„Od chodzenia do wróżki można się uzależnić tak samo, jak od hazardu, seksu czy social mediów”. Co nam dają, a co zabierają wróżby, mówi Karolina Klein
– Opierając swoje decyzje na wróżbach, coraz mniej polegamy na logicznej analizie zysków i strat. Mamy coraz mniej ugruntowania w rzeczywistości, w faktach. Bo przecież karty czy kryształowa kula to nie fakty. To tylko czyjeś predykcje, to tylko słowa wypowiedziane przez drugą osobę – mówi psycholożka i psychoterapeutka Karolina Klein.
Klaudia Kierzkowska Osobiście nigdy u niej nie byłam. Niektórzy jednak korzystają z jej usług – wróżka. Po co do niej chodzimy?
Karolina Klein: W psychologii behawioralnej zakładamy, że każde zachowanie ma określoną funkcję, czyli każde nasze działanie jest „po coś”. Ludzie, chodząc do wróżki, zaspakajają w ten sposób jakieś swoje potrzeby. I pewnie jest tak, że różne osoby motywowane są różnymi pobudkami. Ci, którzy zrobili to raz w życiu, najprawdopodobniej byli ciekawi, poszukiwali doznań. Osoby uczęszczające do wróżki regularnie często robią to w mechanizmie regulacji nastroju, słowem – by poczuć się lepiej. Idąc do wróżki, pytamy: czy wyjeżdżać na ten staż, czy uda mi się zajść w ciążę, czy wyjść za Tadeusza, czy to dobra inwestycja, czy zmienić pracę.
Osoby kierujące takie pytania stoją w obliczu życiowych wyzwań i konieczności podjęcia decyzji. A co jest najgorszego w podejmowaniu decyzji? Brak pewności, że będą one dobre. Brak pewności, że sprawy przyjmą pomyślny obrót. Dla wielu z nas to nie do przyjęcia. I tutaj na ratunek przychodzi wróżka, która z pomocą kryształowej kuli lub herbacianych fusów powie nam czule, co spisał dla nas los, oczywiście za odpowiednią opłatą. Wizyta u wróżki zredukuje nasze napięcie emocjonalne, w miejscu którego pojawi się przyjemna ulga. Trzeba jednak pamiętać, że ta ulga będzie chwilowa.
Nie zapominajmy jednak, że każdy z nas ma prawo żyć tak, jak chce. Każdy z nas ma w sobie mądrą, dojrzałą i zdrowo myślącą część. I kiedy skontaktujemy się z tą częścią, będziemy wiedzieć, co jest dla nas naprawdę dobre, a co nie. Co działa, a co nie, co prowadzi do spokoju i dobrostanu, a co prowadzi do stresu i cierpienia. Niektórym ludziom pomaga racjonalna analiza sytuacji czy medytacja, innym wsparcie psychologa czy przyjaciela, jeszcze innym wizyta u wróżki.
Jeśli odwiedzimy ją raz, trochę w formie żartu, trochę z ciekawości, chyba nie ma problemu. Są jednak tacy, którzy u wróżki pojawiają się zdecydowanie częściej. Zastanawiam się, czy od chodzenia do wróżki można się uzależnić?
Jak najbardziej. Od chodzenia do wróżki można się uzależnić tak samo, jak od hazardu, seksu czy social mediów. Mowa tutaj o uzależnieniach behawioralnych. W najnowszej edycji amerykańskiej klasyfikacji zaburzeń psychicznych DSM 5 (Diagnostic and Statistical Manual of Mental Disorders) uwzględniono najczęstsze zachowania, od których można się uzależnić. Zostały tam wymienione m.in. internet, seks, sport czy zakupy. Idąc tym torem, można uzależnić się od chodzenia do chirurga plastycznego, tatuażysty, trenera personalnego, a nawet psychologa. Można się uzależnić od chodzenia na solarium, wchodzenia na portale randkowe czy sprawdzania newsów. Lista się nie kończy.
Rozumiem, że uzależnienie od korzystania z usług wróżki można porównać z uzależnieniem od alkoholu?
W dużej mierze tak. Uzależnienia behawioralne, takie jak uzależnienia od hazardu, seksu czy wróżb mają wiele wspólnego z uzależnieniami od substancji takich, jak alkohol, kokaina czy opioidy. Co prawda na poziomie mózgu dochodzi do nieco innych procesów biochemicznych, aczkolwiek również w uzależnieniach behawioralnych wykazano zmiany w ścieżkach dopaminergicznych, serotoninergicznych i adrenergicznych.
