Przejdź do treści

Marlena Stradomska: „Myśli samobójcze to alarm, który może nas wyrwać z letargu, popchnąć do sięgnięcia po pomoc”

Marlena Stradomska /fot. archiwum prywatne
Marlena Stradomska /fot. archiwum prywatne
Podoba Ci
się ten artykuł?

Myśli samobójcze mają czasem formę uczucia, że jestem poza problemami albo jestem ponad nimi, bo wypisuję się z życia. Nawet jeśli nie mam podjętej decyzji i konkretnego planu samobójstwa, to sama siebie traktuję tak, jakby mnie już nie było, jakbym nic nie znaczyła, jakbym niczego nie oczekiwała. Depresja jest tak silna, że na niczym mi nie zależy. Taką cichą rezygnację często widać u osób, które chorują na depresję maskowaną. Ich życie wygląda z zewnątrz zupełnie normalnie, a w środku przeżywają potężne cierpienie – mówi psycholożka, psychoterapeutka i suicydolożka dr Marlena Stradomska.

 

Ewa Bukowiecka-Janik: Wiele historii samobójstw nie mieści się w głowie. Od czego zaczyna się myślenie o samobójstwie?

Marlena Stradomska: Wiele zależy od tego, jaką mamy osobowość, jak reagujemy na stres, jak traktujemy trudne nowe sytuacje. U wielu osób niezauważenie rozwija się depresja. Osoby często nie znają jej objawów, nie mają świadomości, czym jest ta choroba i przez to nie zauważają nawet tego procesu chorobowego. Trochę jak u osoby uzależnionej – coś się ze mną dzieje, czuję się coraz gorzej, ale nie potrafię spojrzeć na siebie z dystansu ani złapać innej perspektywy. Ta ponura, bolesna rzeczywistość, w której żyjemy, jest w naszym przekonaniu prawdą o nas i otaczającym nas świecie. W takiej sytuacji myślenie o samobójstwie przychodzi nie tylko z cierpienia, ale i z niedostrzegania sensu i szansy na zmianę. Jako suicydolodzy często podkreślamy rolę zawężenia poznawczego jako dużego czynnika ryzyka.

Czasami myślenie o samobójstwie zaczyna się od samego zainteresowania śmiercią, zwłaszcza jeśli wcześniej ta kwestia w takim ujęciu bardziej filozoficznym czy socjologicznym nas nie interesowała. Często też etap wchodzenia w myśli samobójcze czy myśli rezygnacyjne poprzedzony jest tendencją do zadawania sobie pytań egzystencjalnych w stylu: „Po co mi to wszystko?”, „Kim ja właściwie jestem?”. Poddajemy pod wątpliwość wszystko, co robimy, sens naszej pracy, jakość naszego związku, udziela się nam taki fatalistyczny nastrój. Początek myśli samobójczych to również wyobrażanie sobie samego tego procesu, jakby to mogło wyglądać, co bym czuł, co poczuliby i jakby zareagowali moi bliscy, i zadawanie sobie pytania, czy to rzeczywiście jest rozwiązanie dla mnie. Rozważania „Co by było, gdyby mnie nie było?”. Nazywamy to torowaniem.

To, co jest dość zwodnicze w rozpoznawaniu u siebie myśli samobójczych, to fakt, że uciekanie w czarne wizje bywa paradoksalnie przyjemniejsze niż konfrontowanie się ze swoim realnym cierpieniem.

Ale czy to jednak poprawia sytuację?

Zdecydowanie nie. Te wizje są tak negatywne i ciemne, że zaczynamy pragnąć jakiejś ulgi. Bardzo potrzebujemy poczuć coś przyjemnego, ale ponieważ torowanie zaszło już tak daleko, to nic poza zwolnieniem siebie z obowiązku pełnienia swojej roli na tym świecie nie przychodzi nam do głowy.

Ale może być też tak, że myśli samobójcze w ogóle nie są myślami jako takimi, nie są wewnętrznym dialogiem, tylko koktajlem emocji i myśli, który pojawia się automatycznie.

