Przejdź do treści

Łukasz Warchoł: Nikt nie korzysta z pornografii, żeby się uzależnić. Na początku jest zdrowa, naturalna ciekawość

Łukasz Warchoł/fot. archiwum prywatne
Łukasz Warchoł/fot. archiwum prywatne
Podoba Ci
się ten artykuł?

Kiedyś trzeba było więcej wysiłku, żeby zdobyć materiały pornograficzne: pójść do kiosku albo wypożyczalni kaset VHS, przyczaić się, żeby nie było innych klientów, kupić albo wypożyczyć film, gazetę „spod lady”.

Teraz pornografia jest na wyciągnięcie ręki, wystarczy sięgnąć do kieszeni/torebki i wyciągnąć smartfona. A więc i uzależnionych od niej jest więcej. O tym, jak to wpływa na nich samych – i ich partnerów/partnerki, opowiada Łukasz Warchoł, psycholog w ośrodku Propsyche, specjalizujący się m.in. w psychoterapii i terapii psychoseksualnej.

 

Aneta Wawrzyńczak: Uzależnienie od pornografii jest takie samo, jak inne behawioralne – zakupoholizm, hazard, pracoholizm?

Łukasz Warchoł: Na pewno w pewien sposób jest podobne, ponieważ mechanizm jest taki sam, czyli: osoba uzależniona polega na jakimś zachowaniu, żeby regulować swoje życie emocjonalne. Ale życie seksualne jest na tyle specyficzną domeną funkcjonowania człowieka…

Bo to najbardziej intymna sfera, dodatkowo obłożona dużym tabu.

To prawda. Ale to także kwestia tego, że zakupy, korzystanie z internetu, praca i inne zachowania, od których można się uzależnić, przychodzą do nas niejako z zewnątrz. Seksualność natomiast jest w nas, idzie „ze środka” i rozwija się z nami przez całe życie, więc uzależnienie od pornografii czy masturbacji opiera się na bardzo naturalnej, wewnętrznej potrzebie. Druga rzecz: pornografia jest cały czas w pewien sposób dostępna, prawdopodobnie dużo bardziej niż zakupy czy hazard, które nierzadko wymagają interakcji z drugim człowiekiem, pójścia w jakieś miejsce. A oglądanie pornografii czy masturbacja są dużo bardziej intymne, dzieją się w samotności.

Wspomniał pan o dostępności pornografii, ale to kwestia dopiero ostatnich lat. Kiedyś trzeba było bardziej kombinować, pójść do kiosku albo wypożyczalni kaset, przyczaić się, żeby nie było innych klientów, żeby dyskretnie kupić gazetkę czy wypożyczyć film. Teraz pornografia jest na wyciągnięcie ręki, dosłownie, bo wystarczy sięgnąć do kieszeni po smartfona.

Między innymi ta powszechna dostępność jest jednym z czynników, które sprawiają, że coraz więcej osób zgłasza się do gabinetu z problemem niekontrolowanego korzystania z pornografii i masturbacji.

Może to dobry znak? Może po prostu jest większa świadomość problemu, mniejszy wstyd? Choć z drugiej strony i mówi się wręcz o epidemii uzależnienia od pornografii.

Z pewnością wzrosła świadomość i więcej osób szuka pomocy, ale badania pokazują, że rośnie też skala tego problemu. Widzę to też po rozmowach prowadzonych w gabinecie, zgłasza się coraz więcej zwłaszcza młodych osób, między 20. a 30. rokiem życia, u których problem rozwija się od okresu nastoletniego. W tym wieku nasz mózg jest bardzo plastyczny i rozwija się intensywnie. I tu pojawia się znów kwestia dostępności, o której pani wspomniała: kiedyś bodziec seksualny był trudniejszy do zdobycia albo trzeba było poczekać na kolejny. Teraz, jeśli tylko ktoś tego zapragnie, może mieć tych bodźców mnóstwo, za darmo, natychmiast. A to wspiera uzależnianie, czyli nieumiejętność wykształcenia odporności na frustrację, czekanie, odraczanie gratyfikacji.

Jako społeczeństwo nie jesteśmy edukowani seksualnie, więc pornografia dla części młodych osób staje się trochę Świętym Graalem, w którym szuka odpowiedzi na interesujące ich kwestie seksualne

To jak rodzi się uzależnienie?

