Twoja mama też uprawia(ła) seks. Czy w porównaniu z nią masz lepsze życie seksualne?
Zastanawiałaś się kiedyś nad temperamentem i seksualnością swojej mamy? Jaki uprawiała seks i czy miała z tego przyjemność? Co po niej odziedziczyłaś? Czy masz – w porównaniu z nią – lepsze pod tym względem doświadczenia?
Nasze mamy są istotami seksualnymi
Przy okazji demonstracji Ogólnopolskiego Strajku Kobiet nie da się nie zauważyć wypełnionych seksualną treścią haseł na transparentach noszonych głównie przez młode kobiety. Są bardzo odważnie, łamiące niejedno tabu i sprawiające wrażenie, że dobry przyjemny seks jest dla młodych kobiet szalenie ważny. Takich haseł nie byłyby pewnie w stanie napisać ich matki. Czy to oznacza, że córki mają od nich lepszy seks?
– To, jaki kto ma seks, jest złożone z wielu różnych czynników, związanych z dojrzewaniem psychoseksualnym, z doświadczeniami, temperamentem – nie ma podstaw naukowych do porównywania seksu matek i córek. Z punktu widzenia nauki po prostu nie ma takich przesłanek – mówi Agata Stola, edukatorka seksualna z ośrodka SPLOT.
Ale podywagować na ten temat można, a nawet należy. Każdy, kto podczas przeprowadzki albo porządkowania rzeczy po rodzicach natknął się na numer „Playboya” czy innej gazety erotycznej sprzed 30 lat, zderzył się z zagadnieniem: moi rodzice uprawiali seks. Wow! O ile nastolatki czy bardzo młodzi ludzie mogą mieć z tym kłopot, mam wrażenie, że po 30. roku życia można o tym pomyśleć bez większych emocji. A jednak kiedy rozmawia się ze znajomymi kobietami o seksie, rzadko przychodzi nam do głowy pytanie: jaki rodzaj intymności łączył naszych rodziców? Jaki mieli temperament i czy ich życie seksualne było udane? Często kompletnie nie dopuszczamy do głowy takich fantazji, bo wydają nam się niestosowne i dziwaczne.
A przecież nasze mamy (i ojcowie, ale skupimy się teraz na mamach) są istotami seksualnymi i mają seksualne potrzeby. Rozkwit ich życia seksualnego to „czasy zamierzchłe”, epoka nawet przedinternetowa i przedpornograficzna. Jakie wtedy mogło być ich życie seksualne?
”Każdy, kto podczas przeprowadzki albo porządkowania rzeczy po rodzicach, natknął się na numer 'Playboya' czy innej gazety erotycznej sprzed 30 lat, zderzył się z zagadnieniem: moi rodzice uprawiali seks. Wow! Nasze mamy są istotami seksualnymi i mają seksualne potrzeby”
Lepszy seks czy lepiej w seksie?
– Z badań wynika, że młode kobiety mają po prostu inne podejście do seksu niż ich matki. Zmieniło się także podejście do jakości seksu i to, co na nią wpływa. Należałoby się dlatego zastanowić: co to znaczy „dobry seks”? Nie mówimy już o tym, że dobry seks to ten, który kończy się orgazmem – jest wiele innych komponentów, który się na ten dobry seks nakładają. Ciężko porównywać to, co było uważane za „dobry seks” trzydzieści lat temu i dzisiaj – uważa Agata Stola.
Zwykle jednak zakłada się raczej, że seks córek jest lepszy od seksu ich matek. Dlaczego? To logiczne: bo coraz więcej o seksie wiemy, bo przestałyśmy się wstydzić masturbacji, bo wiemy, że seks jest przyjemnością, a nie obowiązkiem małżeńskim. Mamy antykoncepcję, Tindera, zabawki erotyczne, nieograniczony dostęp do pornografii męskiej i kobiecej. Mamy fantazje seksualne – nic, tylko je realizować. Czy to gwarantuje, że prześcigniemy nasze mamy w seksualnej przyjemności? Niekoniecznie.
– Z badań dotyczących satysfakcji seksualnej czy zadowolenia z seksu tendencja jest wzrostowa. Osoby, które uprawiają seks, deklarują, że ich życie seksualne jest udane. Można domniemywać, że tak – seks córek jest lepszy niż seks matek – mówi Anna Moderska, edukatorka seksualna i autorka vloga „SeksDobryWszystkim”. – Ale jest druga strona medalu: współcześnie młode kobiety wchodzące w życie seksualne uprawiają mniej seksu niż osoby z wcześniejszych pokoleń. Seksu i kontaktów bezpośrednich jest mniej – dzieje się tak na całym świecie. Nasze życie społeczne przeniosło się do social mediów i kontakty interpersonalne siadły. Należałoby więc zapytać, czy jeżeli już uprawiają seks, to jest on lepszy niż ten sprzed lat, bo rozważniej się dobiera partnera? Trudno odpowiedzieć na to pytanie.
Takich pytań o „lepszość seksu” jest więcej. Czy bez edukacji seksualnej i znajomości swoich punktów erogennych seks mógł być przyjemny? Czy jeżeli miało się jednego partnera przez całe życie i zero szans na porównanie, to można mówić, że seks był dobry?