Zarówno w przypadku alkoholizmu, jak i „wróżkoholizmu”, obraz kliniczny może wyglądać bardzo podobnie. Wszystkie uzależnienia prowadzą do poczucia przymusu i zwiększającej się tolerancji na określoną substancję czy zachowanie. Tak jak osoba uzależniona od alkoholu potrzebuje coraz więcej alkoholu w celu uzyskania efektów, tak i osoba uzależniona od wróżb potrzebuje ich coraz więcej, by poczuć się dobrze. Kolejną cechą wspólną jest kontynuowanie tych zachowań pomimo negatywnych konsekwencji oraz zaniedbywanie innych obszarów życia.
Po czym poznać, że uzależnienie dotyczy właśnie nas? Jakie są najczęstsze objawy?
Możemy mieć do czynienia z uzależnieniem, jeśli zauważamy, że nie jesteśmy w stanie skontrolować impulsu, by umówić się na kolejną wizytę do wróżki. Warto zwrócić uwagę na to, czy przed wizytą odczuwamy narastające napięcie, a podczas jej trwania ulgę lub przyjemność. Sygnałami ostrzegawczymi może być także ciągłe myślenie o tym, co powiedziałaby wróżka, umawianie się z wróżką coraz częściej, podejmowanie nieudanych prób ograniczenia tych wizyt i rozdrażnienie, gdy nie mamy możliwości skorzystania z usług wróżki.
Alarmująca jest też sytuacja, w której chodzimy do wróżki w momentach, gdy konieczne jest spełnianie innych obowiązków, np. zawodowych czy rodzinnych, gdy nadal korzystamy z usług wróżki pomimo świadomości, że powoduje to straty (np. finansowe czy społeczne).
Uzależnienie od wróżb jest groźne?
Może być szkodliwe, może prowadzić do cierpienia. Cierpienia nie tylko osoby uzależnionej, ale i jej bliskich, zwłaszcza dzieci, które mogą być zaniedbywane. Mówimy tutaj już o sytuacji, w której zwykłe, niewinne chodzenie do wróżki przerodziło się w pełnowymiarowe uzależnienie behawioralne.
Jakie są zagrożenia takiego uzależnienia?
Nie chciałabym nikogo straszyć czy mówić komuś jak żyć. Koniec końców my wszyscy sami jesteśmy odpowiedzialni za siebie i swoje zachowania. Sami wiemy, co dla nas dobre. Uważam jednak, że warto jest rozmawiać o potencjalnych zagrożeniach i je pokazywać. A jeśli dojdzie do pełnowymiarowego uzależnienia behawioralnego, takich zagrożeń jest mnóstwo. Po pierwsze, będziemy potrzebować coraz częstszych wróżb, aby poczuć ten sam efekt. Pomijając straty finansowe, możemy wpaść w pewną pułapkę. Mówię tu o błędnym kole, w którym czujemy narastające napięcie, idziemy do wróżki, gdzie doświadczamy natychmiastowej ulgi/satysfakcji, po czym utwierdzamy się w przekonaniu, że bez wróżki nie da się spokojnie żyć. Zwiększa to prawdopodobieństwo, że kolejnym razem, kiedy poczujemy niepokój, sięgniemy po to samo, stare, sprawdzone lekarstwo – wróżbiarstwo. Im więcej razy powielimy ten skrypt, tym bardziej ta ścieżka „wydepcze się” w naszym mózgu, nawyk się wzmocni i tym trudniej będzie nam go pokonać.
Jaka grupa osób najczęściej uzależnia się od wizyt u wróżki?
Uzależnić może się każdy. Im częściej coś robimy, tym większe jest ryzyko, że stanie się to naszym nawykiem. Są też pewne charakterystyki osób o tzw. większej podatności. Większe prawdopodobieństwo uzależnienia się mają osoby o słabszej kontroli impulsów, czyli takie, które automatycznie reagują w celu zaspokojenia swoich pragnień i pobudek. Uzależnią się takie osoby, które nie mają dobrze wykształconej umiejętności związanej z rezyliencją, tolerancją niepewności i tolerancją dyskomfortu emocjonalnego.