Nikt nie korzysta z pornografii, żeby się uzależnić. Na początku jest zdrowa, naturalna ciekawość: gdzieś się zobaczy jakieś zdjęcia czy film, dziś to żaden problem, a to zaciekawia, stymuluje, zachęca człowieka, żeby poszukać możliwości zaspokojenia potrzeb seksualnych w rzeczywistości. Ale jeśli młody człowiek nie ma sprzyjających ku temu warunków albo śmiałości i mu się to nie udaje, to może wrócić do pornografii. A z czasem może nauczyć się polegać głównie na niej i masturbacji zamiast rozwijać kompetencje społeczne i interpersonalne, które docelowo pomogłyby mu realizować potrzeby seksualne w życiu realnym. Z czasem może się okazać, że masturbacja jest także sposobem na regulowanie życia emocjonalnego. W tym właśnie tkwi problem, bo to bardzo silne bodźce, a mózg jest na nie wyjątkowo wrażliwy i istnieje ryzyko, że za pośrednictwem pornografii i masturbacji będziemy nie tylko regulować swoje potrzeby seksualne, ale też korzystać z nich w związku z niekontrolowaną złością, nieleczoną depresją, różnymi problemami emocjonalnymi, wreszcie – na poprawę nastroju, rozładowanie napięcia.

Mówi pan cały czas: uzależnienie od pornografii i masturbacji…

Bo w mojej praktyce terapeutycznej w przynajmniej 80 proc. przypadków ten problem współwystępuje. Najczęściej dotyczy mężczyzn, którzy korzystają w problematyczny sposób z pornografii, czemu towarzyszy masturbacja. I czasem trudno wręcz określić, od czego pacjent jest tak naprawdę uzależniony, choć najczęściej właśnie od jednego i drugiego – od zachowania, które polega na masturbacji przy oglądaniu pornografii.

Czytam w pana artykule: „Tak jak masturbacja, również pornografia nie jest sama w sobie zła z punktu widzenia rozwoju seksualnego człowieka, pod warunkiem, że jej odbiorcą jest dojrzała seksualnie osoba, która korzysta z niej w sposób kontrolowany i nie odczuwa z tego powodu subiektywnego cierpienia, czy trudności w relacjach intymnych i związkach seksualnych”.  To znaczy, że jest z nią jak z nożem: można nim ukroić chleb, nakarmić siebie i innych – ale można też kogoś zabić?

To jest i dobra analogia, i zła, bo jednak nóż jest najczęściej wykorzystywany w dobrym celu. Oczywiście można z niego zrobić zły użytek, ale to jest znikomy odsetek jego zastosowania. Natomiast tak jak napisałem, pornografia sama w sobie nie jest zła, może służyć jako uzupełnienie życia seksualnego, źródło zdrowej stymulacji seksualnej, a nawet w terapii – pod warunkiem, że wszyscy robią to z własnej woli i są do tego przygotowani. Jeśli by chciała pani porównywać ją do noża, to proszę sobie wyobrazić super ostry nóż wojskowy, którego obsługa jest trudna i wymaga przygotowania, łatwo się nim pociąć. Raczej nie schowałaby pani takiego noża do kuchennej szuflady, żeby kroić nim chleb, prawda?

Prawda.

I tak jest, niestety, z pornografią, która jest powszechnie dostępna i darmowa. Często to nie są materiały stymulujące w naturalny sposób, tylko obliczone na to, żeby były intensywne, zachęcały do poszukiwania kolejnych doznań, preparowane nieraz tak, by wręcz zastępować satysfakcję seksualną, którą byśmy chcieli uzyskiwać w realnym życiu – i która jest na pewno o wiele zdrowsza. Jest tymczasem i taka pornografia, którą niekiedy polecam pacjentom, bo przedstawia naturalne ciała i zachowania seksualne w nieprzekłamany sposób, a także naturalny przebieg stosunku i reakcje człowieka. Tylko że to zazwyczaj materiały płatne, mniej dostępne. Nie są to duże kwoty, jednak dotarcie do takiego materiału wymaga dodatkowego wysiłku. Ciekawa jest współczesna pornografia feministyczna, jaką kręci między innymi Erika Lust, która również przedstawia kontakty seksualne w sposób zróżnicowany i bez dewaluowania kobiety – i wcale nie ucieka się w zamian do dewaluowania mężczyzny. O to właśnie chodzi: żeby znaleźć mądre wypośrodkowanie. Tylko że jako społeczeństwo nie jesteśmy edukowani seksualnie, więc pornografia dla części młodych osób staje się trochę Świętym Graalem, w którym szuka odpowiedzi na interesujące ich kwestie seksualne.

