Przejdź do treści

Od dwóch lat wychowuje Malwinkę. Teraz sąd stwierdza, że jest za stara, by ją adoptować. „To jakieś kuriozum”

Dziewczynka w ramionach matki, matka stoi tyłem- Hello Zdrowie
Edyta najbardziej boi się, że straci Malwinkę źródło: Getty Images
Podoba Ci
się ten artykuł?

Edyta Wrzosek z Wrocławia stanowi rodzinę zastępczą dla 2-letniej Malwinki*. Jest z dziewczynką od pierwszego miesiąca jej życia. Kiedy wystąpiła do sądu z wnioskiem o bycie matką adopcyjną, ten się na to nie zgodził. Przeszkodą ma być wiek Edyty. „Jeżeli teraz, po dwóch latach, rozdzielamy dwie kochające się osoby, to tak naprawdę skazujemy obydwie osoby na traumatyczne przeżycia” – komentuje psycholożka.

„Boję się, że stracę Malwinkę”

Edyta Wrzosek, która chce dać kochający dom 2-letniej Malwince, zwróciła się do mediów z prośbą o pomoc. Nagłaśnia swoją dramatyczną sytuację, bo czuje się bezsilna wobec bezdusznego systemu.

Boję się, że stracę Malwinkę. Czuję żal, rozgoryczenie, czasem chce mi się krzyczeć. Jestem zdrowa, mam zabezpieczenie, mam gdzie mieszkać, zarabiam. Jestem tylko i wyłącznie za stara” – mówi gorzko w Interwencji Polsatu. 

Jej historię opisała też m.in. „Gazeta Wyborcza”. Edyta ma 50 lat, jest po rozwodzie. Malwina trafiła do niej zaraz po urodzeniu i prosto ze szpitala, w którym spędziła miesiąc. Jest czwartym dzieckiem z pięciorga dzieci biologicznej matki, będącej w kryzysie bezdomności i z uzależnieniem alkoholowym. Edyta chciała Malwinie dać bezpieczny dom i miłość. Skończyła w Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej szkolenie na rodzica zastępczego, żeby mieć jak największe kompetencje.

„Otwarcie mówiłam, że mam 48 lat i chcę iść w stronę adopcji. Nikt nie protestował” – powiedziała w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”.

Rodzice biologiczni Malwinki zostali pozbawieni praw rodzicielskich pod koniec 2022 roku. Wówczas Edyta mogła rozpocząć starania o adopcję. MOPS, który sprawdzał warunki, jakie Edyta może dać dziecku, wyraził pozytywną opinię.

Jest w stanie sprawić, aby dziecko czuło się bezpieczne i kochane, będzie wrażliwa na jego potrzeby i problemy. Jej postępowanie wobec dziecka będzie stabilne i konsekwentne” – napisały o Edycie urzędniczki po kontroli.

Żadnych zastrzeżeń nie wzbudziła również sytuacja mieszkaniowa, finansowa czy zdrowotna Edyty. Kontrola jasno wskazała, że stwarza ona warunki do rozwoju dziecka.

screen z mat. Interwencja

Wiele za to zastrzeżeń miał ośrodek adopcyjny. I wydał negatywną opinię. Głównym powodem był wiek matki.

„Teraz ma 50 lat, kiedy jej córka będzie pełnoletnia, pani Edyta będzie miała 67 lat. Jest to duża różnica wieku, może być przeszkodą w zrozumieniu i zaspokojeniu potrzeb dorastającego, ciągle zmieniającego się dziecka” – przytacza opinię ośrodka „GW„.

Kolejną: motywacja do adopcji. Zdaniem ośrodka adopcyjnego, jest ona „oparta na zaspokojeniu swojej potrzeby do bycia rodzicem dla małego dziecka”.

Kolejnym argumentem jest to, że Edyta byłaby samodzielną matką Malwinki, przez co dziewczynka „nie doświadczy opieki ojcowskiej, która jest ważna w rozwoju dziecka”. 

Kobiecie zaproponowano, żeby… zaadoptowała w zamian inne, 9-letnie dziecko.

Na tej podstawie sąd nie zgodził się na adopcję, uzasadniając, że kieruje się dobrem dziecka, po czym Malwinkę wpisano do rejestru dzieci gotowych do adopcji. Edyta natychmiast po otrzymaniu opinii od psychoterapeutki złożyła nowy wniosek do sądu, a prawniczka Edyty zgłosiła wniosek o usunięcie dziewczynki z tego spisu.

W mojej ocenie zostało tu pominięte dobro dziecka, które jest naczelną zasadą w prawie rodzinnym” – mówi w rozmowie z onet.pl adw. Anna Maria Burska, która specjalizuje się w prawie rodzinnym.

Z kolei Monika Wiśniewska, adwokat z kancelarii Sadkowski i Wspólnicy w programie Interwencja na antenie Polsatu sytuację nazywa kuriozalną.

„To jest w ogóle dla mnie jakieś kuriozum. O czym tutaj w ogóle mowa? No to nie jest sytuacja, w której pani znalazła nowe dziecko i teraz ubiega się o adopcję. Pani poświęciła ostatnie dwa lata, właściwie od początku życia tego dziecka, żeby się nim opiekować. No więc jakie własne potrzeby?”.

„Decydującym czynnikiem powinno zawsze być dobro dziecka”

Żeby zostać rodzicem adopcyjnym w Polsce, trzeba spełniać różne kryteria. Jednym z nich jest wiek. Rodzic adopcyjny musi mieć skończone 18 lat, a różnica między dzieckiem a nim „nie powinna być większa niż 40 lat”. Jednak wymóg odchodzi do lamusa, bo coraz więcej małżeństw na adopcję decyduje się w wieku ok. 40 lat. Ośrodki adopcyjne do kandydatów podchodzą indywidualnie i coraz rzadziej patrzą na metrykę. Poza tym, nie ma ustawy w Polsce, która narzucałaby górny limit wiekowy. Takiego zdania jest biuro Rzecznika Praw Dziecka.

Sama różnica 48 czy 50 lat między dzieckiem a osobą przysposabiającą nie może i nie powinna być podstawą do oddalenia wniosku o przysposobienie. Decydującym czynnikiem powinno zawsze być dobro dziecka” – podkreślił Michał Kubalski, naczelnik wydziału prawa rodzinnego z biura RPO, cytowany przez onet.pl

Beata Domańska, psycholog, diagnosta, psychoterapeuta z Kliniki PsychoMedic w rozmowie z onet.pl komentuje, że decyzja sądu „nie mieści się jej w głowie” i może mieć bardzo negatywne skutki zwłaszcza dla dwulatki.

Jeżeli teraz, po dwóch latach, rozdzielamy dwie kochające się osoby, to tak naprawdę skazujemy obydwie osoby na traumatyczne przeżycia” – podkreśla. „Dorosła osoba, w tym przypadku pani Edyta, pewnie sobie poradzi. Natomiast to małe dziecko?”.

*ze względu na dobro dziecka media podają różne imiona dziewczynki

źródła: Gazeta Wyborcza, Interwencja, Onet

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

Podoba Ci
się ten artykuł?