„Jesteśmy tak skomplikowani i cudownie ewolucyjnie ukształtowani, że nie da się patrzeć na budowę ludzkiego ciała bez podziwu” – mówi Marta Pawelec, ilustratorka anatomiczna
– Skóra to nasze ubranie, rodzaj cielesnej maski, ale cała ta skomplikowana struktura, która nas niesie i napędza, jest schowana w środku. Bardzo mnie to zaciekawiło i ta dzika, nieposkromiona ciekawość jest ze mną do dziś – o fascynacji anatomią człowieka, która stała się sztuką, opowiada Marta Pawelec, najlepsza polska ilustratorka anatomiczna. Jej prace można obejrzeć na instagramowym profilu @tisanne_medyczneobrazki.
Karolina Wierzbińska: Wiem, że nie studiowałaś medycyny, ale jak patrzę na twoje prace, nie mogę oprzeć się wrażeniu, że twoja profesja jest bardzo medyczna i wymaga ogromnej, specjalistycznej wiedzy. Czym się zajmujesz?
Marta Pawelec: To prawda, nie skończyłam medycyny. Skończyłam studia polonistyczne na UJ oraz malarstwo na ASP. Co prawda jako absolwentka studiów artystycznych zajmuję się ilustracją, ale jej bardzo wąską, specyficzną dziedziną: ilustracją anatomiczną. Ilustruję podręczniki medyczne, projektuję anatomiczne plakaty, współpracuję z wydawnictwami. Ilustruję także zabiegi: przekładam je na prosty, zrozumiały język, żeby to, co dzieje się na sali operacyjnej, było lepiej zrozumiałe. I dla pacjenta, który oczekuje na zabieg, i dla lekarza, który do tego zabiegu musi się przygotować. Dlatego uważam, że ilustrator medyczny to bardzo odpowiedzialny zawód! Z moich rycin korzysta wiele osób – uczą się z nich i budują na nich relację z pacjentem. Właśnie dlatego tak ważne dla mnie jest, żeby moje prace były anatomicznie poprawne i miały swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości. Tu nie ma miejsca na fantazję, niesprawdzone informacje i niedopowiedzenia.
Ja podchodzę do mojej pracy bardzo poważnie, mam w domu bardzo dużo książek o anatomii człowieka. Za każdym razem, kiedy siadam do nowego tematu, dużo się uczę, zgłębiam temat, rozmawiam ze specjalistami. Uważam, że głównym zadaniem moich ilustracji jest niesienie nauki i wspieranie osób, które chcą się nauczyć anatomii człowieka. Tu nie ma miejsca na błędy.
Jak to się stało, że zainteresowałaś się właśnie anatomią?
W dużej mierze to potoczyło się samo. Na trzecim roku studiów malarskich miałam do opracowania semestralny temat pod tytułem „ciało”, pracowałam wtedy z modelem, czyli z tą najbardziej zewnętrzną warstwą. Wertując starą książkę o anatomii, którą miałam w domu, z całą mocą dotarło do mnie, że ta zewnętrzna warstwa jest tylko okryciem tego, co nosimy w środku. Skóra to nasze ubranie, rodzaj cielesnej maski, ale cała ta skomplikowana struktura, która nas niesie i napędza, jest schowana w środku. Bardzo mnie to zaciekawiło i ta dzika, nieposkromiona ciekawość jest ze mną do dziś. Jak działamy? Jak jesteśmy zbudowani? Dlaczego akurat tak, czy to na pewno optymalne rozwiązania? Mimo że skończyłam studia już dawno, fascynacja tym, jacy jesteśmy w środku, jest we mnie żywa i bardzo mnie napędza.
Trudniej jest rysować mięśnie czy kości?
Najbardziej lubię kości – są takie piękne jak mapy. Każda nasza kość ma swoje unikalne miękkości, załamania, żłobienia, bruzdy. Rysując je, mogę wyobrazić sobie, jak harmonijnie i logicznie współgrają z innymi strukturami naszego ciała. Są chropowate w miejscach przyczepów mięśni. Mają otwory tam, gdzie płyną nerwy. Potrafią otulać delikatne struktury, wprowadzać twardość w formy, które są miękkie. Wszystko tu ze sobą współpracuje. Najbardziej lubię i cenię sobie właśnie tę naszą cielesną spójność.