Ewa Stusińska / fot. Łukasz Knap

Ten brak edukacji pokutuje tym, że o osobach uzależnionych od pornografii myśli się: to zboczeniec!

Nie powiedziałbym, tolerancja i społeczne przyzwolenie, zwłaszcza wśród osób młodszych, do 35. roku życia, są bardzo duże, w tej grupie wiekowej już nie ma tabu wokół pornografii i masturbacji. Rzadko się zdarza, by przyszedł pacjent i powiedział: chcę sobie z tym poradzić, bo to jest zboczone. Raczej szuka pomocy, terapeutycznej, bo tak przyzwyczaił się do masturbacji, że nie jest w stanie odbyć satysfakcjonującego stosunku seksualnego z prozaicznych powodów.

Jakich?

Choćby takich, że stosunek seksualny z drugą osobą jest bardziej fizycznie męczący, trzeba się też bardziej psychologicznie postarać, w grę wchodzą potrzeby drugiej osoby, kontakt interpersonalny. Problemem bywa również to, że partner/partnerka nie dają takiego rodzaju stymulacji, do jakiego dana osoba się przyzwyczaiła. W optymalnych warunkach ten wysiłek jest emocjonalnie opłacalny, docelowo może dawać większą przyjemność, ale jeśli ktoś szuka szybkiego odreagowania, to masturbacja może być bezkonkurencyjna. Jeśli jest jedynym mechanizmem dla emocjonalnego odreagowania, pojawia się problem.

Potrzebna jest też obopólna dobrowolna zgoda – i na sam stosunek, i na różne praktyki seksualne. I tak sobie myślę: czy za mało rozmawiamy o swoich potrzebach, pragnieniach, fantazjach seksualnych?

Rzeczywiście tak jest. Niestety, bo takie rozmowy przynoszą wiele korzyści. Można przecież nawzajem przesyłać sobie filmy, można usiąść razem do oglądania pornografii, uczynić z tego element gry wstępnej, dodać trochę pikanterii do życia seksualnego, wzmocnić więź emocjonalną. Z moich obserwacji wynika też, że rozmowa bywa trudna, bo ludzie często po prostu nie wiedzą, co tak naprawdę ich kręci. A jeśli wiedzą, to mają problem z tym, jak to zakomunikować partnerowi.

W przypadku choroby alkoholowej mówimy również o piciu problematycznym, które może prowadzić do uzależnienia. Przy uzależnieniu od pornografii czy masturbacji też jest taki przedsionek?

Uzależnienie niewątpliwie rozwija się etapami i tutaj też można by kilka takich etapów wyróżnić. Co autor, to inny będzie podział, tak samo nie ma niestety konsensusu co do tego, kiedy rozpoznawać uzależnienie.

Uzależnienie od pornografii i masturbacji zostało ujęte w najnowszej klasyfikacji chorób ICD-11 z maja 2019 roku pod hasłem: kompulsywne zaburzenia seksualne.

Tak, natomiast jak sobie przejrzy pani różne źródła w internecie, to znajdzie pani różne opinie, czy to dobrze, czy to źle. Nie chciałbym iść w taką akademicką dysputę, bo moim zdaniem najważniejsze byłoby przekazać, że dobrze jest zwrócić się do terapeuty nie dopiero wtedy, kiedy wszystkie znaki na ziemi i niebie wskazują, że już się nie jest w stanie sobie z tym poradzić i spełniamy kryteria ICD-11. Zaniepokoić nas powinno już to, że masturbacja czy pornografia służą jako sposób poprawiania sobie samopoczucia i tego nie kontrolujemy.

Kiedyś bodziec seksualny był trudniejszy do zdobycia albo trzeba było poczekać na kolejny. Teraz, jeśli tylko ktoś tego zapragnie, może mieć tych bodźców mnóstwo, za darmo, natychmiast

Że stały się wentylem, dzięki któremu można „spuścić z pary”?

