'naturopatów’ czy innych szarlatanów. Dlaczego? Bo wiedziałam, że każdy dzień jest cenny, a czas działa na korzyść raka – nie naszą. Dzięki temu, że zaufałam medycynie i lekarzom, nie straciłam ani dnia, ani tygodnia” – pisze na swoim profilu na Instagramie.

I podkreśla, że dzięki temu, że przeszła cały cykl leczenia (USG, biopsję, rezonans, tomografię, PET, antybiotykoterapię chemioterapię, immunoterapię, operację i radioterapię) dziś jest w remisji.

„Jestem żywym świadectwem, że nauka i medycyna są naszym sprzymierzeńcem w walce o zdrowie. Jestem dowodem na to, że nowoczesne leczenie działa” – zaznacza. „To dzięki lekarzom, którzy poświęcają lata na studia i praktykę, mamy szansę na życie. To dzięki medycynie jestem tu, gdzie jestem. Tak, możemy wspomagać się alternatywami – ale ZAWSZE w porozumieniu z onkologiem. Nigdy na własną rękę” – apeluje.

Zuzanna nie ukrywa, że jest przerażona doniesieniami o tragicznych skutkach działalności internetowych szarlatanów.

„Nie pozwólmy szarlatanom decydować o naszym zdrowiu! (…) Tacy ludzie żerują na naszym strachu, na naszych nadziejach, na chwilach, kiedy jesteśmy bezbronni. W obliczu choroby, takiej jak nowotwór, jesteśmy gotowi zrobić wszystko, żeby odzyskać zdrowie – czasem nawet oddać ostatnie pieniądze. I właśnie na tym z wyrachowaniem wzbogacają się oszuści, oferując 'leczenie’, które w rzeczywistości prowadzi do tragedii” – przestrzega 30-latka.

I dodaje, że historia pani Ewy mogłaby skończyć się zupełnie inaczej, gdyby nie to, że kobieta uwierzyła w mit, że biopsja „rozsiewa” raka.

„Takie historie łamią mi serce, bo to nie rak ją zabił, ale dezinformacja” – kwituje.

Do wyświetlenia tego materiału z zewnętrznego serwisu (Instagram, Facebook, YouTube, itp.) wymagana jest zgoda na pliki cookie.Zmień ustawieniaRozwiń

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

i
Treści zawarte w serwisie mają wyłącznie charakter informacyjny i nie stanowią porady lekarskiej. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem.
Podoba Ci
się ten artykuł?