Ty, on i … Pan Wibrator
– Jeżeli kobieta komunikuje, że potrzebuje wspomagania w postaci wibratora, to mężczyzna, nie chcąc skorzystać z gadżetu, tak naprawdę zabrania kobiecie przyjemności. I to jest bardzo ważna kwestia do przedyskutowania w relacji – daje nam odczuć, czyja przyjemność w tym związku jest uznawana za ważniejszą – mówi Natalia Grubizna, edukatorka i doradczyni seksualna, proseksualna.pl,
Krystyna Romanowska: Wibrator w sypialni. Pierwsza i podstawowa obawa kobiety, zanim zapyta o niego partnera, brzmi: na pewno będzie mu przykro, że już mi nie wystarcza. To obawa uzasadniona?
Natalia Grubizna: Nie zawsze. Kobiety często, chcąc wprowadzić do sypialni coś nowego, szykują się na konfrontację, której wcale nie musi być.
Jestem zwolenniczką dawania wolności i przestrzeni ludziom w ich seksualności, w mierzeniu się ze stereotypami. Takim stereotypem jest np. wymaganie od ciała ciągłej gotowości do seksu. Wprowadzenie np. gadżetu erotycznego do sypialni fantastycznie niweluje tę presję. Dla wielu mężczyzn możliwość zaspokojenia partnerki przy pomocy jedynie własnego ciała to punkt honoru. Ta postawa może być główną przeszkodą w natychmiastowej akceptacji pomysłu: wprowadźmy wibrator do naszego życia seksualnego. Pamiętajmy o tym, że zaproszenie jakiejkolwiek nowości do naszego życia seksualnego powinno być kontraktem między dwiema osobami. Czyli nie powinno być tak, że wymyślam sobie urozmaicenie dotyczące nas obojga i zaskakuję mojego partnera w sypialni. Rozmowę na temat gadżetów warto rozpocząć poza sytuacją seksualną, najlepiej w czasie spędzania razem czasu, gdy atmosfera sprzyja komunikacji – zanim znajdziemy się w łóżku. Zacznijmy po prostu od zadania pytań: czy takie urozmaicenia cię interesują? Czy masz coś przeciwko? Nie musi to być poprzedzone godzinami zastanawiania się, jak mu to powiedzieć. Na tę chwilę to przecież tylko propozycja.
Załóżmy, że kobieta spotyka się z totalną odmową i brakiem akceptacji tej propozycji ze strony partnera. Ma naciskać? Odczekać? Wspominać o niej od czasu do czasu czy po prostu strzelić focha?
Strzelanie focha, obrażanie się, „ciche dni” to są zawsze formy manipulacji i mikroprzemocy, które zdecydowanie odradzam w takiej sytuacji. Najczęściej nie chodzi w nich o porozumienie, znalezienie złotego środka, tylko postawienie na swoim. Polecam więc pracę nad skuteczną komunikacją. Jeżeli gadżet pojawi się między fochem a obrażeniem, to nie widzę dla niego świetlanej przyszłości w tym związku. Rozmowa o wibratorze może być początkiem nawarstwiania się animozji – zarówno w sferze seksualnej, jak i pozaseksualnej.
A jakbyś odpowiedziała na męskie pytanie: to co, już ci nie wystarczam?
Dobrze, gdyby mężczyzna raczej powiedział: wiesz, jak tego słucham, to zaczynam powątpiewać w swoje umiejętności seksualne. Stwierdzenie „już ci nie wystarczam” ma dla mnie znamiona pewnej manipulacji. Bo chodzi w nim o to, żeby kobieta przejęła się męskimi uczuciami i o nie zadbała, w domyśle – zrezygnowała z używania gadżetów. Nie warto godzić się na taki rodzaj szantażu. Myślę, że nie trzeba też wpadać w poczucie winy, tylko spokojnie odpowiedzieć: OK, jeżeli odbierasz to w ten sposób, to ja się wycofuję z tak prowadzonej rozmowy. Daję ci czas, żebyś się przyjrzał temu, skąd pochodzą twoje odczucia i reakcje.
Druga strona (mężczyzna) może zareagować na tę propozycję smutkiem lub żalem związanym z wyobrażeniami o tym, że jest „niewystarczający” czy że ma niedostateczne umiejętności. Tutaj podkreślam, że kobiety nie są odpowiedzialne za emocje mężczyzny, które aktywują się w tej sytuacji. Gadżet erotyczny to rzecz, a jego wprowadzenie – pomysł, któremu on się po prostu musi sam przyjrzeć. Jeżeli kobieta komunikuje, że chce przeżywać orgazm w jego towarzystwie, ale potrzebuje wspomagania w postaci wibratora (z różnych powodów: hormonalnych albo dlatego, że zażywa leki, które utrudniają orgazm lub po prostu pragnie wyjątkowej stymulacji), to mężczyzna, nie chcąc skorzystać z gadżetu, tak naprawdę zabrania kobiecie przyjemności. I to jest bardzo ważna kwestia do przedyskutowania w relacji – daje nam odczuć, czyja przyjemność w tym związku jest uznawana za ważniejszą.
Sięgnięcie po wibrator jest symbolicznym powiedzeniem: kobieca przyjemność jest najważniejsza. I to od dojrzałości partnera zależy, czy znajdzie się na nią miejsce.