Tak – i kolejna niepokojąca rzecz: że zmniejsza się liczba innych wentyli, że polega się tylko na pornografii. Na przykład: wcześniej często wychodziłem ze znajomymi, biegałem, lubiłem sobie coś dobrego ugotować – a teraz już tego nie robię. Albo kiedy chciałbym ograniczyć albo zaprzestać w ogóle oglądania pornografii i masturbacji, z jakiegokolwiek powodu, ale nie udaje mi się w tym wytrwać. Im więcej takich sygnałów, że tego nie kontroluję, że staje się to dominującą aktywnością seksualną, choć mam możliwość podejmować inną, tym bardziej powinno mnie to niepokoić. Z drugiej strony zdarza się i tak, że przychodzi pacjent i mówi: jestem uzależniony od pornografii. Ale po krótkiej rozmowie, nakreśleniu problemu i jego kontekstu, okazuje się, że pacjent nie jest uzależniony, chociaż jakiegoś wsparcia terapeutycznego potrzebuje.

Ale cudownie, że w ogóle przyszedł!

To na pewno. Warto przy okazji zaznaczyć, że dobrze byłoby nie traktować psychoterapeuty jako specjalisty, który ma tylko leczyć, ale też jako specjalistę, który może zajmować się profilaktyką, przyjrzeć naszemu problemowi. Ten kontekst, o którym wspomniałem wcześniej, jest szalenie ważny, bo może się okazać, że oszczędzimy sobie wielu tygodni zamartwiania się albo że dzięki wczesnej interwencji możemy zapobiec powstaniu czy rozwojowi problemu.

Wspomniał pan też, że zdecydowana większość uzależnionych od pornografii i/lub masturbacji to mężczyźni. Dlaczego?

Powodów jest kilka. Zauważmy, między innymi, że przyzwolenie społeczne na aktywność seksualną mężczyzn jest o wiele większe, mogą dążyć do niego bez większego zawstydzenia, ich średnia aktywność seksualna jest większa. Z reguły w życiu intymnym przeciętnie mężczyźni polegają przede wszystkim na bodźcach wizualnych, których dostarcza pornografia. Kobiety z kolei częściej poszukują znacznie bardziej zróżnicowanych bodźców: zapachu, dotyku, atmosfery. W związku z tym, pornografia może się mężczyźnie wydać bardziej wystarczającym bodźcem.

Znów powołam się na chorobę alkoholową, w przypadku której u partnera/partnerki osoby nią dotkniętej zazwyczaj rozwija się współuzależnienie. Dotyczy to także uzależnienia od pornografii?

Tak, jest to możliwe. Współuzależnienie to przystosowanie się do uzależnienia partnera/partnerki w taki sposób, że się je pośrednio wspiera, między innymi tłumacząc tę osobę, zaprzeczając problemowi, przejmując odpowiedzialność za kontrolowanie oglądania pornografii itp. Kompulsywne korzystanie z pornografii pozornie nie niesie za sobą tak dużych społecznych konsekwencji jak choroba alkoholowa czy uzależnienie od seksu. Wydaje się łatwiejsze do ukrycia. Niemniej jednak dla związku, rodziny i bliskich osoby uzależnionej, w zależności od nasilenia, może być to równie niszczący problem. Życie z osobą, która w kompulsywny sposób korzysta z pornografii i masturbacji, zaprzeczając problemowi, może być bardzo niekorzystne dla zdrowia psychicznego.

To jak odbija się uzależnienie od pornografii na partnerze/partnerce osoby uzależnionej?

Często jest to poczucie zdrady ma poczucie bycia zdradzoną, bycia okłamywaną, oszukiwanym. Reakcje bywają bardzo różne. Każdy ma prawo poczuć dokładnie to, co czuje. Kluczowa jest jak zawsze rozmowa i skonfrontowanie się z problemem. Czasem okazuje się, że po tym, gdy kurz opadnie, partnerzy bywają dla siebie bardzo wspierający i niepotrzebnie problem był tak długo ukrywany.

Tak, pojawia się też cała gama emocji, co zauważyłam czytając różne zwierzenia na forach czy anonimowe zapytania do specjalistów – bardzo dojmujące jest poczucie winy.

