Przejdź do treści

„Lekarz nie powinien krytykować naszych wyborów osobistych. Jeśli chcemy karmić długo piersią, nie powinien na nas krzywo patrzeć” – mówi Aleksandra Jagłowska-Pietraszek, założycielka grupy na FB „Eko Matka Lekarka”

Eko Matka Lekarka
Aleksandra Jagłowska-Pietraszek. Zdj: archiwum prywatne
Podoba Ci
się ten artykuł?

Pieluchy wielorazowe, długie karmienie piersią oraz noszenie dziecka w chuście – jaki jest obraz macierzyństwa eko matki lekarki? Rozmawiamy z Aleksandrą Jagłowską-Pietraszek, adminem grupy na FB „Eko Matka Lekarka”.

Marta Chowaniec: W jaki sposób powstała i czym się zajmuje grupa „Eko Matka Lekarka”, której jesteś adminem?

Aleksandra Jagłowska-Pietraszek: Od paru lat istniała grupa „Matka Lekarka”, do której dołączyłam rok temu. Łączy ona lekarki, które są matkami i jest bardzo liczna – ponad 6 tys. Integruje sporą część środowiska lekarskiego. Przewijają się w niej dosłownie wszystkie tematy z tzw. codziennego życia – gotowanie, podróże, budowanie domu itp, ale też medycyna. Wartość edukacyjna grupy jest bardzo duża. Szczegółów nie zdradzam, bo grupa jest tajna i zamknięta. Chcemy mieć dużą swobodę wypowiedzi. Lekarze często nie chcą mieć otwartych profili w obawie przed wiadomościami od pacjentów. Takie sytuacje się zdarzają, kiedy pacjent pisze na prywatny FB do lekarza: „panie doktorze, mam takie wyniki badań, co to oznacza?” lub przesyła zdjęcia np. zmian skórnych – stąd część lekarzy stara się chronić swoją prywatność. Grupa Matka Lekarka jest na tyle liczna, że powstają grupy córki do określonych tematów. Jedną z takich grup córek jest Eko Matka Lekarka, której jestem założycielką i administratorką. W grupie Eko Matka Lekarka rozmawiamy na tematy związane z ekologią, minimalizmem, zero waste. Wymieniamy się nawzajem informacjami, dzielimy doświadczeniem oraz motywujemy się w działaniach.

Rozumiem, że jesteś i mamą i lekarką?

Tak! 17 miesięcy temu urodziłam córeczkę. W październiku skończyłam staż lekarski, od stycznia rozpoczynam specjalizację z psychiatrii.

Czy poród lekarki jest trudniejszy?

Myślę, że różni się pod wieloma względami. Mamy większą wiedzę oraz wyobraźnię, co często jest dużym obciążeniem. Lekarki mogą się bardziej bać, bo więcej widziały i słyszały. W szpitalach spotykamy się z najtrudniejszymi, niespodziewanymi komplikacjami, dylematami medycznymi. Jak przychodzi do własnego porodu, to każda kobieta – lekarka czy nie lekarka – potrzebuje wsparcia mądrej położnej. Tak też było w moim przypadku. W całości zdałam się na położną, która świetnie poprowadziła poród. Korzystałam też z naturalnych metod łagodzenia bólu, a w najtrudniejszym momencie skorzystałam ze znieczulenia zewnątrzoponowego.

Czy w pierwszej dobie życia zaszczepiłaś dziecko?

Tak.

Szczepienia to kontrowersyjny temat w podejściu ekologicznym do macierzyństwa.

W grupie na FB „Eko Matka Lekarka” można zauważyć raczej jednomyślność w tej kwestii – matki lekarki szczepią swoje dzieci. Uważamy, że bilans zysków i strat pokazuje, że lepiej jest szczepić. Oczywiście mamy świadomość niepożądanych odczynów poszczepiennych. Myślę, że „bycie eko” może oznaczać bardzo różne rzeczy dla różnych ludzi. Czasami wiąże się z odrzuceniem współczesnej medycyny, czasami jest tylko pustym sloganem, który ma zwiększać sprzedaż. W grupie staramy się zachować racjonalne podejście do tematu ekologii.

Rozumiem, że powoli wychodzisz z pieluch, jak to się mówi (śmiech). Czy w duchu eko używałaś pieluch wielorazowych?

Tak, ciągle używamy. Są wygodne. Skóra dziecka jest dzięki nim zdrowsza, rzadziej się odparza. O zaletach można dużo mówić, a jedyną wadą jest to, że trzeba je prać, a w małych mieszkaniach trudno je rozwiesić, ale za to nie trzeba ich wyrzucać i produkować śmieci. W kwestii ekologii pieluch biorę pod uwagę zatem i aspekt osobisty (zdrowie) i aspekt środowiskowy (śmieci). Oba te aspekty są dla mnie ważne. Koszt rozpoczęcia wielopieluchowania jest większy niż pieluch jednorazowych. Na start trzeba wyłożyć większą kwotę niż kupując po jednym opakowaniu pieluch jednorazowych. Za to koszt całkowity jest podobny albo nawet mniejszy. Ja miałam szczęście – spotkałam jedną położną, która była tak miła, że pożyczyła mi na początek część swoich pieluch. Miałam więc możliwość wypróbować ich działanie najpierw na cudzych pieluchach i wybrać te, które najbardziej mi odpowiadają i po prostu je kupić, używać już własnych. Korzystałam również z oferty Pieluchoteki, która nieodpłatnie udostępnia zestaw pieluch różnych producentów na określony czas.

