Igor Jarzemski przeszedł zawał mięśnia sercowego: „To był nagły, gwałtowny, incydent. Potrzebna była kilkukrotna reanimacja”. O tym, na czym polega rehabilitacja kardiologiczna, opowiada dr Natasza Krauze
Henryka Tomala i Igor Jarzemski przeszli zawał mięśnia sercowego. W powrocie do pełnej sprawności pomogła im rehabilitacja kardiologiczna. – Wielu pacjentów kardiologicznych, w tym po zawałach serca, może korzystać z takiej formy rehabilitacji do końca życia. Taką możliwość daje im NFZ – mówi ich fizjoterapeutka dr n. med. i dr n. o zdr. Natasza Krauze.
Igor: „Zawał całkowicie mnie odciął”
Igor Jarzemski, fizjoterapeuta z Otwocka, ma 47 lat. Wysportowany, o szczupłej sylwetce, bez obciążeń kardiologicznych. – To był nagły, gwałtowny, incydent. Niespodziewanie zatrzymała mi się akcja serca – w taki sposób opisuje zawał, który przeszedł pół roku temu. Wcześniej – żadnych sygnałów ostrzegawczych. Przynajmniej tak mu się wydawało. Dziś przyznaje, że dwa lata przed zawałem zaniedbał swoje zdrowie – mało spał, każdego dnia towarzyszył mu stres. Serce nie wytrzymało – doszło do pęknięcia blaszki miażdżycowej. W tętnicy wieńcowej zrobiła się mała rana, która zaczęła się zabliźniać. Dodajmy do tego podwyższony cholesterol – te czynniki spowodowały, że serce Igora się zatrzymało. Potrzebna była kilkukrotna reanimacja. – Zawał całkowicie mnie odciął. Wybudzono mnie po dwóch dniach. To był obrazek jak z „Seksmisji” – wspomina.
Gdy leżał w warszawskim szpitalu na Banacha, zaproponowano mu udział w programie kompleksowej opieki kardiologicznej „KOS Zawał”, adresowanym do pacjentów po zawale serca. To program finansowany przez NFZ, obejmujący m.in rehabilitację kardiologiczną. Trzy tygodnie po wypisaniu do domu rozpoczął turnus rehabilitacyjny. Dla mężczyzny, zawodowego fizjoterapeuty, ważne było, aby oddać się w ręce specjalistów, a nie leczyć się samemu. – Postanowiłem wykonywać polecenia specjalistów, nie dyskutować z nimi. Wszedłem w rolę pacjenta.
Turnus zaczął się próbą wysiłkową, która określiła wydolność Igora. Po 3 tygodniach codziennych ćwiczeń badanie zostało powtórzone. Porównanie wyników pozwoliło pacjentowi ocenić samego siebie. Poznał bezpieczne granice, w których może podejmować wysiłek.
– Podczas rehabilitacji kardiologicznej pacjent zyskuje świadomość własnego ciała. Dzięki monitorowaniu przez terapeutę dowiedziałem się, w jakich granicach może bić moje serce, jaka jest dla mnie odpowiednia intensywność wysiłku. Nawet jeśli pacjentowi wydaje się, że może ćwiczyć z większą mocą, rehabilitant zastopuje go w odpowiednim momencie.
Po pierwszym turnusie nastąpiła zdecydowana poprawa. Dziś Igor Jarzemski wciąż trenuje, pamiętając o radach terapeutów. Wrócił do pracy, ale w mniejszym wymiarze godzin.
Henryka: „Na rehabilitacji wyciskają mnie jak cytrynę”
Henryka Tomalak, emerytka z Warszawy, pacjentka po 4 zawałach. Pierwszy przeszła w wieku 68 lat, półtora roku później nastąpił drugi, a trzy miesiące później kolejny. Czwarty zawał miała pół roku temu. – Po nim zaczęłam się bać, czy dam radę przeżyć – mówi.