A które mięśnie są dla ciebie wyzwaniem?
Hmm, z mojej perspektywy mięśnie nie są tak ciekawe jak kości, bo to długie pasma włókien. Pod kątem technicznym trudniejsze są mięśnie, które są długie i szerokie, takie jak na przykład mięsień czworoboczny, który masz na plecach. To długie pociągnięcia ołówka, które muszą być spójne, trzeba dbać o kierunek włókien, o wypukłości i załamania. To trudne i wymagające, muszę bardzo kontrolować ruchy ręką, która wyrywa się do swobodnego tańca na kartce. Pod mięśniem czworobocznym znajduje się szereg mięśni głębokich grzbietu. Nie rysuję ich, bo są niewidoczne, ale muszę stworzyć ich zarys, operując odpowiednio światłem i cieniem, sugerując odbiorcy, że pod tym mięśniem znajdują się jeszcze nieodkryte światy. Dlatego wolę mięśnie krótkie, np. podpotyliczne – szybkie, pewne pociągnięcia ołówkiem, bez niedomówień.
Zafascynowałaś mnie opowieścią o kościach. Co, twoim zdaniem, jest w człowieku najpiękniejszego?
Każesz mi wybierać? Łatwiej mi powiedzieć, czego w człowieku nie lubię rysować! Jakiś czas temu pracowałam nad książką o okluzji, wykonałam wtedy około 80 ilustracji przedstawiających zęby i trochę mam już tego tematu dość. Nie przepadam też za śledzioną – jest mała, obła, gładka. Dużo większym wyzwaniem jest dla mnie czaszka – jest wspaniała, tam się tak wiele dzieje! Mam jej rozkładany model, więc każdą tworzącą ją kość mogę rozłożyć, obejrzeć z każdej strony, przeanalizować. To niesamowicie złożona struktura. Kiedy mój syn miał 3 lata, uwielbiał się nią bawić – nazywał Panem Czaszką i karmił czekoladkami, musiałam wtedy przybywać z odsieczą.
”Najbardziej lubię kości – są takie piękne jak mapy. Każda nasza kość ma swoje unikalne miękkości, załamania, żłobienia, bruzdy. Rysując je, mogę wyobrazić sobie, jak harmonijnie i logicznie współgrają z innymi strukturami naszego ciała”
Pamiętasz swoje najtrudniejsze zlecenia?
Najtrudniejsze wyzwania dotyczą chirurgii: muszę się dobrze zastanowić, jak przedstawić np. gałkę oczną, żeby wyraźnie było widać przebieg wszystkich działań. Zawsze staram się skontaktować ze specjalistą, który taki zabieg przeprowadza. Oglądam zdjęcia z bloków operacyjnych. Uczę się, szkicuję i dopytuję. Ilustrowanie zabiegów to najtrudniejsza, najbardziej wymagająca, ale też najbardziej satysfakcjonująca część mojej pracy.
Ale mam też tematy, które są dla mnie nie do przejścia. Wiele osób prosiło mnie o plakat przedstawiający anatomię niemowlaka. Na początku chciałam się tego podjąć, ale kiedy na świat przyszedł mój syn, okazało się to dla mnie nie do udźwignięcia. Kiedy weźmiesz pod uwagę, że od setek lat najlepsze, najdokładniejsze ilustracje anatomiczne są wykonywane na bazie ludzkich zwłok, takie zadanie faktycznie może być dla młodej matki nie do udźwignięcia. Dlatego do dzisiaj ta prośba jest niespełniona, a kiedy przeglądam atlasy anatomiczne z ilustracjami przedstawiającymi budowę ciała dzieci, szybko je przekartkowuję.