Wtedy często osoby chcą uciec od tego stanu i podejmują ryzykowne zachowania. Chodzi o nadmierne picie alkoholu, używanie substancji psychoaktywnych, zawieranie znajomości w sposób niekoniecznie odpowiedzialny. O takich osobach mówi się nierzadko, że się staczają albo źle prowadzą. To jest próba ucieczki i kompensacji, ale w tak autodestrukcyjny sposób, że może się to kojarzyć z pośrednią rezygnacją z życia.

Jakie jeszcze formy mogą mieć myśli samobójcze?

Myśli samobójcze mogą przybierać uogólnioną formę, w której jest dużo cierpienia, fantazja o uldze, myślenie w kierunku rezygnacji z podejmowania jakichkolwiek działań czy decyzji oraz chęć zniknięcia. Osoby w takim stanie często nie potrafią nawet powiedzieć, co czują czy co konkretnie myślą, po prostu czują się potwornie przytłoczone i kompletnie nie rozumieją, co się z nimi dzieje i skąd się to wzięło. W takiej sytuacji zawsze warto skonsultować się z psychiatrą czy psychologiem, bo gdy opowiemy o tym, co się z nami dzieje, jest duża szansa, że specjalista nazwie rzeczy po imieniu.

Myśli samobójcze mają też czasem formę uczucia, że jestem poza problemami albo jestem ponad nimi, bo wypisuję się z życia. Nawet jeśli nie mam podjętej decyzji i konkretnego planu samobójstwa, to sama siebie traktuję tak, jakby mnie już nie było, jakbym nic nie znaczyła, jakbym niczego nie oczekiwała. Depresja jest tak silna, że na niczym mi nie zależy. Taką cichą rezygnację często widać u osób, które chorują na depresję maskowaną. Ich życie wygląda z zewnątrz zupełnie normalnie, a w środku przeżywają one potężne cierpienie.

W historiach ludzi, którzy chorowali na depresję i doświadczyli myśli samobójczych, często pojawia się taki obraz, że myśli te pojawiają się dość nagle. Człowiek czuje się źle przez cały czas, z dnia na dzień coraz bardziej się zapada, i one zaczynają się sączyć. Na przykład idę ulicą, jedzie tramwaj i nagle pojawia się myśl, żeby pod niego wbiec.

Tak, to rzeczywiście charakterystyczne, jednak nie każda tego typu myśl u każdego człowieka będzie myślą samobójczą. Jeśli wsiadamy do auta i w radio informują o fatalnej pogodzie i straszą wypadkami, potem siedząc za kierownicą, możemy doświadczyć takich wizji, bo będziemy napięci i bardzo czujni. Tego typu myśl będzie myślą samobójczą, jeśli będzie towarzyszyło jej pragnienie albo ochota, by to zrobić, a nie strach, że coś się stanie. Jeśli doświadczymy czegoś takiego, powinniśmy od razu zgłosić się po pomoc.

Istnieją różne bezpłatne formy wsparcia, które można znaleźć w każdym większym mieście. Na przykład Centrum Interwencji Kryzysowej oferuje od 5 do 12 spotkań ze specjalistami (w zależności od przypadku), którzy pomagają zrozumieć naturę kryzysu i dostosować odpowiednie ścieżki pomocy. Jeśli Centrum nie jest w stanie odpowiednio pomóc, specjaliści mogą przekierować pacjenta do innych instytucji.

Warto pamiętać, że lekarz rodzinny również ma możliwość przepisywania leków na depresję i dysponuje odpowiednią wiedzą, by oferować wsparcie. Nie zawsze konieczna jest wizyta u psychiatry, zwłaszcza gdy mamy do czynienia z lekarzem, który zna nas od dłuższego czasu i może zauważyć pewne zmiany. Lekarz rodzinny jest naszą pierwszą linią wsparcia, oferując pomoc, na przykład poprzez leki uspokajające, w zależności od indywidualnych potrzeb pacjenta. Ważna jest też informacja, że aby umówić się do psychiatry, nie trzeba mieć skierowania. Można po prostu zadzwonić. W sytuacji dzieci – uczmy je, aby poszły w sytuacji trudnej do psychologa, pedagoga szkolnego czy do osób, którym ufają w domu. Zaczynajmy od pomocy, która jest najbliżej.

Ze wstydu pacjenci jeszcze głębiej zakopują swoje problemy, udając, że wszystko jest w porządku, i po czasie one wracają z jeszcze większą siłą. Dlatego wstyd jest niebezpieczny

Z czym mogą być mylone myśli samobójcze?