”Osoby lękowe czy o niskiej tolerancji niepewności często mówią, że wolą usłyszeć najstraszniejszą prawdę, niż trwać w niepewności. Dla takich osób to niepewność jest tym, czego nie mogą znieść. Tym samym uważam, że można uzależnić się od chodzenia do wróżki, nawet kiedy ta przepowie nam coś złego”
Poza czynnikami jednostkowymi nie możemy pomijać aspektu środowiska. Myślę, że jesteśmy w ciekawym punkcie w historii dziejów, ponieważ w aktualnym kontekście społeczno-ekonomicznym radykalnie wzrosło poczucie niepewności, na skalę globalną. Na przestrzeni ostatnich trzech lat, czyli w stosunkowo krótkim odcinku czasu, przyszło nam mierzyć się z pandemią i wojną w Ukrainie oraz potężnymi skutkami tych wydarzeń. Straciliśmy grunt pod nogami. Wiele osób straciło swoich bliskich, dom, pracę czy oszczędności. Do tego coraz wyraźniej dociera do naszej świadomości, że katastrofa klimatyczna jest nieunikniona. Kiedy życie raz za razem pokazuje nam, że błędne było założenie, że niektóre rzeczy są nam dane i nigdy się nie zmienią, pęka pewna długo budowana iluzja przewidywalności i trwałości. W tym nieprzewidywalnym świecie niektórzy szukają odrobiny przewidywalności. Wróżby dają ludziom to, co mają w deficycie i czego tak desperacko pragną: pewności.
Problem w tym, że jest to wspomniane wcześniej błędne koło. Im częściej chodzę do wróżki po tę pewność, tym więcej jej potrzebuję i tym mniej mam zasobów na tolerancję niepewności. Moje poczucie wewnętrznego spokoju zaczyna być zależne od poczucia pewności i zewnętrznego potwierdzenia. Zwiększając poziom rezyliencji, czyli odporności psychicznej, możemy mieć w sobie poczucie stabilności i spokoju, nawet w obliczu niepewności. Bo nawet jeśli coś złego nam się przydarzy (a przydarzy się, bo takie jest życie), to możemy mieć poczucie, że z godnością sobie z tym poradzimy. Bo przecież na większość rzeczy i tak nie mamy wpływu. Uświadamiając to sobie, jesteśmy w stanie odpuścić nadkontrolę i możemy poczuć bezpieczeństwo w świecie, w którym zdarzają się trudne rzeczy.
Uzależniamy się wyłącznie, gdy słyszymy dobre, pozytywne rzeczy, czy również te niekorzystne, krzywdzące?
Osoby lękowe czy o niskiej tolerancji niepewności często mówią, że wolą usłyszeć najstraszniejszą prawdę, niż trwać w niepewności. Dla takich osób to niepewność jest tym, czego nie mogą znieść. Tym samym uważam, że można uzależnić się od chodzenia do wróżki, nawet kiedy ta przepowie nam coś złego.
Uzależniając się od chodzenia do wróżki, tracimy zdolność samodzielnego podejmowania decyzji?
Często tak bywa. Opierając swoje decyzje na wróżbach, coraz mniej polegamy na logicznej analizie zysków i strat. Mamy coraz mniej ugruntowania w rzeczywistości, w faktach. Bo przecież karty czy kryształowa kula to nie fakty. To tylko czyjeś predykcje, to tylko słowa wypowiedziane przez drugą osobę. Jeśli wierzymy, że to prawda, i na tej podstawie podejmiemy jakąś decyzję, tracimy wiarę we własny osąd.
Co zrobić, by zerwać z uzależnieniem?
Osoby, które uświadomią sobie, że są uzależnione od wróżb, wykonały już pierwszy, bardzo ważny krok, a mianowicie przyznały się same przed sobą, że mają problem. A to jest niesamowicie trudne. Kolejnym krokiem powinna być kontemplacja na temat zmiany. Warto zadać sobie pytanie: „czy chcę to zmienić?”. Na pewno jest bardzo wiele powodów, dla których te osoby nie chciałaby tego zmienić. Jeśli uda im się mimo tych powodów znaleźć przekonujące argumenty, aby zerwać z nawykiem chodzenia do wróżki, to jest świetny moment na wdrożenie działań. „Jedyną” rzeczą, jaka jest do zrobienia, to przestać dzwonić/chodzić do wróżki.