Wcześniej nawet się nie przeziębiała. Prowadziła intensywny tryb życia. Po ukochanych polskich górach potrafiła wędrować czternaście godzin na dobę. W szpitalu na Banacha dowiedziała się, że predyspozycje do zawału mogą mieć podłoże genetyczne – podejrzewa, że za jej problemy kardiologiczne odpowiedzialne są geny po pradziadku.
Po każdym zawale lekarze wszczepiali jej stenty, których zadaniem jest udrożnienie tętnic wieńcowych. Wszystkie bardzo szybko zarastały, tak jakby organizm świadomie odrzucał obcy element. Zaczęła szukać innych rozwiązań. Lekarze skierowali ją na rehabilitację kardiologiczną. Jest po trzeciej serii ćwiczeń.
– Za każdym razem rehabilitacja trwała minimum 3 tygodnie. Ćwiczyliśmy codziennie, oprócz weekendów. Terapeuci wyciskali mnie jak cytrynę. Myślę, że dostrzegli we mnie dobry materiał do współpracy – nie wszyscy pacjenci podejmują ten wysiłek. Wielu nie wierzy w sens rehabilitacji kardiologicznej. Ja wierzę – mówi, dumnie prezentując osiągnięte efekty. Wcześniej, aby pokonać kilkaset metrów, musiała robić kilka przerw. Znosiła komentarze przechodniów: „O, idzie pijana baba!”. Dziś pokonuje 5-kilometrowy dystans bez zadyszki.
Pani Henryka wciąż korzysta z rehabilitacji. Trening zaczyna od rozgrzewki, potem wsiada na rowerek stacjonarny. Po 15-minutowej przerwie zaczyna się gimnastyka, która trwa od 30 do 45 minut. Następnie odbywają się ćwiczenia rozciągające i relaksujące. Ten moment jest dla kobiety bardzo ważny, ponieważ pozwala na wyciszenie.
Fizjoterapeuci ustalili pani Henryce zakres ćwiczeń – dzięki temu może również trenować w domu. – Ruch to dla serca coś wspaniałego. Ale trzeba mieć motywację. Ja mam. Chcę jeszcze pożyć! Dziękuję moim fizjoterapeutkom za wszystko.
Ekspertka o fizjoterapii kardiologicznej
O tym, na czym polega rehabilitacja kardiologiczna, rozmawiamy z dr n. med. i dr n. o zdr. Nataszą Krauze, fizjoterapeutką, pracującą w Uniwersyteckim Centrum Klinicznym Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego w Klinice Kardiologii.
Czym jest fizjoterapia kardiologiczna?
Rehabilitacja kardiologiczna jest kompleksowym działaniem, prowadzonym pod nadzorem lekarza kardiologa. Z pacjentem pracuje cały zespół: fizjoterapeuta, psycholog, dietetyk, a jeśli jest taka konieczność – również specjalista z poradni antynikotynowej. Każdy odpowiedzialny jest za swój obszar. Do mnie należy prowadzenie treningów fizycznych z pacjentami. Zajmuję się też edukacją pacjentów i ich rodzin – rozmawiamy o tym, w jaki sposób powinni zmienić styl swojego życia, aby ograniczyć czynniki ryzyka.
Rehabilitację kardiologiczną finansuje NFZ. Pacjenci wiedzą o takiej możliwości?
Zwykle dowiadują się dopiero na oddziale kardiologii (jeżeli są po nagłym incydencie sercowym, np. po zawale serca) lub w poradni kardiologicznej (podczas wizyty u kardiologa). Większość pacjentów jest zaskoczona, że taka możliwość im przysługuje. Często sądzą, że jest to jednorazowe spotkanie. A to nieprawda – rehabilitacja może trwać 3 tygodnie lub 2 miesiące w zależności od zasad panujących w danym ośrodku, jednak nie więcej niż 24 dni w okresie 90 dni kalendarzowych. Po trzech miesiącach od zakończenia cyklu, po uzyskaniu kolejnego skierowania od lekarza, można zapisać się ponownie. Czyli rehabilitację można powtórzyć kilkukrotnie w ciągu roku.