Jedną z najtrudniejszych moich ilustracji był rysunek kobiety w zaawansowanej ciąży. Z jednej strony dlatego, że rzetelny materiał źródłowy jest dosyć ubogi, a z drugiej dlatego, że jest tu naprawdę bardzo dużo do narysowania! Zarys dwóch ciał, macica, szyjka macicy, pochwa, kręgosłup, jelita, odbyt. Spędziłam nad tym tematem bardzo wiele godzin. Ale ponieważ sama jestem teraz w ciąży, potraktowałam to zadanie bardzo personalnie. Wyobrażałam sobie, że rysuję swoją córkę, która w tamtym momencie robiła w moim brzuchu piruety i przeprowadzała konkurs na najbardziej bolesny cios w moje żebra.
Co z ciałami zdeformowanymi, po wypadkach? Czy doskonałość naszego ciała obejmuje tylko to, co ma być takie z definicji?
Oczywiście, że nie! Przecież tak naprawdę każdy z nas jest zbudowany inaczej. Anatomiczne ilustracje, które znajdziesz w atlasach, przedstawiają jakiś wyidealizowany obraz naszego ciała, więc pytanie, czym ta mityczna „doskonałość” w ogóle jest. Wiesz, że istnieją 4 warianty przebiegu tętnicy szyjnej? Tak samo jest z przewodami żółciowymi, położeniem okrężnicy poprzecznej czy wyrostka robaczkowego. Każdy z nas jest jakimś wariantem na temat tego, jak „powinno” być zbudowane ciało. Osobiście, kiedy spotykam się z niepodręcznikowym ciałem, najbardziej fascynuje mnie to, w jaki sposób działa, by utrzymywać swojego właściciela w sprawności. Organizm wspaniale potrafi kompensować swoje niedostatki. Kiedy jedna z nerek jest niewydolna, to druga bierze na siebie odpowiedzialność za dobrostan organizmu. Tak jest także z płucami, naczyniami, mięśniami i wieloma innymi strukturami. Jest to absolutnie niezwykłe i warte podziwu.
Czy w twojej pracy płeć ma znaczenie?
W pierwszej chwili powiedziałabym, że nie ma żadnego. Mamy te same mięśnie, kości, nerwy, naczynia. Ale kiedy od ogółu zejdziesz do szczegółu, to różnice są oczywiste: mięśnie dna miednicy, gruczoł piersiowy, prostata. Wszystko tak naprawdę zależy od tego, jaki temat w danym momencie poruszasz. Półtora roku temu pracowałam nad plakatem przedstawiającym układ mięśniowy człowieka. Miałam wątpliwości, czy narysować go w wersji męskiej, czy żeńskiej, z penisem, z piersiami czy w ogóle bez żadnego z nich. Gruczoł piersiowy zasłania mięśnie, a na klatce piersiowej dużo się dzieje, więc z tego musiałam zrezygnować. Chciałam w pewnej chwili pominąć atrybuty płci, ale moi odbiorcy zwrócili mi uwagę, że taką decyzją omijałabym to, co w naszej rzeczywistości wciąż jest wstydliwe – genitalia. A pomijanie to coś, czego nie chcę robić. Wychodzę z założenia, że skoro zajmuję się ciałem ludzkim, to tu nie ma miejsca na tabu, wstyd, ukrywanie czy bawienie się w jakieś półśrodki, żeby ktoś nie poczuł się urażony.
Ostatecznie jeden z odbiorców zwrócił mi uwagę, żeby rysować penisy w przypadku sylwetek z bardziej rozbudowaną klatką piersiową. Sprawa rozwiązała się więc sama, bo cała sylwetka była już dawno narysowana, a ja tylko gryzłam się z tym, co umieścić między nogami. Padło więc na penisa z obietnicą z mojej strony, że w przyszłości powstanie także plakat przedstawiający układ mięśniowy kobiety – z piersiami i sromem.
Kiedy plakat był już gotowy, Facebook mnie za niego zbanował – uznał ten projekt za treści pornograficzne. To był dla mnie szok, że mówienie o biologii może zostać uznane za wulgarne.
Zdradzisz trochę, jaka jest twoja technika? Które części ciała są ciągle tajemnicą albo wyzwaniem?
