Przejdź do treści

Niesamowita walka łódzkich lekarz o ciążę pacjentki. Po 20 tygodniach dializ na świat przyszedł zdrowy Piotruś

Kobieta trzyma niemowlę na rękach
Kobieta zmagająca się z chorobą genetyczną nerek urodziła zdrowego syna/ fot. Adobe Stock
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

Specjaliści Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi tygodniami walczyli o zdrowie ciężarnej kobiety. 42-letnia Aneta Dyl z powodu choroby genetycznej nerek codziennie musiała przechodzić dializy. „Była to ciąża najwyższego zagrożenia” – podkreślił dr Michał Krekor, szef Kliniki Położnictwa i Ginekologii ICZMP.

20 tygodni codziennych dializ

Specjaliści z Łodzi przez 20 tygodni walczyli o ciążę pacjentki. Aneta Dyla zgłosiła się do Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki z genetyczną chorobą nerek. 42-latka wielotorbielowatość nerek (cechującą występowanie licznych, wypełnionych płynem torbieli w narządzie) odziedziczyła po matce. Mieszkanka Pawonkowa pod Częstochową ma już troje dzieci, które przyszły na świat bez większych problemów. Niewydolność narządu jednak z czasem pogłębiła się. Lekarze uznali czwartą ciążę pacjentki za ciążę wysokiego ryzyka. Kobieta musiała zostać poddana dializoterapii.

Nerki, które nie są w stanie sprostać funkcji, do której zostały stworzone, czyli oczyszczania organizmu, narażają matkę i dziecko. Toksyny, które nie są usuwane z organizmu, sprawiają, że taka ciąża jest obarczona bardzo dużym ryzykiem” – wyjaśnił cytowany przez PAP dr Sławomir Chrul z Kliniki Pediatrii, Immunologii i Nefrologii Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi (ICZMP).

Jak dodał, standardowo pacjenci z niewydolnością nerek dializowani są trzy razy w tygodniu. Ciąża 42-latki wymagała jednak specjalnych procedur. Leczenie trwało 20 tygodni.

„Żeby dziecko urodziło się zdrowe, musieliśmy wprowadzić dializy, które jak najbardziej odpowiadały fizjologicznej pracy nerek, a zatem zabiegi trzeba było wykonywać codziennie” – wyjaśnił dr Sławomir Chrul.

Szef Kliniki Położnictwa i Ginekologii ICZMP dr Michał Krekor w trakcie konferencji prasowej podkreślił, że życie dziecka przez cały czas było zagrożone. Wymienił, że lekarze obawiali się wystąpienia u pacjentki wewnątrzmacicznego obumarcia płodu, przedwczesnego porodu lub oddzielenia łożyska.

To, że utrzymaliśmy tę ciążę i zdrowy chłopczyk przyszedł na świat w 38. tygodniu, czyli praktycznie w terminie naturalnego porodu, to kapitalny efekt współpracy specjalistów z kilku dziedzin. Była to ciąża najwyższego zagrożenia” – stwierdził dr Krekor.

Kobieta leży na szpitalnym łóżku i trzyma niemowlę na rękach

„Jesteśmy z mężem przeszczęśliwi”

Wszystko jednak poszło zgodnie z planem, a pani Aneta 13 maja powitała na świecie swojego syna. Piotruś ważył 3040 kg i dostał 10 punktów w skali Apgar. Jak przyznaje świeżo upieczona mama, strach i wielkie emocje towarzyszyły jej przez całą ciążę.

„Kiedy dowiedziałam się, że jestem w ciąży, pojawił się strach. Były ogromne emocje i chwile załamania. Gdy przyszedł na świat i zapłakał, wiedziałam, że jest już wszystko dobrze. Teraz jesteśmy z mężem przeszczęśliwi” – wyznała w rozmowie z PAP.

Szczęścia nie krył także pan Arkadiusz, tata Piotrusia.

„Ciężko mi mówić, bo to były duże emocje. Później ulga, kiedy dziecko urodziło się zdrowe. Wiara czyni cuda” – podsumował.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: