Jaki jest seks samodzielnych mam?
– Uwięzienie kobiety w przekonaniu, że zakończenie związku skazuje ją na wszystko co najgorsze (także brak seksu) jest sposobem na to, aby utrzymać ją jak najdłużej w relacji, której nie chce, która się już dawno skończyła lub która jest dla niej przemocowa. Przy czym może się okazać, że życie seksualne, ale także w ogóle życie po zakończeniu relacji jest bardzo dobre – z Agatą Stolą, terapeutką i edukatorką seksualną z ośrodka SPLOT, rozmawia Krystyna Romanowska.
Krystyna Romanowska: Seks samotnych mam to oksymoron. Samotne, z dziećmi, jak mogą w ogóle uprawiać seks?
Agata Stola: Zaraz, zaraz, wystarczy zmienić jeden wyraz: „samotne” na „samodzielne”. Seks samodzielnych mam brzmi już dużo lepiej. Po pierwsze: ktoś samodzielny jest w stanie zatroszczyć się o swoje zdrowie seksualne, o swoje prawa i potrzeby, ma siłę decydowania o sobie. Osoba samodzielna nie jest ofiarą samotności czy rozstania z partnerem. Po drugie: seks samodzielnej mamy może być romantyczny, okazjonalny czy przypadkowy, bo jako osoba samodzielna sama o nim decyduje. Społeczeństwo chciałoby widzieć mamy bez partnerów jako udręczone i umęczone istoty niemyślące o niczym tylko o dzieciach. A to są – owszem, tak – czasami zmęczone kobiety, które jednak żyją raczej dobrze po rozstaniu z partnerem. Rozstanie niezależnie, czy jest wynikiem niespełnionych oczekiwań, niezgodności charakteru, czy porzucenia zawsze jest trudne i bolesne, ale najważniejsze to nie zatracić się w rozpaczy i nie dać presji społecznej. Kobieta po rozstaniu jest samodzielną osobą, także samodzielną w sferze seksualnej ze swoimi potrzebami. I tak, znam królowe Tindera, które mają dzieci, co nie przeszkadza im mieć i czerpać satysfakcję ze swojej seksualności. Paradoksalnie, samodzielne matki zarządzające swoim czasem, domem, są atrakcyjnymi partnerkami dla mężczyzn w różnym wieku.
Jak przestać być samotną mamą, która uważa, że w jej życiu nie ma miejsca na seks, a stać się królową Tindera, nawet kiedy ma się dzieci?
Przede wszystkim trzeba skończyć z panującym wciąż (i mam wrażenie, że to kobiety bardziej go utrzymują – mężczyźni nadal chcieliby mieć partnerkę seksualną) stereotypem, że macierzyństwo jest końcem pewnego etapu kobiecej seksualności. Społeczno-kulturowo uświęcamy tę matkę Polkę, do której gorący, satysfakcjonujący seks raczej nie przystaje. I – co ciekawe – nawet te kobiety, które czują się wyzwolone i nowoczesne, przyznają się do odczuwania tego kulturowego ciężaru macierzyństwa. Z pewnych powodów stereotypowe przeświadczenie: „jestem matką, po co mi życie seksualne, teraz mam inne priorytety” jest wciąż silne. „Matka w prawdzie nadal ma piersi, ale teraz nie są już częścią ciała przynoszącą jej przyjemność w sypialni, tylko zasobem żywnościowym dla następnego pokolenia Polek i Polaków” – to pewnie trochę przerysowane, ale takie myśli krążą kobietom po głowach. Tymczasem kobieta-matka nadal jest istotą seksualną, potrzebuje seksu. Koniec i kropka. Oczywiście, nie mówimy tu o wpędzaniu w kompleksy czy wywieraniu presji na wykończonych macierzyństwem i nie mających ochoty na seks kobiety. Seks ma sens, gdy jest źródłem przyjemności i pojawia się faktycznie wtedy, kiedy obie strony mają na niego ochotę. Ważne jest jednak, żeby przez presję społeczno-kulturową nie zamknąć się na tę sferę życia.
”Dzieci są bardzo empatyczne, mają dużo zrozumienia dla swoich rodziców. Jeżeli mama nie szuka partnera na stałe, a ma tylko wielu partnerów seksualnych, po prostu komunikuje dzieciom, że spotyka się ze swoimi znajomymi”
Inaczej ludzie reagują na samodzielne mamy około 30 lat, a inaczej te w okolicach 50 lat. Młodsze są zachęcane do tego, żeby „kogoś sobie znalazły”, „ułożyły życie”. Tej drugiej grupy raczej się nie wspiera w ich seksualno-relacyjnych poszukiwaniach….
