Niepokojący wzrost infekcji groźną bakterią. „Takich zakażeń nie widzieliśmy od lat”
„Niewiele możemy zrobić, żeby zapobiec rozprzestrzenianiu się tych infekcji, bo nie mamy szczepionki, nie mamy żadnych metod profilaktyki, poza wczesnym rozpoznaniem i skutecznym leczeniem antybiotykami” – stwierdził dr Paweł Grzesiowski, ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej ds. zagrożeń epidemicznych. Jak dodał, liczba zakażeń paciorkowcem typu A w naszym kraju może być nawet sześciokrotnie większa, niż widnieje w oficjalnych danych.
Niepokojący wzrost zakażeń paciorkowcem typu A
O dynamicznym wzroście zakażeń paciorkowcami typu A Światowa Organizacja Zdrowia informowała w grudniu 2022r. Wskazywała wtedy na coraz większą liczbę chorych w takich krajach jak m.in. Wielka Brytania, Francja, Irlandia, Holandia i Szwecja. Niepokojący wzrost zakażeń obserwowany jest w ostatnich miesiącach także w Polsce. Jak wynika z raportu opublikowanego przez NIZP-PZH, w pierwszym półroczu 2023 r. odnotowano w naszym kraju niemal 3 tys. ciężkich zakażeń inwazyjnych (iGAS). Liczba ta jest dwa razy większa niż w analogicznym okresie zeszłego roku i ponad trzykrotnie niż w 2021 roku. Paweł Grzesiowski, ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej ds. zagrożeń epidemicznych ostrzega jednak, że dane te mogą być zaniżone.
„Jeżeli chodzi o oficjalne raporty wskazujące na liczbę zakażeń Streptococcus pyogenes, to te dane mogą być nawet pięcio- sześciokrotnie niedoszacowane, bo obowiązek zgłoszeń nie jest przez wszystkich jednakowo respektowany. My mamy pełną świadomość, że nawet przy obecnym stanie prawnym, gdzie jest obowiązek zgłaszania inwazyjnej choroby pyogenesowej, nie wszyscy wysyłają zgłoszenia” – tłumaczy w rozmowie z WP abcZdrowie.
Paciorkowce to bakterie występujące w gardle i na skórze. W zależności od grupy, z której pochodzą (A, B, C, D, G), mogą powodować wiele chorób, infekcji i groźnych powikłań. Do najgroźniejszej z grup należy paciorkowiec z grupy A, który jest odporny na antybiotyki i wysoką temperaturę. Bakteria ta może powodować szereg chorób, takich jak: przeziębienie, anginę, szkarlatynę czy zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych. Grzesiowski wyjaśnia, że bakterie te są szczególnie groźne, jeśli trafią do krwi, ponieważ mogą wywołać sepsę. Jak podaje, paciorkowce odpowiadają także za martwicze zapalenie tkanek miękkich i powięzi. W ten sposób powstałe rany martwicze mogą ulec zakażeniu i doprowadzić do śmierci zakażonej osoby.
„Trzecia grupa, którą dotychczas bardzo rzadko widzieliśmy, to są bardzo ciężkie zapalenia płuc z ropniami. Takich przebiegów zakażeń paciorkowcami, które teraz występują, nie widzieliśmy od lat. Niewiele możemy zrobić, żeby zapobiec rozprzestrzenianiu się tych infekcji, bo nie mamy szczepionki, nie mamy żadnych metod profilaktyki, poza wczesnym rozpoznaniem i skutecznym leczeniem antybiotykami” – dodaje ekspert.
Dominacja jednego szczepu bakterii
Według podanych danych w przypadku zakażeń inwazyjnych (iGAS) u chorych najczęściej występuje sepsa, zakażenia tkanki podskórnej i zapalenia opon mózgowo-rdzeniowych. Jak podano w raporcie, w ostatnim półroczu w Polsce u 61 pacjentów doszło do rozwoju paciorkowcowego zespołu wstrząsu toksycznego. W całym 2022 r. takich przypadków było 19, a rok wcześniej 11. Grzesiowski w rozmowie z WP abcZdrowie podkreśla, że doszło także do kilku zgonów kobiet po porodzie. W wyniku zakażenia wystąpiła u nich gorączka połogowa. Jak dodaje, zmarłe były nosicielkami paciorkowców lub zaraziły się od dziecka. Zwraca także uwagę, że często roznosicielami tych bakterii są dzieci w wieku przedszkolnym i szkolnym.
Eksperci ostrzegają, że liczba przypadków zakażenia paciorkowcem grupy A ma tendencję do wzrostu na początku roku. W obecnym sezonie chorobowym wzrosła jednak znacznie wcześniej i liczniej niż oczekiwano.
„Ten problem widzi cały świat. W tej chwili mamy już dowody mikrobiologiczne na to, że doszło do dominacji pewnego szczepu paciorkowca grupy A, to tzw. klon brytyjski, który produkuje więcej białka M – a ono jest odpowiedzialne właśnie za bardzo agresywny przebieg infekcji” – wyjaśnia Grzesiowski.
Dodaje także, że rozwijająca się epidemia paciorkowców może mieć związek z pandemią COVID-19. Jak tłumaczy, osoby, które przeszły zakażenie koronawirusem SARS-CoV-2 mogą mieć osłabiony układ odpornościowy i w konsekwencji być bardziej podatne na paciorkowce.
Zakażenia paciorkowcami u dzieci – na co zwrócić uwagę?
Należy udać się z dzieckiem do lekarza, jeśli jego stan zacznie się pogarszać. W szczególności, jeśli dziecko:
- mniej je,
- ma suchą pieluchę przez 12 godzin,
- wykazuje oznaki odwodnienia,
- jest nadmiernie zmęczone lub rozdrażnione.
U dzieci poniżej trzech miesięcy zaalarmować powinna temperatura co najmniej 38 stopni (39 stopni u dzieci starszych).
Źródło: WP abcZdrowie, Hello Zdrowie
Polecamy
Elton John w dramatycznym wyznaniu: „Nie mogę nagrywać, oglądać ani czytać. Nic nie widzę”
Ocieplenie klimatu odpowiada za rozprzestrzenianie się chorób tropikalnych. „Denga nadchodzi, a sytuacja pogorszy się”
Depresja podnosi temperaturę ciała. Ekspertka: Ta choroba nie siedzi w naszej głowie, panoszy się wszędzie
Nowa najgroźniejsza choroba zakaźna. Odpowiada za śmierć 1,25 mln osób
się ten artykuł?