Prawie wszystkie ilustracje wykonuję ręcznie, by potem je zeskanować i obrabiać już w programach graficznych. Bardzo lubię fizyczność kartki, miękkość ołówków, taki intymny kontakt, który mam ze swoimi pracami. Jednak ma to też swoje ograniczenia – kartka się mnie, rysunek potrafi się rozmazać, nie działa tu CTR + Z. We wrześniu pracowałam nad ilustracją kolana – mój syn przyszedł do pracowni i w rogu kartki nakleił mi kolorową naklejkę. To są rzeczy, które nie zaistnieją, kiedy pracujesz wyłącznie na komputerze!
Z biegiem lat podnoszę sobie także poprzeczkę – Kalendarz Anatomiczny na 2023 rok, który w tym roku wydałam, jest tego doskonałym przykładem. Wybieram sobie do niego 13 tematów. Interesują mnie coraz bardziej skomplikowane zagadnienia. Już nie tylko kości ręki i mięśnie. Teraz dokładam także nerwy i naczynia, skórę, przekrój. To bardzo trudne, kiedy pracujesz na jednej płaszczyźnie kartki. W programie graficznym każdą warstwę robiłabym osobno, nie musiałabym się przejmować czytelnością, punktami styku, światłocieniem. Do woli mogłabym operować zmiennymi. Ale ze względu na to, że wykonuję wszystko ręcznie, muszę bardzo dobrze zaplanować pracę już na samym początku, żeby poszczególne struktury nie zbiły mi się w jedną, nieczytelną masę. Nerwy wyglądają inaczej niż żyły, kości mają inną strukturę niż mięśnie. Mając to wszystko na uwadze, zasiadam do bardzo wymagającej ilustracji, gdzie control zet nie ma racji bytu!
Czasami zastanawiam się, czy moja praca jest potrzebna w świecie, w którym każdy może korzystać z aplikacji 3D, gdzie poszczególne struktury można wyizolować, dowolnie nimi obracać, powiększać, oglądać je w ruchu. Jednak jestem przekonana, że żadna aplikacja nie odda tego, jak wygląda obcowanie z ludzkim ciałem. Moja ilustracja czy jakikolwiek atlas anatomiczny także nie. Nie nauczą i nie zastąpią „fizyczności” – ciężaru, formy, struktury, zapachu. Prosektorium jest absolutnie niezbędne. Najlepsze jest jednak spektrum – możliwość zobaczenia ciała człowieka żywego, martwego, na ilustracji, fotografii i w 3D.
Co przygotowujesz teraz w swoim sklepie? Wspomniałaś już o kalendarzach, widzę też inne wyjątkowe propozycje.
Fanom anatomii polecam ścienny, spiralowany Kalendarz Anatomiczny na 2023 rok. Dla tradycjonalistów mam Planer Anatomiczny, a dla romantyków ilustracje z mojego złotego cyklu – to projekty, które sprawdzą się dla osób na co dzień niezwiązanych z anatomią. Jest tam plakat przedstawiający mózg lub serce. Jest także podwójny plakat z dwoma połówkami serca – jedną połówkę zostawić można sobie, a drugą dać komuś bardzo bliskiemu. Oprócz tego mam w ofercie bardzo wiele plakatów anatomicznych, eleganckie porcelanowe kubki, a nawet puzzle z wizerunkiem serca. Wszystko, co u mnie znajdziesz, jest anatomicznie poprawne, nawet ilustracje na kubkach mają swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości!
Zobacz także
„Kiedy kobiety będą gotowe do uniesienia spódnicy, to znaczy, że przeszły kolejny poziom emancypacji. Nie mogę się tego doczekać” – mówi Iwona Demko, artystka-waginistka
„Mamy do wykonania pracę ze złością i wstydem. Dotyczy to nie tylko cipki, ale też tego, jak się czujemy z naszymi pośladkami” – mówi Agata Loewe
„Jest OK nie być OK ze swoim ciałem” – mówi Betty Q, performerka burleski
się ten artykuł?