Przy czym, nikt nie powie dwudziesto- czy trzydziestolatce z małymi dziećmi: „słuchaj, skończyłaś związek, to zakładaj Tindera i sobie poszalej, baw się”. Raczej jest zachęcana do tego, żeby miała kolejne dzieci i szukała „porządnego”, stałego partnera. A szkoda – bo czasem właśnie w tym wieku warto dać sobie trochę oddechu, spróbować rzeczy, których się nie zdążyło zrobić przed macierzyństwem. Mężczyzna rozstający się koło 30-tki jest raczej zachęcany do nieposkromionego szaleństwa. Koledzy przybijają mu piątki: „Stary, laski będą się o ciebie zabijać, wróciłeś na rynek, korzystaj”.
W przypadku kobiet dojrzałych, rozstających się z partnerem po wielu latach, seksualność zależna jest od większej ilości czynników. Od tego, jak bardzo kobieta jest pokiereszowana po rozstaniu – u pacjentek w tym wieku często obserwuje się ogólną niechęć wobec mężczyzn, głębokie rozczarowanie i poczucie, że „mnie już w życiu nic nie spotka”. Inne też jest oczekiwanie społeczne wobec takich kobiet, raczej nikt im nie radzi, żeby szukały nowego męża – tym bardziej, jeżeli kobieta jest już np. również babcią. Na szczęście, to się powoli zmienia. Coraz silniejszy jest przekaz, że dzisiejsza pięćdziesięciolatka to atrakcyjna, aktywna kobieta z potrzebami, pełna witalności. I nawet jeżeli w swoim zakończonym związku zrezygnowała z różnych powodów z seksu, dlaczego nie potraktować rozstania jako rozpoczęcia nowej fazy także życia seksualnego? Dojrzała kobieta ma ku temu wszelkie powody: zna lepiej swoje ciało, umie korzystać z przyjemności, wie, jak skutecznie kontrolować płodność albo jest już w czasie menopauzy i nie boi się zajść w ciążę.
Zaryzykuję twierdzenie, że udany seks matki jest korzystny dla jej dzieci.
Ze wszech miar, ponieważ podnosi dobrostan samodzielnej mamy. I to bez względu na to, czy odbywa się w relacji, czy jest po prostu spotkaniami w stylu one night stand. U pacjentek, które zdecydowały się otworzyć na swoją seksualność po rozstaniu z ojcem swojego dziecka/dzieci, jest widoczna ogromna zmiana w definiowaniu potrzeb, komunikacji, czy pewności siebie. Spotykają partnerów, którzy są nimi zafascynowani, spełniają się. Eksplorowanie seksualności przez kobietę zmniejsza jej napięcia i stres, dzieci to czują i korzystają na tym odprężeniu. Nie ma się też czego obawiać, gdy seksualności matki staje się w rodzinie tematem. To, że dzieci pytają, daje szanse na szczerą i wzbogacającą rozmowę o seksualności, której młodzi ludzie bardzo potrzebują, szczególnie ze strony opiekunów.
Uwięzienie kobiety w przekonaniu, że zakończenie związku skazuje ją na wszystko co najgorsze (w tym braku seksu) jest – mam wrażenie – sposobem na to, aby kobiety tkwiły latami w niedobrych, często przemocowych relacjach. Zostają w nich, żeby nie wejść w rolę samotnej matki, bo to jest w ich mniemaniu najgorsze, co im się może przydarzyć, gorsze od najgorszego związku. Życie pokazuje, że to nieprawda.
”Społeczeństwo chciałoby widzieć mamy bez partnerów jako udręczone i umęczone istoty niemyślące o niczym tylko o dzieciach. A to są – owszem, tak – czasami zmęczone kobiety, które jednak żyją raczej dobrze po rozstaniu z partnerem”
Co mówić, kiedy dzieci pytają: z kim się spotykasz? A jeszcze bardziej skomplikowanie, kiedy pytają: a czemu tych panów tak dużo?
Dzieci są bardzo empatyczne, mają dużo zrozumienia dla swoich rodziców. Jeżeli mama nie szuka partnera na stałe, a ma tylko wielu partnerów seksualnych, po prostu komunikuje dzieciom, że spotyka się ze swoimi znajomymi. Podobnie jak dzieci mają swoich znajomych i prawo do prywatności. Należy jej się jej czas bez dzieci, w którym będzie robiła to, co chce. Powinna im wyjaśnić, że nie szuka partnera, że jest szczęśliwa, że dom, który ma, jest zawsze taki, jaki chciała mieć, ale potrzebuje też towarzystwa innych dorosłych osób, tak jak dzieci potrzebują bycia z rówieśnikami.
Polecamy
„Sztukę flirtowania trzeba aktualizować” – mówi seksuolożka Patrycja Wonatowska
Medroxy: „Ludzie mają mnóstwo ohydnych określeń na to, co robimy i kim jesteśmy, a ja chcę, żeby wiedzieli, że praca seksualna to mój wybór”
WHO alarmuje: Nastolatki uprawiają seks bez zabezpieczenia. „Zbieramy gorzkie owoce zaniedbania edukacji seksualnej”
Renata Orłowska: „My, osoby z niepełnosprawnościami, jesteśmy wykluczane nawet przez grupy, które same walczą z wykluczeniem”
się ten artykuł?