”Wielu pacjentów kardiologicznych, w tym po zawałach serca, może uczestniczyć w rehabilitacji kardiologicznej do końca życia. Taką możliwość daje im NFZ”
I tak rzeczywiście się dzieje?
Ze względu na duże kolejki realna możliwość w moim ośrodku, w którym rehabilitacja trwa 3 tygodnie, a zajęcia odbywają się codziennie, to 3 turnusy w roku. Wielu pacjentów kardiologicznych, w tym po zawałach serca, może uczestniczyć w rehabilitacji kardiologicznej do końca życia. Taką możliwość daje im NFZ. O skierowanie powinni poprosić lekarza oddziału kardiologii, kardiochirurgii, chorób wewnętrznych lub lekarza z poradni kardiologicznej czy rehabilitacyjnej.
Rehabilitacja realizowana jest tylko w ośrodkach specjalistycznych?
Tak. W Warszawie jest kilka takich miejsc. Można je znaleźć na stronie NFZ. Zachęcam do szukania najbliższej placówki ambulatoryjnej, która realizuje rehabilitację kardiologiczną. Znajdują się w każdym województwie.
Jacy pacjenci mogą skorzystać z takiej formy rehabilitacji?
Osoby chorujące na chorobę niedokrwienną, w tym po zawałach serca, pacjenci po zabiegach kardiochirurgicznych, np. po pomostowaniu aortalno-wieńcowym (by-pass) czy operacjach zastawek. Także pacjenci z niewydolnością serca w różnym stopniu zaawansowania choroby, w tym również po wszczepieniu kardiowerterów – defibrylatorów. Taka forma adresowana jest również do dzieci, np. z wrodzonymi wadami serca.
Od czego zaczynacie ćwiczenia?
Od wykonania testu wysiłkowego albo próby ergospirometrycznej, która oceni wydolność organizmu. Na ich podstawie, wspólnie z lekarzem, wybieramy model rehabilitacji odpowiedni dla danego pacjenta. Ćwiczenia rozpoczynamy już pierwszego dnia. Pacjenci mają treningi wytrzymałościowe – mogą być one realizowane albo na bieżni, albo na cykloergometrze. Taki trening trwa około 30 min. Do tego dochodzą ćwiczenia ogólnorozwojowe – oddechowe, z oporem, wzmacniające, równoważne, rozciągające. Obciążenia dostosowywane są indywidualnie dla każdego pacjenta, uwzględniając jego obecny stan kliniczny. Ważne jest, aby się nie przeforsował. Rehabilitacja kardiologiczna zakłada stopniowy powrót do aktywności fizycznej i psychofizycznej.
Ćwiczenia przypominają trening w siłowni?
Trochę tak, ale pacjent jest monitorowany dzięki podłączonym elektrodom. Obserwujemy jego tętno, ciśnienie i zapis EKG. Urządzenia do ćwiczeń przypominają te znane z siłowni, ale mają funkcje medyczne, aby trening mógł być prowadzony bezpiecznie, na odpowiednim poziomie. I żeby pacjenci męczyli się w odpowiedni sposób.
”Aktywność fizyczna nie tylko pozwala na poprawę profilu lipidowego, ale wpływa też na gospodarkę węglowodanową, zmniejszając insulinooporność. Dodatkowo zmniejsza poziom stresu, obniża ciśnienie krwi, poprawia jakość snu, zwiększa wydolność oraz sprawność i poprawia odporność organizmu”
Pacjentom nie brakuje motywacji?
Niestety, zdarza się, że brakuje, a warunkiem powodzenia jest chęć współpracy. Gdy widzą efekty, łatwiej im ćwiczyć. Ja dodatkowo ich motywuję, korzystam z analizatora składu ciała. Sprawdzam zawartość tkanki tłuszczowej, mięśniowej i wody w organizmie. Mamy też specjalne urządzenie, za pomocą którego oceniamy zawartość tlenku węgla w wydychanym powietrzu (wykorzystujemy je u osób rzucających palenie). Robimy te badania po to, aby zobaczyć, jaki jest efekt naszych działań.
