Przejdź do treści

Marta Lech-Maciejewska wyznała, że ma złośliwy nowotwór: „Guz okazał się wrednym przeciwnikiem”

Marta Lech-Maciejewska na premierze W. Kruk w chuście na głowie i neonowej sukience
SuperStyler poinformowała swoich fanów o diagnozie złośliwego nowotworu / Zdjęcie: ANDRAS SZILAGYI/MWMEDIA
Podoba Ci
się ten artykuł?

Marta Lech-Maciejewska poinformowała w mediach społecznościowych, że niedawno usłyszała diagnozę: nowotwór złośliwy. Blogerka wyznała, że guz w jej przypadku rósł przez 8 lat tylko dlatego, że został zbagatelizowany przez lekarzy. „Czasu nie cofnę, ale was mogę przestrzec. Bądźcie dociekliwi. Dbajcie o swoje zdrowie, dopytujcie i nie odpuszczajcie” – zaapelowała do swoich fanów.

„Nowotwór złośliwy, ale ma dobre rokowania”

Marta Lech-Maciejewska to autorka popularnego w sieci bloga SuperStyler i właścicielka marki Spadiora, która w swojej ofercie ma akcesoria dla kobiet, a jej pracownice – jako jedne z niewielu w Polsce – mogą korzystać z urlopu menstruacyjnego. Influencerka i przedsiębiorczyni opublikowała w mediach społecznościowych poruszający post, w którym poinformowała o diagnozie.

„Miejmy to za sobą… Tak właśnie wygląda teraz moja rzeczywistość. Jest w niej dużo nowych rzeczy, których się uczę. Przeszłam już prawie wszystkie etapy traumy” – napisała, dołączając zdjęcie wykonane przed budynkiem Narodowego Instytutu Onkologii im. Marii Skłodowskiej-Curie.

O tym, że ma nowotwór złośliwy, dowiedziała się miesiąc temu, ale niepokojącą zmianę widać już było 8 lat temu. Została jednak zbagatelizowana przez lekarzy.

„Bądźcie dociekliwi. Dbajcie o swoje zdrowie, dopytujcie i nie odpuszczajcie. W moim przypadku guz, który okazał się tak wrednym przeciwnikiem, rośnie we mnie od 8 lat… Tak dobrze czytacie: 8 LAT! Po raz pierwszy na USG został opisany w 2016 roku i zbagatelizowany. Nie przeze mnie. Przez lekarzy. Dopiero w tym roku nowa lekarka po USG wysłała mnie na biopsję. Czasu nie cofnę, ale Was mogę przestrzec” – wyjaśniła.

Lech-Maciejewska podkreśliła, że jest pod opieką lekarzy i ma wdrożony plan leczenia, a rokowania są dobre.

„Mimo że złośliwy, ma dobre rokowania. Bardzo dobre” – zaznaczyła. „Dziś jestem po kolejnych badaniach. Sprawdzamy, czy te 8 lat sprawiło, że kolega zamieszkał też gdzieś indziej niż tylko w guzie” – dodała.

Katarzyna Grochola /fot. MW media

„Jestem tak cholernie silna”

Marta Lech-Maciejewska w swoim poście otwarcie przyznała, że w związku z diagnozą ma wiele obaw, ale wierzy w dobre zakończenie tej historii.

„Ostatni miesiąc jest dla mnie czasem innym niż całe moje dotychczasowe życie. Kolejne też takie będą. Boję się, czasami bardziej, czasami mniej, ale mam poczucie, że wszystko będzie dobrze” – zapewnia. „Świat się nie zatrzymał, a życie po diagnozie toczy się dalej” – pisze z optymizmem.

Przyznaje, że jedyne, czego obecnie potrzebuje w tej dość trudnej sytuacji, w jakiej się znalazła, to pracy i spokoju. Poprosiła fanów o uszanowanie prywatności i nie dopytywanie o szczegóły.

„Potrzebuje teraz zająć głowę i cieszyć się z drobnych rzeczy. Bo wszystko inne już mam. Piękną rodzinę i wspaniałych ludzi wokół. Przyjaciół, którzy łapali moje łzy, dzwonili co 5 minut, kiedy tego potrzebowałam, zabierali na spacery, szukali najlepszych specjalistów w kraju, organizowali nocowanki, przesyłali głupie memy, przywozili kwiaty i pomidory, które zawsze poprawiają mi nastrój” – zdradziła.

Blogerka zauważyła także, że diagnoza uświadomiła jej, jak silną jest kobietą, o co nie podejrzewała się do tej pory.

Gdybyście jeszcze 2 miesiące temu zapytali mnie, jak zniosłabym wiadomość o złośliwym nowotworze, to pewnie powiedziałabym, że rozpadłabym się na kawałki. Ale tak się nie stało. Żyję, pracuję, płaczę i śmieję się. Kocham, mam marzenia i pragnienia. Dalej…” – wyjaśniła.

Przyznała, że otrzymała ogrom wsparcia od swojego męża Janka, który dzielnie dźwignął ciężar diagnozy.

„Jestem pod wrażeniem, jak pięknie odnalazł się w tej sytuacji Janek. Znosząc moje bardzo zmienne stany. Będąc nieustraszonym i stabilnym w czasie tego sztormu. Jak skała. Zawsze gotowy, by mocno mnie przytulić, kiedy zaczynam odpływać w bezkres lęku i smutku. To prawdziwy test dla naszej relacji. A pisząc te słowa, łzy kąpią mi na telefon” – zdradziła.

Lech-Maciejewska zwróciła się też bezpośrednio do swoich fanów, dziękując im za wiadomości pełne troski.

„Ironia losu jest taka, że nigdy jeszcze nie dostawałam od Was tylu wiadomości, co w ostatnim czasie o tym, że wyglądam zjawiskowo, że widzicie, że coś musi być na rzeczy, i że chyba przeżywam swój najlepszy czas w życiu. Nie jest najlepszy, ale z pewnością jest niesamowity i na pewno zmieni mnie na zawsze” – podsumowała.

Do wyświetlenia tego materiału z zewnętrznego serwisu (Instagram, Facebook, YouTube, itp.) wymagana jest zgoda na pliki cookie.Zmień ustawieniaRozwiń

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

i
Treści zawarte w serwisie mają wyłącznie charakter informacyjny i nie stanowią porady lekarskiej. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem.
Podoba Ci
się ten artykuł?