Myśli samobójcze mogą być mylone z nadmierną reakcją na trudną sytuację w naszym życiu. Na przykład, jeśli dostanę jedynkę na egzaminie, nie zdam matury czy zostanę porzucona, mogę pomyśleć, że jestem beznadziejna, żałosna czy że jestem bezwartościowym człowiekiem. Mogą pojawić się różne emocje i różne wnioski, a pod wpływem chwilowej złej kondycji mogą być one nieadekwatne. W takiej sytuacji dość szybko mijają.

Chwilowa reakcja na coś, co nam nie wyszło, czy złość na kogoś, kto nas źle potraktował, to coś innego niż utrzymywanie się tych myśli przez dłuższy czas. Jeśli natężenie myśli jest takie, że nas niepokoi, wybudza nas w nocy i towarzyszy przez cały dzień, to powinniśmy poszukać pomocy. Kiedy bagatelizujemy objawy, takie negatywne myślenie może przerodzić się w tendencje autodestrukcyjne…

Myśli samobójcze zawsze świadczą o depresji?

Nie, towarzyszą też innym chorobom, np. chorobie afektywnej dwubiegunowej. Depresja jest jej “składową”, ale to choroba o innej specyfice i dynamice niż depresja, więc same myśli samobójcze też mogą się różnić. W ChAD mózg wymyka się spod kontroli, pacjenci przeżywają często nie tylko obniżony nastrój, ale też nie czują się bezpiecznie we własnej głowie. Myśli samobójcze mogą pojawić się także w kryzysie psychicznym, który jest częścią np. wypalenia zawodowego albo emocjonalnego.

Znamienne jest PTSD. Trudne doświadczenia, takie jak wypadek samochodowy, doświadczenie wojny, przemocy, molestowania, ciężkiej choroby, utraty kogoś bliskiego, mogą okazać się zbyt dużym życiowym balastem. Życie z traumą może wywoływać myśli samobójcze i rezygnacyjne w momentach, w których nie będziemy mieć siły żyć. Dobry specjalista z zakresu zdrowia psychicznego, przeprowadzając wywiad, będzie szukał tych czynników.

Ważne jest, czy te myśli nas paraliżują, czy znajdziemy siłę, by iść dalej. To zależy od indywidualnych strategii radzenia sobie z trudnościami i zwykłymi sytuacjami. Nastawienie na emocje oznacza silne przeżywanie różnych rzeczy, refleksję nad nimi. Nastawienie na cel, na przykład kiedy okazuje się, że jesteśmy chorzy, nie skupia się na obawach, co będzie z rodziną, tylko koncentruje się na działaniu, jak najszybszym umówieniu się na badania. Ważne jest, aby w takich sytuacjach nie skupiać się wyłącznie na emocjach, ale także działać w kierunku rozwiązania problemu.

dr Anna Antosik-Wójcińska /fot. archiwum prywatne

Jak długa jest droga od myśli samobójczych do decyzji o samobójstwie?

Między fantazjowaniem o śmierci czy pragnieniem ulgi a decyzją mamy czas na refleksję nad tym, co się z nami dzieje, i często dużo czasu na podjęcie leczenia czy terapii. Dlatego ważne jest obserwowanie siebie nawzajem i czytanie między wierszami, co może pomóc w zauważeniu problemów i podjęciu odpowiednich działań. Kiedy czujemy cokolwiek niepokojącego, warto wejść na stronę “Życie Warte Jest Rozmowy”, aby przeczytać artykuły, zastanowić się nad zagadnieniem, a przede wszystkim znaleźć pomoc. Dobrze jest napisać do specjalisty, używając zakładki “Napisz do naszego specjalisty” (prawy dolny róg na stronie www.zwjr.pl).

Co powinno wzbudzić naszą czujność w zachowaniu drugiej osoby?

Na przykład, jeśli nasz kolega czy koleżanka z pracy nagle odmawia wspólnego rytuału, np. piątkowego wypadu na kawę, pod dziwnymi pretekstami, to może to być niepokojący sygnał. Dodatkowo, jeśli ta osoba zaczyna gorzej wyglądać, nie dba o wygląd zewnętrzny (higiena), przybiera na wadze lub chudnie, jest ciągle niewyspana, a my zauważamy problemy z pamięcią, nie powinniśmy reagować złością, lecz zrozumieniem. To mogą być symptomy problemów poznawczych.

