Pacjenci nie przyznają się, że są chorzy. „Ukrywanie objawów infekcji to skrajny brak odpowiedzialności” – twierdzą lekarze
„To tylko lekka grypa, jutro przejdzie” – słyszą od swoich pacjentów lekarze rodzinni. Coraz częściej okazuje się jednak, że wysoka gorączka i ból mięśni to nie lekka grypa, ale koronawirus. „W obecnej sytuacji, kiedy mamy do czynienia z galopującą liczbą zakażeń, pójście do pracy, czy wysłanie dziecka do szkoły z objawami infekcji jest przejawem skrajnego braku odpowiedzialności” – mówi Bożena Janicka, prezes Porozumienia Pracodawców Ochrony Zdrowia.
Pandemia koronawirusa w Polsce
Niemal każdego dnia resort zdrowia przekazuje smutne wiadomości dotyczące liczby nowych zakażeń koronawirusem w naszym kraju. W związku z tym coraz więcej osób zadaje sobie pytania typu: czy wystarczy respiratorów? Czy wystarczy łóżek? Czy w Polsce nie zabraknie personelu medycznego?
W życie wchodzą kolejne ograniczenia. Pomimo tego nie wszyscy Polacy mają świadomość, w jak krytycznej znaleźliśmy się sytuacji.
„Jako lekarze jesteśmy naocznymi świadkami, a także docierają do nas informacje z wielu innych źródeł, że pacjenci z objawami infekcji nadal chodzą do pracy, a także posyłają swoje zainfekowane dzieci do szkół. Tłumaczą, że boją się stracić posadę, że nie chcą iść na kwarantannę.
Także pracodawcy niechętnie patrzą na osobę z 'podejrzeniem’. Uważają, że w razie wykrycia COVID-19 może ona stanowić zagrożenie dla funkcjonowania firmy. Naciskają: 'weź kilka dni zwolnienia i wracaj. Daj spokój z wymazem’. Takie podejście jest przerażające” – mówi Bożena Janicka.
Przy jakich objawach zostać w domu?
Jak wyjaśnia Bożena Janicka, z doświadczeń lekarzy wynika, że wysoka gorączka (38,5-40 st. C.) i bóle mięśniowe sugerujące grypę są dużym prawdopodobieństwem infekcji COVID.
„Nie wolno jednak bagatelizować także suchego kaszlu, bólu gardła, kataru, albo – jak to określają niektórzy pacjenci – 'pieczenia’ w nosie. Jeśli objawy połączymy z miejscem pracy, w której jest dużo kontaktów z innymi ludźmi (urzędy, banki, sklepy), powinniśmy mieć świadomość, że mogło dojść do zakażenia koronawirusem – dodaje specjalistka.
Lekarze PPOZ alarmują
Lekarze PPOZ alarmują, że tylko od nas zależy, jak krwawe żniwo zbierze epidemia SARS-CoV-2.
„Zauważamy u siebie objawy infekcji, nie idźmy do pracy! Nie biegajmy po sklepach czy urzędach. Kwarantanna czy izolacja na pewno jest uciążliwa, ale jest po to, żebyśmy po pierwsze chronili siebie, a w razie dodatniego wyniku, także innych. Jeśli my, Polacy nie będziemy sami siebie pilnować (maseczki, wymazy, niechodzenie do pracy z infekcjami), wszystko się posypie!” – uważają lekarze.
Polecamy
Ciężkie infekcje COVID-19 mają zaskakujący wpływ na rozwój raka
Nowe szczepionki przeciw COVID-19 będą dostępne od 25 października. Ekspert: „to musztarda po obiedzie”
Myślała, że ból w plecach był spowodowany podnoszeniem dzieci. Diagnoza: rak piersi w czwartym stadium
Ponad 1,6 mln uratowanych istnień! WHO w nowym raporcie ujawnia efekty szczepień na COVID-19
się ten artykuł?