”Pragnienie umówienia się do wróżki to narastająca w naszym ciele i umyśle fala. Można się jej przyjrzeć i poczekać, aż osiągnie swój szczyt i sama opadnie. Ważne jest, abyśmy robili to w sposób życzliwy i nieoceniający, bo to naprawdę trudne. Z doświadczenia klinicznego wiem, że odwracanie uwagi od przedmiotu uzależnienia tylko nasili problem albo wpakuje nas w inne uzależnienie”
A co zrobić z tym niepokojem, z tym napięciem i niepewnością? Jest wiele konstruktywnych sposobów na poradzenie sobie z tymi uczuciami. Można uczyć się zdrowych sposobów regulacji emocji, można także to napięcie po prostu przetrzymywać, jednocześnie powstrzymując się od impulsów. Pragnienie umówienia się do wróżki to narastająca w naszym ciele i umyśle fala. Można się jej przyjrzeć i poczekać, aż osiągnie swój szczyt i sama opadnie. Ważne jest, abyśmy robili to w sposób życzliwy i nieoceniający, bo to naprawdę trudne. Z doświadczenia klinicznego wiem, że odwracanie uwagi od przedmiotu uzależnienia tylko nasili problem albo wpakuje nas w inne uzależnienie.
Jeśli wpadamy w uporczywy nawyk czy uzależnienie, warto wzmacniać wewnętrzne zasoby i umiejętności radzenia sobie, w czym wspierający może być trening uważności. Poza tym pomocne może być włączenie pozytywnej/racjonalnej mowy wewnętrznej i konsekwentne podważenie zniekształconych myśli i przekonań związanych z koniecznością udania się do wróżki.
A co z pomocą specjalisty?
Uwolnienie się od uporczywych nawyków i uzależnień może być bardzo trudne. Warto spróbować uporać się z problemem samemu, ale czasem to jest po prostu niemożliwe. Jeśli próbujemy zerwać z nałogowym chodzeniem do wróżki, ale nie udaje nam się to przez dłuższy czas, warto skorzystać z pomocy.
Zalecałabym wizytę u terapeuty poznawczo-behawioralnego, terapeuty uzależnień lub terapeuty TEAM CBT. Naprawdę warto zrozumieć, że wszystkie problemy są ludzkie i nie jesteśmy z nimi sami. Sięganie po profesjonalną pomoc jest oznaką dojrzałości, brania za siebie odpowiedzialności i po prostu mądrej troski o siebie.
Karolina Klein – psycholożka, certyfikowana psychoterapeutka poznawczo-behawioralna oraz terapeutka TEAM CBT (Feeling Good Institute, Kalifornia). Ukończyła psychologię na Uniwersytecie Wrocławskim oraz 4-letnie studia podyplomowe na kierunku psychoterapia poznawczo-behawioralna na Uniwersytecie SWPS we Wrocławiu. Na co dzień pracuje jako terapeutka, oferując pomoc osobom dorosłym. Specjalizuje się w zaburzeniach lękowych i depresyjnych, a także w problemach w relacjach. Jej sercu bliska jest uważność i współczucie, których nie tylko uczy swoich klientów, ale przede wszystkim sama regularnie zgłębia i kultywuje. Miejsce w sieci: www.karolinaklein.com
Zobacz także
„Dziś wiem, jak bardzo odłączone od siebie i swoich ciał są osoby zmagające się z ortoreksją. To nie ma prawa skończyć się dobrze” – mówi Ola
„Jedzenie jest jak plaster na trudne emocje i jednocześnie jest najczęściej nadużywanym środkiem uspokajającym”
„Latałam z wywieszonym jęzorem, nie lubiłam siebie i jeszcze sobie dowalałam, że jestem beznadziejna”. O wychodzeniu z depresji i pracoholizmu opowiada Dagny Kurdwanowska
Podoba Ci się ten artykuł?
Powiązane tematy:
Polecamy
Filip Cembala: „Komu z nas nie brakuje ulgi w czasach zadyszki wszelakiej?”
„Teraz radzę sobie o wiele lepiej”. Amanda Bynes po latach zmagań z problemami zdrowia psychicznego stara się wrócić do formy
„Wiek pierwszego kontaktu drastycznie się obniżył i dziś dotyczy nawet dzieci 7-, 8-letnich”. Z seksuolożką Aleksandrą Żyłkowską rozmawiamy o pornografii
Tom Holland żyje w trzeźwości od blisko trzech lat. Teraz stworzył… piwo bezalkoholowe
się ten artykuł?