I pojawia się też myśl: dlaczego to robi? Widocznie już mnie nie chce, bo jestem dla niego lub dla niej niewystarczająca, niewystarczający. Szczególnie trudne bywa to dla kobiet, ponieważ w naszej kulturze są socjalizowane do brania na siebie odpowiedzialności.

porno

Jak już opadną pierwsze emocje, minie szok i ustąpi poczucie winy – co robić?

Najbardziej konstruktywnym wyjściem jest rozmowa i niewymaganie od partnera czy partnerki natychmiastowego zobowiązania, najczęściej w emocjach, że już nigdy tego nie zrobi. Trzeba ustalić, czemu pornografia i masturbacja służą, być może jest to świetny punkt wyjścia do tego, żeby razem, z troską zastanowić się nad stanem związku, życia seksualnego. Jeśli problem pojawił się w czasie trwania związku, można też się zastanowić, na ile jest związany z trudnością partnerów, by realizować swoje potrzeby w relacji. Może o czymś trudno powiedzieć? Jak przychodzą do mnie do gabinetu na terapię dotknięte tym problemem pary, to w pierwszej kolejności omawiamy właśnie to, jak rozumieją pojawienie się problemu w ich życiu, związku.

To nie jest sytuacja czarno-biała?

W życiu nic nie jest czarno-białe. W parze skupianie się wyłącznie na dzieleniu odpowiedzialności za stan rzeczy nie jest rozwiązaniem. Na pewno nie pomaga też szantażowanie: „jak nie przestaniesz, to cię zostawię” – bo to jeszcze bardziej oddala i odbiera możliwość, żeby scementować relację. Kiedy więc emocje opadną, dobrze jest znaleźć jakiś sposób, żeby o tym porozmawiać. Jeśli nie jesteśmy w stanie razem pójść z uzależnionym partnerem do terapeuty, psychologa, seksuologa.

A powinno się iść razem?

Jeżeli mamy w sobie na to gotowość, fajnie byłoby pójść razem, bo terapeuta pomoże nam ustalić, co się wydarzyło, jak do tego doszło i zdecydować, czy podjąć terapię dla par, czy któryś z partnerów powinien skorzystać z terapii indywidualnej, a może dobrze byłoby to połączyć? Zawsze natomiast, jakkolwiek i z kimkolwiek, powinniśmy dążyć do rozmowy o tym i spróbować zrozumieć, co się dzieje i dlaczego, jakie emocje się za tym kryją, czy partner/partnerka masturbują się, bo są nieusatysfakcjonowani życiem seksualnym. A może być też przecież tak, że któryś z partnerów po prostu czasem lubi spędzić czas samemu ze sobą właśnie w ten sposób. Podobnie jak zapewne czasem będzie pani chciała pójść do kina ze znajomymi, a czasem będzie pani wolała usiąść sama, otworzyć pudełko lodów i obejrzeć film w telewizji czy na komputerze.

W przypadku uzależnienia od substancji mówi się o tym, że alkoholikiem jest się do końca życia, tylko niepijącym. Jak to wygląda w przypadku uzależnienia od pornografii?

Współczesna terapia uzależnień odchodzi od takiego modelu dążenia do bezwzględnej abstynencji. To jest stara szkoła, a nowoczesna terapia uzależnień podchodzi do sprawy bardziej indywidualnie, bo są osoby, dla których będzie to jedyne wyjście, ale są też takie, które mogą nauczyć się pić w sposób kontrolowany. A odpowiadając na pani pytanie: alkohol z pewnością jest substancją, bez której można żyć. Uzależnienia behawioralne dotyczą natomiast najczęściej takiej sfery naszego funkcjonowania, bardzo trudno byłoby zrezygnować. W ich przypadku dąży się więc do korzystania z niej w sposób kontrolowany. Można więc, choć nie trzeba rezygnować z pornografii, są to kwestie indywidualne. Czasem najzwyczajniej w świecie okazuje się po prostu, że nie jest już potrzebna.

 


Łukasz Warchoł – psycholog, psychoterapeuta psychodynamiczny. Specjalizuje się m.in. w psychoterapii i terapii psychoseksuologicznej. Współtworzy ośrodek Propsyche w Bydgoszczy (www.pro-psyche.pl).

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

Podoba Ci
się ten artykuł?