Myślę, że to też zależy od „rozpakowania” mitów, które mamy w głowie. Np. mit orgazmu pochwowego, który jest faktycznie orgazmem doświadczanym w wyniku stymulacji wewnętrznych struktur łechtaczki. Ale obie strony (mężczyzna i kobieta) często mają w sobie taki upór, że orgazm pochwowy musi wystąpić w wyniku penetracji członkiem. Dyskredytujemy orgazmy i przyjemność doświadczane na inne sposoby, co szkodzi naszej seksualnej przygodzie. Zamykamy się na wiele doznań, które mogą być równie, a może nawet bardziej przyjemne. To długi proces odzyskiwania rozkoszy i dawania do niej sobie prawa. To wysiłek zdecydowanie warty podjęcia, choć mogą się z nim wiązać trudności.
Przechodząc do szczegółów: jeżeli kobieta ma orgazm łechtaczkowy, a nie dochodzi do niego w czasie penetracji, nie kupujmy dildo. Kupmy masażer łechtaczkowy.
Dokładnie tak. Nie zapominajmy przy tym o własnych preferencjach estetycznych! Jeżeli mężczyźnie nie podobają się wielkość albo kolory jakiegoś gadżetu, znajdźmy taki, który go zadowoli. Dobrze jest określić dokładnie, w jakim celu ten gadżet jest nam potrzebny. Jeżeli kobiecie zależy na orgazmie, powinna po prostu o tym opowiedzieć: ten przedmiot zapewni mi maksymalną rozkosz, której chcę. Ale jeżeli jest to tylko kwestia jakiegoś urozmaicenia, to także trzeba o tym wspomnieć, aby następnie wspólnie znaleźć akcesoria, które obydwojgu odpowiadają.
”Czy rozstać się z powodu wibratora? To zależy od tego, jak pojmujemy seks i przyjemność seksualną, jak wysoko znajduje się na liście naszych priorytetów dotyczących relacji. Czasami uważamy je za zbyt błahe, aby zrezygnować z relacji. A według mnie nie powinno tak być”
Czy przyjęcie bądź odrzucenie gadżetu erotycznego może być diagnozą związku? Krótko mówiąc, czy można się rozstać z powodu wibratora?
Ważne jest, w jakiej atmosferze przebiega dyskusja. Jeżeli para nie jest w stanie porozumieć się w tej kwestii, powinna przyjrzeć się, jak funkcjonuje w innych obszarach, Czy tam także odbywa się walka i chęć przeciągnięcia przeciwnika na drugą stronę? Czy rozstać się z powodu wibratora? To zależy od tego, jak pojmujemy seks i przyjemność seksualną, jak wysoko znajduje się na liście naszych priorytetów dotyczących relacji. Czasami uważamy je za zbyt błahe, aby zrezygnować z relacji. A według mnie nie powinno tak być. Jeżeli dla kobiety ważny jest element seksualnego spełnienia (także np. ze wspomaganiem w postaci wibratora) – ma do tego prawo. Obietnica maksymalnej rozkoszy to coś, co motywuje nas do podejmowania kontaktów seksualnych. Partner, który o to nie dba, powinien liczyć się z tym, że partnerka zacznie traktować współżycie seksualne nie jako coś nagradzającego, tylko obszar ciągłego niespełnienia. Dlaczego ma się na to godzić? Nie oznacza to jednak, że od razu trzeba się rozstawać! Można za to usiąść i renegocjować umowę seksualną, która już straciła ważność, albo w ogóle jej między nami nie było. Tak, aby każda ze stron znajdowała w seksie coś dobrego i wartościowego.
Pamiętajmy, że po gadżety sięgają ludzie raczej z ciekawości niż z nudów. Rzadko jest to wyraz rozczarowania kochankiem, czyli kobieta kupuje sobie wibrator, bo mężczyzna przestał ją zaspokajać – tak się nie dzieje. Niektórzy ludzie mają bardzo dużą ciekawość seksualną, mają osobowość potrzebującą urozmaiceń i sięgają po nie w sposób naturalny. Co nie oznacza, że każdej osobie ten rodzaj nowości się spodoba.
Zakładamy wariant optymistyczny: on się zgadza. Idziemy razem do sklepu?
Oczywiście. I traktujemy to jako element gry wstępnej. Oczywiście, obie osoby w parze mogą mieć inne wizje tej zabawki. Wtedy wizyta w sklepie urealnia to, czego chcą spróbować.
Pamiętajmy też o jednym: nigdy nie dawajmy gadżetu erotycznego osobie, która nie chce go mieć. To jednak dotyka sfery intymnej. I nawet nasza wizja nowoczesnej kobiety, która bez oporów od razu wsiada na wibrator, może okazać się błędna. Każdy z nas może nie chcieć. Moja rada: nie zaskakujcie nikogo wibratorem.
Podoba Ci się ten artykuł?
Powiązane tematy:
Polecamy
„Zacisnąć zęby i przetrwać”. Kasia Koczułap wymienia, co słyszą kobiety, kiedy mówią, że seks je boli
„Sztukę flirtowania trzeba aktualizować” – mówi seksuolożka Patrycja Wonatowska
Medroxy: „Ludzie mają mnóstwo ohydnych określeń na to, co robimy i kim jesteśmy, a ja chcę, żeby wiedzieli, że praca seksualna to mój wybór”
„Wiecie, że kobiety mają jeden otwór więcej niż mężczyźni?”. Wpis dziennikarza wywołał poruszenie w sieci
się ten artykuł?