Kolejnym sygnałem jest ciągłe narzekanie, brak nadziei i marzeń. Jeśli ktoś zawsze miał plany, a teraz mówi „zobaczymy”, “jak będzie tak będzie” to również jest to znacząca zmiana. Należy zwracać uwagę na to, co jest niecharakterystyczne dla danej osoby. Na przykład, kiedy ktoś, kto zawsze ubierał się kolorowo i dbał o wygląd, nagle przestaje to robić, powinno nas to zaciekawić – dobrze wtedy o to zapytać, a jeśli odpowiedź jest niestandardowa – zaniepokoić. Tak ogólnie dobrze jest być ciekawym innych ludzi, nie bójmy się pytać i zaprośmy ich do tego, aby skorzystali z naszej pomocy.

U dzieci zmiany te są jeszcze bardziej widoczne, na przykład poprzez gwałtowny spadek ocen, spóźnienia czy absencję. W takich sytuacjach nie należy się bać, ale szukać sposobu na wsparcie takiej osoby, nawet poprzez pójście do specjalisty.

To, co jest dość zwodnicze w rozpoznawaniu u siebie myśli samobójczych, to fakt, że uciekanie w czarne wizje bywa paradoksalnie przyjemniejsze niż konfrontowanie się ze swoim realnym cierpieniem

Myśli samobójcze, podobnie jak depresja, mogą być odbierane jako słabość albo coś uwłaczającego, świadczącego o szaleństwie, co może rodzić duży emocjonalny opór. Tak nie jest. Dzieje się tak, ponieważ ludzie utożsamiają się ze swoimi myślami. Uważają, że to, co przychodzi im do głowy, jakoś o nich świadczy. Ze wstydu pacjenci jeszcze głębiej zakopują swoje problemy, udając, że wszystko jest w porządku, i po czasie one wracają z jeszcze większą siłą. Dlatego wstyd jest niebezpieczny. Nie pozwala oswoić się z sytuacją, rozładować strachu czy rozpaczy. Nie pozwala nam uznać, że to, co nam dolega, to depresja i myśli samobójcze, a im mniej dopuszczamy do siebie tę świadomość, tym mniejsza zdolność do zapanowania nad sytuacją.

Jakie jeszcze są „środki ochronne”, które możemy zastosować?

Zapobieganie myślom samobójczym to tak naprawdę zapobieganie kryzysom w ogóle. Myśli samobójcze są bardzo nieprzyjemne, natomiast to, że u kogoś nie występują np. w depresji, to nie znaczy, że choroba w tym przypadku jest słabsza, mniej zagrażająca. Czasem ludzie chorują latami, funkcjonując na bardzo niskim poziomie, ledwo utrzymując się na powierzchni, ale nie doświadczają myśli samobójczych, i to tak naprawdę wcale nie poprawia ich sytuacji.

Myśli samobójcze to alarm, który może nas wyrwać z letargu, popchnąć do sięgnięcia po pomoc. Boimy się ich, chcemy ich uniknąć, sądzimy, że skoro się pojawiają, to znaczy, że jest bardzo źle. Ale tak naprawdę bardzo źle jest dużo wcześniej. Skupiajmy się na leczeniu, korzystajmy z pomocy, dbajmy o siebie, angażujmy innych do naszych aktywności. Spróbujmy zaufać.

 

Jeśli czujesz, że potrzebujesz wsparcia, skontaktuj się z ogólnopolską poradnią telefoniczną dla osób dorosłych przeżywających kryzys emocjonalny: 116 123
Dla dzieci i młodzieży dostępny jest telefon zaufania prowadzony przez Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę pod numerem: 116 111

Dr Marlena Stradomska – dr n. społ., dr. n. hum., psycholog, psychoterapeuta, suicydolog, biegły sądowy, Ekspert Biura ds. Zapobiegania Zachowaniom Samobójczym w Instytucie Psychiatrii i Neurologii w Warszawie. Miejsce w sieci: https://stradomska.pl

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

Podoba Ci
się ten artykuł?