Dlaczego wysiłek fizyczny w rehabilitacji pacjentów kardiologicznych jest tak ważny?
Aktywność fizyczna nie tylko pozwala na poprawę profilu lipidowego, ale wpływa też na gospodarkę węglowodanową, zmniejszając insulinooporność. Dodatkowo zmniejsza poziom stresu, obniża ciśnienie krwi, poprawia jakość snu, zwiększa wydolność oraz sprawność i poprawia odporność organizmu. Nie bez powodu Wojciech Oczko powiedział kiedyś, że „ruch zastąpi prawie każdy lek, podczas gdy żaden lek nie zastąpi ruchu”. Profilaktyka wtórna po zawale mięśnia sercowego przynosi niesamowite efekty. Widzę to na co dzień.
W klinice, w której pani pracuje, jest coraz więcej młodych osób. Dlaczego w ich przypadku zawał jest bardziej niebezpieczny niż u seniorów?
Rzeczywiście, pacjenci po zawałach są coraz młodsi. Jeszcze dziesięć lat temu najmłodsi pacjenci mieli około 45-50 lat. Dziś prawie w każdym tygodniu przyjmuję pacjenta około trzydziestki. Najczęściej są to mężczyźni. U starszych pacjentów, którzy przez dłuższy czas chorują na chorobę niedokrwienną, wytwarza się krążenie oboczne. U młodych osób, którym trafia się zawał „z zaskoczenia”, nie ma takiego ratunkowego krążenia. Jeżeli dojdzie do nagłego zwężenia lub zamknięcia naczynia doprowadzającego krew do serca, to może dojść do dużego i ciężkiego zawału. Dlatego zawały w młodszym wieku są niebezpieczne.
Co jest największym wyzwaniem w pracy z młodymi pacjentami?
Zwykle są to osoby aktywne fizyczne i zawodowo. Często wypierają diagnozę. Nie wierzą, że mogły przejść zawał w tak młodym wieku. Zwykle tylko czekają na „zielone światło”, żeby móc wrócić do dawnego trybu życia. W przypadku takich pacjentów najważniejsza jest edukacja.
Jest jeszcze druga grupa – osoby, które chcą diametralnie zmienić swoje życie. Za dużo ćwiczą i oczekują regresji choroby w kilka dni. Tych trzeba trochę stopować. W obu przypadkach bardzo przydatna jest pomoc psychologa. Proszę sobie wyobrazić 40-letniego managera w dużej firmie. Żył deadlinami, pracował do 3 w nocy, kiepsko się odżywiał. Gdy musiał się pobudzić, pił colę i palił papierosa. Palił bez umiaru, bo pracując on-line, nie musiał czekać na przerwę w pracy. Mało się ruszał, często pił alkohol wysokoprocentowy, którego spożycie diametralnie wzrosło w pandemii. Jeśli dodamy do tego czynniki genetyczne, które w kardiologii mają duże znaczenie, to ryzyko zawału drastycznie wzrasta. Takich pacjentów też miewam w swoim ośrodku.
Zobacz także
Podoba Ci się ten artykuł?
Powiązane tematy:
Polecamy
Dziennikarz zignorował dwa sygnały alarmowe zawału, trzeciego już nie było. „Nie róbcie tak, jak ja! Od razu dzwońcie po karetkę” – apeluje Przemysław Jedlecki
Młodsza córka Dawida Kubackiego ma tę samą wadę genetyczną co jego żona. „Leki trzeba brać do końca życia”
Przeszczepili serce najmłodszemu dziecku w Polsce. Mała Gabrysia miała tylko 7 tygodni
„Jej potencjał jest duży”. Polska szczepionka przeciw miażdżycy może zrewolucjonizować leczenie
się ten artykuł?