Można więc przetestować różne i wybrać te, które będą nam najbardziej odpowiadały. Warto z tego skorzystać, bo pieluchy są różne tak jak różne są preferencje rodziców, którzy je stosują u swoich dzieci. Niektórzy preferują wełnę, a inni materiały sztuczne. Różne też są systemy składania tych pieluch – niektóre przypominają jednorazowe tzw AIO (all-in-one), inne spina się w całość SIO (snap-in-one), są też kieszonki, otulacze, gatki, ale zasadniczo wszystkie składają się z części zewnętrznej nieprzepuszczającej i części wewnętrznej chłonnej.

Hm, ciekawe co mój lekarz pediatra powie, jak zobaczy u mojego dziecka pieluchę wielorazową – takie pytanie przewija się w grupach wielopieluchowych na FB.

Wiem, że matki często boją się reakcji lekarza, przez co wybierając się na wizytę, zakładają dziecku pieluchę jednorazową. Wynika to z doświadczeń innych dziewczyn, które spotkały się z nieprzyjemnymi komentarzami: „co to jest – średniowiecze?”, „czemu nie założy pani zwykłej jednorazówki”. Widzę jednak, że pieluchy wielorazowe przebijają się do społecznej świadomości. Coraz więcej matek a na pewno matek lekarek (śmiech) ma świadomość, że pieluchy wielorazowe są fajne. Widzę też po komentarzach w grupach wielopieluchowych – „o, byłam u lekarza, założyłam dziecku pieluchę wielorazową, lekarz pochwalił”, powiedział, że „super, fajnie, tak trzymać i że o jaka ładna pielucha”.

Jakie inne rozwiązania ekologiczne stosujesz w swoim macierzyństwie?

Zabawki to temat rzeka. Bywa, że rzeka śmieci niestety. Po pierwsze – kupić ich mniej, po drugie – używane lub bardziej trwałe – np. drewniane zabawki. Myję się z córką, wspólnie w wannie, żeby zaoszczędzić wodę, a do mycia pupy podczas przebierania wybieram waciki wielorazowe. Przez długi czas używałam wielorazowych wkładek laktacyjnych, które się pierze. Są tak samo wygodne jak jednorazowe. Wiem, bo mam porównanie – na początku używałam tych właśnie jednorazowych. Co warto podkreślić – te wielorazowe kosztowały znacznie mniej.

Jak długo karmiłaś?

Dalej karmię, w tej chwili 17 miesięcy. Dla mnie to bardzo naturalne i wygodne, chociaż początek nie był jak z bajki. Musiałam nauczyć się karmienia. Widzę w tym korzyści dla córki i dla siebie. Nie uważam, żeby to było długo, średnia długość karmienia piersią liczona dla świata to ponad 3 lata.

Pieluchy wielorazowe, długie karmienie piersią oraz noszenie dziecka w chuście – wydaje mi się, że często idzie razem.

Bingo! Pierwszą chustę kupiłam już w ciąży (śmiech), potem były kolejne. Był to strzał w dziesiątkę, bo córka nie tolerowała gondoli, wymagała też dość dużo noszenia. To było wybawienie dla mojego kręgosłupa, miałam przy okazji „wolne ręce”, a córce dawało bliskość rodzica oraz poczucia bezpieczeństwa. Nie chcę tu robić reklamy, ale nowa chusta ze sklepu wielobranżowego kosztowała 70 zł. Nie jest to duży koszt, a droższe chusty to raczej kwestia hobbystyczna. Można też kupić używaną chustę w granicach 100-200 zł.

Czy podejście ekologiczne mieści się w konwencjonalnej medycynie?

Myślę, że tak. Jeśli rodzice mają problem z odparzeniami maluszka, warto rozważyć pieluchy wielorazowe. Wtedy będzie to forma leczenia. Według mnie lekarz ciągle jest dużym autorytetem. Jeśli powie, że pieluchy wielorazowe są zdrowe dla dziecka, dla wielu rodziców będzie to miało duże znaczenie. Myślę też, że lekarz nie powinien krytykować naszych wyborów osobistych. Jeśli chcemy karmić długo piersią, nie powinien na nas krzywo patrzeć. Jeśli z różnych powodów wybieramy mleko modyfikowane, nie powinien tego komentować. Kontrowersyjna jest też dieta wegetariańska – pacjenci szukają lekarzy, od których otrzymują w tej kwestii pomoc i wsparcie. Niestety nie da się być zero waste w medycynie. To niemożliwe. Dużo używanych produktów jest jednorazowych ze względów higienicznych. Medyna sama w sobie produkuje dużo śmieci. Większości z nich nie da się ograniczyć, ale zawsze coś można poprawić – np. segregacja śmieci komunalnych w placówkach ochrony zdrowia. Profilaktyka też pozwala oszczędzać zasoby – lepiej zapobiegać niż leczyć.

Aleksanda Jagłowska-Pietraszek – ukończyła kierunek lekarski na Uniwersytecie Medycznym w Łodzi, administratorka grupy na FB „Eko Matka Lekarka” oraz „NHN Polska”, mama 17-miesięcznej córki.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

Podoba Ci
się ten artykuł?