– Wydaje mi się, że zawsze jest lepiej w seksie, jeżeli ludzie dysponują większą wiedzą. Ona powoduje, że mamy świadomość tego, w co się angażujemy; mamy narzędzia do tego, jak się nie zgodzić na coś, co nam nie pasuje; wiemy, jak i gdzie szukać pomocy, kiedy coś złego się stanie – tłumaczy Anna Moderska. – Nasi rodzice czy rodzice kobiet, o których rozmawiamy, nie mieli tego na wyciągnięcie ręki.
Zdaniem autorki vloga „SeksDobryWszystkim”, dzisiejsze warunki do uprawiania seksu są trudne: dużo seksu jest wokół i ciężko się przed nim bronić, poza tym jest presja na to, że przecież trzeba być osobą eksperymentującą i otwartą.
– To jest ciemna strona współczesnych czasów. Pozytywna jest taka, że mamy więcej wsparcia w otoczeniu – mówi Moderska. – Dlatego uważam, że może nie mają lepszego seksu, ale mają po prostu lepiej… w seksie.
Lepiej, czyli swobodniej, być może bez wszystkich strachów i wątpliwości, które miały ich matki, z większą świadomością swoich potrzeb. A co z tym zrobią – zależy od nich. I od ich partnerów. Niestety, z powodu rozpowszechnionej pornografii, mężczyźni mają często mniej męskiej energii do zaoferowania niż ich ojcowie. I to też powoduje, że nie wiadomo czy współczesne kobiety mają lepszy seks niż ich matki.
”Narracja 'wyznacznikiem dobrego seksu jest orgazm' była niezwykle hamująca i zamykająca na seks. Kobiety ustawiały się w peletonach wyścigu do osiągnięcia orgazmu i kiedy go nie miały, były niezwykle rozczarowane. Wolały go nie uprawiać i nie mieć orgazmu, niż uprawiać i też nie mieć”
Jak wyglądał „dobry seks” 30 lat temu?
Najważniejszy dyskurs na temat seksu w ciągu ostatniej dekady dotyczy tego, że dobry stosunek nie musi się kończyć orgazmem. Dobrze, gdyby ten ostatni był, ale nie jest to warunek konieczny.
– Jest to wynik tego, że narracja „wyznacznikiem dobrego seksu jest orgazm” była niezwykle hamująca, utrudniająca i zamykająca na seks. Kobiety ustawiały się w peletonach wyścigu do osiągnięcia orgazmu i kiedy go nie miały, były niezwykle rozczarowane. Wolały go nie uprawiać i nie mieć orgazmu, niż uprawiać i też nie mieć – co wydaje się paradoskalne – mówi Agata Stola.
Zakładając że 30-40 lat temu nie mówiło się tak wiele o przyjemności seksualnej, czy można było wtedy mieć dobry seks, nie wiedząc o tym, że go się ma?
– Kobiety mają różną reaktywność – zdolność do osiągania przyjemności. Są takie, które z racji swojej budowy, szczytują szybciej i te, które potrzebują dłuższego rozbiegu, wielu bodźców, nie tylko fizycznych, żeby uzyskać podniecenie i mieć satysfakcję – wyjaśnia Stola. – W czasach, w których nie mówiono o seksie, kobiety osiągały orgazmy, kiedy były „korzystniej” dla siebie zbudowane i miały do tego predyspozycje. jednak nawet jeżeli je miały, pozostaje pytanie: jaka była jakość ich seksu. Czy zawsze się odbywał za ich zgodą, w duchu pojednania czy był powinnością w małżeństwie? Dlatego nie zawsze szybkie osiąganie orgazmu jest równoznaczne z tym, że seks jest dobry.
Jak sprawdzić?
Czy możliwa jest rozmowa, w której matka i córka porównują własne życie seksualne w swojej obecności? Tak, ale tylko w amerykańskim filmie. Niezręcznie jest bowiem ze strony matki, która może mieć np. świetny seks, chwalić się tym przed córką, sugerując, że ona również tak powinna żyć.
– Jeżeli matka jest świadoma swojej seksualności, tego, że seks jest bardzo indywidualną sprawą i każdy ma na niego swój scenariusz, może być świetną doradczynią – pod warunkiem, że ma dobry kontakt ze swoją córką. Oczywiście tylko wtedy, kiedy odbywa się to za ich obopólną zgodą i obie strony nie czują niezręczności tej sytuacji. Jeżeli matka ma dużo empatii i zrozumienia, jest możliwe, że córka może z tej wiedzy czerpać – radzi Agata Stola.
Na pewno jednak nie można pouczać i narzucać niczego swoim córkom.
A wy, drogie córki, nie myślcie sobie: „moja mama wychowana tak konserwatywnie na pewno nie miała dobrego seksu”, bo wcale nie musi to być prawda.
Polecamy
„Sztukę flirtowania trzeba aktualizować” – mówi seksuolożka Patrycja Wonatowska
Medroxy: „Ludzie mają mnóstwo ohydnych określeń na to, co robimy i kim jesteśmy, a ja chcę, żeby wiedzieli, że praca seksualna to mój wybór”
WHO alarmuje: Nastolatki uprawiają seks bez zabezpieczenia. „Zbieramy gorzkie owoce zaniedbania edukacji seksualnej”
Renata Orłowska: „My, osoby z niepełnosprawnościami, jesteśmy wykluczane nawet przez grupy, które same walczą z wykluczeniem”
się ten artykuł?